Moda na bycie fit i umięśnione kobiety
Święta, święta i… już jesteśmy ponad tydzień po świętach. Jedzenie albo już pozjadane albo zamrożone na zaś. Teraz wiele osób stara się spalić zjedzone w święta kalorie i zyskany za to tłuszczyk. Ja na szczęście tego problemu nie mam. Widzę jednak pewien trend, dość niepokojący, więc postanowiłam o tym napisać. Bycie fit, ja to rozumiem, ale widzę jednak w tym dużą przesadę. Akurat w dzisiejszych czasach jest to temat bardzo popularny, a szczególnie właśnie o tej porze. Mamy wiosnę, trochę zimową, ale jednak już końcówkę kwietnia. Większość ludzi, a zwłaszcza kobiet myśli już o wakacjach, ale pod kątem swojego wyglądu. Niejedna osoba przytyła przez zimę i dwoje świąt, a nikt, zwłaszcza żadna kobieta nie chce wstydzić się latem założyć bikini i wyjść na plażę. Mój wpis dotyczy tylko kobiet, bo to u nich widzę sporą w tym wszystkim przesadę. Świat opanowała moda na bycie fit. Przypuszczam, że to znów zasługa internetu. Pamiętam jeszcze ostatnie czasy bez internetu. Czasy mojego wczesnego dzieciństwa. Wtedy jakoś nikt nie gonił za figurą, odchudzaniem i dietami. Nikt nie przejmował się, że to czy tamto jest niezdrowe. Dziś może i mamy więcej wiedzy, ale prawda jest taka, że łykamy wszystko, co rzuci nam się w internecie w oczy, a internet jest stworzony do szybkiego rozpowszechniania ogromnych ilości informacji. Mnóstwo jest artykułów przedstawiających wyniki badań, opinie ekspertów i namawiających do rezygnacji z tego czy tamtego, bo jest niezdrowe oraz artykułów dotyczących trenowania. Aż się roi od trenerek fitness, które polecają swoje treningi, przepisy na zdrowe jedzenie bez glutenu, tłuszczu, cukru, a także pokazujące efekty zdrowego trybu życia w postaci zdjęć swojej pięknej figury. Ich śladem idą kolejne kobiety, stając się celebrytkami z milionami obserwatorów śledzących ich metamorfozy. Faceci to widzą i ślinią się na widok już nie tylko wielkich cycków, ale i tyłków. Kobiety również chcą łamać stereotyp słabej płci i pokazują mężczyznom, że też potrafią ćwiczyć na siłowni i też mogą mieć mięśnie. I tu pojawia się kolejna przesada – coraz więcej kobiet chwali się umięśnieniem przypominającym męskie. Wiele osób, w tym mężczyzn to krytykuje, bo takie umięśnienie już nie pasuje do kobiet. Wyglądają jak babochłopy. Do tego uzyskanie takiego umięśnienia u kobiet jest trudniejsze i zrozumieć można jedynie zawodowe sportsmenki typu Serena Wiliams czy Marit Bjoergen, choć nawet ich umięśnienie uważa się za przesadę. Trenerki personalne typu Lewandowska, Chodakowska, namawiają do zdrowego trybu życia, ale sposób w jaki to robią można w dużym skrócie określić tak: Chcesz efektów? Harówka, harówka i wyrzeczenia. Restrykcyjna dieta – najlepiej zrezygnuj całkiem z cukru, tłuszczu i glutenu. Tylko jedna dziewczyna podchodzi do sprawy zupełnie inaczej. Widzi tą szerzącą się modę, która też może być niebezpieczna i pisze na swoim blogu o bardzo ważnych rzeczach, o których nie wspomina żadna taka Chodakowska. Ma dystans do tego, do siebie, kieruje się zdrowym rozsądkiem, logiką i pisze naprawdę mądrze. W oparciu o to, co przeczytałam na jej blogu i o swoje już pewne doświadczenie stworzyłam dziesięć punktów podpowiadających jak być fit z rozsądkiem i umiarem.
