Adopcja psów – niesamowita akcja w krakowskim schronisku

Kocham moje miasto i po raz kolejny niedawno przekonałam się, że jest najcudowniejsze na świecie. Potrafią dziać się tu rzeczy naprawdę niesamowite. Adopcja psów – temat ten czeka już od dawna w kolejce szkiców na realizację, a teraz pojawił się do tego idealny pretekst. Początek drugiego tygodnia stycznia zapowiadał kilka dni srogich mrozów, nie mówiąc o nocach. Krakowskie schronisko przy ul. Rybnej prowadzone przez KTOZ wydało w internecie rozpaczliwą prośbę – konieczna adopcja psów. Pawilon mieli bowiem przepełniony i wiele psów mieszkało w kojcach na zewnątrz. Temperatury poniżej -10 stopni to byłaby dla nich tragedia. Byłaby, ale nie była. Za sprawą pewnego bardzo wyjątkowego człowieka.

Adopcja psów – wystarczył jeden wpis

Wspomniany wyżej bardzo wyjątkowy człowiek to oczywiście polityk Łukasz Litewka. W przeciwieństwie do innych polityków, których obchodzi tylko „koryto” i kasa, on woli pomagać innym, których sytuacja wydaje się skrajnie beznadziejna. A w przeciwieństwie do większości celebrytów woli wykorzystywać swoje zasięgi, aby pomagać. I pomaga nie tylko ludziom, ale także zwierzętom, które pomocy człowieka potrzebują, ale nie są w stanie o nią poprosić. Wystarczył jeden wpis i się zaczęło. Lawinowo zaczął udostępniać zdjęcia ogromnej kolejki w schronisku. Potem zaczęły pojawiać się artykuły w mediach. Akcja mrozy skończyła się wielkim szokiem i radością – adopcja psów zakończyła się ogromnym sukcesem. Wszystkie psy znalazły domy tymczasowe! Oczywiście te, które były na zewnątrz.

Czy na pewno nie wrócą?

To, jak wyglądała ta adopcja psów tamtego dnia, wzbudziło wątpliwości. Dziki tłum ludzi sprawił, że nie było czasu na wszystkie adopcyjne procedury. Schronisko postanowiło je odpuścić. Tymczasem nietrudno było o obawy, że większość ludzi poszła tam pod wpływem impulsu, właśnie dlatego, że było łatwiej albo dlatego, że idol Litewka o tym napisał. Z drugiej strony jednak skoro ludzie byli gotowi sterczeć tam kilka godzin na mrozie, to nie powinni oddawać psów z powrotem. Na szczęście do dziś nie słychać o tym, by psy wracały. Część osób nawet napisało w komentarzach, że u nich psy zostają na stałe.

Litewka napisał tylko raz o szczeniaku, który wrócił, ale nie był on wydany tamtego dnia, bo szczeniaki mieszkają w pawilonie. Napisał też jednak o jednym psie, który wrócił z adopcji tamtego dnia. O powodzie nie napisał, a była to informacja niezbędna. Dopiero ktoś w komentarzu napisał, że pies wrócił, bo nie mógł chodzić po schodach, a trafił do mieszkania na 3 piętrze w bloku bez windy i nowym właścicielom nie chciało się go nosić. Pan Litewka chciał uniknąć hejtu na właścicieli, a tymczasem podanie powodu było tu bardzo istotne, aby pies znów źle nie trafił. Mam nadzieję, że piesek znalazł odpowiednich właścicieli.

Napisała też komentarz kobieta, która oznajmiła, że pies u niej zostaje na stałe, ale kaszle i poprosiła o pomoc w znalezieniu weterynarza. Wszyscy polecili jej tylko jedno – kontakt ze schroniskiem. Czy te dwa przypadki oznaczają, że psy były wydawane totalnie jak popadło? O nic tych ludzi nie pytali, nie informowali o problemach zdrowotnych czy specyficznych potrzebach? Ja nie wyobrażam sobie dostać chorego psa bez żadnej informacji, leków do podania etc. Nie wyobrażam sobie, że dopiero w domu okazuje się, że pies jest chory, a ja mam psa pierwszy raz i nie znam nawet wetów. Oj zrobiłabym schronisku awanturę, bo nie ma prawa być takich sytuacji. Schronisko ma obowiązek wydając psa wydać także dokumentację weterynaryjną, leki i poinformować o tym, że pies je tylko specjalną karmę i na jakie koszty właściciel ma być gotowy. Szczęśliwie jednak o kolejnych takich przypadkach nie słychać.

