Uwaga, złe psy? Zagryziona 7-latka

Wszyscy kochamy psy. Są słodkie i cudowne. Mnóstwo osób nie wyobraża sobie nie mieć w domu choćby jednego psa. Niestety jednak nie zawsze psy są takie słodkie, jak się wydają. Co rusz słychać o pogryzieniach przez psy, zwłaszcza dzieci. Nieczęsto na szczęście zdarza się, że takie pogryzienie kończy się tragicznie. Tym razem było inaczej. 7-latka spod Olsztyna została zagryziona na śmierć. Była u znajomej mamy, która prowadziła hodowlę psów, bo zapewne dla rodziców ważniejsza była praca, niż dziecko. Ta śmierć powoduje konieczność wyciągnięcia wniosków na parę tematów. Złe psy – czy aby na pewno? Może to jednak wina ludzi? Kolejny temat to znów zostawianie dzieci samopas, niedopilnowanie i oddawanie pod opiekę byle komu. Nie da się też pominąć tematu hodowli psów oraz uczenia, a raczej nieuczenia dzieci postępowania ze zwierzętami i postępowania w razie ataku.

Uwaga, złe psy – czy aby na pewno?

Kiedyś już pisałam o agresji psów. Pochodzą od wilków, więc to, że bywają agresywne, nie powinno dziwić. Mają swój instynkt, swoje zmysły i kiedy nie czują się komfortowo, mogą zaatakować. „Uwaga złe psy” – często widujemy takie tabliczki na bramach posesji, prawda? A z niemal każdego podwórka słychać szczekanie, kiedy przechodzimy. Ba, niekiedy pies szczeka tak zajadle i skacze do bramy, że ma się wrażenie, że gdyby nie ta brama, to byłoby po nas. Tymczasem to nie są złe psy. Zazwyczaj agresji psa jest winien człowiek. Psy bywają agresywne, kiedy czują strach, niepokój, głód, kiedy się je drażni, dokucza im. Wiele zależy od rasy, bo psy niektórych ras reagują na bodźce gwałtowniej i mają większe predyspozycje do zachowań agresywnych z byle powodu (najczęściej sprawcami pogryzień są amstaffy, pitbulle, owczarki czy bulteriery). Wiele jednak zależy również od właściciela i sposobu wychowania psa.

Zacznijmy od samego kontaktu z człowiekiem. Psy często nie tolerują obcych ludzi, czego skutkiem jest właśnie obszczekiwanie każdego, kto pojawi się w pobliżu podwórka, na którym się znajdują. Jeśli pies nie ma kontaktu z człowiekiem – dziczeje. Psy bezpańskie czy źle traktowane, wyłapywane przez fundacje i zabierane do ich azyli, są poddawane socjalizacji, zanim zostaną przeznaczone do adopcji. Wyłapanie takiego zdziczałego psa to wyzwanie, bo nie rozumie, że ludzie chcą pomóc i reaguje agresywnie, bo się po prostu boi. Strach i reakcja we własnej obronie to jeden z najczęstszych powodów agresji. Nieodpowiednie wychowanie, zbyt mało kontaktu i miłości, zamknięcie przez cały czas w małym kojcu, przyuczanie do agresji, bycie agresywnym w stosunku do psa – to wszystko sprzyja późniejszej agresji psów, co nie znaczy, że można przykleić im łatkę „złe psy”.

Psy mogą również zareagować agresywnie, kiedy są głodne i widzą, że człowiek ma coś w rękach. Mogą też bronić się, kiedy ktoś psu dokucza, a najgorsze są małe dzieci. Pies chce zjeść, a dzieciak wtedy chce go głaskać i ciągnie za ogon albo, co gorsza, próbuje zabrać miskę. Pies chce spać, a dzieciak po nim skacze, targa za uszy, sierść, ogon albo krzyczy. Wieczny krzyk dziecka, to też bodziec, na który tolerancja psa może mieć swoje granice. Człowiekowi też czasami puszczają nerwy od różnych rzeczy, a najlepszym przykładem są meltdowny autystów, gdzie nierzadko pojawia się agresja i to nawet w stosunku do bliskich osób. Ponadto dzieci ochoczo podchodzą do obcych psów, wkładają ręce przez płoty, bramy, pręty kojca. Więc to nie złe psy, a zły jest człowiek, który nie wie, jak z psami postępować.