1. Zanim zaczniesz – zastanów się nad celem
Zadaj sobie pytanie, dlaczego chcesz być fit. Powodów, dla których kobiety wybierają zdrowszy styl życia jest wiele. Gdyby przeprowadzić ankietę to odpowiedzi byłyby zróżnicowane. Jedne chcą zmienić styl życia dla samego wyglądu, chcą zaimponować facetom i osobom, które im z powodu wyglądu dokuczały, drugie chcą pokazać, że są silne i złamać stereotyp słabej płci. Jeszcze inne chcą zadbać o swoje zdrowie i samopoczucie. Chcą po prostu schudnąć lub wyrzeźbić sylwetkę. Dla wielu staje się to hobby i właśnie wtedy trzeba zachować umiar, bo łatwo popaść w skrajność. Cel jest bardzo ważny, bo to od niego zależy to jaki trening musisz wykonywać i jaką mieć dietę, by uzyskać pożądane efekty. Poza tym dążenie do celu jest twoją motywacją.
2. Motywacja – to bardzo ważne, ale ważna jest też cierpliwość
Bez motywacji szybko się zniechęcisz. Najlepszą są widoczne efekty, ale potrzeba czasu, by zobaczyć jakiekolwiek, choćby najmniejsze. Tu swoją rolę odgrywa cierpliwość, bo łatwo się zniechęcić kiedy po kolejnych treningach nie widać różnicy. Motywacją może być już samo to, że dajesz radę, to jak się czujesz po treningu. Jesteś uśmiechnięta, czujesz mięśnie, a więc wiesz, że trening był dobry. Zdrowy posiłek ci smakuje, potrafisz sama go zrobić, to już coś. Możesz motywować się zdjęciami i metamorfozami kobiet w internecie, ale bez przesady, bo wygląd wielu to nie tylko efekt treningów i diety (czytaj dalej 😉 ), informacjami co daje trening itd. Masz dziecko? Niech ono będzie motywacją, bo może być ogromną. Przecież dla każdej mamy zdrowie dziecka jest najważniejsze. Ćwicząc przy dziecku i z dzieckiem można wpajać mu jak ważny jest ruch, a dbając o jego dietę zadbać też o swoją. Ograniczasz dziecku słodycze, ogranicz przy okazji sobie. Twoje zdrowie też jest ważne, przecież chcesz, by dziecko miało jak najdłużej zdrową mamę.
3. Nie zmuszaj się i nie miej wyrzutów sumienia
Zmuszanie się i wyrzuty sumienia to pierwszy krok do utraty motywacji. Nie lubisz biegać? Nie rób tego. Zamiast biegania wybierz rower, rolki czy taniec. Tak samo jeśli nie smakuje ci jakiś produkt ze zdrowej diety – nie zmuszaj się do jedzenia go. Jedz inne rzeczy. Trening i dieta to indywidualna sprawa każdej z nas. Zmuszanie się do tego, co nam się nie podoba, czego nie lubimy sprawi, że zaczniemy postrzegać treningi i posiłki jako rodzaj obowiązku, przymusu, jak chodzenie do pracy, a na pracę narzekamy przecież non stop. Jeśli danego dnia nie masz siły, nie czujesz się dobrze – zrezygnuj z treningu, nic na siłę. Jeśli czasem masz ochotę na coś słodkiego, zjedz. Raz na czas można, byle nie codziennie. Poza tym polskie zwyczaje utrudniają bycie fit – który Polak wytrzyma bez schabowego na obiad raz na czas albo bez ciasta w święta? Żadna mama, babcia czy ciocia nie wypuści cię do domu jak nie zjesz u niej ciasta. Menu przyjęcia też nie będzie ustalane pod ciebie, bo nie jesz tego, tamtego. Trzeba się pogodzić z tym, że się nie uniknie tego co niezdrowe i nie należy mieć wyrzutów sumienia z powodu, że się coś zjadło.
