Nic tak nie pokazuje jak szybko zasuwa czas. Ledwo było Boże Narodzenie, a już za parę dni będzie Wielkanoc. Mamy Wielki Tydzień. Jednocześnie czas zadumy jak i szału przedświątecznych przygotowań. Niestety większość z nas ma czas na przygotowanie wszystkiego dopiero w Triduum Paschalne. W Wielki Piątek pieczemy ciasta, szykujemy święconkę na Wielką Sobotę, przygotowujemy żurek na świąteczne śniadanie. W ferworze przygotowań zdajemy się zapominać, o co chodzi w Triduum Paschalnym i świętach Wielkanocnych. W Wielki czwartek wspominamy ostatnią wieczerzę jaką spożył Chrystus ze swoimi uczniami, a także ustanowienie sakramentu Eucharystii i Kapłaństwa. Jest to dzień wszystkich księży. Wspominamy Chrystusa przygotowującego się na swoją śmierć, bo był świadomy, że to się stanie. Wiedział, co mówią pisma i że muszą się wypełnić. Wielki Piątek to dzień wspomnienia śmierci Chrystusa. Obowiązuje wtedy post ścisły – możemy zjeść w ciągu dnia 3 posiłki, w tym dwa lekkie i jeden do syta, wstrzymując się cały dzień od pokarmów mięsnych. Najczęściej jednak to w Wielki Piątek wypiekamy ciasta i zapewne niejednej gospodyni trudno powstrzymać się od próbowania czy ciasto jest na tyle słodkie, czy trzeba dodać soku z cytryny, bo jest za słodkie. No trudno, ale dobrze jeśli znajdziemy czas na to, by wieczór spędzić w kościele. Liturgia Wielkiego Piątku jest bardzo wyjątkowa. Odbywa się bez organ, dzwonów, dzwonków, za to z kołatkami. Nie ma mszy. Następuje symboliczne przeniesienie Chrystusa do grobu – ksiądz przenosi Monstrancję do symbolicznego grobu stworzonego w kościele przez parafian. W Wielką Sobotę oddajemy cześć zmarłemu Chrystusowi pochowanemu w grobie. Rano święcimy pokarmy, które zanosimy w koszykach do kościoła. To już tradycja z dawien dawna. Każda rzecz, która znajduje się w koszyku ma swoją symbolikę. W koszyku nie może zabraknąć:

