Czy ktoś w tym kraju ma jeszcze wątpliwości co do tego jaki jest nasz sport narodowy? No chyba nie. Oczywiście, że jest to siatkówka. To nasz sport narodowy, w którym jesteśmy wręcz światową potęgą! Który trener nie weźmie się za naszą reprezentację, coś z nią osiąga. Teraz mamy najlepszego trenera na świecie i nadzieję na osiągnięcie sukcesu, którego współczesnej reprezentacji jeszcze brakuje – medalu olimpijskiego. 

Vital Heynen i młodziaki

Od dawna było wiadomo, że przed siatkarzami koszmarny sezon. Najpierw Liga Narodów, potem turniej towarzyski, memoriał Wagnera i najważniejsze imprezy, czyli eliminacje do Igrzysk, które już w przyszłym roku oraz Mistrzostwa Europy. Nawet laik wie, że nie da się rozegrać i odnieść sukcesów w każdej imprezie grając jednym składem. Trener Vital Heynen doskonale o tym wiedział i tylko w pierwszym turnieju zagrał podstawowy skład, bo u siebie inaczej nie wypada. Tournee po świecie zaliczyli jednak zupełnie inni zawodnicy – młodziaki (no może pomijając Kłosa, Wronę czy nawet Bieńka). I spisali się na medal. Dosłownie! Szkoda tego meczu z Rosją, ale ten brąz smakował tak samo jak złoto, bo przecież mało kto się spodziewał nawet awansu do Final Six. Zwłaszcza po przegranym z kretesem turnieju w Iranie, gdzie grali właśnie z przeciwnikami, z którymi przyszło im się zmierzyć w Final Six. Powiedzcie mi, który trener był tak żywo zainteresowany młodzieżą jak Vital? A było trenerów paru, bo Antiga, Anastasi, Castellani czy Lozano. Nie przypominam sobie jakoś, żeby którykolwiek tak patrzył na młodzież jak Vital Heynen. I co? I teraz cały świat zazdrości nam gigantycznego zaplecza! A trener narobił sobie bólu głowy, bo ma teraz ludzi do wyboru do koloru, a jak wybierze źle to Polacy go zjedzą za to, że nie wybrał innego. No, ale chyba każdy trener potwierdzi, że lepszy taki ból głowy niż brak rezerwowych. 

Ucieczka Vitala z Ameryki i Wilfredo Leon

Po Final Six zamiast radości z medalu, jak na Polskę przystało, była afera o to, że Vital Heynen wyjechał z Chicago przed meczem o brąz zostawiając z chłopakami Jakuba Bednaruka. Bednaruk to super gość, tak jak i Vital. Dobrali się, trzeba przyznać. Vital to naprawdę cudowny człowiek. Ma profil na instagramie, na którym nie brakuje przytulaśnych i pełnych uśmiechu zdjęć z fankami i… córkami. Ma 3 córki! Fajnie, prawda? Wróćmy jednak do tego nieszczęsnego wyjazdu z Chicago. On sam chyba nie spodziewał się awansu do Final Six, a tym bardziej przejścia do półfinału. Wiedział, że jest potrzebny w Zakopanem i ten wyjazd za ocean raczej nie był mu na rękę. Byłam zaskoczona, ale jakoś przestało mnie dziwić to, że gdy okazało się, że nie będzie gry o złoto zdecydował się wrócić. Swoją drogą, znając Heynena i jego nieobliczalność, nie wiem czy nie wyjechałby nawet gdyby mieli grać w finale. Chęć szybkiego znalezienia się w Zakopanem nie powinna dziwić nikogo, bo przecież już na dniach podstawowa kadra ma grać turniej towarzyski. I na tym turnieju nareszcie zobaczymy Wilfredo Leona! Doczekaliśmy się! Chciałabym jednak ostudzić emocje z tym związane. Pamiętajmy, że ta drużyna zagra pierwszy raz w tym sezonie i pierwszy raz w ogóle z Leonem. To najlepszy siatkarz świata i zdaje sobie napewno sprawę z tego miana przyznawanego mu nie tylko w Polsce. Będzie ciążyła na nim ogromna presja związana z gigantycznymi oczekiwaniami wszystkich. Byle błąd popełni i może zostać zmieszany z błotem. Znając Polaków zaraz zaczęliby go wysyłać z powrotem na Kubę. Nie chciałabym, żeby tak było. Ludzie, opanujmy się, naprawdę, z tą naszą krytyką!