4. Trening musi być odpowiedni, ale nie musisz chodzić na siłownię czy zajęcia sportowe
To jaki rodzaj treningu i jakie ćwiczenia powinnaś wykonywać, zależy od celu twojego stylu życia. Chcesz schudnąć, poprawić kondycję? Ćwicz aeroby i cardio, ale pamiętaj, że jak już zrzucisz wagę, musisz przejść na trening siłowy, żeby wzmocnić mięśnie i wyrzeźbić sylwetkę. Chcesz nabrać masy? Ćwicz siłowo. Chcesz po prostu prowadzić zdrowy styl życia, nie chudnąc ani nie tyjąc? Stosuj umiarkowany trening łączony – raz siłowy, raz aerob, raz cardio. W jeden dzień rower, w inny ćwiczenia siłowe z obciążeniami, w jeszcze inny taniec itp. Taniec jest idealny dla takich jak ja – z zaburzoną koordynacją ruchową. Masz dziwną postawę, chód, sztywne ruchy, lęk przed upadkiem, nie umiesz tańczyć, a obroty i tempo cię przerastają? Zacznij ćwiczyć fit dance. Wstydzisz się pokazać na siłowni albo swoich niezdarnych ruchów? Nie musisz wychodzić z domu, by trenować. No chyba, że pobiegać, pojeździć na rolkach czy rowerze. Spokojnie możesz ćwiczyć w domu. Puść odpowiednią muzykę, skorzystaj z YouTube jeśli nie potrafisz stworzyć własnej choreografii (ja usłyszę piosenkę, posłucham drugi, trzeci raz i słuchając widzę siebie tańczącą, a potem to odtwarzam w rzeczywistości) i tańcz do woli. Wystarczy mata, taśma do fitnessu, obciążenie. Podstawą jest twoja wyobraźnia i kreatywność. Dwie butle z wodą to już około 1,5 kg obciążenia na rękę. Można kupić hantle czy kettlebell, chociaż takie luksusy są już dość drogie. Osobiście polecam taśmę, bo jak poćwiczę z nią nogi czy ramiona to czuję mięśnie nawet bardziej niż po treningu z obciążeniem. Mieszkasz na wsi? Gospodarstwo to skarbnica różności. Oś od jakiegoś starego wozu – około 10 kg wagi. Ciężarki od wagi dziesiętnej – od 1 kg do 10 kg. Do tego oczywiście mata i trenujesz. Na wsi jak pogoda pozwala, możesz trenować na zewnątrz, zwłaszcza jeśli treningowe pomoce są dostępne tylko na zewnątrz. I tak – na nogi i tyłek wykonujemy serie różnego rodzaju przysiadów, skoki z łóżka na podłogę, wykroki, zakroki, opieramy się rękami o stół i robimy serie wymachów nóg w górę i na boki, takie same wymachy robimy w pozycji na czworaka i w leżeniu bokiem, na koniec unoszenie miednicy – wszystko z taśmą obwiązaną wokół nóg i ewentualnym obciążeniem. Na brzuch robimy serie różnego rodzaju brzuszków, unoszenie i opuszczanie nóg, unoszenie miednicy bokiem, rowerek z przekładaniem ciężarka między nogami, przekładanie ciężarka na boki lub z ręki do ręki przy uniesionych barkach i nogach, unoszenie jednoczesne barków i nóg z taśmą, koci grzbiet z wymachami nóg oraz oczywiście najlepsze na koniec – różne rodzaje deski. Na ramiona hantle lub ćwiczenia z taśmą, na ramiona i klatkę pompki, unoszenie ciężarków w leżeniu na plecach, wiosłowanie ciężarkiem lub przy pomocy taśmy, na plecy unosimy w pochylonej pozycji ramiona na boki z ciężarkami, ściągając łopatki, możemy zamontować w domu drążek i ćwiczyć podciągnięcia no i oczywiście dobra na wszystko deska. Chce się – da się!
