10 rzeczy, które najbardziej wkurzają mnie w mojej pracy

Moja praca jest bardzo ciekawa i niejednokrotnie już pisałam, że ją lubię. I to bardzo. Nie zmienia to jednak faktu, że są w niej pewne rzeczy, które mnie denerwują. Bez takich rzeczy byłoby w sumie nudno. Zanim Wam opiszę te rzeczy, muszę podkreślić, że nie piszę tego po to, żeby Was zniechęcić do mojej pracy, tylko po to, żebyście wiedzieli, czego się w niej spodziewać i na co musicie być przygotowani. Przede wszystkim moja praca jest pracą z, a raczej dla klientów i wiąże się z kontaktem z nimi, a klienci jak wiadomo, bywają różni. I to właśnie oni potrafią najbardziej wkurzyć. Dlatego ten wpis jest nie tylko dla copwyriterów, ale ma też dać do myślenia tym, którzy zlecają lub chcą zlecać nam pracę. Oto 10 rzeczy, które są dla mnie najbardziej wykurzające wraz z moimi poradami zarówno dla kolegów po fachu, jak i klientów.

1. Nie odpisywanie przez klientów na wiadomości

To jest nagminna praktyka klientów. Piszą maila z propozycją zlecenia, a po otrzymaniu ode mnie odpowiedzi znikają jak kamfora. Nie odzywają się w ogóle. Nie chce im się po prostu pisać do wszystkich, że nie chcą podjąć współpracy. Tymczasem ja nie wiem, co mam robić. Nie wiem ile mam czekać na jakąkolwiek odpowiedź, bo może klient też chce jakiś czas czekać na odpowiedzi od wszystkich, do których wysłał propozycje i dopiero wybrać, a to może potrwać. Przez to nie wiem, czy mam odpowiadać innemu klientowi, że jestem zainteresowana, czy nie, bo np. jak ten drugi szybko odpowie pozytywnie i tamten nagle też, to wszystkiego nie dam rady zrobić. Do tego jeszcze, mimo że nie odpisują wcale albo trzeba długo na to czekać, sami oczekują od copywritera, że odpisze im niemal zaraz po otrzymaniu ich wiadomości. Odpisuję godzinę po otrzymaniu i już nie mam zlecenia, już się spóźniłam.

Moje rady:

  • Copywriterze – Ja postanowiłam sobie, że w przypadku, gdy jeden delikwent nie odpisuje, nie będę się wahała i odpowiem na inne zlecenie i jeśli inny klient odpowie, a później dopiero tamten, to tamtego wtedy ja oleję, ale oczywiście z grzeczności napiszę, że ktoś inny szybciej odpisał;
  • Kliencie – to nie jest wcale trudne, żeby ułożyć sobie formułkę typu: „Dziękuję za zainteresowanie, ale oferta już nieaktualna” i rozesłać ją do wszystkich, których odrzucasz. Miło by też było, gdybyś w swojej ofercie napisał, jak będzie wyglądała procedura wyboru najlepszej oferty (czy wysyłasz najpierw ofertę do 50, a później czekasz na odpowiedzi od wszystkich i dopiero wybierasz, czy coś inaczej) i kiedy mniej więcej można się spodziewać odpowiedzi. Tak trudno napisać „Jeśli nie odpowiem w ciągu tygodnia, to znaczy, że nie zostałeś wybrany”? Dzięki temu bym wiedziała na czym stoję. Ponadto pamiętaj, że pierwszy nie znaczy lepszy i nie zostawiaj bez żadnych szans kogoś, kto odpisał trochę później, bo nikt nie siedzi na mailu 24/7;

