Felieton: Eurowizja – konkurs absurdów

Maj poza Komuniami, kwiatami, wiosną czy Dniem Matki kojarzy się mocno z czymś jeszcze. Co roku odbywa się właśnie w maju Eurowizja, czyli konkurs piosenki, w którym udział biorą reprezentanci poszczególnych europejskich krajów. Polska też od lat bierze w tym udział, z marnym skutkiem, bo nikt poza Edytą Górniak nic wielkiego nie osiągnął. Wspominać można jedynie Michała Szpaka, który osiągnął najlepszy wynik od czasu sukcesu Górniak. Poza tym żaden z reprezentantów nie osiągnął za wiele, ba, niejednokrotnie nawet nie awansowaliśmy do finału, tak, jak i w tym roku. Jednak występy naszych reprezentantów nie są aż tak ogromnym powodem do wstydu, patrząc na inne piosenki, które wchodzą do finału i zajmują wysokie miejsca. W ogóle patrząc na to, co się dzieje od lat można dojść do wniosku, że Eurowizja ma się coraz gorzej. Obecnie to istny konkurs absurdów, a tegoroczny to już szczyt.

Wykluczony z Eurowizji… zwycięzca?

Najbardziej kuriozalnym wydarzeniem tegorocznej Eurowizji było niewątpliwie wykluczenie z konkursu reprezentanta Holandii Joosta Kleina. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie było. A najbardziej kuriozalne było to, że go wyrzucono, mimo że tak naprawdę nie było wiadomo, czy faktycznie dopuścił się czegoś złego. Podobno niby naskoczył na jakąś dziennikarkę i nawet jej zniszczył kamerę. Nawet jeśli, to jakoś nikogo nie obchodzi dlaczego. Otóż chłopak po występie w półfinale chciał odrobiny prywatności, która się każdemu należy, ale jego prośba o niefilmowanie po zejściu ze sceny nie została uszanowana. Mnie jakoś nie dziwi, że się wkurzył. No jasne, wiadomo, że jak się chce brać udział w czymś takim, jak Eurowizja, to z kamerami się liczyć należy, ale bez przesady. Nie każdy chce być filmowany przez cały czas, a filmujący potrafią być okropnie nachalni. Jednak jakoś nie chce mi się wierzyć, że chodzi właśnie o to. Powód może być inny.

Cała Europa kręciła nosem na obecność na Eurowizji Izraela. To, że należy do EUN i ma prawo występu można akceptować, ale to, że Rosja została wykluczona, a Izrael, mimo tego, co wyczynia w Palestynie, wszędzie jest mile widziany, jest trudne do zrozumienia. Również Joost nie ukrywał, że jest przeciwny obecności Izraela. Po sieci krążyło nagranie z konferencji prasowej, na której Joost siedział obok Izraelki cały zakryty. W pewnym momencie odezwał się też po niewygodnym pytaniu zadanym Izraelce przez polską dziennikarkę, kiedy zasugerowano jej, żeby nie odpowiadała i zapytał „A dlaczego nie?”. Mam wrażenie, że właśnie to było powodem jego wyrzucenia, a nie jakiś tam niby atak na nachalną kamerzystkę.

Nie sądzę, żeby Joost był jakimś agresorem. Zawsze szczerze uśmiechnięty, sprawia wrażenie mega pozytywnego i sympatycznego. Podobnie jak raper Donnie, który jest współautorem piosenki Joosta. Donniego wyhaczyłam kiedyś na instagramie Koena, tego łyżwiarza, który przegrał złoto olimpijskie z naszym Bródką. Polubiłam go, przesympatyczny chłopak z uśmiechem wręcz powalającym. Donniego, który też jest rozbrajający, zobaczyłam u niego w komentarzach, zajrzałam na konto, poszukałam piosenek. I na koncie Donniego zobaczyłam z kolei Joosta. Jak usłyszałam, że reprezentantem Holandii jest Joost Klein to byłam w szoku i od razu wiedziałam, że to jest właśnie on i że zapewne Donnie maczał w tym palce. 😉 Bardzo szkoda, że tak parszywie się to skończyło, ale piosenkę „Europapa” o jedności w Europie, podróżowaniu i nieżyjącym ojcu Joosta pokochała cała Europa. Gdyby Joost był w konkursie, televoting by wygrał, jestem pewna. I myślę, że Joost nie potrzebuje oficjalnego zwycięstwa. On jest zwycięzcą. Wiecie, że w tej piosence jest wspomnienie o Polsce? To bardzo miłe, zważywszy na to, że pojawiały się niegdyś w sieci informacje o niezbyt przychylnym stosunku Holendrów do Polaków.

Diabeł, goły tyłek, facet w damskich ciuchach – Quo Vadis Eurowizja?

