Czas leci ogromnie szybko. Nieubłaganie. Ledwo lato się zaczęło, już się kończy. Ledwo zaczął się wrzesień i już mamy temperatury grubo poniżej 20 stopni i deszcz. O 30 stopniowych upałach możemy już zapomnieć. Świadomi, że będzie już tylko coraz zimniej, zaczynamy się na to przygotowywać. Koszulki na ramiączkach i krótkie spodenki chowamy głęboko w szafie, a przygotowujemy swetry, długie spodnie, kurtki, czapki, szaliki. Z myślą o końcu sezonu na świeże warzywa, przygotowujemy przetwory i mrożonki. Szykujemy zapasy drewna na opał. Robimy wszystko, by nam było ciepło i byśmy mieli co zimą jeść. Jednak nie możemy być tacy samolubni i myśleć tylko o sobie. Zima nie jest rajem dla zwierząt, które jej nie przesypiają. Do tychże zaliczają się również zwierzęta domowe. Te, które mają domy, mają luksus, bez względu na to, czy to domy wychodzące, czy nie. Gorzej ze zwierzętami bezdomnymi i dziko żyjącymi. W zimie mają dużo trudniej o pożywienie i ciepły kąt. Owszem, powinniśmy pomagać przez cały rok, ale jednak przed zimą i w trakcie musimy być jeszcze bardziej czujni. Trudno zrozumieć, że istnieją takie ludzkie potwory, które nagle znajdują problem w posiadaniu zwierzaka zimą, bo trzeba z tym psem wyjść bez względu na to jak duży jest mróz, wiatr, deszcz czy śnieg i potrafią właśnie w tym czasie pozbyć się zwierzaka, a najprościej jest porzucić byle gdzie. Zwierzak, który staje się bezdomny w zimie, ma marne szanse na przeżycie w tych warunkach, no chyba że zima jest w miarę łagodna, a w Polsce na szczęście ostatnio zimy takie są. Musimy jednak pamiętać, że nocą temperatura spada, a zimą zdarzają się momenty z mrozami sięgającymi ponad -20 stopni. Człowiek może zamarznąć, a co dopiero mały zwierzak. Miejmy więc oczy dookoła głowy. Kiedyś, zimą, widziałam jakiś filmik, w którym na przystanku autobusowym lub tramwajowym stał tłum ludzi, a obok nich był kot, który miauczał wniebogłosy, trzęsąc się z zimna. Nie zareagował nikt. Koszmar! Czy ludzie już naprawdę są aż tak nieczuli? Aż tak są ślepi i głusi, że nie widzą nic oprócz siebie na tym świecie? Tak być nie może!

Zanim jednak zaczniemy pomagać, musimy pewne rzeczy wiedzieć, a mianowicie – jak rozpoznać bezdomne, porzucone zwierzę i jakie zwierzęta najbardziej potrzebują pomocy. Bezdomne zwierzę rozpoznamy zwykle po jego wyglądzie i zachowaniu. Jednak trzeba pamiętać, że takie zwierzaki można podzielić na dwie grupy: 1) zwierzak bezdomny od dawna i 2) zwierzak bezdomny od niedawna. W przypadku kotów nie zapominajmy, że istnieją koty żyjące od zawsze dziko i im aż takiej pomocy nie trzeba. Takie koty spotykamy często na miejskich osiedlach. Jakie cechy wyglądu i zachowania zwierzęcia powinny nas zaniepokoić:
  • zwierzak jest wychudzony i brudny – Taki wygląd zwierzaka świadczy o długiej bezdomności. Jeśli widzimy tak wyglądające zwierzę, mamy 100% pewności, natomiast trudniej jest rozpoznać po samym wyglądzie zwierzaka bezdomnego od niedawna, bo musi upłynąć trochę czasu nim zwierzak ostro wychudnie;
  • pasożyty – Obecność pcheł, kleszczy świadczy o bezdomności, bo każdy właściciel dba o to, by zwierzak był „czysty”. Nikt nie chce robactwa w domu. Podobnie z pasożytami wewnętrznymi. Bezdomnemu, wałęsającemu się zwierzakowi łatwo się ich nabawić, a że nie ma domu to i nie ma człowieka, który poda lek na odrobaczenie;