5. Nie przesadzaj z intensywnością treningu, zwracaj uwagę na wszelkie niepokojące zjawiska
Wystarczy nawet 3 razy w tygodniu, po jakąś godzinę, dwie. Nie szalej, nie bierz na ramiona od razu 30 kilo. Obciążenie musisz dopasować do własnych możliwości. Najlepsze jest takie, byś po wykonanej serii miała poczucie, że dałabyś radę jeszcze wycisnąć ze 2-3 powtórzenia. Nie zwiększaj ciężaru z czasem niepotrzebnie. Wystarczy jak zwiększysz ilość powtórzeń w serii albo dodasz dodatkową. Pamiętaj o technice wykonywania ćwiczeń. Nie widzisz efektów kiedy już powinnaś? Czujesz ból w stawach, kościach? Czujesz zbyt mocne zmęczenie? Przemyśl jeszcze raz swój trening, bo to nie powinno się zdarzać. Może być za mocny. Jeśli nic nie czujesz – nie zmęczysz się, nie czujesz charakterystycznego, lekko bolesnego napięcia w mięśniach, to trening jest zbyt słaby. Pamiętaj, że źle wykonywany trening, za duże ciężary czy zbyt intensywny może również negatywnie wpłynąć na twoje zdrowie i samopoczucie. Nawet jeśli twoim celem jest wymarzona sylwetka i wygląd to nie zapominaj o zdrowiu. Kręgosłup może ostro odczuć złe treningi.
6. Pora nie ma większego znaczenia, ważny jest jakikolwiek ruch
Ćwicz kiedy możesz. Wszędzie piszą, że najlepiej rano, a ty, jak większość osób idziesz do pracy? Ćwicz po południu. Nieważne o jakiej porze, ważne, żeby w ogóle ćwiczyć. Co do pory istotny jest czas od posiłku. Najlepiej by były to 2-3 godziny po posiłku, bo chyba każda wie, co może się stać jak zaczniemy skakać i wyginać się ściskając brzuch najedzone. Możesz ćwiczyć w jeden dzień rano, a w inny po południu czy wieczorem. Ćwiczenia przed snem powodują, że lepiej nam się śpi. Nieważne o jakich porach, ważne, by w ogóle znaleźć czas. Jakkolwiek i kiedykolwiek się ruszamy, super, tak trzymać, walczmy o ruch, bo ciągle mamy go za mało. Godzina treningu to godzina ruchu. Porównajmy tą godzinę do kilkunastu spędzonych w pracy za biurkiem i w domu przed komputerem, tv czy smartfonem albo książką z głową wygiętą niemiłosiernie w dół (o zgrozo). Jesteśmy stworzeni do ruchu, a nie do siedzenia. Jednak codzienność wymusza na nas siedzenie. Owszem jest to dla nas wygodne, ale niekoniecznie zdrowe. Starajmy się robić przerwy w pracy, wystarczy kilka minut na godzinę pracy. W domu też się ruszajmy. Odejdźmy chwilami od komputera. Wbiegajmy po schodach zamiast wjeżdżać windą. Idźmy na spacer. Do sklepu też idźmy spacerem zamiast samochodem czy tramwajem. Masz psa? Pies to skarb pod tym względem. Spacer 3 razy dziennie to dla nas mnóstwo ruchu i endorfin – zbawienie!
7. Pamiętaj o rozgrzewce, rozciąganiu i regeneracji
To ogromnie ważne sprawy. Rozgrzanie mięśni to przygotowanie ich na wysiłek. Zmniejsza ryzyko kontuzji, tak samo jak rozciąganie czyli inaczej stretching. Stretching dzielimy na klasyczny i statyczny. Klasyczny jest dobrze nam znany, choćby z rozgrzewek na lekcjach wuefu w szkole. Dołączamy go oczywiście do rozgrzewki. Statyczny zaś polega na przybraniu odpowiedniej pozy i wytrzymaniu przez np. 30 s. Odpręża nas, rozluźnia, zmniejsza napięcie mięśni po treningu i minimalizuje ryzyko zakwasów, dlatego wykonujemy go właśnie po, a nigdy przed treningiem. Wykonany przed treningiem grozi poważnymi urazami podczas treningu z powodu nadmiernego rozluźnienia mięśni! Kolejna ważna rzecz to regeneracja. Tak więc nie ćwiczmy 7 dni w tygodniu. Wystarczy 3-4 dni. Mięśnie potrzebują czasu do regeneracji. To właśnie proces regeneracji sprawia, że się rozrastają.