  • jajek – są one symbolem nowego życia, triumfu życia nad śmiercią. Są najważniejszym produktem w czasie Wielkanocy. Są symbolem nowego życia, bo przecież z jajek wykluwają się pisklęta. Zwykle dzieje się to wiosną. Wiosną wszystko budzi się do życia, toteż jest to czas najlepszy na obchodzenie Wielkanocy. Bez jajek nie ma tych Świąt. Są obowiązkowe w koszyku jak i w Wielkanocnym żurku. Tradycją też jest malowanie jajek i święcenie w koszyku również takich pomalowanych – pisanek. W czasie świątecznego śniadania panuje też zwyczaj dzielenia się jajkiem, podobnie jak w Boże Narodzenie opłatkiem;
  • mięsa – przedstawicielami mięsa w święconce są zwykle boczek i kiełbasa. Jest symbolem dostatku, zdrowia i płodności;
  • Chleb – symbolizuje pokarm dla duszy, czyli Ciało Chrystusa. Jest też symbolem pomyślności, dostatku, obfitości i sytości, a wyraża pragnienie przyjęcia Komunii Św. Do koszyka wkłada się zazwyczaj do kilku kromek, które spożywa się później razem ze świątecznym żurkiem;
  • Ciasto – Symbol kunsztu, talentu, umiejętności. Zazwyczaj wkłada się do koszyka kawałek babki piaskowej, która jest jednym z tradycyjnych ciast Wielkanocnych. Poza tym tradycyjne są jeszcze mazurki i baby drożdżowe. Większość z nas nie wyobraża sobie też Wielkanocy bez sernika lub Paschy czyli słodkiej pasty serowej podobnej do sernika, ale nie pieczonej tak jak sernik. Ważne, by ciasta przygotować samodzielnie;
  • Chrzan – Ostry i wyciskający łzy podczas obierania i krojenia symbol goryczy Męki Pańskiej. Jest też symbolem tężyzny fizycznej, siły, żywotności i wytrwałości;
  • Przyprawy – Zazwyczaj to sól i pieprz czyli najczęściej stosowane przyprawy w naszej kuchni. Sól symbolizuje prostotę życia, oczyszczenie oraz prawdę. Pieprz natomiast jest ostry, drażniący, więc symbolizuje gorzkie zioła;
  • ser – nie zawsze się go daje do koszyka, ale powinno się, bo jest symbolem harmonii między człowiekiem, a siłami przyrody
Poza pokarmami w koszykach lądują tradycyjne symbole Wielkanocy, a więc baranek z chorągiewką symbolizujący zmartwychwstanie Chrystusa czyli triumf życia nad śmiercią, tak jak i jajka, zajączek kojarzony z płodnością i odrodzeniem przyrody na wiosnę, jak i kurczaczek – może to trochę dziwne, ale dawniej twierdzono, że Chrystus wstał z grobu tak jak kurczak wykluwa się  z jajka. Kurczaczki czy zajączki lądują zazwyczaj w małych koszyczkach dla dzieci, bo dzieci zawsze chcą nieść koszyk, a ten prawdziwy strach im dać, bo nie dość, że troszkę waży to jeszcze dzieci są nieostrożne i produkty mogą powypadać z koszyka. Na powyższym zdjęciu widzimy baranka na „pastwisku” z rzeżuchy. Oczywiście rzeżucha jest zasiana na talerzyku. Też jest mocno kojarzona z Wielkanocą, a przede wszystkim z wiosną. Ma piękny zapach i pysznie smakuje. Najlepsza do twarogu i jajek!
Wielka Sobota nazywana jest Wigilią Paschalną. Wieczorem odbywa się w kościołach Liturgia Wielkiej Soboty, podczas której następuje poświęcenie ognia i wody, a następnie rozbrzmiewają już wszystkie dzwony, dzwonki i organy. Sama Wielkanoc to dwa dni Świąt, które wypadają zawsze w niedzielę i poniedziałek, a data mieści się w przedziale od końcówki marca do drugiej połowy kwietnia. Zazwyczaj wypada po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Są to Święta pełne radości po Wielkim Poście i pełnym zadumy Triduum Paschalnym. W niedzielę rano odbywa się uroczysta Msza Św. zwana Rezurekcją. Zwykle odbywa się około godz. 6 rano. Po Rezurekcji zasiadamy do Świątecznego śniadania, w czasie którego spożywamy żurek z kiełbasą i jajkiem ze święconki. Święconki aż do tego momentu nie wolno tknąć, co bywa wyzwaniem dla dzieci, które z werwą wkładają do koszyków czekoladowe jajka czy zajączki, a potem muszą wykazać się cierpliwością i czekać aż do niedzieli, żeby móc je zjeść. Sama pamiętam jak dostałam jajko kinder niespodziankę jak byłam mała i włożyłam do koszyka, a potem byłam niepocieszona jak się okazało, że nie mogę jej zjeść. Drugi dzień świąt to lany poniedziałek, inaczej śmigus dyngus. Z dawien dawna panuje tego dnia zwyczaj polewania się wodą. Dzieci mają z tego frajdę bawiąc się w najlepsze pistoletami na wodę. W tym roku Święta będą jeszcze bardziej radosne i zabawne. Wypadają 1 kwietnia, a więc w dzień robienia sobie żartów i psikusów – tzw. Prima Aprilis. Z jednej strony jest to zabawne, z drugiej… obnaża ludzką naiwność i łatwowierność. Dobitnie pokazuje jak łatwo ludzi nabrać, bo dają się nabrać nawet mimo że wiedzą jaki to dzień.

Muszę przyznać, że zawsze zastanawiałam się, dlaczego przed Wielkanocą nie ma takiego szumu jak przed Bożym Narodzeniem. Przed Bożym Narodzeniem szum zaczyna się już w listopadzie, kiedy nie ma nawet jeszcze Adwentu, a przed Wielkanocą jest praktycznie cisza. Owszem, w sklepach pojawiają się produkty związane z Wielkanocą, ale w telewizji niewiele jest reklam świątecznych i pojawiają się one dopiero przed Wielkim Tygodniem. Skąd ten medialny szum przed Bożym Narodzeniem i dlaczego nie ma takiego szumu przed Wielkanocą? Myślę, że wiem dlaczego. Jest jedna ogromna różnica między Wielkanocą, a Bożym Narodzeniem. Wiadomo, że oba święta choć mają dość podobny przebieg (Wigilia/Wigilia Paschalna czyli Wielka Sobota, no i dwa dni świąt), różnią się od siebie, bo dotyczą zupełnie odrębnych rzeczy. Jednak podstawowa różnica jest taka, że na Wielkanoc nie kupujemy sobie prezentów! To właśnie to jest przyczyną ogromnego medialnego szumu i nie tylko medialnego przed Bożym Narodzeniem. Producenci i sklepy zabijają się o klientów, którzy już na miesiąc przed świętami zaczynają myśleć o prezentach, bo przecież najpierw są Mikołajki (6 grudnia), a potem Wigilia. Jest to najlepszy okres marketingowy w roku, moment kiedy można dużo zarobić na kupujących prezenty! A że na Wielkanoc prezentów nie ma, to i nie ma takiego szumu. Jednak mimo że nie kupujemy prezentów, to zakupy na Wielkanoc zrobić trzeba – przede wszystkim spożywcze. Trzeba kupić wszystko, co jest potrzebne do przygotowania święconki, świątecznych potraw i ciast, a także pomyśleć o posiłkach na dwa dni Świąt kiedy sklepy są nieczynne, a do tego mamy mieć gości i to różnorodnych – począwszy od małych dzieci, którym niełatwo dogodzić, a na babci/dziadku skończywszy. Ważne, by te zakupy zrobić z głową. Zresztą każde zakupy wypadałoby robić z głową, ale świąteczne szczególnie, bo kupuje się dużo i dużo w sklepach też jest promocji. Do tego zwykle robimy zakupy na ostatnią chwilę, już w Wielkim Tygodniu, a nawet dopiero w czasie Triduum, wymawiając się, że nie mamy czasu, bo pracujemy do Wielkiego Piątku. Wpadamy do sklepu, łapiemy wszystko w pośpiechu nie patrząc na to ile i co bierzemy, a tu jeszcze promocja, a jeszcze to się może przydać. Napełniamy koszyk/wózek zerkając nerwowo na wielką kolejkę do jedynej czynnej kasy na 6. To jest prawdziwa paranoja w sklepach. Po co w sklepie 6 kas skoro czynna jest jedna i druga otwierana od biedy jak do pierwszej kolejka sięga środka sklepu? Zazwyczaj chcemy stanąć w tej kolejce jak najszybciej i czyhać na to, że wreszcie z łaski swojej drugą kasę otworzą i się do niej doskoczy jak najszybciej. Ze sklepu wychodzimy z czubatym wózkiem z połową rzeczy nam niepotrzebnych. Często okazuje się, że kupiliśmy za dużo, a nasz budżet aż zanadto się uszczuplił. Po Świętach zaś zostaje nam nadmiar jedzenia i nie wiemy co z tym zzrobić. Wiele osób niestety idzie wtedy na łatwiznę i po prostu wyrzuca jedzenie. Ja nienawidzę tego robić. Owszem, nie powiem, zdarza mi się to, ale staram się, żeby nie było to zbyt często i by były to jakieś niewielkie resztki jedzenia.

