Już od jakiegoś czasu miałam zamiar napisać ten tekst, ale kilka innych, równie ważnych, związanych stricte z latem było w kolejce, więc cierpliwie z tym poczekałam. Pisałam kiedyś na mojej stronie na Facebooku, że nie mogę obok tej sprawy przejść obojętnie. Dlaczego? Bo po pierwsze wychowałam się na wsi mimo urodzenia się w dużym mieście, a po drugie skończyłam studia na Uniwersytecie Rolniczym. No i właśnie, temat ten zrodził się dzięki mojej znajomej z uczelni, która prowadzi własną działalność, prawdopodobnie rolniczą (nie jest to osoba, z którą na co dzień gadam, więc dokładnie nie wiem) i od pewnego czasu pisała na swoim profilu na Facebooku o miastowych – że traktują bale z kiszonką jak zabawkę do wspinania i robienia sobie zdjęć. Zachowałam jeszcze spokój, lecz kiedy „wrzuciła” ten oto artykuł – KLIKNIJ – to po jego przeczytaniu szlag mnie trafił. Zazwyczaj nie używam wulgaryzmów, ale są sytuacje, których nie umiem skomentować inaczej i ta do takich należy…

Ze wsi do miasta i z miasta na wieś

Wielu młodych ludzi przeprowadza się ze wsi do miast z chęcią kontynuowania edukacji, studiowania oraz oczywiście z myślą o tym, że w mieście łatwiej jest znaleźć pracę niż na wsi, bo po prostu jest więcej możliwości. Jednak po latach spędzonych w mieście, niektórzy mają dość betonu, hałasu, smogu i sąsiadów za ścianą, nad sufitem i pod podłogą i często decydują się na powrót na wieś. Nie brakuje również typowych mieszczuchów – osób, które urodziły się i wychowały w mieście, które z czasem zaczynają odczuwać zmęczenie hałasem i zanieczyszczeniami. I wcale nie są to tylko osoby starsze. Coraz częściej są to osoby w średnim wieku, które zdążyły w mieście dorobić się kasy, która pozwala na kupienie lub nawet wybudowanie od podstaw nowego domu na wsi, zwłaszcza, że ziemia na terenach wiejskich jest tania. Pora więc spełnić marzenie o wielkiej willi z ogrodem (tylko nie z warzywami), a nawet basenem, na cichej i spokojnej wsi. Takie wille wyrastają na wsiach jak grzyby po deszczu. Powstają całe osiedla. Wsie zaczynają dziś upodabniać się do miast. Nie chodzi tylko o wyasfaltowane i ponazywane ulice, ale też wiele innych rzeczy, których dawniej na wsiach nie było, np. duże supermarkety. Za to coraz rzadziej słychać pianie kogutów czy muczenie krów, a mleko prosto od krowy, z grubą warstwą tłustej śmietany na drugi dzień, które później kwaśniało i powstający z niego swojski twaróg, to już tylko wspomnienia…

Mieszczuchy na wsiach – problem dla rolników

Wyżej opisane zmiany na wsiach są wynikiem tego, że przez mieszczuchów coraz więcej rolników rezygnuje ze swojej działalności. Artykuł, do którego link podałam na początku, opisuje sytuację w jednej z gmin, ale nietrudno się chyba domyślić, że to tylko przykład. To samo dzieje się na wsiach w całej Polsce. Mieszczuchom się wydaje, że na wsi to jest raj – cisza, spokój, świeże powietrze. Przeprowadzając się przeżywają zawód, bo okazuje się, że kupili ziemię czy dom przy gospodarstwie rolnym i codziennością dla nich staje się:
  • hałas maszyn rolniczych, również wcześnie rano i późnym wieczorem;
  • odgłosy zwierząt;
  • nieprzyjemne zapachy obornika, odchodów zwierzęcych;
  • błoto i odchody zwierzęce na drogach;
  • muchy przyciągane przez gnój i odchody;
  • kurz i pył;
  • pszczoły z pasiek;