8. Zachowaj umiar zamiast rezygnować
Odpowiednia dieta to podstawa. Wszędzie można przeczytać, że jest ważniejsza nawet od treningu. Jeśli jemy za mało to nadmiernie schudniemy. Jeśli jemy za dużo to tyjemy. Dieta więc zależy również od celu naszego zdrowego trybu życia. Chcesz schudnąć? Musisz ograniczyć cukier i tłuszcz, jeść mniejsze porcje. Chcesz nabrać mięśni? Przytyć? Musisz jeść o połowę więcej niż twoje zapotrzebowanie. Najlepiej jednak prowadzić umiarkowanie zdrowy tryb życia. Szukanie jak policzyć po kolei wszystkie wskaźniki, liczenie kalorii każdego posiłku i planowanie dokładne wszystkich posiłków, by nie zjeść za mało lub za dużo, jest męczące i łatwo może zniechęcić. Przestań liczyć kalorie. Skup się na tym, co jest ci naprawdę potrzebne. Chcesz mięśnie – jedz białko i węglowodany złożone. Pamiętaj o warzywach i owocach. Gotuj sobie sama, bo wtedy wiesz co jesz i robisz sama zakupy, więc możesz zwracać uwagę na ilość chemii w tym co chcesz jeść. Nie rezygnuj z niczego całkowicie. Nawet z cukru, tłuszczu czy glutenu! Po co ci dieta bezglutenowa jak nie masz celiakii. Rezygnacja z produktów zawierających te składniki jest świadoma, ale owe produkty zawierają też inne składniki potrzebne nam i zdrowe i nieświadomie z nich też rezygnujemy. Poza tym cukier, tłuszcz czy gluten też są nam potrzebne, ale po prostu należy zadbać, by nie dostarczać organizmowi ich za dużo. Bardzo restrykcyjne podejście do diety może skończyć się bardzo źle, bo może doprowadzić do zaburzenia odżywiania jakim jest ortoreksja czyli obsesja na punkcie zdrowej żywności. W diecie nie tylko jest ważne to, co jemy. Ważne jest to w jaki sposób. Warto zastosować się do tych kilku punktów:
– jedz co 2-3 godziny w małych porcjach
– nigdy nie jedz w biegu
– najważniejsze jest śniadanie
– jedz regularnie, o stałych porach
– ogranicz smażenie na rzecz gotowania i pieczenia oraz unikaj wielu sposobów obróbki jednocześnie
Kolejną rzeczą, o której muszę wspomnieć są wszelkie odżywki, sterydy, wspomagacze i koktajle białkowe. Jeśli ćwiczysz tylko dla siebie i nie przygotowujesz się do żadnych zawodów, nie są ci potrzebne. Zdecydowanie wystarczająco składników odżywczych dostarczamy sobie z normalną dietą. Chyba, że naprawdę chcesz uzyskać umięśnienie bliskie męskiemu, nie wiem po co, bo to wcale dobrze nie wygląda, to musisz się wspomagać, bo jako kobieta nie masz naturalnie takich możliwości przyrostu mięśni jak mężczyzna.
9. Zadaj sobie pytanie: czy na pewno żyję zdrowo?
Już cię widzę czytającą ten podpunkt i pukającą się w czoło. Przecież ćwiczysz, stosujesz dietę, więc jesteś fit. A ja ci powiem, że niekoniecznie. Odpowiedz sobie na te kilka pytań:
- Jak dużo się ruszasz?