Zakupy należy robić z głową, ale co to znaczy? Jak z głową? Z głową, czyli po prostu myśleć! Najpierw trzeba się na zakupy przygotować, bo do sklepu najlepiej iść z konkretną listą rzeczy do kupienia. Zacząć powinniśmy już od ostatniej wypłaty przed Świętami i planując, jak co miesiąc, wydatki, wyznaczyć sobie pewną kwotę, którą możemy przeznaczyć na świąteczne zakupy. Następnie trzeba zaplanować co chcemy zrobić na Święta (jakie ciasta, potrawy) i wypisać sobie co i ile czego musimy kupić. Potem policzmy sobie wstępnie ile mogą nas kosztować te zakupy i skonfrontujmy je z wytyczoną wcześniej kwotą. Jeśli nasze zakupy przewyższają tą kwotę to albo coś musimy zmienić, albo, jeśli nie przewyższają zbyt dużo, zmniejszyć planowany wydatek na coś innego, jeśli się da. Później idziemy do sklepu. Starajmy się nie iść na zakupy na ostatnią chwilę. Podzielmy je sobie – to co możemy kupić wcześniej to kupmy wcześniej, a tuż przed Świętami kupmy już tylko to, co zwykle kupuje się na bieżąco czyli pieczywo, wędlinę, itp. W sklepie idziemy od razu do tych półek, gdzie są produkty, których potrzebujemy. Bierzemy tylko to, co mamy na liście. Czytamy etykiety, składy, daty ważności. Szerokim łukiem omijamy promocje, bo one kuszą nas tak samo jak szatan kusił Chrystusa na pustyni. My zwykle nie zachowujemy się jak Chrystus, tylko dajemy się omamić i potem okazuje się, że kupiliśmy za dużo i niepotrzebne rzeczy. Robiąc zakupy wcześniej, a przynajmniej wcześniej się przygotowując na nie, dajemy sobie czas na ewentualne zmiany planów czy przypomnienie sobie, że jeszcze coś by się przydało. Da się? Jak się chce, to zawsze się da!

O świątecznych zakupach pisałam bardziej szczegółowo już dwa lata temu przed Bożym Narodzeniem. Wpis jest dostępny <<TUTAJ>>

Jeśli jednak okaże się, że mamy za dużo jedzenia to absolutnie go nie wyrzucajmy. Marnowanie jedzenia to również jest grzech! Jest kilka sposobów na to, by nadmiar jedzenia wykorzystać czy zostawić na kiedy indziej. O tym jak nie marnować jedzenia pisałam też już <<TUTAJ>>

Na koniec chciałabym życzyć Wam wszystkim wesołych Świąt! Smacznego jajka i mokrego dyngusa! A przede wszystkim, żeby Święta przebiegły spokojnie i zdrowo! O, o tym też kiedyś pisałam, hmm, gdzie ja to mam, o… <<TUTAJ>> Nie przejedzcie się i nie przesiedźcie całych Świąt tylko przed TV! Wesołego Alleluja!!!
                                                                                                                                         
                                                                                                                                            Wasza KamiX