2. Niesprecyzowanie oczekiwań przez klientów

To mnie wkurza już najbardziej. Najpierw napiszą, że chcą powiedzmy tekst tematyczny na ileś tam znaków i taki owaki temat. I tyle, nic więcej. Ja więc działam na własną rękę. Uznaję, że mam pełną dowolność, a klient, który niczego specjalnie nie oczekuje nie ma prawa odrzucić tekstu. Tymczasem później wysłany tekst wraca do poprawy, bo klientowi jednak coś nie pasuje. Albo sobie przypomni nagle, dopiero jak otrzyma tekst gotowy, że o czymś zapomniał wcześniej napisać. No i muszę marnować czas na poprawianie, mimo że ja nie popełniłam żadnego błędu. Często też piszą niekonkretnie i niezrozumiale, a potem oddają teksty do poprawy, bo „nie o to chodziło”. Oczywiście wina moja, bo ja nie zrozumiałam, a klient swojej winy, że niezrozumiale napisał, nie widzi…

Moje rady:

  • Copywriterze – Ja zamieściłam w moim regulaminie usług zasady, że zamierzam przeliczać kwotę według ostatecznej długości po poprawkach, a w przypadku poprawek niezwiązanych z moimi błędami, doliczać jeszcze 20% tej kwoty za zmarnowany czas, w którym mogłabym już robić coś innego i tobie też to polecam, bo nie można tego tolerować;
  • Kliencie – Precyzuj zawsze dokładnie wszystkie oczekiwania. Przemyśl dobrze swoje zlecenie zanim napiszesz do copywritera. Nie jesteśmy jasnowidzami, żeby przewidzieć, czego chcesz. Pisz wszystko konkretnie i zrozumiale oraz szybko odpowiadaj na ewentualne pytania, aby potem nie było niedomówień. Oddając tekst do poprawy z powodu własnego widzimisię i niedomówienia licz się z tym, że dopłacisz za poprawkę, tyle w temacie.


3. Zlecenia – elaboraty

Przeciwieństwo poprzedniego. Niekończąca się lawina tekstu, do tego często z błędami, również interpunkcyjnymi. Wydaje się, że to się nigdy nie skończy, zwłaszcza na telefonie. Lawina szczegółowych wymagań typu 10 słów kluczowych, każde w innej ilości ma być w tekście, konkretna ilość nagłówków i słów w nagłówkach, konkretna liczba słów do pogrubienia, długie opisy co i jak ma być itd. Konkrety – super, ale nie przesadzaj w drugą stronę, bo dłużej zejdzie z czytaniem tego niż z napisaniem tekstu. Szanuj kliencie czas copywritera. Jak już musisz tyle pisać, to podziel chociaż to na podpunkty, fragmenty. Pisz tak, jak chciałbyś, by wyglądał tekst, który otrzymasz. Pamiętaj też, że niekiedy poczty mailowe skracają długie wiadomości ukrywając ich część. Na gmailu się tak zdarza i zdarzyło mi się, że tego nie zauważyłam i zrobiłam tylko część zlecenia. Pisz konkretnie, ale zwięźle, żeby nie było potem problemów.

4. Ocenianie i krytykowanie przy jednoczesnym popełnianiu błędów

Ile w zleceniach często jest błędów, to głowa mała. Nawet ortograficzne się zdarzają, a o literówkach i interpunkcji nie wspomnę. Ma-sa-kra. Ale najgorsze jest to, że taki klient, który sam nie umie pisać, będzie oceniał i krytykował mnie, specjalistkę. Nie lubię, jak ktoś wytyka mi błędy, ponieważ robię wszystko, aby ich w moich tekstach nie było. Tymczasem miałam taką sytuację na portalu 10heads, że tekst został odrzucony do poprawy z powodu błędów, których nie było, bo nawet tamtejszy edytor tekstów wskazuje błędy do poprawy i to nawet interpunkcyjne. Dogadałam się na szczęście z adminami w tej sprawie.

Kliencie: Zlecasz mi teksty, bo sam nie umiesz pisać, więc nie wytykaj mi błędów. A jak już znajdziesz jakiś źle postawiony lub brakujący przecinek, to go wstaw sam, zamiast zawracać mi głowę o przecinek.