- Jakiego oleju do smażenia używasz? Czy używasz margaryny?
- Jak dużo stosujesz leków i suplementów?
- Czy łatwo ulegasz modzie?
- Czy łatwo ulegasz promocjom w sklepach?
- Jak przechowujesz jedzenie? Co robisz z nadpsutym?
- Ile i co pijesz?
- Masz kłopoty z układem pokarmowym?
- O której chodzisz spać i jak długo śpisz?
- O której godzinie jesz kolację?
- Czy podjadasz?
- Jak często się ważysz i mierzysz?
- Czy dbasz o odpowiednią postawę?
- Czy jesteś podatna na stres?
- Jak często chorujesz/przeziębiasz się?
- Jak często się badasz?
Odpowiedziałaś? To teraz porównaj to, co ja mam do powiedzenia z twoimi odpowiedziami. Pisałam już, że ruch jest najważniejszy. Jeśli twoja odpowiedź brzmi: jedyny ruch to trening, to stanowczo za mało! Drugie pytanie zadałam dlatego, że różnych olejów jest mnóstwo i różne źródła różnie je oceniają. Ostatnio zrobił się wielki bum na temat oleju kokosowego. Okazuje się jednak, że ten olej, stosowany głównie przez fit panie i polecany przez trenerki personalne, zawiera aż 90% kwasów tłuszczowych nasyconych, podczas gdy nawet obwołany najgorszym jaki może być palmowy ma ich ledwie 50%. Najlepszy zawsze był, jest i będzie rzepakowy. Zdecydowanie za to gorsze od olejów są margaryny. To tłuszcze częściowo lub całkowicie utwardzone, czyli głównie najgorsze kwasy tłuszczowe – trans. Polacy są uważani wręcz za lekomanów, stąd pytanie trzecie. Jesteśmy bombardowani reklamami mnóstwa leków, suplementów diety, które można kupić bez recepty. Co robisz przez kilka dni każdego miesiąca? Zwijasz się z bólu brzucha i łykasz garść tabletek przeciwbólowych, za każdym razem coraz większą, bo przestają działać? Co robisz jak bierze cię przeziębienie lub grypa? Albo lecisz do apteki po cokolwiek, albo do lekarza, który za każdym razem wypisuje ci antybiotyk. I ty twierdzisz, że żyjesz zdrowo? Po co ci tabletki na okres? Ruch, ruch i jeszcze raz ruch, a zapomnisz o bólu! Już nie chodzi mi o to, że lek można przedawkować. Leki wywołują szereg efektów ubocznych, często łykamy je na szybko, za mało popijając lub nie zważając, że jedliśmy cokolwiek już kilka godzin temu i zapewne mamy pusty żołądek. Do tego leki uzależniają. Organizm się na nie uodparnia i trzeba ich brać coraz więcej, by działały. Poza tym składów leków już nie czytamy, a jest to jedna wielka chemia. Słodka tabletka do ssania na gardło jest słodka, bo ma albo cukier albo słodziki. Do tego zawiera na pewno aromat, barwnik i zagęstnik. Inną grupą nadużywanych substancji są suplementy diety. Jak podejrzewasz u siebie niedobór jakichś witamin, lepiej zrób najpierw badania i zacznij jeść więcej warzyw. Jeśli już musisz skorzystać z suplementu, przeczytaj skład przed kupieniem i pamiętaj, że suplement to dodatek do normalnej diety, a nie jej zamiennik! Dziś pojawiają się coraz to nowe mody w treningach i dietach. To co jest modne, nie zawsze jest dobre. Przykład to choćby olej kokosowy. Najpierw zbierz jak najwięcej informacji o modnym produkcie, a dopiero potem decyduj czy go stosować. To, co znajdziemy na promocjach w sklepie jest zwykle albo gorszej jakości, albo kończy się termin przydatności do spożycia. Twoja dieta to nie tylko to co przygotowujesz. To też to, z czego przygotowujesz. Dbając o jakość produktów, zadbaj o ich przechowywanie, a jak coś się zaczyna psuć to wyrzucaj. Nie wolno zbierać pleśni z wierzchu np. dżemu czy okrawać nadgniłego owocu. W takich produktach już mogą być toksyny, które wcale nie muszą wywołać kłopotów żołądkowych, ale kumulują się w organizmie i wyrządzają szkody po czasie. Picie jest bardzo