  • Choroby – Objawy świadczące o wewnętrznych pasożytach, świerzb, choroby skóry, wypadająca sierść, rany, otarcia – to wszystko sugeruje dzikie życie kota, któremu nie ma kto pomóc;
  • zwierzak boi się ludzi – Paniczny strach przed ludźmi sugeruje, że zwierzę zostało skrzywdzone przez człowieka, może nawet było bite, odrzucane podczas szukania pomocy i straciło do niego zaufanie. Podobnie w stosunku do człowieka może zachować się zwierzak bezdomny od dawna, który przez dłuższy czas żył z dala od ludzi i pojawienie się nagle człowieka wzbudza jego niepokój. Musimy pamiętać, że nie możemy na siłę próbować złapać takiego zwierzaka. Trzeba cierpliwie i stopniowo wzbudzać jego zaufanie. Jeśli będziemy próbowali pomóc na siłę to zwierzę może zareagować agresją. Brak strachu lub niepewność na widok człowieka (zwierzak nie wie co zrobić, pozwala do siebie podejść, ale tylko na pewną odległość i nie daje się złapać) pomoże jednak nam odróżnić bezdomnego od niedawna kota od typowych dzikusów w miastach. Jeśli widzimy kota na osiedlu i zawołamy „kici kici”, a kot nie zwieje od razu na samo wołanie, należy sprawdzić tego kota;
  • zwierzak siedzi skulony w ukryciu – Może wejść pod byle co, byle było choć trochę cieplej i bezpieczniej. Tak zachowa się przede wszystkim kot, który znajdzie się nagle w obcym miejscu, bez człowieka, swojej kanapy, leżanki i miski, a dotąd miał ciepły, niewychodzący dom. Podobnie przecież może zachować się zwierzak pierwszy raz w nowym domu. Wiadomo, że z początku będzie się bał i potrzebuje czasu, by przywyknąć do nowych, trudnych warunków;
  • zwierzak chodzi w kółko, biega zdezorientowany, nie wie co robić – To charakterystyczne zachowanie psa, który za wszelką cenę próbuje znaleźć swojego właściciela nie zdając sobie sprawy, że został właśnie przez niego wyrzucony. Nadal go kocha i już tęskni, a nagłe znalezienie się w nowym, nieznanym miejscu bez swojego człowieka, budzi niepokój;
  • zwierzak prosi o pomoc – Kot, jeśli nie boi się ludzi, może próbować uzyskać pomoc głośno miaucząc. Nie ignorujmy takiego zachowania, zwłaszcza jeśli miauczenie jest długie, głośne i żałosne, okazujące, że kot cierpi.
  • zwierzak nie ma obroży – U kotów obroże widzimy mało kiedy. Mało kto je zakłada, a szkoda. Nie dość, że są znakiem szczególnym, to jeszcze można dołączyć do nich kartkę z informacjami o zwierzaku. Za to niemal każdy pies ma obrożę, bez względu czy z domu wychodzącego, czy nie, więc na widok psa bez obroży i bez człowieka obok, od razu włącza nam się lampka – pies bezdomny;
  • miejsce bytu – Nie bez znaczenia jest miejsce, w jakim zwierzak przebywa. Bezdomne zwierzęta szukają po pierwsze jedzenia, więc miejmy oczy dookoła głowy idąc do sklepu spożywczego czy restauracji. Takie zwierzaki tylko czekają aż albo ktoś im coś rzuci wychodząc z takiego miejsca albo aż pracownicy restauracji wyrzucą gdzieś niedojedzone resztki czy pracownicy sklepu wyrzucą jakieś produkty wycofane ze sprzedaży, bo skończył się im termin ważności. Naszą uwagę powinien również zwrócić zwierzak, który kręci się koło śmietnika i usiłuje do niego dostać. To raczej kocia umiejętność, ale gorzej później z wyjściem. Ludzie wyrzucają spore ilości jedzenia, resztek lub zepsutego, co jest też ratunkiem dla bezdomniaka.
