Operacja bariatryczna pójściem na łatwiznę?

Niedawno pisałam o problemie nadwagi i otyłości. Zapraszam do poczytania tamtego wpisu – KLIK. Podałam tam kilka argumentów, dla których osoby z nadwagą i otyłe powinny wziąć się za siebie. Zapomniałam jednak o ważnej rzeczy w kontekście otyłości. Nie chodzi o jeszcze jeden argument, a o nieco inny temat, związany ze sposobami na schudnięcie. Wspomniałam w tamtym wpisie o BigBoyu, czyli Mateuszu z Gogglebox, który schudł aż 160 kg. Co trochę na Facebooku ukazują się o nim artykuły, przypominające o tej spektakularnej metamorfozie, a pod nimi wciąż te same komentarze – że on nie zrzucił tych kilogramów, tylko pozbył się ich z pomocą operacji. Operacja bariatryczna jest jednym z wyjść, ale niestety nieuznawanym jak widać przez społeczeństwo, które uważa to za pójście na łatwiznę. Dlatego postanowiłam poświęcić jej osobny wpis.

Czym jest operacja bariatryczna?

Operacja bariatryczna jest poważnym zabiegiem, który polega na usunięciu nawet 80% żołądka. Drastyczne zmniejszenie żołądka powoduje, że pacjent nie jest już w stanie jeść tyle, ile jadł wcześniej, co sprawia, że chudnie. Jest ona wykonywana oczywiście w ostateczności, u osób ze skrajną otyłością. W ich przypadku niewskazane absolutnie jest rzucenie się w wir ćwiczeń, ba, one nawet mają problemy z poruszaniem się i nie mają w ogóle kondycji. Takie osoby coraz więcej czasu, a nie raz już prawie cały spędzają na siedząco, co powoduje, że organizm odzwyczaja się od jakiegokolwiek wysiłku. Podjęcie w takiej sytuacji ćwiczeń nie tylko sprawi, że otyły szybko się zmęczy, ale może być przyczyną poważnych problemów – ze stawami czy nawet sercem. W przypadku skrajnej otyłości konieczne jest schudnięcie choć trochę zanim się w ogóle zacznie ćwiczyć.

Operacja pójściem na łatwiznę?

Operacja bariatryczna jest taką samą operacją jak każda. Przede wszystkim to osoba otyła musi podjąć decyzję o jej przeprowadzeniu, a to nie jest łatwe. Każda operacja, ta również, wiąże się z ryzykiem powikłań, rekonwalescencją, która w przypadku osób otyłych nie jest łatwa. Wymaga też zrobienia szeregu badań sprawdzających stan zdrowia i kwalifikujących do przeprowadzenia zabiegu, uprzedniego przygotowania i hospitalizacji. Wymaga także odpowiedniego nastawienia psychicznego pacjenta, który musi zdawać sobie sprawę, co go czeka po zabiegu. Nie można więc twierdzić, że to pójście na łatwiznę. Tak uważa chyba tylko ktoś, kto nigdy tego nie doświadczył. Ja także nie doświadczyłam i na szczęście nie doświadczę, bo jestem chuda jak patyk, ale nigdy nie pomyślałabym, że to pójście na łatwiznę.


Operacja bariatryczna zamiast diety i ćwiczeń? Nieprawda!

Osoby, które twierdzą, że operacja jest pójściem na łatwiznę, uważają, że dzięki niej magicznie się chudnie bez diety, wyrzeczeń i ćwiczeń. Otóż nie, absolutnie nie! Nie jest tak kolorowo, że budzisz się po operacji chudy. Na początku trudna rekonwalescencja, boląca i trudno gojąca się rana, ból żołądka po niemal każdym posiłku. Tak sobie to wyobrażam, a jak jest, nie wiem. Wiem jednak, że kiedy ze 100% zostaje jedynie 20% żołądka, nagle człowiek staje się zmuszony do jedzenia znacznie mniej. Nawet drobne przesadzenie będzie się wiązało z uczuciem pełności, dyskomfortem, a nawet bólem. Ponadto trzeba wprowadzić zdrowe nawyki żywieniowe. Chodzi o jedzenie częściej, a mniej i zdrowiej – więcej warzyw, owoców, a mniej mięcha i słodyczy. Tak, bo niestety jedzenie mniej nie znaczy, że je się mniej kalorii. Jeśli nie wprowadzi się zdrowszego, mniej kalorycznego jedzenia, to liczba kalorii i tak może przewyższać zapotrzebowanie. Tak więc dieta jest koniecznością.

Do tego trzeba pamiętać o tym, że wszystko dzieje się nagle. Budzisz się po operacji i już natychmiast musisz zmienić całkowicie dietę i nawyki żywieniowe. Kiedy ktoś odchudza się sam, może stopniowo zmieniać nawyki żywieniowe i zmniejszać ilość kalorii. Osoba poddająca się operacji tak nie może. Myślicie, że tak łatwo przestawić się ze skrajności w skrajność? Ponadto, kiedy rana się zagoi, nawet nie można, ale trzeba zacząć ćwiczyć. Na początku lekko, dopasować treningi do swoich możliwości i stopniowo, z czasem zwiększać ich intensywność. Chodzi bowiem o to, by tracić zbędny tłuszcz, a nie mięśnie. Chudnięcie wymaga jednoczesnego wzmacniania mięśni.

Utrzymanie wagi to także wyzwanie

Niezależnie, czy człowiek odchudza się sam, czy decyduje się na operację, największym wyzwaniem jest utrzymanie wagi po osiągnięciu celu. Co do celu – osoby po operacji chudną bardzo szybko i muszą pamiętać o granicy, której nie mogą przekroczyć, a jest to bardzo łatwe. Mogą bardzo łatwo przejść z jednej skrajności w drugą, a mianowicie schudnąć za dużo. Poza tym każdego po osiągnięciu celu korci, aby wrócić do dawnych nawyków. Nie brakuje osób, które wtedy myślą: „osiągnąłem cel, to mogę teraz zacząć znów jeść to, co lubię i wyluzować z treningami”. Niestety efekt takiego wyluzowania jest tylko jeden – jojo. Czyli kilogramy wracają jak bumerang. Utrzymanie uzyskanej wagi jest więc trudniejsze znacznie niż samo schudnięcie. Dotyczy to każdego, zarówno tych, którzy odchudzają się sami, jak i tych po operacjach.

Utrzymanie wagi wymaga utrzymania nawyków żywieniowych oraz treningowych. Dietę trzeba trzymać już do końca życia. Fast foody i słodycze już nigdy nie mogą wejść w grę. No raz na rok frytki czy kawałek tortu na czyichś urodzinach powrotu kilogramów od razu nie spowoduje. Jednak nie można już wracać do takiego jedzenia codziennie. Zarówno odchudzanie, jak i utrzymanie wagi wymaga naprawdę silnej woli, psychiki i wielu wyrzeczeń. I to niezależnie, czy ktoś odchudza się sam, czy robi sobie operację. Dlatego gotuje się we mnie, jak czytam lub słyszę, że operacja bariatryczna to pójście na łatwiznę… Ja mam szacunek wielki dla każdego, kto idzie po rozum do głowy i zaczyna myśleć o swoim zdrowiu. Nieważne, czy odchudza się sam, czy robi operację – ważne, że wreszcie dotarło do niego, że otyłość nie tylko brzydko wygląda, ale odbiera zdrowie i sprawność.