Burze i nawałnice – ostrzeżenia, mapy, jak rozpoznać nawałnicę i co robić, a czego nie

Ostatnio lato bywa bardzo niespokojne. Pogoda funduje nam przeplatankę upałów z coraz gwałtowniejszymi burzami. Śmiało można powiedzieć, że dzisiaj prawie nie ma już normalnych burz, a coraz częściej mamy do czynienia z burzami bardziej tropikalnymi. Burze te nie zawsze są mocno elektryczne – wiele wyładowań jest tylko międzychmurowych przez to, że chmury nie łączą się ze sobą, a piętrzą. Mimo to oczywiście nie brakuje wyładowań docierających do ziemi, które, choć błyskawice pięknie wyglądają na zdjęciach i nagraniach, są bardzo niebezpieczne. Częściej jednak burze i nawałnice niosą ze sobą inne niebezpieczne zjawiska, takie, jak nawalne deszcze, grad (czasem bardzo duży) oraz bardzo silny wiatr. Dlatego warto wiedzieć, jak ważne są ostrzeżenia, jak śledzić burze na mapie oraz jak rozpoznać nawałnicę i co robić, a czego nie, zwłaszcza kiedy burza zastanie nas poza domem.

Nie ignorujmy ostrzeżeń i śledźmy burze!

Kiedy przejdą gdzieś burze i nawałnice, w mediach pojawiają się zaraz informacje o tym, że ktoś został ranny, zginął, na kogoś spadło drzewo albo uderzył w kogoś piorun. Niestety większość takich zdarzeń ma tylko jedną przyczynę – głupotę i ignorancję ludzi. Mamy ogromne możliwości, ale z nich nie korzystamy. Ba, ignorujemy wręcz prognozy, a nawet ostrzeżenia, o których informują media czy alerty RCB, które otrzymujemy na telefony. Pamiętajmy, że tylko wtedy, gdy odpowiednio wcześniej znamy sytuację, jesteśmy w stanie coś zrobić, a przede wszystkim zdążyć coś zrobić, bo nawałnice zwykle szybko nadchodzą i szybko przechodzą. Dlatego nie wolno ignorować ostrzeżeń, ale tak najłatwiej, bo mimo prognoz nie jest pewne, czy burza w ogóle będzie i jaka. Najprościej więc olać, bo przecież nikt nie będzie siedział w domu, nie wiedząc nawet tego, czy w ogóle burza przyjdzie i jaka, bo ostrzeżenia i alerty często się nie sprawdzają. Warto jednak pamiętać, że choć ominęło nas już z 1000 burz albo z 1000 nie nadeszło czy było łagodne, to ta 1001 może już nie ominąć, a do tego przynieść szkody. Dlatego prognoz i ostrzeżeń nigdy ignorować nie wolno.

Pamiętajmy, że mamy dostęp do nich też poza domem. Radia możemy słuchać wszędzie (w pracy, w samochodzie, w smartfonie), a w radio co godzinę podawane są informacje z kraju i świata, a także prognozy pogody i informacje o aktualnej sytuacji. W smartfonach mamy też internet. Możemy więc na bieżąco monitorować sytuację poprzez konta Łowców burz na Facebooku czy poprzez mapy wyładowań na stronach Blitzortung.org lub opartej na Blitzortungu stronie „Burze.dzis.net”. Ewentualnie można też kontrolować rozwój i przemieszczanie chmur na Sat24.pl. Tymczasem większość osób chodzi z nosami w telefonach, surfując w internecie po portalach społecznościowych lub ze słuchawkami w uszach i muzyką na cały regulator. Nie dość, że słuchawki douszne blokują całkowicie dźwięki z zewnątrz to jeszcze głośna muzyka. Wybuchu bomby by nie usłyszeli i nie zareagowali, a co dopiero zauważyć, że idzie burza! A gdyby tak zainstalować aplikację, która nas będzie ostrzegać? Gdyby zamiast muzyki, w słuchawkach puścić radio? A gdyby tak się na chwilę odkleić i rozejrzeć, co się dzieje dookoła? Nauczmy się korzystać ze smartfonów w pożyteczny sposób.