Plama na honorze potęgi czyli nasze panie

Jesteśmy potęgą, ale taką, która posiada pewną, ciemną plamę. Nasze panie. Dawno już nie odniosły żadnego sukcesu. Od Złotek w damskiej siatkówce zapanowała nicość. Dziś nasze panie starają się jakoś zetrzeć tę plamę. One też grały w Lidze Narodów i awansowały do Final Six. Tam niewiele mogły zrobić, ale i tak awans to sukces. Sukces, bo awansować mimo mankamentów, jakie ma ta drużyna to cud. Kadra kobiet może jedynie pomarzyć o takim zapleczu jak w męskiej. Ba, są braki w podstawowym składzie. Nie ma drugiej atakującej. Sama Malwina Smarzek, a nawet już Godek, która gra wprost genialnie i ma niespożyte siły, nie udźwignie wszystkiego, co jest do zagrania w tym sezonie. Do tego strach pomyśleć co by było, gdyby się nabawiła kontuzji.. Trzymajmy jednak kciuki za to, by nasze panie też wywalczyły awans na igrzyska, ale jeśli to się stanie, to trener Nawrocki musi się rozejrzeć za większą liczbą zawodniczek. Te dziewczyny się wykończą już w tym sezonie, bo muszą grać wszystkie turnieje w jednym składzie.

Młodzieżówki w natarciu

Medal na LN to jedno. Po nim dotarły do nas kolejne wieści – medal na Uniwersjadzie i medal reprezentacji U-17. Tylko reprezentacja U21 na razie się nie spisuje, ale cóż, może gra tam znowu zupełnie inny skład, bo przecież ludzie w tym wieku grali zapewne na Uniwersjadzie i wszystkiego nie mogą grać. Niestety, trzeba się liczyć mimo oczekiwań z tym, że nie w każdym roczniku będą zawodnicy pokroju Kurka, Kubiaka czy Bieńka. 

Inne sporty – bierzcie przykład!

Ogromnego zaplecza jakie teraz posiadamy w reprezentacji siatkarzy zazdrości nam cały świat. Inne dyscypliny powinny wziąć z tego przykład. Tymczasem co mamy? Piłkarze nie odnosząc żadnych sukcesów zarabiają miliony, a siatkarze z takimi sukcesami duuuużo mniej. Czy to jest sprawiedliwe? Co gorsza w piłce nożnej nie widać dla naszej reprezentacji lepszej przyszłości. Nie ma zdolnej młodzieży, co pokazały ostatnie młodzieżowe turnieje. Tak samo w piłce ręcznej. Kiedy były sukcesy nikt nie myślał o zapleczu i co? Teraz nie ma nic. No i nie mogę nie wspomnieć o naszym zimowym sporcie narodowym czyli rzecz jasna skokach narciarskich. Wielkie sukcesy mamy od lat. Najpierw Małyszomania, podczas której był Małysz i nikt więcej, a która dała efekt w postaci Kamila Stocha i spółki odnoszącej sukcesy drużynowe. Jednak PZN pokpił sprawę i niestety jakoś nie widać godnych następców Stocha i reszty, a teraz i oni już mają swoje lata. Teraz jest pięknie, ale przyszłość naszych skoków nie zapowiada się dobrze. Oby nie przestały istnieć tak jak biegi narciarskie, gdzie po Justynie Kowalczyk nastała totalna pustka…
Na koniec taki mały wierszyk, który urodził mi się w głowie właśnie teraz, kiedy skończyłam pisać ten wpis:
Czy medal, czy przegrana,
na podium, czy na kolanach,
Jestem z wami na dobre i złe!
Czy wygrywacie, czy nie!
Zarywam noce, zawsze pracę wstrzymam,
kiedy walczycie, ja za was kciuki trzymam.
Co by się nie działo, nie jesteście sami,
Prawdziwy kibic zawsze jest i będzie z wami!
Kocham was i szanuję
dzięki wam dumna z bycia Polką się czuję,
lecz wybaczcie mi jedną rzecz,
wspieram też ludzi z innych krajów gdy są zawody czy mecz
Nieważna narodowość ani dyscyplina
Sportowcy i kibice na całym świecie, to jedna, wielka rodzina!
Sport to moja obsesja. Mogłabym oglądać godzinami, całymi dniami… nawet powtórki o ile nie widziałam wcześniej na żywo i nie znam wyniku. Kocham zarówno polskich jak i niektórych zagranicznych sportowców. Podziwiam i szanuję za dokonywanie rzeczy niemożliwych dla przeciętnego człowieka. Sama od zawsze jestem kiepska w sporcie, mam złe warunki fizyczne i tylko kibicowanie mi pozostało. Ten wiersz powstał nagle, w mgnieniu oka, na myśl o tym jak wiele krytyki wylewa się na naszych sportowców od kanapowych kibiców, takich jak ja, po porażkach. Ilu jest takich, co kocha gdy wygrywają, a jak przegrywają miesza z błotem. To jest koszmar. Ludzie opanujcie się!