Pewnie jeszcze coś by się znalazło. Mieszczuchy spodziewają się ciszy, spokoju i czystości, więc obecność wyżej wymienionych „rzeczy” powoduje u nich frustrację. Potrafią uprzykrzyć życie rolnikom do tego stopnia, że ci poddają się i zamykają działalność. Smutne to i przykre. Bo nie kończy się na słowach – słowa nic nie dają, bo nie mogą, więc do akcji wkracza agresja, czasem nawet z bronią w ręku, niszczenie pracy rolnika (niedawno ktoś zniszczył pasiekę na Podkarpaciu, bo pewnie się bał, że pszczoły go pożądlą i jego dzieci) i oczywiście liczne skargi. Na rolnictwie mieszczuchy się nie znają zupełnie, ale na przepisach już tak. Doskonale znają i ochoczo wykorzystują przeciw rolnikom art. 51 §1 Kodeksu wykroczeń. „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny (…), podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Skargi skutkują tym, że rolnicy często otrzymują kary za to co robią prawidłowo. Za swoją cholernie ciężką robotę, bo muszą harować w tym kurzu, pyle, smrodzie i hałasie. Co z tego mają? Uprzykrzanie życia przez bezmózgich mieszczuchów nie mających zupełnie wiedzy o rolnictwie. Ba, zapytać takiego skąd bierze jedzenie to odpowie, że ze sklepu. A skąd się bierze w sklepach, tego już nie wie. Powie, że z fabryki. Taa, jasne. Jeszcze do tego, jak można przeczytać w przytoczonym powyżej artykule, mieszczuchy nie mające pojęcia o rolnictwie śmią pouczać rolników. „Po co on jeździ tym ciągnikiem – samo rośnie” albo „Trzeba polać wodą pole, zanim się wjedzie traktorem, bo się kurzy”. Jak to przeczytałam to z jednej strony chciało mi się śmiać, a z drugiej strony gdybym była rolnikiem i coś takiego usłyszała to nie wiem co bym takiemu zrobiła. Ja nie cierpię jak ktoś mnie poucza w temacie, o którym nie ma pojęcia… Tak właśnie roszczeniowe mieszczuchy wykańczają rolników, nie mówiąc już o tym, że swoimi willami zajmują obszary użyteczne rolniczo…

10 rzeczy, które mam wam do powiedzenia, mieszczuchy!