5. Odrzucenie lub oddanie do poprawy tekstu bez konkretnego wyjaśnienia

Rzadko raczej się zdarza, żeby ktoś nie podał powodu odrzucenia tekstu czy oddania do poprawy. Jednak często i gęsto te powody są niekonkretne. Na przykład ktoś odrzuca tekst i podaje, że jest słaby. Żadnego wyjaśnienia, dlaczego tak uważa. Podobnie przy oddawaniu do poprawy. Wracając do przykładu z podpunktu wyżej, ów klient oddał tekst do poprawy z adnotacją: „błędy ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne”, a kiedy zażądałam wyjaśnienia okazało się, że chodzi mu o przecinek czy dwa za dużo w jednym, długim zdaniu. I jak ja niby miałam się tego domyśleć?

Moje rady:

  • Copywriterze – nie bój się pytać i wyjaśniać, zamiast tracić czas na główkowanie, o co chodzi klientowi;
  • Kliencie – Precyzuj dokładnie co i gdzie w tekście jest do poprawy. Szybciej otrzymasz poprawiony tekst dzięki temu i oboje stracimy mniej czasu;

6. Pouczanie przez klientów

Klienci zamawiają teksty, bo sami nie potrafią pisać. Tymczasem co rusz w zleceniach takie kwiatki: „Nagłówek jest najważniejszy, bo…” albo: „10 osób czyta lead, 3 cały tekst”. No kurde, jestem specjalistką i mi nie musisz tego tłumaczyć drogi kliencie! Nie musisz mnie pouczać, bo ja wiem wszystko, co jest mi potrzebne w mojej pracy. Nie musisz mnie pouczać, bo to są wręcz podstawy, które każdy wie, a przynajmniej powinien wiedzieć. Niestety z racji, że moja praca jest łatwa do zaczęcia przez każdego, bo nie trzeba do niej studiów i nie wiadomo jakich kwalifikacji, nie brakuje takich copy, którzy się nie nadają do niej i dlatego klienci są nieufni. Mnie to mega irytuje…



7. Fraza „fryzjer Kraków cena” i oczekiwanie sensownego tekstu

Takie frazy kluczowe potrafią napsuć nerwów, a zwłaszcza wtedy, kiedy klient zabroni odmienić, czy wstawić jakieś znaki. Musi być tak, jak jest podana i koniec, ale tekst ma być sensowny. No sorry, ale jedno z drugim nie idzie w parze.

Moje rady:

  • Copywriterze – Ja z takimi frazami sobie radzę poprzez wstawianie przecinków lub dywizów. Czasem robię też tak, że częścią frazy kończę jedno zdanie, a resztą zaczynam drugie. Ewentualnie daję taką frazę do nagłówka i piszę klientowi, że bez tego tekst nie byłby sensowny;
  • Kliencie – to, że ludzie tak wpisują frazy w Google, nie znaczy że Google tylko tak je odczytuje. Google odczyta również frazę „usługi frzyjerskie w Krakowie”, „Fryzjer w Krakowie” czy „cena fryzjera w Krakowie”. To, jak zapisujemy frazy nie ma większego znaczenia. Najważniejsze, żeby tekst był czytelny;

8. Narzucanie stawek

Niezmiernie denerwuje mnie to, że to klienci mogą sami decydować, ile chcą zapłacić. Moja praca należy do sektora usług. Tak jak np. fryzjer. Jednak nie idzie się do fryzjera, nie zamawia fryzury i mówi, że płaci 10 zł, a fryzjer musi się na to zgodzić. Nie, to fryzjer ma ustalony cennik i klient musi zapłacić tyle, ile fryzjer sobie zażyczy. Fryzjer ustala cenę, bo tylko on wie, jakie ponosi koszty. Tak powinno być i w copywritingu, a nie zawsze jest. Na przykład na portalach GoodContent, 10 heads, czy innych, to klienci narzucają stawki. Portale dają im do tego prawo, a oni to oczywiście wykorzystują, żeby jak najmniej zapłacić i stawki są często niskie. Za niskie i to stanowczo. Problem jest też jednak w tym, że zawsze znajdą się tacy copywriterzy, którzy za takie niskie stawki piszą i dlatego takie stawki są, bo po co płacić więcej, skoro za taką stawkę ktoś napisze…