To są podstawowe oznaki tego, że mamy do czynienia z bezdomnym zwierzęciem. Teraz druga rzecz – są zwierzaki, które mają gorzej niż inne. Każde potrzebują pomocy, ale szczególnie te:
  • psy – Niestety, w porównaniu do kotów, zostały stworzone jako istoty całkowicie zależne od ludzi. Kot poradzi sobie na wolności lepiej niż pies. Dlaczego? Bo potrafi wejść na drzewo, płot, dach budynku, co ułatwia mu choćby zdobycie pożywienia, bo potrafi też upolować mysz czy ptaka. Pies tego nie potrafi. Dlatego to bezdomne psy często spotkamy pod sklepami i punktami gastronomicznymi, bo są skazane na łakome kąski rzucone przez ludzi lub wyrzucone resztki z restauracji czy przeterminowany towar ze sklepu. Kot jest też zwykle mniejszy od psa, więc łatwiej wciśnie się w szpary. Łatwiej niż pies znajdzie więc schronienie czy ucieknie przed niebezpieczeństwem w postaci innego zwierzęcia lub niestety człowieka, który zamiast pomóc, woli przegonić, zbić;
  • zwierzaki, które dopiero co straciły dom – Zwierzak, który nagle znajdzie się na wolności, w nowym, innym miejscu, musi się od nowa przyzwyczaić i nauczyć się żyć w nowych, trudnych warunkach. Potrzebuje na to czasu, a przed zimą tego czasu niestety nie ma. Do tego zimą znacznie trudniej zdobyć pożywienie, więc nie dość, że taki zwierzak nie potrafi, to ma też trudne warunki do nauczenia się;
  • zwierzaki z domów niewychodzących – One nie znają życia na wolności, bez człowieka, który podstawi miskę pod nos, wypieści, pozwoli spać w ciepłym łóżku. Jeśli widzimy kota, który nie potrafi wejść na drzewo, nie potrafi zapolować i próbuje podobnych sposobów na zdobycie pożywienia co pies, możemy być pewni, że to kot, który miał dom niewychodzący. Takie zwierzę będzie zupełnie nieporadne, podobnie jak takie, które dopiero co straciły dom, więc szczególnie na ich zachowanie musimy zwracać uwagę, bo po wyglądzie ich nie rozpoznamy – tak od razu nie schudną i nie staną się zaniedbane;
  • młode – Jeśli widzimy kotkę lub suczkę z grubym brzuchem i nabrzmiałymi piersiami, możemy być pewni, że spodziewa się młodych. Jeśli zaś sobaczymy taką z obwisłymi, wyssanymi piersiami, możemy być pewni, że niedawno urodziła. Kotce czy suni w ciąży należy jak najszybciej pomóc zanim urodzi, a jeśli mamy do czynienia z kotką czy suczką, która prawdopodobnie urodziła, musimy znaleźć młode. Potrzebują one pomocy natychmiast! Matka musi opuszczać „gniazdo”, by szukać jedzenia dla siebie. Żeby wykarmić młode, sama musi dużo jeść.  Nawet dobrze karmiona suczka, która urodzi w pobliżu lub ponad 10 szczeniąt, może mieć problemy z wykarmieniem. Mioty kocie nie są aż tak duże, ale jeśli widzimy kotkę, która mogła niedawno urodzić, szukajmy młodych. Nie tylko chodzi o to, że bezdomne matki mogą mieć problem z wykarmieniem, bo same nie dojadają, ale kiepskie  schronienie i przymus wyjścia w poszukiwaniu jedzenia sprawia, że młode na jakiś czas zostają same w kryjówkach, a zimno dla maluchów jest zabójcze!;
  • chore i niepełnosprawne – Niestety często porzucane są takie zwierzęta. Bo wymagają opieki, czasu, wizyt u weta, leczenia, a co za tym idzie pieniędzy. Wielu ludzi nie chce takich zwierząt. Nie lepiej jest ze starymi. Stare też często są porzucane, bo właściciel boi się tego, że zachorują i będzie musiał płacić za leczenie. Zwierzę chore, cierpiące, niepełnosprawne (brak kończyn, deformacje, niedoleczone urazy), ranne, nie ma szans przeżyć na wolności, bo kłopot z poruszaniem, to kłopot ze znalezieniem schronienia i jedzenia. Znajdując takie zwierzę należy jak najszybciej zabrać je do weterynarza!
