Podobno mój blog to kawałek mnie, no nie? I to spory! Jeśli więc kawałek mnie to chyba mogę napisać coś o mnie samej? Patrząc na wszelkie panie wokół mnie coraz bardziej widzę, że jestem oryginałem i coraz bardziej to u siebie cenię. Jestem dość oryginalna i z wyglądu i z charakteru. Z wyglądu malutka, drobniutka, chudziutka, z gęstymi włosami, w okularach i z małymi piersiami – nigdy w życiu nie zainteresuję żadnego faceta i co z tego? Dobrze mi być singielką, a co! Faceci to pieprzeni wzrokowcy – jak nie zobaczą cycków nie widzą i kobiety, bo oni niestety nie dość, że właśnie wzrokowcy to jeszcze tacy widzący tylko to co chcą widzieć. No, ale jeśli już ktoś zechciałby mnie bliżej poznać, zaraz przekonałby się o moim ciężkim charakterze. Jestem zołzą, wredną i trudną do zniesienia. Dzięki mojej nietypowości wiem jednak, że jak już komuś się coś we mnie spodoba to będzie to ktoś wartościowy, bo zainteresuje się moim wnętrzem widząc, że w wyglądzie nie ma czego szukać. 😉

Dość jednak chwalenia się, bo wyjdę na osobę z wygórowanym ego, próbującą ukryć swoje kompleksy. Kiedyś je miałam, a dziś bez wahania mogłabym zapytać: a co to jest? W szkole bardzo mi dokuczano z powodu wyglądu, toteż zamknęłam się w sobie, stałam się nieśmiała i zakompleksiona. Pamiętam ten czas kiedy wręcz nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Pewnego dnia w końcu zrozumiałam, że trzeba siebie kochać takim jakim się jest. Taką stworzyła mnie natura i bardzo sobie to cenię. Cenię to do tego stopnia, że nawet nie używam makijażu. No, ale typowo o wyglądzie jeszcze kiedyś napiszę w innym wpisie.

Dzisiejszy wpis nie jest typowo o wyglądzie, a o stereotypach dotyczących kobiet. Stworzyli je głównie mężczyźni. Paradoksalnie choć wpis nie jest typowo o wyglądzie to są stereotypy wyglądu również dotyczące. Tytuł wpisu sugeruje oczywiście, że ja wszelkie stereotypy łamię, dlatego uważam się za nietypową, a co za tym idzie wyjątkową. Owszem w tych stereotypach jest sporo racji, bo uważam się nie bez powodu za nietypową kobietę. Uważam się za taką, dlatego, że widzę kobiety wokół mnie, idealnie pasujące do tych stereotypów. Zaznaczam, iż jestem osobą dość zamkniętą w sobie dla obcych i to, że ujawniam taki kawałek siebie to przejaw rosnącej powoli odwagi. Poniżej prezentuję 10 damskich stereotypów, z krótkimi opisami w jaki sposób ja je łamię.

1. Kobieta długo wybiera się przed wyjściem z domu i długo zajmuje łazienkę – Jak ja nienawidzę się guzdrać… ani spieszyć za bardzo też nie. Boję się, że przez pośpiech coś źle zrobię, bo w końcu nie bez powodu mówi się, że „jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy”. Guzdrać się i tracić czasu na bzdury też nie cierpię. A jak jeszcze przez kogoś muszę opóźnić wyjście z domu to nie ręczę za siebie i biada mu! Miałam tak podczas studiów, ale o studiach i o współlokatorach kiedy indziej.

2. Kobieta pakuje czubatą walizę niezależnie od tego na jak długo wyjeżdża, nie może jej domknąć, a i tak zastanawia się czy czegoś nie zapomniała  – Jestem kobietą z zasadami. Zawsze najpierw myślę, a potem coś robię. Zabieram ze sobą tyle ile potrzebuję. Najpierw pakuję najważniejsze rzeczy potrzebne na co dzień, a dopiero później, na ile jeszcze miejsca mam w walizce, pakuję inne rzeczy i nie mam problemu z zapięciem walizki. Walizkę na kółkach też czasem trzeba podnieść (np. na schodach), więc pakuję ją tak, by nie była zbyt ciężka dla mojej drobnej osoby.