Wolna wola i swawola, a potem tragedia

Kolejna rzecz to niepilnowanie dzieci i puszczanie nawet kilkulatków samych na podwórko. Pisałam ostatnio o tym w felietonie o wakacjach. Do puszczania samopas dochodzi jednak także zostawianie dzieci z byle kim pod opieką, bo praca ważniejsza od dziecka, a samo w domu nie może zostać. W przypadku zagryzionej dziewczynki matka popełniła błąd, powierzając ją pod opieką znajomej, która prowadziła hodowlę groźnych i ogromnych psów. Wprawdzie były tam buldogi francuskie, czyli psiaki podobne do mopsów i zupełnie niegroźne, ale także dogi niemieckie, a te są jednymi z największych psów na świecie i to raczej one właśnie zagryzły dziewczynkę, choć nie można mówić, że to złe psy.

Matka na pewno do końca życia będzie pluła sobie w brodę, że zostawiła dziecko u tamtej kobiety, która okazała się tak skrajnie nieodpowiedzialna. Nie dość, że nie pilnowała dziecka i pozwoliła chodzić samopas po podwórku, na którym w kojcach było mnóstwo psów, to jeszcze albo zamknięcia kojców były nieodpowiednie i dziecko dało radę otworzyć, albo ta bezmyślna baba zostawiła w zasięgu dziecka jakiś klucz. Mam nadzieję, że pójdzie za to siedzieć, a te „złe psy” nie zostaną uśpione, jak to często bywa. Czytałam, że trafiły do jakiegoś schroniska. Niestety to zły pomysł. Powinny trafić pod opiekę fundacji do azylu, bo fundacje dbają o socjalizację, a tym psom potrzeba dużo pracy z dobrym behawiorystą.

Nie kupuj – adoptuj! Problem hodowli psów

Nie od dziś wiadomo, że hodowle psów to nic dobrego. Właścicieli obchodzi tylko zarobek, więc zwierzęta często nie są dobrze traktowane, a osoby, które kupują szczeniaki, dostają psy z problemami zdrowotnymi, do których prowadzą nie tylko złe warunki bytowe, ale też krzyżowanie ras. Krzyżuje się nawet rasy, których się krzyżować nie powinno, bo liczą się pieski o najciekawszym wyglądzie, jak najładniejsze, aby się sprzedawały. Zaś rodzące je suczki traktowane są jak krowy rozpłodowe.

Wiele hodowli nie jest w ogóle rejestrowanych. Są to pseudohodowle, nad którymi nikt nie ma żadnej kontroli i właśnie w takich dzieją się najgorsze rzeczy. Ludzie potrafią mieć hodowle psów nawet na własnych podwórkach. Tak jak ta kobieta, której psiska zagryzły dziewczynkę. Psy w hodowlach trzymane są często w zamknięciu. Nie inaczej było u tej kobiety. Psy były w kojcach i zapewne ich w ogóle nie wypuszczała, a już na pewno nie gromadą. Możliwe, że zabierała je pojedynczo na spacery. Nie wiadomo, czy kobieta zajmowała się tymi psami sama. Jeśli tak, to taka liczba psów, i to jeszcze dużych, była stanowczo za duża dla jednej kobiety. Ponadto takie psy pozbawione były kontaktu z jakimkolwiek człowiekiem poza nią, więc zupełnie nie były zsocjalizowane. Dziewczynka niby je znała. Czy to znaczy, że miała wcześniej z nimi kontakt? Taki, żeby psy znały jej zapach i dotyk? Czy miała z nimi codzienny kontakt? Wątpię.

Szkoda, że musiała zginąć, ale jej śmierć nie poszła na marne. Dzięki temu te psy nie zostaną sprzedane, ta głupia właścicielka na nich nie zarobi, a one nie zrobią krzywdy żadnemu klientowi i żadnej osobie w domu klienta. Nie wiadomo, czy na pewno agresja była przyczyną ataku na dziewczynkę, ale jest pewne, że takie psy są raczej słabo zsocjalizowane i nie znały dobrze dziewczynki, która na pewno nie miała z nimi bliskiego kontaktu każdego dnia. Mogło być tak, że one chciały się bawić, i, nie zdając sobie sprawy, że są o wiele większe od dziecka, skoczyły, przewróciły małą i przez przypadek np. przegryzły tętnicę szyjną albo aortę brzuszną, co spowodowało szybką śmierć. Mogły jednak być agresywne z powodu zdziczenia. Jeśli nigdy nie były wypuszczane z kojców gromadnie, dostały amoku na wolności i mogły w tym amoku zaatakować. Dodajmy jeszcze, że była ich gromadka, a połączenie się psów w watahę jest bardzo niebezpieczne. W grupie impuls jednego psa pociąga za nim kolejne, jak w stadzie wilków.