Nasuwają się jednak pytania – czy schronisko pozostaje w kontakcie z tymi wszystkimi ludźmi? Czy kontroluje sytuację każdego psa? Powinno tak być skoro to domy tymczasowe i szukanie stałych nadal trwa. I czy jest pewność, że nikt z tych ludzi nie porzuci psa byle gdzie, bo będą się bali, że jak oddadzą do schroniska to zaraz przez Litewkę usłyszy o nich cały świat i będzie hejt? Na razie jest dobrze, a co będzie dalej – czas pokaże. Mam jednak nadzieję, że ludzie tamtego dnia nie zapomnieli o odpowiedzialności.

Zanim adoptujesz zwierzaka

Adopcja psów czy kotów wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Zakup z hodowli także. Zwierzę to zwierzę – niezależnie skąd. Trzeba pamiętać, że to żywa istota, która ma podobne potrzeby życiowe, jak człowiek. Musi jeść, spać, załatwiać się, potrzebuje weterynarza tak, jak człowiek lekarza. I ma uczucia tak, jak człowiek. Czuje ból, smutek, różne emocje. Odpowiedzialny człowiek musi o tym pamiętać chcąc mieć zwierzę.

W sieci można znaleźć artykuły o tym, dlaczego warto mieć psa, a w nich argumenty takie, jak to, że pies rozwesela, może pomóc osobom z depresją, zapewnia dawkę ruchu i może pomóc schudnąć czy poznać nowych ludzi (spacery). Jednak korzyści nie mogą przysłonić świadomości, że pies to obowiązek, bo te spacery trzeba odbywać co najmniej trzy razy dziennie, karmić psa i zadbać, by karmy nie brakło, dbać o jego zdrowie. Do tego trzeba mieć świadomość tego, jak kosztowna jest opieka weterynaryjna, zwłaszcza gdy zwierzak zachoruje albo ulegnie jakiemuś wypadkowi. Adopcja psów i kotów wymaga więc przemyślenia i odpowiedzi na kilka ważnych pytań.

1. Jakiego chcesz psa?

Przede wszystkim trzeba się zastanowić, czy chce się psa rasowego, czy zwykłego kundelka i czy szczeniaka, czy dorosłego. Trzeba też wziąć pod uwagę swoje warunki w domu. Jedni wolą spokojniejsze psy, inni rozbrykane szczeniaki. Najczęstszym argumentem za szczeniakami jest to, że są śliczne i słodkie oraz to, że można je wszystkiego nauczyć, podczas gdy dorosły pies ma już wpojone zwyczaje z dotychczasowego życia i nauczenie czegokolwiek jest niestety trudniejsze. Jednak trzeba pamiętać, że uczenie szczeniaka też wymaga cierpliwości i czasu, a im mniejszy szczeniak, tym większe prawdopodobieństwo, że wszystko będzie gryzł i nie będzie umiał nawet poprosić o wyjście na pole.

Poza tym trzeba mieć świadomość, że szczeniak urośnie, stanie się dorosłym psem, a potem psim staruszkiem i może już nie być taki słodki. W przypadku zaś dorosłych psów trzeba liczyć się z traumami, które przeszły. W związku z nimi i z trafieniem w nowe obce miejsce należy się spodziewać różnych zachowań psa i tego, że pies może nie okazać się takim cudownym słodziakiem, jakiego oczekiwaliśmy. Nie jest to powód, aby porzucać czy z powrotem oddawać do schroniska. To dla psa tylko kolejna trauma!

2. Adopcja czy kupno? Schronisko czy azyl fundacji?

Zwierzaka możemy pozyskać z trzech źródeł. Jednym z nich są hodowle, które są jedynym wyjściem, jeśli chcemy mieć rasowego szczeniaka. Trzeba liczyć się jednak z bardzo wysokimi cenami szczeniąt. Wybierając hodowlę należy sprawdzić, czy jest zarejestrowana i działa legalnie. Warto też sprawdzić opinie o hodowli i zwrócić uwagę na ceny, czy nie są zbyt niskie albo zbyt wysokie. Pseudohodowle zwykle trzymają psy w fatalnych warunkach, nie traktują ich dobrze, a dodatkowo liczy się dla nich tylko zysk, więc chcą mieć jak najpiękniejsze szczeniaczki. Krzyżują więc ze sobą rasy, które nie powinny być krzyżowane. Najgorsze są krzyżówki mniejszych ras z większymi, a także rasy i krzyżówki ras z krótkimi kufami czy krępymi, grubymi tułowiami, jak np. buldogi. Takie psy obarczone są często wadami genetycznymi, problemami z oddychaniem czy stawami, a przecież nikt nie chce zapłacić kilka tysięcy za szczeniaka po to, by za chwilę musieć wywalić kolejne kilka tysięcy za weterynarza.

