Obawa przed zleceniami – to normalne

Chcecie zacząć przygodę z copywritingiem, ale obawiacie się podjęcia pierwszych zleceń? To normalne, ale trzeba z tym zawalczyć. Obawa przed zleceniami towarzyszy każdemu początkującemu copywriterowi. Ja też ją miałam, ale ją przezwyciężyłam. Chcecie wiedzieć jak? Czytajcie dalej. Dowiecie się, dlaczego obawy przed zleceniami są normalne i dlaczego trzeba je przezwyciężyć.

Obawa przed zleceniami – powody

Obawy przed zleceniami to rzecz całkowicie normalna i dotyczy niemal każdego początkującego copywritera. Ba, dotyczy każdej osoby zaczynającej przygodę z Freelancingiem i pracą na zlecenie w jakiejkolwiek branży. Powody tych obaw są dwa. Po pierwsze obawy dotyczą przede wszystkim podjęcia się pierwszych zleceń. Początkującym copywriterom brakuje na starcie pewności co do swoich umiejętności i zrozumiałe jest, że obawiają się, że mogą sobie nie poradzić ze zleceniem, a przecież to zobowiązanie wobec klienta. Niepowodzenie spowoduje zawód klienta i z marszu złą opinię o copywriterze, a nikt już na starcie nie chce czegoś takiego. Drugi powód obaw to z kolei tematyka zleceń. Każdy copywriter ma zarówno tematy, w których jest „mocny”, interesuje się nimi i ma wiedzę, jak i tematy, które mu „nie leżą”. Obawy, że można dostać zlecenie w takim właśnie temacie są zrozumiałe, bo przecież głupio odmawiać klientom na starcie. Od razu postawi to copywritera w złym świetle. Klienci odbiorą to bowiem, jako niechęć do zbierania doświadczenia.

Dlaczego trzeba przezwyciężyć obawy?

Obawa przed zleceniami to normalna rzecz, ale trzeba ją przezwyciężyć. Przede wszystkim, jak nie spróbujecie, to się nie dowiecie, czy sprostacie zleceniom. Początkujący copywriter musi zbierać doświadczenie, a to polega tylko i wyłącznie na realizowaniu zleceń. Ponadto realizacja zleceń pozwala stworzyć portfolio, a w przypadku copywritera, jak każdego twórcy, to ono jest najważniejszym dowodem umiejętności. Jeśli zaś chodzi o tematy, z własnego doświadczenia wiem, że bardzo rzadko pojawiają się zlecenia w tych ulubionych. Czekanie na same takie zlecenia nie pozwoli zarobić tyle, by utrzymać się z tej pracy. Oczywiście wszystko zależy od tematyki, bo są tematy, w których zleceń jest sporo (finanse, bankowość, medycyna, budownictwo, aranżacja wnętrz, motoryzacja, moda, parenting, marketing), jak i tematy, na które zleceń jest mało (przyroda, zwierzęta, rolnictwo, ogrodnictwo, muzyka). Podane tematyki to tylko przykłady. Oczywiście te drugie, to moje ulubione, a zleceń prawie nie ma, więc muszę podejmować się zleceń w innych tematykach.


Jak przezwyciężyć obawy przed zleceniami?

Jeśli chodzi o pierwsze zlecenia, warto zacząć na spokojnie, a nie pchać się od razu na głęboką wodę. Ja zaczęłam od Giełdy Tekstów i jak zauważyłam, że tam zaczęły się teksty sprzedawać, zaczęłam szukać innych możliwości. Znalazłam od razu portal GoodContent.pl* i, nie bez obaw, zarejestrowałam się. Obawy okazały się absolutnie zbędne. Tekst próbny szybko został zatwierdzony i mogłam pisać. Na takich portalach jak GoodContent czy Textbookers nikt niczego nie narzuca. Można sobie wybierać zlecenia, które najbardziej odpowiadają, czy to tematem, wymaganiami, czy stawką. Stawki nie powalają, ale dla początkujących portale te są idealne na przygotowanie do realizacji zleceń dla klientów prywatnych. Kiedy zobaczyłam, że niemal każdy tekst jest akceptowany przez klientów i to bez zwracania do poprawy, uznałam, że mogę z powodzeniem szukać prywatnych klientów.

Jeśli chodzi natomiast o obawy przed niepasującymi tematami i wymaganiami klientów, także znalazłam sposób na przełamanie. Traktuję każde zlecenie jako wyzwanie. Kiedy mu sprostam, czuję satysfakcję i za to kocham tę robotę. Takie zlecenia wiele mnie uczą. Dowiaduję się o tym, o czym wcześniej nie wiedziałam albo wiedziałam bardzo mało. Czasami zlecenia potrafią wzbudzić u mnie zainteresowanie tematem, który dotąd był dla mnie obcy. Nie ma czego się bać, bo przecież wszystko można znaleźć. Pierwszym krokiem w realizacji zleceń jest zawsze research. Dzięki takim zleceniom ta praca nie jest nudną, codzienną rutyną, a ciekawym, wciągającym i kreatywnym zajęciem. Właśnie to sprawia, że nie jest to dla mnie tylko praca, ale przede wszystkim pasja. Największa pasja. Ograniczając kryteria wyboru zleceń, ograniczamy bardzo mocno siebie, a przecież nie o to chodzi. Czasem trzeba wyjść ze strefy komfortu. Nie bójcie się więc zleceń, bo żadne nie gryzą. Powodzenia!

* Wpis zawiera linki afiliacyjne. Klikając w nie i korzystając z proponowanych produktów lub usług wspierasz mnie i moją działalność. Dziękuję Ci, że pomagasz mi dążyć do celu. 🙂