No to wiemy już jak rozpoznać typową, bezdomną, psią czy kocią biedę i które biedy potrzebują pomocy szczególnie, przede wszystkim szybkiej i kompleksowej. No i wiemy już, że pomagać możemy i doraźnie i kompleksowo. Zacznijmy od pomocy doraźnej. Co możemy robić?

Dokarmianie

Tak samo jak zanosi się siano do paśników w lasach, można zostawiać w różnych miejscach miseczki z jedzeniem. Ważne, by były to takie miejsca, gdzie nie znajdą tego jedzenia psy spacerowiczów. Na wsi czy na działkach możliwe jest też grupowe dokarmianie zwierząt w jednym miejscu. Minusem grupowego dokarmiania jest oczywiście to, że w jednym miejscu gromadzi się grupa zwierząt, zwykle całkiem niemała i może dojść do niekontrolowanego i niepotrzebnego rozmnażania. Po co więcej bezdomnych i głodnych zwierząt? Jak już dokarmiamy grupowo, zadbajmy o sterylizację/czy kastrację tych kotów. Przynajmniej tych, które się nie boją i dadzą się złapać. Obserwujmy zwierzaki i zabierajmy na konsultacje do weterynarza jeśli coś nas niepokoi.
Tworzenie schronień
Zwłaszcza jak widzimy takie bezdomne zwierzę, a nie możemy go wziąć do domu. Zaobserwujmy gdzie najczęściej przebywa, zanieśmy jakiś stary koc, miskę z jedzeniem. Nie likwidujmy, nie zawalajmy wnęk, które mogą służyć za schronienie. Warto o to zadbać szczególnie w miejscach, gdzie zwierzęta mogą przebywać ze względu na możliwie łatwiejszy dostęp do jedzenia – przy sklepach, punktach gastronomicznych.
Udostępnienie piwnicy, garażu, szopy, pomieszczenia gospodarczego
Nie wyganiajmy zwierzaka, który się schował w takim naszym pomieszczeniu. Ba, otwórzmy okienka  naszych piwnic, zwłaszcza w miastach, zostawmy tam miskę z jedzeniem. Sami też mamy korzyści z tego, bo nie tylko satysfakcję, że robimy coś dobrego dla innych, żywych istot, które cierpią na mrozie bez jedzenia, podczas kiedy my siedzimy w ciepłym domu i jemy co chcemy, ale też odstraszają niechciane, a często spotykane w takich pomieszczeniach gryzonie – myszy, szczury. Jeśli taki zwierzak nie boi się nas lub nam zaufał i daje się złapać, wykorzystajmy to i nawet jeśli z jakiegoś powodu nie możemy go wziąć do domu, ulokujmy go w bezpiecznym miejscu, cieplejszym, przynośmy jedzenie. Naprawdę nie trzeba dużo, żeby pomóc.
Ok, a co z pomocą kompleksową? Jak już pisałam, takiej pomocy potrzebują przede wszystkim zwierzęta, które nie potrafią jeszcze same sobie poradzić, czyli takie, które niedawno straciły dom, miały dom niewychodzący i nigdy nie żyły na wolności, a także matki w ciąży, młode oraz chore, niepełnosprawne i ranne zwierzęta. Te potrzebują więc pomocy kompleksowej. Jakie to mogą być działania?
Karmienie indywidualne
Młode, których matka nie daje rady wykarmić, muszą być karmione indywidualnie strzykawką lub specjalną buteleczką. Niepełnosprawne zwierzęta, mające trudności z poruszaniem, odpychane przez stado, również wymagają osobnego karmienia.