Moje rady:

  • Copywriterze – miej swój honor! Nie zgadzaj się, nie realizuj zleceń za zbyt niskie stawki. Ustal sobie cenę, poniżej której nie będziesz pisał. Najlepiej to mieć swój cennik i tego się trzymać, a na portalach nie pisać po prostu tekstów za najniższe stawki;
  • Kliencie – copywriter też człowiek, też ponosi koszty, poświęca czas, swoje zdrowie, zużywa prąd itd. Zasługuje więc na porządną zapłatę, a nie 2 złote za 1000 znaków… Pamiętaj, że im wyższej jakości oczekujesz, tym więcej powinieneś zapłacić;

9. Brak wiedzy – klient nie wie, czego chce

To także bardzo wkurzająca rzecz. Klienci albo nie mają wiedzy, albo robią tak, żeby oczywiście mniej zapłacić, szczególnie na portalach. Najpierw piszą, że chcą tekst SEO, a potem się okazuje, że ten tekst ma mieć 8 tys. znaków i jest cała litania wymagań, podczas gdy tekst SEO ma nie więcej niż 5 tys. zzs (nawet 5 tys. to już teksty tematyczne wyższej jakości mają) i nie ma większej wartości merytorycznej.

Moje rady:

  • copywriterze – nie bój się zwrócić klientowi uwagi, na to, że jego wymagania są nieadekwatne do rodzaju tekstu, który podał. Trzeba postawić na swoim, aby stawka była adekwatna do jakości tekstu;
  • kliencie – zanim zaczniesz zamawiać teksty, zapoznaj się z ich rodzajami i charakterystyką pod względem jakości i zastanów się, czy na pewno wiesz, czego chcesz, zanim napiszesz do copywritera;

10. Poganianie i nie sprawdzanie spamu

Ostatnia z takich najbardziej wkurzających rzeczy, to poganianie. Poganianie, pospieszanie, wypytywanie, jak idzie praca, dopytywanie co chwilę, czy na pewno będzie w terminie itp. Klientom brakuje cierpliwości. Moja praca wymaga czasu. Nie napiszę tekstu w 5 minut i nie wyślę od razu. Muszę zrobić research, napisać tekst, zrobić korektę, sprawdzić unikalność i dopiero wtedy mogę wysłać go do klienta. Moja praca wymaga dokładności, staranności, a dokładnie i starannie nie znaczy szybko. Drogi kliencie – zastanów się, czy chcesz szybko i byle co, czy wolisz poczekać na naprawdę dobry tekst.

Inna jeszcze wkurzająca rzecz, to nie sprawdzanie przez klientów folderu SPAM na poczcie mailowej. Miałam raz sytuację, że wysłałam napisane teksty, ale klient nie odpisywał ani nie płacił. Zaczęłam wypisywać, że dostał teksty, a nie zapłacił i nagle dostałam odpowiedź, że wiadomość z tekstami wpadła mu w SPAM i nawet nie wiedział, że je dostał i myślał, że go zignorowałam. Jak zwykle – jak coś nie tak, to wina moja… Ciekawe co by było, gdyby usunął wiadomości ze SPAM-u, nie sprawdzając co to. Niektóre poczty dają możliwość usunięcia wiadomości ze SPAM-u bez wchodzenia do folderu… Kochani myślcie trochę, to nie boli. I polecam Gmail, gdzie nic ważnego nie wpada do SPAM-u.

Dzisiaj trochę narzekania, a następnym razem (czyli za miesiąc około, bo artykuły o copywritingu są raz w miesiącu) będzie o wyzwaniach, za które kocham tę robotę. Zamierzam opublikować cykl wpisów dla poczatkujących copywriterów. Na razie jednak zapraszam do poczytania odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania, które Wam przygotowałam. Zapraszam do czytania i dyskusji w komentarzach!