Burze i nawałnice – jak rozpoznać, czego się spodziewać

Kiedyś burze były raczej stosunkowo łagodne. Nieczęsto zdarzały się takie, które powodowały szkody. Dziś jest zupełnie inaczej. Mamy zwykłe, łagodne burze i nawałnice, które bywają naprawdę niszczycielskie. Dlatego warto wiedzieć, jak rozpoznać, że zbliża się właśnie taka nawałnica, a nie zwykła burza. Zacznijmy od map. Na mapie zachmurzenia możemy zauważyć kłębiącą się i rotującą chmurę, przypominającą wir. Jest to superkomórka z rotującym prądem wstępującym, czyli tzw. mezocyklon. To oznacza, że możemy spodziewać się potężnej nawałnicy z bardzo silnym wiatrem i gradem, i to nawet bardzo dużym. Rotacja powoduje, że kawałki lodu w chmurze również rotują, przez co łączą się ze sobą tworząc coraz większe i różnokształtne gradziny, które później spadają na ziemię z tak ogromną prędkością, że mogą nawet zabić. Natomiast na zwykłej mapie wyładowań należy zwrócić uwagę na ich ilość (im większa czerwona plama i częstotliwość wyładowań, tym większe prawdopodobieństwo nawałnicy), a także na prędkość przemieszczania się burzy, która sugeruje także prędkość wiatru. Prędkość przemieszczania się burzy pozwala określić mniej więcej, kiedy burza do nas dotrze i ile mamy czasu na dotarcie do domu czy schronienie się gdziekolwiek.

A czy możemy rozpoznać zjawiska towarzyszące burzy po wyglądzie chmury? Jak najbardziej! Najprościej zauważyć oznaki silnego wiatru. Jeśli chmura jest postrzępiona albo kłębi się i posuwa bardzo szybko, a masy chmurowe rotują, można spodziewać się silnego wiatru, a nawet powstania lejów kondensacyjnych, które w zetknięciu z ziemią zmieniają się w niszczycielskie trąby powietrzne. Jednak na najniebezpieczniejsze wichury wskazuje samo czoło chmury. Jeśli jest wyraźnie oddzielone i skłębione, jest to wał szkwałowy. Jeśli zaś jest to wyraźnie oddzielony pas, jest to szelf, który, jeśli przyjmie kształt łuku, wskazuje na bow echo, czyli właśnie superkomórkę niosącą najniebezpieczniejsze zjawiska, zwłaszcza potężny wiatr. Ponadto widoczna smuga, jakby chmura opadała na ziemię i chciała ją wchłonąć, to nic innego jak punktowa ulewa, której i my możemy się spodziewać. Ulewnego deszczu możemy się spodziewać też, kiedy chmura wisi wyjątkowo nisko i widać, że jest ciężka od wody. Niestety, po wyglądzie chmury nie da się przewidzieć gradu ani tym bardziej jego wielkości. Nie można więc ignorować żadnej burzy, niezależnie od wyglądu chmury.

Dlaczego nawałnice są tak niebezpieczne?

Komuś, kto przeżył nawałnicę i na własne oczy widział szkody, nie trzeba tego tłumaczyć. Jednak wciąż jest wiele regionów, które burze i nawałnice omijają (ale nie jest powiedziane, że tak będzie zawsze). Jeśli ktoś nie przeżył nawałnicy może nie zdawać sobie sprawy z powagi sytuacji, nawet mimo tego, że media trąbią zawsze o ilości szkód i interwencji strażaków, a w mediach społecznościowych pojawia się mnóstwo filmów. Dlatego o tym napiszę. Zacznijmy od nawalnego deszczu. Ulewy zwykle są punktowe i są to często tzw. oberwania chmury. Prowadzą nierzadko do podtopień i powodzi błyskawicznych, wynikających z ogromnych ilości wody, jaka spada na metr kwadratowy na niewielkim obszarze w krótkim czasie. To prowadzi do tego, że woda nie ma się gdzie podziać i spływa w miejsca położone niżej. Ponadto mogą wylewać także potoki i rzeczki ze względu na nagłe wezbranie. Najgorsze są sytuacje, kiedy burze i nawałnice posuwają się powoli i długo tkwią nad danym terenem generując jednocześnie nawalne opady. Tak było ostatnio na Śląsku i w Małopolsce.