ważne. Płyny należy uzupełniać zwłaszcza podczas treningu. Jednak to ile potrzebujemy pić, jest indywidualną cechą organizmu. Tak więc nie katuj się tą wodą, bo należy pić 2 litry. Pij ile możesz, ale jeśli twoje wyniki badań moczu wykazują, że jest zbyt ciemny, gęsty i masz zakwaszenie, musisz pić więcej. Ważne też jest, co pijemy. Najlepiej zwykłą wodę, ale nie każdy lubi. Wśród trenujących popularne są energetyki, które zawierają masę cukru i kofeinę. Ile razy dziennie pijesz kawę i pobudzasz się nią w czasie pracy? Jedna kawa nie zaszkodzi, ale 3 to już przesada. Słodzisz kawę czy herbatę? Ja też nie lubię gorzkiej, ale jeśli jem coś słodkiego i popijam to wtedy nie słodzę. Miewasz bóle brzucha, nadmierne wiatry, odbijanie, nieregularne stolce, raz twarde, raz rzadsze, raz jasne, raz ciemne? To mówi wiele o twoim stanie zdrowia. Jeśli zwykle załatwiasz się raz dziennie, a nagle nie załatwiłaś się przez 3 dni lub jednego dnia musiałaś 3 razy, powinnaś się zastanowić nad swoją dietą. Odpoczynek i sen jest ogromnie dla nas ważny. Wstając wcześnie do pracy nie wysypiamy się. Młode osoby powinny spać przynajmniej 8 godzin. Jeśli więc wstajesz o 6 rano, powinnaś iść spać o 22. Jednak zwykle chodzisz spać po północy? Podobno nocne marki są bardziej inteligentne. Też jestem nocnym markiem, ale jak się nie wyśpię, to potem ziewam cały dzień, a jak pójdę spać bardzo późno to potrafię spać bardzo długo i wstaję o porze, o której powinnam być już po drugim śniadaniu… Ostatni posiłek dnia powinno się zjeść najpóźniej 2-3 godziny przed snem, inaczej to idealny przepis na tycie. Jesz kolację o 20, a spać idziesz po północy? Na pewno zdążysz poczuć głód. Staraj się wtedy powstrzymać od nieodpartej chęci podjadania, bo skończy się tak samo jak za późna kolacja. Nie przesadzaj z ważeniem się i mierzeniem. Nie musisz robić tego codziennie, bo z dnia na dzień efektów nie uświadczysz. Wbij sobie do głowy, że ważniejsze niż waga są twoje wymiary. Waga w ciągu dnia potrafi wahać się nawet o około kilogram. Wydalony kał to już kilkadziesiąt deko mniej, a porządny obiad około kilo więcej. Mierz więc obwód talii, bioder, uda, ramienia. Zbyt duży obwód oznacza, że pod skórą kryje się zbędny tłuszczyk i np. na brzuchu, jeśli się go nie pozbędziesz, nie uświadczysz kaloryferka. Stoisz i się garbisz? Zwracasz uwagę jak siedzisz przed komputerem czy tv? Nie spędzasz zbyt dużo czasu w jednej pozycji? Jestem pewna, że nie zwracasz uwagi na to jak siedzisz, stoisz i jak długo jesteś w jednej pozycji. Twój kręgosłup może mocno ucierpieć. Szczególnie szkodliwe dla szyjnego odcinka jest pochylanie głowy do telefonu. To ogromne obciążenie dla szyi. Głowa waży ok. 5 kg, a przy pochyleniu, obciążenie zwiększa się do nawet 15 kg! Któż z nas nie jest dzisiaj podatny na stres. Coraz częściej diagnozowane są nerwice, a stres jeśli mu się poddamy, sieje w nas spustoszenie, nie tylko w psychice. Nauczmy się z nim walczyć, a trening i hobby jest jednym ze sposobów. Spacer, dobra muzyka, książka czy kolorowanka antystresowa powinny być nieodłącznymi przyjaciółmi osoby podatnej na stres, takiej jak ja. Często chorujesz? Przyczyną jest brak odporności. Zapytasz skąd się to wzięło, skoro ćwiczysz, jesz zdrowo… cóż, może ćwiczysz zbyt intensywnie i jesteś przemęczona, a twoja dieta jest zbyt restrykcyjna. To nie jest zbyt zdrowe. Żyjesz zdrowo, więc uznajesz, że nie powinnaś zachorować na nic poważniejszego? Błąd. Owszem, zdrowy tryb życia jest zapobiegliwy, ale nigdy nie można powiedzieć, że na 100%, więc tak czy siak należy się profilaktycznie badać.