Mimo że nasza Luna miała słabą piosenkę i słabo też w półfinale wypadła, to nie da się ukryć, że nie było żadnej piosenki, która by jakoś powaliła. Żaden kraj nie pokazał nic specjalnego. Każdy wymyśla jakieś niestworzone rzeczy, żeby zostać zauważonym. Irlandia z Diabłem, Finlandia z facetem gołym od pasa w dół, zakładającym gacie z zimnymi ogniami czy Szwajcar ubrany w damskie ciuchy – takie wykonania nie tylko przeszły do finału, ale i zajęły wysokie miejsca. Ba, Szwajcar przecież wygrał. Dla mnie to szok. Ale to zaczęło się już od Conchity – słynnej kobiety z brodą. To wtedy europejscy artyści ogarnęli, że mogą zrobić co tylko zechcą mimo tego, jak ogromna krytyka spadła na organizatorów. Ale czy tędy właśnie droga? Głosowanie widzów w sumie pokazuje, że niekoniecznie. Wielokrotnie zwycięża jednak muzyka, bo Eurowizja kończyła się wygraną takich artystów, jak Loreen, Salvador Sobral czy Duncan Laurence.

Głosowanie na sąsiadów i głosowanie mniejszości

Od wielu lat polityka odgrywa istotną rolę w głosowaniu, co nie powinno mieć miejsca. Co roku widzimy, jak wiele krajów głosuje na siebie nawzajem, na swoich sąsiadów. Zawsze do przewidzenia jest, że od kraju skandynawskiego 12 pkt dostanie inny kraj skandynawski. To samo jest w przypadku Litwy, Estonii czy Białorusi, którzy zawsze swoje 12 pkt dawali Rosji, a i w przypadku krajów z południa Europy nierzadko nie jest inaczej. Polskie jury również daje najczęściej 12 pkt Ukrainie, podczas gdy Ukraina ani myśli się odwdzięczyć. Nasuwa się pytanie, czy warto tak robić? I czy Eurowizja powinna na to pozwalać?

Inna sprawa to głosowanie mniejszości narodowych żyjących w danych krajach. Tutaj wiedzie prym… Polska, która najwięcej punktów otrzymuje od krajów, w których są liczne Polonie. Jury z tych krajów stara się to zrównoważyć, nie dając Polsce żadnych punktów. Niestety skutecznie, ale czy tylko to jest powodem naszych porażek?

Polskie eurowizyjne problemy

Powodów naszych corocznych porażek na Eurowizji jest wiele. Przede wszystkim powodem są słabe piosenki. Odkąd PiS objął władzę i przejął polskie media, to TVP miała przywilej wyboru reprezentanta na Eurowizję. Co roku władze TVP przekonują się, że wybierają tylko gorzej, ale nie wyciągają wniosków i nic się nie zmienia. W tym roku, mimo nowej władzy, również TVP wybrało reprezentanta i choć powinna jechać na Eurowizję Justyna Steczkowska, która z piosenką w iście wiedźminowskim klimacie na pewno weszłaby do finału i miała szansę na przyzwoity wynik, wybrano Lunę z marnym radiowym gniotem. Występ Luny był tragiczny. Za dużo oprawy i za głośna muzyka, która przyćmiła śpiew Luny słabo radzącej sobie na żywo – to spowodowało tylko jeden wielki chaos na scenie i ostatecznie brak Polski w finale. Cóż, podobno nie było czasu po wyborach i przejęciu TVP przez opozycję, by zorganizować konkurs i dać widzom głosować. Mam jednak wciąż nadzieję, że już w przyszłym roku TVP odda głos widzom. Póki co chodzą słuchy, że TVP chce zrobić „Euro-papa” i wycofać Polskę z Eurowizji. Moim zdaniem to jednak tchórzostwo.

Kiedy mamy tak słabe piosenki to nawet Polonii odechciewa się tracić pieniądze na głosowanie. Sama Polonia to jednak wciąż za mało. Niedocenianie polskich wykonawców przez jury innych krajów jest widoczne od wielu lat. Dlaczego tak jest? Nie wiadomo. Bo na pewno nie tylko przez słabe piosenki. A w półfinale to nawet Polonie często nie mogą głosować. Nie dość, że Anglia i Niemcy mają pewny udział z powodu należenia do wielkiej czwórki założycieli Eurowizji, to jeszcze nie trafiamy na Holandię. Wprawdzie w tym roku trafiła nam się Irlandia, ale to za mało. Nasuwa się więc pytanie, co zrobić, by zwrócić uwagę innych krajów, zwłaszcza ze wschodu i południa Europy. Ba, nawet na naszych sąsiadów nie mamy co liczyć. Co mamy zrobić? Wysłać faceta w damskich ciuchach? Babę z brodą? Gołe baby? Ja jednak zauważyłam, że nasi artyści zazwyczaj wzorują się na poprzednich zwycięzcach, a drugi raz to samo zazwyczaj nie przechodzi. Potrzebna jest oryginalność, coś, czego jeszcze Eurowizja nie widziała. I utwór Justyny Steczkowskiej taki był. Uprasza się Justynę o kolejną próbę za rok!

_______________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj!

Postaw mi kawę na buycoffee.to