MŚ w lekkoatletyce
Na moment przerywam cykl wpisów o zwierzętach, bo wpadł bieżący temat. Prawie tydzień minął od zakończenia się MŚ w lekkoatletyce w Londynie. Były to najlepsze mistrzostwa dla naszych sportowców. Nie zawiedli faworyci, a i trafiło się parę niespodzianek, np. Malwina Kopron czy damska sztafeta. Ogólnie mistrzostwa obfitowały w niespodzianki i ciekawe rozstrzygnięcia. Pod tym względem mogły się podobać. Były też momenty smutne, jak przegrana Mo Faraha, kontuzja Usaina Bolta podczas biegu w sztafecie czy uroczyste pożegnanie tegoż mistrza, który zdecydował się zakończyć karierę. Jednak nie dlatego zdecydowałam się o tym napisać. Postanowiłam napisać o tych mistrzostwach dlatego, że oglądając je nie mogłam uwierzyć, że odbywają się w tym samym miejscu, gdzie odbywały się zawody w ramach Igrzysk Olimpijskich. Organizacja konkurencji biegowych i realizacja transmisji wołały o pomstę do nieba…
Zwykle na zawodach lekkoatletycznych biegacze wychodzili na bieżnię i przy starterach dopiero zdejmowali dresy i wrzucali je do przygotowanych tam koszy. Tym razem było zupełnie inaczej. Rozgrzewali się na małym stadionie rozgrzewkowym, po czym… musieli się rozbierać jeszcze przed wyjściem na bieżnię. Rozebrali się więc, potem stali przed wejściem, potem stali na bieżni przed startem, jedna prezentacja przy wejściu, druga przed startem. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Przecież w takiej sytuacji całą rozgrzewkę szlag trafia. Ich mięśnie zdążyły się z powrotem wychłodzić. Nic dziwnego, że dla kilku biegaczy, w tym samego Bolta, skończyło się to urazami bądź skurczami. Dwie prezentacje nie są zupełnie potrzebne. Albo prezentujemy sportowców przy wejściu na stadion, albo na bieżni, a nie tu i tu. Po co? Po to, żeby marzli? Bezsens.
Istną tragedią była też realizacja transmisji. Ja nie czepiam się tego, że nie pokazywali nam Polaków, bo wiadomo, że realizator zawsze będzie pokazywał swoich, w tym przypadku Brytyjczyków. Gdyby takie zawody odbywały się w Polsce, to też w tv widzielibyśmy to, co dla nas najważniejsze, a w innych krajach denerwowano by się, że nie można oglądać tego, co akurat interesuje ludzi w danym kraju. Chodzi mi o inną rzecz. Lekkoatletyka jest zupełnie inną dyscypliną niż wszystkie. Składa się z wielu konkurencji, odbywających się w tym samym czasie. Jest to sport do oglądania dla inteligentnych kibiców, mających podzielność uwagi i potrafiących wyłapać to, co najważniejsze. Tak samo jest to sport, do transmitowania którego powinny być zatrudnione inteligentne osoby, znające się na rzeczy, czego nie można powiedzieć o realizatorze tych MŚ. Najważniejsze przy transmisji takich zawodów, gdzie dużo dzieje się na raz, jest priorytetyzowanie konkurencji. W lekkoatletyce odbywają się jednocześnie eliminacje jednych konkurencji i finały innych. W transmisji najważniejsze powinny być finały, przede wszystkim w najważniejszych momentach, decydujących o rozdaniu medali. Tymczasem realizator transmisji MŚ w Londynie wolał pokazywać jakieś eliminacje biegów, zamiast finałów pchnięcia kulą mężczyzn czy młota kobiet, albo tyczki mężczyzn. Tak naprawdę prawie nie widzieliśmy tych konkursów. Do tego panował chaos w transmisji. Trudno było nawet komentatorom orientować się w porę, czy mamy rzut/skok z odtworzenia, czy już na żywo. Najgorsze już było to, że nawet kiedy finały wkraczały w decydującą fazę, nadal nie były płynnie pokazywane. Nawet ostatnie kolejki rzutów czy skoków nie były pokazane na żywo, płynnie, od początku do końca. Istna tragedia!
W takiej sytuacji, kiedy nie widzimy tego, co nas interesuje, bojowe zadanie mają komentatorzy. Zamiast zajmować się tym, co pokazuje realizator, powinni skupić się na tym, czego nie widzimy, a chcielibyśmy i podawać informacje, co dzieje się tam na tej rzutni młotem czy skoczni tyczkarzy. Z początku również mnie denerwowali komentując zawzięcie te biegi pokazywane przez realizatora, zamiast spoglądać, co dzieje się na rzutni do pchnięcia kulą. Lepiej już radzili sobie z konkursem skoków o tyczce i młotami oraz skokami wzwyż z moją imienniczką, która zdobyła brązowy medal. W dużej mierze dzięki komentatorom człowiek się orientował jeszcze czy pokazywane są rzuty/skoki na żywo, czy z odtworzenia.
Myślę, że osoby odpowiedzialne za realizację transmisji sportowych, zwłaszcza lekkoatletycznych, powinny wyciągnąć wnioski z tego, co było w Londynie i wiedzieć na przyszłość jak NIE transmitować zawodów. Dziękuję za uwagę…