10. Zaakceptuj swój wygląd i pokochaj siebie
Kochaj siebie taką, jaką jesteś. Jeśli ty siebie nie kochasz, to dlaczego ktoś ma cię pokochać? Nie załamuj się na widok pryszcza, cellulitu, odrobiny tłuszczyku tu i ówdzie. Nie załamuj się, że wciąż nie masz płaskiego brzucha i widocznych mięśni. Już pisałam, że nigdy nie będziesz mieć mięśni jak facet, zresztą do kobiety to nawet nie pasuje. Płaski brzuch masz nie zawsze, bo jesteś kobietą, masz okres, nieraz wzdęcia, wszystko ma swój wpływ na twój wygląd. Kaloryferek, a raczej jego zarysy będą widoczne najwyżej wtedy kiedy nie masz pod skórą warstwy tłuszczu i najczęściej po treningu kiedy mięśnie są napięte. Wielki tyłek nie powinien być szczytem twoich marzeń. Pamiętaj, ćwiczysz dla siebie, nie dla innych. To jesteś ty, a nie gwiazdka z instagrama, która musi wszem i wobec pokazać swoją metamorfozę. Pamiętaj, żeby nie dążyć do takiego wyglądu jak one, bo możesz sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Musisz wiedzieć, że one nie wyglądają cały czas tak jak na zdjęciach i w nagraniach. Nagrania są starannie planowane i przygotowane. Zdjęcia zaś są robione w trakcie lub po treningu, w stroju treningowym, kiedy mięśnie są uwidocznione. Do tego te kobiety doskonale wiedzą, co robią. Ustawią odpowiednio aparat (ostrość, światło), wiedzą na jakim tle najlepiej się fotografować i w jakim świetle. Wiedzą też jak ustawić się do zdjęcia – co wciągnąć, napiąć, a co wypiąć. Na domiar wszystkiego robią całą serię zdjęć i po wybraniu tego jednego, przechodzi ono obróbkę w programie typu photoshop. Nawet aplikacja instagrama pozwala na obróbkę zdjęcia przed publikacją. Nie wierz więc we wszystko co widzisz.
Wpis wyszedł dość obszerny, ale zawarłam w nim wszystko, co chciałam zawrzeć. Jak już wspomniałam, źródłem wpisu jest nie tylko moje własne doświadczenie, ale przede wszystkim blog bardzo mądrej dziewczyny, byłej sprinterki, która porzuciła bieganie dla zawodu trenerki personalnej. Jest jednak zupełnie inna, ma całkiem inne podejście do sprawy niż te wszystkie Chodakowskie i Lewandowskie. Ona zawsze twierdzi, że zdrowy tryb życia powinien być dla nas radością, przyjemnością, a nie harówką i przymusem. Dla mnie jest. Mam nadzieję, że dla was też. Kocham tą dawkę endorfin po dobrym treningu i polecam bloga http://codzienniefit.pl.