Można się też zastanawiać, gdzie była ta właścicielka, że nie widziała przez okna, że psy biegają wolno i nie słyszała krzyku dziecka. Dziecko w panice i z bólu powinno drzeć się wniebogłosy, zwłaszcza że psy, jak wilki, nie zabijają od razu. Nie skupiają się na tym, żeby najpierw zabić ofiarę, tylko jedzą żywcem. Taka jest niestety prawda. Mogło jednak być tak, że zęby któregoś psa trafiły od razu w miejsce, gdzie ugryzienie było śmiertelne. Wtedy dziewczynka mogła nawet nie zdążyć krzyknąć. Miejmy nadzieję, że tak właśnie było. Wiadomo po sekcji jednak, że to pogryzienia spowodowały śmierć, ale nie wiadomo, ile było ugryzień przed, a ile już po.

Złe psy? Nie, złe zachowanie wobec nich i podczas ataku

To nie psy są złe. Złe jest nasze zachowanie nie tylko wobec nich, ale również podczas ataku. Nawet dorośli często nie wiedzą, jak się zachować, a co dopiero dzieci, których nie ma kto odpowiedniego zachowania nauczyć. Zacznijmy jednak od tego, co dzieje się w domach. W sieci roi się od filmików, jak dzieci „bawią” się z psami. Ostatnio widziałam filmik z dzieciakiem góra dwuletnim, który usiadł i kokosił się na próbującym spać huskym. Takich filmików, na których dzieci tarmoszą psy, krzyczą, piszczą, zabierają miskę, jest mnóstwo, a pod nimi w komentarzach same achy i ochy, jakie to słodkie. Taa… Osoba, która udostępniła wspomniany filmik z dwulatkiem i huskym napisała, że po udostępnieniu takiego filmiku w grupie fanów i osób znających się na psach czy samych huskych, w komentarzach byłaby fala hejtu na rodziców za to, że nie tylko pozwalają na takie zabawy, ale w dodatku filmują, nie zdając sobie sprawy, że w razie agresywnej reakcji psa nie zdążą odłożyć telefonu i zareagować.

Dzieci trzeba uczyć odpowiedniego traktowania psów. Uczyć, że pies też czuje ból, dyskomfort i może się zdenerwować, przestraszyć i przez to ugryźć. Ba, psy nawet podczas zabawy wykorzystują zęby i mogą ugryźć nie z powodu agresji, tylko braku świadomości, że mogą to zrobić. Inna sprawa to brak wiedzy, jak zachować się w razie ataku i nieuczenie tego dzieci. Już kilkulatki powinny wiedzieć, że absolutnie nie wolno uciekać. Należy zachować spokój i nie wolno patrzeć psu prosto w oczy. Nie można pokazywać strachu ani chęci walki, bo psa to rozjuszy. Jeśli w pobliżu jest płot czy drzewo, można szybko się wdrapać. Jeśli są blisko budynki z np. sklepem, można spróbować dobiec i szybko wejść do środka. Jeśli takich możliwości nie ma, można złapać coś, czym można się osłonić, o ile coś takiego jest pod ręką. Jeśli nie, pozostaje nam pozycja żółwia. Kulimy się, splatając palce dłoni tak, aby nie wystawały i zakrywając rękami głowę, by ochronić uszy i nos. Psy zawsze zaczynają od tego, co nam wystaje. Panowie i chłopcy muszą więc uważać też na swoje „klejnoty”. Przyjmując tę pozycję pokazujemy psu uległość, co sprawia, że on też przyjmuje taką postawę, zwłaszcza że orientuje się, że nie ma za co złapać zębami. Czekamy w tej pozycji aż pies odejdzie.

Wiadomo, że łatwo mówić. Dorosły może spanikować, zwłaszcza jeśli w jego stronę biegnie więcej niż jeden rozwścieczony pies, a co dopiero dziecko. Ucieczka to pierwsze co przychodzi instynktownie do głowy, ale jest najgorszym pomysłem, zwłaszcza, jeśli nie ma gdzie uciec. Musimy o tym pamiętać i uczyć tego nasze dzieci. Zastanówmy się kilka razy, zanim oddamy dziecko pod opiekę osobie, która ma dużego, możliwe że groźnego psa lub psy. Zastanówmy się, zanim puścimy dziecko samopas na podwórko, po którym biegają takie psy, a zabawa z psem powinna odbywać się wyłącznie pod okiem rodziców i to czujnym, a nie wpatrzonym w ekran telefonu, na którym nagrywa się zabawę. Złe psy to mit. One są cudowne, kochane, ale tylko wtedy, gdy są odpowiednio traktowane. Pamiętajmy o tym.

_______________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj!

Postaw mi kawę na buycoffee.to