3. Kobieta kocha zakupy i ślęczałaby w sklepach godzinami – Niech no ktoś mnie spróbuje zaprosić na wspólne zakupy to gołymi rękami łeb ukręcę… nienawidzę! Ani do doradzania się nie nadaję ani kupować dla siebie nie lubię. Jak już muszę to idę, sama. Tylko ja wiem jak ciężko mi znaleźć coś na moje małe rozmiary, dobrze leżącego i żeby jeszcze nie opróżniło mojego portfela do cna. Tylko ja wiem co mi się podoba, a co nie. Nie zniosłabym czyjegoś doradzania. Nawet sprzedawczynie, szczególnie na targach, naciągające na kupno na potęgę wkurzają mnie nieprzeciętnie… Za to w sklepie spożywczym – godzina jak nie dłużej. Zanim kupię coś do jedzenia muszę wyczytać całe etykiety, bo większego antychemika niż ja to ze świecą szukać…

4. Kobiety kochają komedie romantyczne – oglądać i czytać – To samo co z zakupami. Książka to dla mnie idealny prezent na urodziny czy święta, ale niech no tylko wyjmę z torebki romansidło to autor tego pomysłu skończy ze skręconym karkiem… jestem typową chłopczycą – kryminał, thriller, horror. Czy to książka czy to film. A i jak ktoś myśli, że filmidło czy książka wyciśnie ze mnie choćby łzę – takiego wała!

5. Kobieta nienawidzi sportu – piłki nożnej szczególnie i nigdy nie wie co to spalony. Zawsze kłóci się z mężem, bo woli serial od meczu – Po pierwsze kocham sport i jestem szalonym kibicem, a po drugie nienawidzę seriali, więc panowie, tylko mnie kochać i oglądać ze mną mecze! Uwielbiam piłkę nożną i wierzcie mi panowie – wiem doskonale co to spalony i znam zasady gry. Czasem jednak w praktyce trudno rozpoznać czy był spalony czy nie, bo bywa naprawdę minimalny…

6. Jak już kobieta ogląda sport to tylko po to, by gapić się na umięśnionych sportowców – Ekhem! To też, ale jakbyście widzieli mnie oglądającą horror siatkarski czy w piłce ręcznej to byście raczej nie powiedzieli, że skupiam się na zawodnikach… raczej bardziej na tym, by w szaleństwie nie roznieść pokoju w pył.

7. Kobieta kocha imprezy, randki i alkohol – Nie ja. Ja jestem typem samotnika. Zdecydowanie wolę usiąść na łóżku z kawą i książką niż włóczyć się po klubach. Facet mi do szczęścia niepotrzebny. Nie jestem pierwszą lepszą lalą, która pójdzie z pierwszym lepszym lalusiem… Co do alkoholu to okazjonalnie lampka wina, kieliszek likieru, drink czy piwko jeszcze nikomu nie zaszkodziło… 😉

8. Kobiety mają kompleksy – Ja miałam. Już nie mam, choć wiele osób wytknęłoby mi pewne rzeczy, które powinnam zmienić, ale ja nie zamierzam! Bo ja to ja, jestem sobą i nikt mną rządził nie będzie! A jak ktoś ma ochotę mną i moim życiem rządzić to znaczy, że nie ma swojego…

9. Kobieta nie wyjdzie z domu bez makijażu – Większość tak ma tylko nie ja. Szkoda mi na to czasu. Owszem, lekko podmaluję oczy, usta przejadę błyszczykiem albo delikatną szminką i tyle. Nienawidzę tych wszelkiej maści podkładów, pudrów itp. To tylko zatyka pory, a potem nie wiadomo skąd pryszcze i wielka tragedia, a jak pryszcz to najlepiej jeszcze więcej tapety nałożyć, jaaasne… Tak jak piszę, szkoda mi na to czasu. Zresztą jaki to ma sens? Rano godzinę się męczyć z nałożeniem, dzień zleci w mig, wieczorem znowu godzinę się męczyć ze zmywaniem, przespać się i rano od nowa… no chyba bym zwariowała…

10. Kobieta łatwo popada w stany depresyjne, ma zmienne nastroje, łatwo się denerwuje i nienawidzi okresu – Zgadza się, choć u mnie nie do końca. Zwykle mam dobry nastrój i jestem uśmiechniętą istotą. Jednak trzeba uważać co się przy mnie i do mnie mówi. Nieważne czy mam okres, już pisałam, że mam ciężki charakter, a to znaczy tyle, że mogę się wkurzyć w każdej chwili. Okres? Dla mnie jest rzeczą całkiem naturalną. Czego tu nienawidzić? Ból niewielki, trochę dyskomfortu, smoczy apetyt… więcej zabawnych sytuacji z tego wszystkiego niż nieprzyjemności. W żadne dni nie można poczuć, że jest się kobietą tak jak w te!

Ok, całkiem sporo już o mnie wiecie! Dodam jeszcze na koniec mój optymizm. Wszędzie szukam plusów zamiast popadać w doła. Myślę, że na pewno nie wypisałam wszystkich stereotypów. Jest ich ogrom i można by całą książkę o tym napisać. Na koniec zachęcam oczywiście do regularnego zaglądania tutaj! Będą kiedyś wpisy i o wyglądzie, o moich zasadach co do ubierania się i różnych rzeczy. Mam nadzieję, że miło się czyta moje wpisy i nie ziewa się po kilku zdaniach. Do następnego wpisu, na razie!