Kolejne zjawisko, którym charakteryzują się burze i nawałnice, to pioruny. Choć nie jest tak wiele wyładowań doziemnych, to jednak są bardzo niebezpieczne. Uderzają zwykle w najwyższe punkty lub puste przestrzenie. Celami piorunów są często budynki, zwłaszcza wysokie wieże, słupy czy drzewa. Czasami celem pioruna może stać się i człowiek – kiedy sam znajduje się na pustej przestrzeni. Dlatego właśnie nie wolno ani chronić się pod drzewami, ani pozostawać na wolnych przestrzeniach. Wyładowania uderzające w drzewa lub budynki mogą powodować pożary lub spalenie urządzeń elektrycznych. Dlatego warto wyłączać w domu urządzenia z gniazdek w czasie burzy. Nie róbmy w czasie burzy prania, nie podłączajmy do ładowania telefonów czy innych urządzeń, wyłączmy zmywarkę, nie gotujmy i wyłączmy telewizor.

Jak byłam mała, mieszkałam na wsi i wszyscy mieli jeszcze telefony stacjonarne (komórek jeszcze nie było), pewnego dnia przeszła straszna jak na tamte czasy burza. Przeszła centralnie nad nami, na co wskazywały bardzo bliskie siebie błyski i piekielnie mocne grzmoty. Pierwszy raz wtedy siedziałam na podłodze i chowałam głowę w kolana przez te huki. W pewnym momencie huknęło razem z błyskiem i nawet nie zdążyłam głowy schować. Mama zauważyła, że z gniazdek elektrycznych i gniazdka telefonicznego poszły iskry. Zawsze przed burzą wszystko wyłączała z prądu. Tylko telefonu nie, ale tym razem coś ją tknęło i też go wyłączyła. Po burzy okazało się, że ten piorun przywalił w transformator i nikt nie ma prądu, a do tego wszystkim w okolicy popaliło wszystkie urządzenia i telefony. Tylko u nas działał telefon i można było wezwać pogotowie energetyczne. Przybiegła też przerażona sąsiadka, która miała bardzo chorego męża, który na noc musiał być podpinany do elektrycznego respiratora. To, że mamę coś tknęło i odłączyła tym razem telefon, uratowało mu życie.  

Jednak najniebezpieczniejszymi dziś zjawiskami niesionymi przez burze i nawałnice są wiatr i grad. Silne wichury potrafią łamać drzewa lub konary, zrywać dachy z budynków czy porywać niezabezpieczone przedmioty. Wiatr może zrzucić nawet kwiatki z balkonu komuś na głowę. Co więcej, nierzadko złamane konary nie spadają z drzew od razu i stanowią niebezpieczeństwo także po burzy, a miasta nie kwapią się, aby kontrolować po burzach drzewa. Grad natomiast stanowi tym większe zagrożenie, im większe są gradziny. Drobny grad nie robi jeszcze dużych szkód, choć może poniszczyć uprawy. Większy zaś może także wybijać szyby, robić dziury w elewacji budynków, zniszczyć dachówki czy fotowoltaikę, a także niszczyć samochody. Duży grad może nawet zabić, bo spada na ziemię z ogromną prędkością i uderza z ogromną siłą.

