Książki – czy Polacy naprawdę nie czytają? Upadek kolejnej księgarni

Niedawno na Facebooku w grupie dla pisarzy, redaktorów, korektorów i innych piszących, do której należę, ktoś udostępnił artykuł z informacją o plajcie kolejnej księgarni. Tym razem chodzi o sieć nowoczesnych księgarń, która miała być konkurencją dla Empiku. Pod postem rozgorzała dyskusja na temat czytelnictwa i tradycyjnych książek. Skłoniło mnie to do poruszenia tego tematu na blogu. Czy kolejny upadek księgarni oznacza, że Polacy rzeczywiście przestali czytać książki?

To nie tak, że nie czytamy

Przy tym, co widzę na co dzień trudno mi uwierzyć w to, że Polacy nie czytają książek. W autobusach i tramwajach co rusz widać ludzi z książkami. W sklepach, w których są półki z tanimi książkami też widać ludzi szukających książek. Wśród znajomych mam wiele osób czytających i kochających książki. Nie jest tak, że nie czytamy. Czytamy jednak mniej niż dawniej i widzę to nawet po sobie. Żyjemy w biegu, ledwo mamy czas na cokolwiek poza pracą, więc tym bardziej brakuje go na czytanie. Nie powiem, że ja też nie mam teraz czasu, ale nie jest tak, że nie czytam.

Na studiach byłam łazęgą i wiecznie kręciłam się przy i po Rynku i wchodziłam do małej księgarni z tanimi książkami przy ul. Szewskiej. Grzebałam tam ciągle i czasem trafiałam na jakieś perełki. Nigdy też nie omijam stoiska z tanimi książkami, jak jestem w Carrefourze. Na zdjęciu jest moja półka z książkami. Niewielka, ale większość książek to takie właśnie wykopane perełki. W Empiku kupiłam chyba tylko Sejfy Sekielskiego i niektóre książki Jo Nesbo.

Lepsze byłoby stwierdzenie, że kupujemy mniej książek niż, że nie czytamy. A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że książki nie są tanie, zwłaszcza w księgarniach takiego typu, jak ta, która właśnie upadła. Przypominamy sobie jednak o istnieniu bibliotek, wymieniamy się książkami ze znajomymi. Powstają także uliczne biblioteczki, do których każdy może przynieść książki i wziąć sobie inne. U mnie w parku między osiedlami jest taka biblioteczka.

Nie zapomnę sytuacji, kiedy idąc chodnikiem w niedzielę z kościoła do domu zauważyłam książkę… w śmietniku. Aż mi się płakać chciało. Nie jest tak, że nie czytamy, ale nie brakuje ludzi, którzy tak właśnie postępują. Książka z nie mojego gatunku, ale zabrałam, wysuszyłam (padało i była mokra) i zaniosłam właśnie do tej biblioteczki. Korzystajcie ludzie z takich możliwości, jeśli książki nie mieszczą się wam już na półce albo ktoś nie trafił z prezentem. Wyrzucanie książek to dla mnie prawie jak porzucanie zwierząt… Karygodne. W czasach, kiedy żyjemy coraz bardziej eko pamiętajmy, że książki są z papieru, a papier ze ścinanych drzew…


Upadek księgarni – to nie wina braku czytelników

Dlaczego taka księgarnia, jak BookBook, która miała być konkurencją dla Empiku upadła? Przyczyn jest kilka. Między innymi upatrywałabym ich w złych działaniach marketingowych. O ile o Empiku słyszę bez przerwy i jest on w niemal każdym centrum handlowym czy galerii, tak samo, jak księgarnia Świat Książki, o tyle o istnieniu BookBook dowiedziałam się dopiero dzięki informacjom o upadku. Poza słabym marketingiem jest jeszcze kilka przyczyn wpływających na sprzedaż książek i sytuację księgarń:

1. Pandemia

Po pierwsze okres lockdownu, kiedy wszystko było pozamykane, włącznie z księgarniami, zwłaszcza tymi w centrach handlowych, spowodował, że księgarnie również sporo straciły. Do tego, gdyby stworzyć listę punktów handlowych od tych, którym najłatwiej odrobić straty do tych, którym najtrudniej, księgarnie znalazłyby się niemal na szarym końcu. Książki nie są bowiem dobrem, które jest potrzebne do przeżycia lub codziennego funkcjonowania, tak, jak jedzenie, środki higieniczne, kosmetyki czy ubrania. Ich sprzedaż jest niższa niż tych rzeczy, a do tego wiele osób odczuło lockdown po kieszeni i rezygnuje z kupowania książek na rzecz najpotrzebniejszych rzeczy, na które wraz z opłatami ledwo ich stać.