1. Nikt wam nie każe przeprowadzać się na wieś. Nikt wam także nie każe kupować ziemi czy domu przy gospodarstwie rolnym!
2. Gdyby rolnicy nie uprawiali pola i nie hodowali zwierząt, to nie byłoby w ogóle jedzenia! Bez zboża nie byłoby mąki, a bez mąki pieczywa, ciast, makaronów. Kasz czy płatków do mleka też by nie było. Nie byłoby owoców, warzyw i przetworów. Nie byłoby mleka, a bez mleka nie byłoby masełka, serów, jogurtów, śmietan itp. Nie byłoby jajek, a więc jajecznicy na śniadanie, jajka na twardo, na miękko czy sadzonego na kolację, naleśników, pierogów, ciast. Nie byłoby cukru gdyby rolnicy nie uprawiali buraków cukrowych. Nie byłoby żadnego mięsa, szyneczki, kotlecika gdyby rolnicy nie hodowali zwierząt, które wam tak śmierdzą. Kotlet wam już nie śmierdzi i się nim zażeracie prawda?! Gdyby nie rolnicy to półki sklepowe świeciłyby pustkami. To dzięki nim wy, wygodniccy lenie możecie kupować wszystko parę kroków od domu, a nawet z niego nie wychodząc, bo nawet jedzenie można kupować przez internet! Dzięki nim nie chodzicie głodni!!!
3. Uprawiacie własne warzywa i owoce? Choć tyle, ale gdyby nie rolnicy to nie mielibyście nasion i sadzonek!
4. Niszczycie rolnikowi pasiekę? A jak was dopadnie katarek czy kaszelek to lecicie do sklepu po miodek! Aha, wiecie jakie to owoce są zdrowe, że trzeba je jeść i je lubicie, ale już nie wiecie, że nie byłoby ich gdyby pszczoły nie zapylały kwiatów!
5. Smród? Kurz? Przynajmniej to nie powoduje raka w porównaniu z dymami z waszych kominów! Nawet wsie już zadymiacie! Przeprowadzacie się z mieszkań, gdzie mieliście ciepło w tyłki nie musząc myśleć o paleniu w piecu, a teraz na wsi musicie, tylko że nie macie pojęcia czym i jak palić! Może to na was powinni ludzie ze wsi naskarżyć, że przenosicie smog z miasta na wieś!
6. Twierdzicie, że nie trzeba jeździć traktorem, bo wszystko samo rośnie? To zasiejcie sobie marchewkę i nic nie róbcie! Ciekawe czy wam urośnie! Raczej nie… i będzie lament, że nie widać jej spod chwastów, że zjedzona przez mszyce, że liście uschły (choroba), że mała, bo jej nie miał kto przerwać. Rośliny wymagają cały czas pielęgnacji i ochrony przed szkodnikami, chorobami i chwastami, by wydały dużo dobrej jakości plonu, a wyobrażacie sobie pryskanie kilkudziesięciu hektarów chodząc z opryskiwaczem na plecach? Zbieranie z takiego pola ziemniaków stonki? Raczej nie, więc się nie wymądrzajcie! Wcześnie rano lub późnym wieczorem ciągnik hałasuje czy kombajn? W lecie tylko w tych porach da się cokolwiek zrobić, bo w dzień jest za gorąco, to raz! Dwa, opryski najlepiej robić wieczorami, bo pszczoły odlatują wtedy do uli i rano już środek im nie zagraża kiedy przylatują z powrotem! Pora nie ma znaczenia, byle zdążyć zrobić to co konieczne zanim zepsuje się pogoda, więc się nie dziwcie ciągnikowi czy kombajnowi o 22 wieczorem na polu, jeśli zapowiadany w nocy lub na następny dzień jest deszcz!
7. A propos deszczu – dyktujecie rolnikom, żeby polali pole wodą, to się nie będzie kurzyć. Wiecie dlaczego rolnicy chcą zdążyć z koniecznymi pracami przed deszczem? Bo po deszczu nie da się wjechać w pole! Ziemia jest mokra, robi się błoto, ciągnik może ugrzęznąć i trzeba będzie go wyciągać siłą, przy pomocy innego pojazdu czy nawet dźwigu! Nie mówiąc o zniszczeniu przez to uprawy! Dlatego właśnie rolnicy harują w kurzu, bo polanie pola wodą zrobiłoby to samo, co deszcz!
8. Muchy wam przeszkadzają? Istnieje coś takiego jak moskitiery czyli specjalne siatki na okna!
9. Pobrudziliście sobie opony nowiutkiego BMW wjeżdżając w krowi placek na ulicy? Śmierdzi wam teraz w garażu? Biedacy, jakie to przykre! Cóż, krowy nie mają skrzydeł i nie przelecą nad ulicą. Jeśli tam mają pastwisko to przejść muszą!
10. Hałas? A wy jak kosicie trawę co chwilę czy puścicie muzykę na cały regulator w tym waszym BMW nowiutkim, stojącym na środku wielkiego podwórza to jest dobrze i nikomu to nie przeszkadza? Tylko się wam wydaje, ale ludzie ze wsi potrafią być wyrozumiali w przeciwieństwie do was!
Radzę szanować pracę rolników, bo harują oni dla was, leniwych, wygodnickich mieszczuchów, bo byście nie mieli co jeść! Co z tego mają? Wasze narzekanie i mizerne pieniądze, bo wyobraźcie sobie, że w skupie kilogram owoców kosztuje grosze, podczas gdy w sklepach niektóre owoce kosztują nawet kilkanaście złotych za kilo, nie mówiąc o gotowych przetworach! Najlepiej by było gdyby wprowadzić obowiązek przepracowania roku w gospodarstwie rolnym dla każdego mieszczucha przeprowadzającego się na wieś! Jak się chce, to można się przyzwyczaić do wiejskiego hałasu i zapachów. Ludzie ze wsi też przeprowadzają się do miast, żeby studiować i pracować i na nikogo nie nasyłają policji i nie składają skarg o hałas i smog! Wieśniaki są w stanie przyzwyczaić się do życia w mieście, to i wy jesteście w stanie przyzwyczaić się do wsi! Szanujcie pracę rolników, bo gdyby zastrajkowali przeciwko wam i w ramach strajku nakazali zamknąć sklepy do odwołania, to już po dwóch dniach błagalibyście na kolanach, by wrócili do pracy!!! Niszczycie pasieki, wykorzystujecie kopki siana i bale kiszonki do zabawy i robienia sobie selfie, przez co nie nadają się potem do użytku, a ciekawe jak byście zareagowali gdyby ktoś wam zniszczył coś, nad czym długo i ciężko pracowaliście! Trochę ruszcie mózgami, bo po to je macie… to nie boli, naprawdę… A najlepiej to zostańcie w mieście, bo niedługo braknie rolnikom miejsca na gospodarstwa. WSIE SĄ DLA ROLNIKÓW!!!