Pomoc weterynaryjna
Zabiegi kastracji/sterylizacji, podanie leków na odrobaczenie, szczepienia, to bardzo ważna rzecz, bo zwierzaki chore, mogą zarażać zdrowe przez to, że chociażby mają kontakt ze swoimi odchodami. Jeden pies czy kot z chorobą skóry otrze się o drugiego i załatwione. Kiedy widzimy zwierzę chore, ranne, niepełnosprawne, musimy zapewnić mu pomoc weterynarza. Wet też może zapewnić schronienie, przynajmniej tymczasowe. W szpitaliku jeśli pobyt jest konieczny, takiemu zwierzakowi będzie o niebo lepiej niż cierpieć na wolności. U weterynarza można też sprawdzić podstawowe rzeczy jak wiek zwierzęcia, płeć, obecność lub nie chipu i odczytanie go czy po prostu ogólny stan zdrowia, bo nie wszystkie choroby mogą być widoczne. Takie choroby jak FIV czy FeLV można wykryć tylko poprzez testy z krwi.
Szukanie domu tymczasowego, zawiezienie do schroniska
Jeśli jesteśmy w stanie złapać zwierzę, a nie możemy wziąć go do siebie, lub możemy tylko na jakiś czas, szukajmy domu tymczasowego, a w ostateczności zawieźmy zwierzaka do schroniska. Schronisko też nie jest luksusem dla zwierząt, ale zawsze to lepsze niż marznąć i głodować na wolności.
Kontakt z odpowiednimi instytucjami, fundacjami zajmującymi się pomocą zwierzętom
Jeśli my nie jesteśmy w stanie zapewnić zwierzakowi odpowiedniej pomocy, powiadommy o tym kogo trzeba. Ktoś z takiego ośrodka pomocy zwierzętom, towarzystwa opieki nad zwierzętami, różnych fundacji może zabrać takiego zwierzaka i zapewnić konieczną pomoc.
Przygarnięcie
To byłoby najlepsze wyjście z najlepszych. Jednak wiadomo, że przyjęcie zwierzaka pod swój dach wymaga przemyślenia zanim podejmie się decyzję. Tak jak pojawienie się dziecka, zmienia nasze życie o 180 stopni. Dlatego wiele osób się na to nie decyduje. Wygrywa obawa przed kosztami, reakcją innych domowników (zwłaszcza innych zwierząt w domu) czy choćby fakt, że jedno zwierzę lub wystarczająca ich ilość już jest w domu. Znajda jednak pojawia się nagle i nie ma czasu na to, żeby pomyśleć. Warto jednak ją przygarnąć nawet tymczasowo, dopóki nie znajdzie jej się nowego domu. Ja podziwiam ludzi, którzy biorą takie znajdy bez zastanowienia. Też bym nie przeszła obojętnie obok zwierzaka, któremu trzeba pomóc, ale bałabym się wziąć na stałe choćby z powodów finansowych. Kiedy pojawi nam się taka znajdka w domu, musimy podjąć pewne kroki. Jeśli nie wygląda tak do końca na bezdomną, musimy wziąć pod uwagę fakt, że mogła komuś zaginąć. Stwórzmy i rozpuśćmy gdzie się da ogłoszenia ze zdjęciem i czekajmy, może zgłosi się ktoś, komu zaginął taki kotek. Jeśli nikt się nie zgłosił w czasie podanym w ogłoszeniu, wystawmy kolejne, że szukamy nowego domu, choćby tymczasowego. Jednak to już jest dość odpowiedzialne zadanie. Nie można bowiem byle komu dać zwierzaka. Musimy być pewni, że oddajemy go w dobre ręce. Jeśli nowego domu też nie znajdziemy, to zostaje nam albo schronisko albo jednak przygarnąć. Warto przygarnąć. Dlaczego warto mieć zwierzę pisałam w 1 wpisie z tego cyklu.
Muszę jeszcze wspomnieć o czymś, co niedawno czytałam na jednej ze „zwierzęcych” stron na Facebooku. Strona udostępniła czyjeś zapytanie dotyczące obawy o przygarnięcie kota, który dotąd był w domu wychodzącym, do niewychodzącego. Dla tego człowieka to było jak zamknięcie zwierzaka dotąd wolnego w niewoli – jak w schronisku. Otóż, lepiej taki dom, niż żaden. Zwierzę potrafi się przystosować. Trzeba tylko dać mu na to czas i pomóc mu w tym. Kiedyś napiszę o różnicach między domami wychodzącymi, a nie i między zwierzętami z takich domów, a także o tym dlaczego adopcja wymaga dokładnego przemyślenia. Na dziś tyle, i tak się rozpisałam, że hej.