Skończył się lockdown, to znów zaczęła się inflacja i drożyzna. Rosną ceny wszystkiego, ale też kwoty rachunków i wysokość rat kredytów, bo ciągle zwiększane są stopy procentowe. Płaca minimalna niby też wzrosła, ale niewspółmiernie do cen. Tym bardziej ludzie muszą wybierać, co kupić i rezygnują z książek na rzecz potrzebniejszych rzeczy na co dzień. Nie dość więc, że księgarnie straciły na lockdownie, to obecna drożyzna nie ułatwia odrabiania strat.

2. Internet

Nawet jeszcze przed pandemią zakupy przez internet były bardzo popularne. Przez lockdown handel niemal całkowicie już przeniósł się do internetu. Dotyczy to również książek. Ludzie częściej kupują je online ze względu na:

  • Wygodę – nie chodzi tylko o to, że szybko i bez wychodzenia z domu, ale też o to, że błyskawicznie można znaleźć książkę wpisując tytuł w Google albo wyszukiwarkę. W księgarni zaś czasem trzeba długo się naszukać zanim znajdzie się książkę, którą chce się kupić;
  • Niższe ceny – W internecie wszystko można znaleźć taniej niż w stacjonarnych sklepach. Książki także. Do tego nie brakuje osób, które sprzedają przeczytane przez siebie książki, bo np. brakuje im już miejsca na półce;
  • Recenzje – Jeśli nie szukamy konkretnej książki, możemy przeglądać różne tytuły i znaleźć wiele recenzji. W sieci nie brakuje chociażby blogów z recenzjami książek. Dzięki temu nie wybieramy książki w ciemno;
  • Inne wersje książek – W sieci można kupić nie tylko tradycyjne, papierowe książki, ale także e-booki czy audiobooki, które też są znacznie tańsze od wydań papierowych;

Tradycyjne książki mają konkurencję

Wraz z rozwojem internetu książki papierowe zyskały niemałą konkurencję, bo to już nie tylko e-booki, ale i audiobooki. Mają one zalety zarówno dla kupujących, jak i autorów. Autorzy nie ponoszą dużych kosztów za ich wydanie, dzięki czemu ich ceny są dużo niższe niż papierowych książek, których wydanie kosztuje dużo ze względu na konieczność druku i dystrybucji do księgarń.

E-book czy audiobook nie zajmuje także miejsca na półce, a jedynie niewiele na dysku. Może to być dysk komputerowy albo pamięć telefonu czy innego przenośnego urządzenia służącego do czytania lub odtwarzania. Ponadto odpadają tutaj koszty wysyłki, a plik można od razu po zapłaceniu pobrać lub otrzymać na maila. Te wszystkie zalety wpływają na ogromną popularność tych wersji książek. Nie jest więc tak, że nie czytamy. Kupujemy mniej książek papierowych w księgarniach, bo mamy większy wybór możliwości. Mimo wszystko jest jednak wiele osób, które nie czytają nie tylko z braku czasu czy pieniędzy. Po prostu tego nie lubią, a szkoda. Mam nadzieję, że jednak was do tego przekonam.

Czytanie jest ważne!

Czytanie książek to bardzo pożyteczne zajęcie. Uczy wielu rzeczy. Kiedyś pisałam, jak ważne jest czytanie dla copywritera tu: Czytanie Książek – 5 Powodów Dla Których Copywriter Powinien Dużo Czytać. Pomaga ono wzbogacać zasób słów, pobudza wyobraźnię, ćwiczy pamięć, rozumienie i pomaga zdobywać wiedzę. Oprócz tego książka to idealny sposób na nudę, na długą podróż i na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Gdzieś spotkałam się ze stwierdzeniem, że człowiek, który czyta, ma więcej żyć. Przeżywa bowiem różne przygody z bohaterami, „podróżuje” w różne miejsca, gdzie toczy się akcja powieści i za każdym razem trafia jakby do innego świata. I właśnie to jest najlepsze w czytaniu! Książki są jak wehikuły czasu!

Na koniec chcę jeszcze napisać, że trudno, by czytanie weszło w nawyk dorosłemu, który nie czytał nigdy. Trzeba oswajać z książkami już małe dzieci. Tyle się trąbi o tym, żeby czytać dzieciom i zachęcać je do tego. Jeśli nie czytamy dziecku, wyrasta na dorosłego niechętnego do czytania, bo książki kojarzą się mu jedynie z lekturami, do czytania których był zmuszany w szkole. Dlatego czytajmy i zarażajmy dzieci pasją do czytania! Lepiej, żeby miało w rękach książkę niż smartfon czy tablet.


Dziękuję za przeczytanie artykułu do końca! 🙂 Jeśli Ci się podobał, możesz odwdzięczyć się symboliczną kawą. Uzyskane w ten sposób środki pomogą mi w rozwoju tego bloga i mojej działalności. Będę Ci bardzo wdzięczna! 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to