O wiele lepszą możliwością jest adopcja psów. W schroniskach i azylach też można trafić na psy rasowe czy w typie danej rasy (mieszańce z przewagą cech jednej rasy). Wiele schronisk to tak zwane „mordownie”, gdzie psy mają fatalne warunki, a schroniskom brakuje kasy na porządną karmę czy weta. Krakowskie schronisko nie jest takie, ale to nie znaczy, że psy mają w takim miejscu pełen komfort. Psy ze schronisk często mają traumy i na właściciela spada leczenie, kastracja, szczepienia, behawiorysta i koszty z tym związane.

Zdecydowanie inaczej jest w przypadku azyli prowadzonych przez fundacje i organizacje ratujące zwierzęta. Pies, który tam trafia, jest myty, karmiony, oglądany, a następnie trafia do weterynarza na poważniejsze oględziny i badania. Psy są badane pod kątem nosicielstwa wirusów i innych problemów zdrowotnych, leczone, odrobaczane, szczepione, kastrowane, chipowane, a następnie jeszcze socjalizowane z pomocą behawiorysty, aby oswoiły się z ludźmi i innymi psami. Dopiero po wszystkim pies gotowy jest do adopcji, a fundacje dbają o dobranie jak najlepszego właściciela. Warto adoptować psy z azyli i schronisk fundacyjnych, bo w ten sposób pomaga się i psom i fundacjom, które ciągle mają przepełnienie, a im mniej psów, tym nie tylko więcej miejsca dla innych, ale też mniejsze koszty.

3. Czy jesteś gotowy fizycznie, psychicznie i finansowo?

Adopcja psów wymaga przemyślenia tego, czy mamy wszystko, co jest potrzebne i co musimy kupić. Należy też wziąć pod uwagę swój budżet i to nie tylko obecny, ale także prognozy na przyszłość. Nigdy nie wiadomo, kiedy pies zachoruje. Gotowość psychiczna także jest bardzo ważna, aby nie wyprowadziło nas od razu z równowagi kłapnięcie zębami, ciągłe szczekanie, pogryzienie butów czy mebli bądź załatwienie się psa pod siebie. Należy też przemyśleć kwestię tego, czy będzie miał kto zająć się zwierzakiem, kiedy będziemy chcieli pojechać na wakacje czy trafimy do szpitala.

Krakowska akcja zapoczątkowała lawinę

Było do przewidzenia, że po tej udanej akcji pojawi się lawina próśb od innych schronisk o pomoc. Ostatecznie Litewka opublikował post z wymienionymi wszystkimi miejscami, które prosiły o pomoc. Czy tam również adopcja psów się powiodła tak, jak w Krakowie? Tego nie wiem, ale Kraków to wielkie miasto z mnóstwem ludzi, więc zawsze ktoś się znajdzie do pomocy, a mniejsze organizacje mają marne szanse, a zwierząt nie mniej niż większe. Dlatego, jeśli mieszkasz w mniejszej miejscowości zwróć uwagę, czy w regionie nie funkcjonuje jakiś azyl, któremu trudno przebić się w sieci z wołaniem o pomoc. Ostatnio Litewka znów dokonał czegoś wielkiego. Dostał zdjęcia z Kruszewa – psy w fatalnych warunkach, na śniegu i mrozie i błagania o pomoc w uzbieraniu pieniędzy na budowę wiaty, bo zbiórka szła jak po grudzie. W ciągu jednego dnia kwota zbiórki (ponad 400 tys. zł) została przekroczona i to sporo (z tego, co pokazywał Litewka było uzbierane ponad 600 tys.). To, co robi ten człowiek jest nieprawdopodobne. Oby więcej takich ludzi. Czapki z głów. Bierzmy z niego przykład.

EDIT: Pojawiły się informacje, że do schroniska wróciło 20 psów. Szkoda, nie powinien wrócić żaden. Jednak ze schroniska zostało zabranych grubo ponad 100 psów. 120 psów ma domy stałe lub tymczasowe do czasu adopcji. Mimo powrotu 20 psów akcja zakończyła się wielkim sukcesem! Kocham moje miasto najbardziej na świecie!

_______________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj! 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to