Burze i nawałnice – co robić, a czego nie, w domu i poza nim

Czy jesteśmy w domu, czy burza zastaje nas poza domem – warto wiedzieć, co robić w każdej sytuacji, a czego absolutnie robić nie wolno, kiedy przechodzą burze i nawałnice. Jeśli burza zastanie nas poza domem to przede wszystkim nie możemy panikować. To nam nie pomoże, a stracimy tylko czas na zamartwianie się, zamiast działać. W środku miasta nie ma większego problemu. Można wejść do jakiegokolwiek sklepu, baru, czy nawet kościoła jeśli jest otwarty. Ja kiedyś przetrwałam burzę na przystanku tramwajowym, ale na szczęście nie była to nawałnica. Na wsi wśród zabudowań też większego problemu mieć nie powinniśmy. Zawsze ktoś nas wpuści i pozwoli się schronić. Co jednak jeśli znajdziemy się w szczerym polu, bez zabudowań i żywej duszy? Jeśli jesteśmy na wycieczce rowerowej to nie łudźmy się, że jak się rozpędzimy to uda nam się uciec i dotrzeć przed burzą do najbliższej miejscowości. Niektóre burze i nawałnice przesuwają się naprawdę bardzo szybko. Najlepiej znaleźć jakieś w miarę bezpieczne miejsce i przeczekać tam burzę. Roweru nie stawiamy wtedy na stopce, tylko kładziemy na ziemi, a sami oddalamy się od niego na pewną odległość, pamiętając, że jest metalowy i może przyciągnąć piorun. Jednak poza domem możemy znaleźć się w różnych sytuacjach. Oto, co robić, a czego nie, kiedy jesteśmy w domu lub w samochodzie, lesie, w pustej przestrzeni, nad wodą czy w górach.

1. W domu

Jeśli jesteśmy w domu i zbliża się burza, musimy pamiętać o kilku rzeczach. Nie wypuszczajmy zwierząt na zewnątrz i poczekajmy aż burza przejdzie, zanim wyjdziemy na spacer z psem. Na zewnątrz (na podwórku, balkonie czy tarasie) zabezpieczmy rzeczy, które może porwać wiatr. Schowajmy lub zadbajmy o przymocowanie doniczek z kwiatami na balkonie czy tarasie, zabezpieczmy to, co wiatr może przewrócić. Złóżmy trampolinę, jeśli ją mamy na podwórku, bo silny wiatr może ją porwać, gdyż jest lekka. W domu zaś wyłączmy z prądu urządzenia elektryczne, pozamykajmy okna i wstrzymajmy się z gotowaniem, praniem czy ładowaniem telefonu. W czasie burzy przede wszystkim nie stójmy przy oknie, bo można ucierpieć, jeśli grad wybije szybę.

2. W samochodzie

Jeśli jedziemy samochodem, w czasie burzy najlepiej sie zatrzymać. Musimy więc znaleźć jakiś parking, bo nie możemy zatrzymać się pod drzewami. Jeśli jesteśmy poza terenem zabudowanym, gdzie parkingu nie uświadczymy, znajdźmy jakiekolwiek miejsce, gdzie można się zatrzymać. Jak już się zatrzymamy w bezpiecznym miejscu, to nie wysiadajmy z samochodu. Zamknijmy też w samochodzie okna.

3. W lesie/parku/pod drzewami

Jeśli jesteśmy w lesie czy gdzieś pod drzewami, natychmiast musimy wyjść. Drzewa to zagrożenie podwójne – nie tylko porażeniem pioruna, ale i zranieniem/przygnieceniem przez spadające, złamane gałęzie lub konary. Jednak może się zdarzyć, że będziemy w środku lasu, a przez korony drzew nie zauważymy w porę chmury. Wtedy musimy jak najszybciej znaleźć jakąś polanę albo jakiś dół i położyć się na brzuchu, zakrywając głowę rękami. Mając do wyboru ucieczkę nad wodę, nie podejmujmy decyzji pochopnie. Przebywanie nad wodą w czasie burzy również nie jest bezpieczne.

4. Nad wodą

Jeśli jesteśmy nad wodą, to również musimy się oddalić, bo woda przyciąga pioruny. W 2017 roku, kiedy potężne nawałnice przeszły przez Wielkopolskę, zrobiło się głośno o obozie harcerskim, na którym zginęły 2 nastolatki, a 38 innych osób zostało rannnych. Po sieci krążyły relacje, że zaczęli uciekać z lasu do jeziora. Niby są uczeni jak się zachować, a z jednego złego miejsca uciekali w drugie złe. Jednak prawdopodobieństwo przygniecenia przez połamane drzewa jest większe niż uderzenia pioruna w wodę. Niekiedy trzeba z dwojga złego wybrać to, co lepsze. To też trzeba potrafić. Najlepiej jednak śledzić prognozy i nie bać się użyć telefonu w czasie burzy. Przyciąganie przez nie piorunów to mit. Będąc nad wodą, nie wypływajmy na żaglówkach, łódkach, w kajakach w czasie burzy i wichury. I miejmy na sobie zawsze kapoki.

5. W pustej przestrzeni

Jeśli jesteśmy na łące, na pustym polu, nie możemy uciekać. Pioruny uderzają w najwyższe punkty. Często uderzają w drzewa, które są poruszane przez wiatr, więc właśnie ruchome punkty. Muismy pamiętać, że w miejscu, gdzie nie ma ani drzewa, ani nawet słupa, to my stajemy się najwyższym punktem dla piorunów. Jeśli jeszcze do tego zaczniemy uciekać, biada. Najlepiej zrobimy jeśli poszukamy jakiegoś zagłębienia i się w nim położymy, a jeśli nie mamy czasu szukać zagłębienia, to połóżmy się tu, gdzie jesteśmy. Najlepiej na brzuchu i zakryjmy czymkolwiek przynajmniej głowę, nawet własnymi rękami. Oddalmy się od słupów elektrycznych czy latarni. Jeśli mamy na sobie metalowe przedmioty – biżuterię, zegarek, torebkę czy plecak z metalowymi suwakami, sprzączkami, ozdobami – zdejmijmy je i schowajmy. Plecak czy torebkę odrzućmy na jakąś bezpieczną odległość. Oddalmy się od barierek, metalowych ławek, itp.

6. W górach

W górach burze i nawałnice są wyjątkowo niebezpieczne. Przede wszystkim śledźmy prognozy i mapy burzowe. Jeśli jest duże prawdopodobieństwo wystąpienia burz, zrezygnujmy z wyjścia w góry. Pozostańmy w pokoju hotelowym/schroniskowym albo zmieńmy plany i wybierzmy bezpieczniejsze miejsce, gdzie w razie czego będzie się gdzie schować. Najlepiej wybrać miejsce niedaleko naszego hotelu/schroniska lub miejsce, gdzie w pobliżu będzie inne schronisko, gdzie będzie można wejść na czas burzy. W Tatrach np. lepiej zmienić plany z Giewontu na Gubałówkę. Na Gubałówce jest gdzie się schować, bo są tam punkty gastronomiczne, a na Giewoncie mamy tylko metalowy krzyż, który jest ulubieńcem piorunów, o czym kiedyś przekonała się ponad stuosobowa grupa bezmózgów i doszło do tragedii, której skala mogła być jeszcze większa, niż była. Jeśli już jednak burza nas zastanie w drodze na szczyt lub na szczycie, starajmy się jak najszybiciej zejść niżej i położyć na szlaku, jeśli nie mamy żadnej możliwości schronienia się w jakimś budynku. Pamiętajmy też o odpowiednim ubiorze. Nawet w lecie należy mieć na sobie porządne buty, a nie sandałki, klapki, szpilki czy baleriny oraz mieć ze sobą nieprzemakalną kurtkę. I oczywiście miejmy telefon, aby móc w razie czego wezwać pomoc.

Burze i nawałnice to nie przelewki i o tragedię bardzo łatwo. Dlatego warto pamiętać o powyższych wskazówkach. Odpowiednie zachowanie w czasie burzy może nawet uratować życie.

_______________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj! 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to