Narzekanie – czy na pewno jest do niego powód?

Narzekanie to obok hejtu „sport narodowy” Polaków. Uwielbiamy narzekać na innych ludzi, na dzieci, na pracę, na pogodę i wiele innych rzeczy. Jednym słowem – na wszystko. Prawda jest jednak taka, że narzekanie w niczym nie pomaga. Marudzenie, że jest za gorąco nie sprawia magicznie, że robi się chłodniej. Wiele osób narzeka bez powodu. Robią to nawet tacy, którzy z perspektywy innych absolutnie nie mają na co narzekać. Ale czy na pewno coś, na co narzekamy, jest do tego powodem? Co lepiej zrobić, zamiast narzekania?

Narzekanie – nic dobrego dla mózgu i psychiki

Niby wydaje się, że narzekając, człowiek wyrzuca z siebie swoje problemy, rozterki, głośno mówi, że coś mu nie pasuje czy się nie podoba. Może to przynieść ulgę, ale tylko na chwilę, bo samym narzekaniem nie rozwiążemy problemów. Tak samo, jak nie rozwiążemy ich płaczem. Narzekanie i płacz to strata czasu. Ponadto mózg jakby się od tego uzależnia. Mózg uwielbia efektywność, więc kiedy narzekamy, nasze komórki nerwowe uczą się szybciej i dynamiczniej narzekać. Prowadzi to do tego, że zaczynamy odczuwać, że łatwiej nam jest narzekać, niż się cieszyć. Łatwiej być negatywnym, niż pozytywnym. Ponadto narzekanie wpływa też na relacje z innymi ludźmi. Choć lubimy narzekać, to nie przepadamy za osobami, które robią to non stop i tylko z tym nam się kojarzą. Unikamy więc takich osób, bo narzekanie niestety jest zaraźliwe tak, jak ziewanie. Ponadto jeszcze badania naukowców z Uniwersytetu Stanforda dowiodły, ze narzekanie zmniejsza hipokamp, czyli część mózgu odpowiedzialną za inteligencję, rozwiązywanie problemów i pamięć. Niestety narzekanie łatwo wchodzi nam w nawyk, co wpływa na wymienione umiejętności.

Narzekanie i… nic nierobienie

Warto zauważyć, że często narzekamy na to, na co nie mamy wpływu. Np. narzekamy na brzydką pogodę, a przecież nie sprawi to, że nagle przestanie padać i wyjdzie słońce, na innych ludzi, którzy przecież nie zmienią się i nie będą nagle tacy, jak chcemy. Narzekamy jednak też często na coś, co możemy zmienić i zapominamy, że narzekanie nie sprawi magicznie, że coś się zmieni, że problemy się rozwiążą. Nic się nie zmieni samo ot tak. Dlatego, zamiast narzekać, trzeba wziąć się do roboty. Narzekasz na zmęczenie? Odpocznij. Narzekasz na pracę, nadgodziny, przemęczenie, szefa – to ją zmień. Narzekasz na telefon, komputer, że brakuje pamięci, zawiesza się – kup sobie nowy. Narzekasz na bóle, dolegliwości – idź do lekarza, zrób badania. Narzekasz, że przytyłaś – zacznij ćwiczyć i przestań żreć jak słoń. Nie widzisz efektów swojej pracy – pracuj jeszcze ciężej. Nie da się siedzieć i marudzić, zatruwając tym marudzeniem życia innych.

Czy zawsze jest powód do narzekania?

Zanim zaczniemy narzekać warto się zastanowić, czy mamy naprawdę do tego powód. Dziś np. pewna osoba z branży fitness opublikowała post z informacją, że znika na kilka dni i narzekaniem, że pracuje i pracuje miesiącami, a nie widzi efektów swojej pracy. Oczy wyszły mi z orbit. Jak to nie widzi efektów? Na Fb i IG ponad sto tys. obserwatorów, ponad 300 tys. subskrypcji kanału na YT, od kilkunastu do kilkudziesięciu tys. wyświetleń filmów. Tysiące ludzi robi jej treningi i bierze udział w wyzwaniach treningowych. Bilety na obozy treningowe, trasy rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Kasy też jej nie brakuje – co jakiś czas pokazuje ogromne zakupy, jak na dwie osoby (ona i mąż) i to ze zdrowymi rzeczami, które nie są tanie. Chwali się co trochę tym, co znowu kupiła dla swoich kotów. Wydała krocie na pakiet VIP na koncerty Taylor Swift, przez co widać, że nie musi wybierać – to, czy jedzenie albo rachunki. Mało komu w sieci udaje się osiągnąć to, co jej się udało, a ona jeszcze narzeka, że nie ma efektów. Może źle te efekty mierzy? A może jednak osiągnęła to wszystko zbyt szybko i łatwo i ego wygórowało tak, że nie umie już cieszyć się drobnymi sukcesami, tylko ciągle chce więcej? Tylko nie pomyśli o tym, czy da się w ogóle jeszcze więcej.

Naprawdę warto pomyśleć, zanim zacznie się narzekać, czy faktycznie jest do tego powód. Bardzo trudno jest teraz przebić się w sieci, zwłaszcza z wartościowymi treściami. Patoyoutuberzy, patoinfluencerzy zyskują natychmiastowo ogromne zasięgi, podobnie jak artykuły newsowe czy plotkarskie opatrzone clickbaitowym, oszukującym ludzi nagłówkiem. Tymczasem normalnemu człowiekowi, który chce robić coś pożytecznego, dobrego, jest cholernie ciężko. Masa ludzi chciałaby osiągnąć choć część tego, co osiągnęła wspomniana osoba i musi obejść się marzeniami. A ona jeszcze narzeka i takie osoby, widząc to, wpadają w jeszcze większego doła i czują się nieudacznikami do potęgi. Jej jeszcze mało, a co ja mam powiedzieć? Powody do narzekania to mają chorzy, niepełnosprawni, którzy nie mają żadnych możliwości i perspektyw. Powody do narzekania mają osoby żyjące w codziennym kołowrotku praca – dom, bez nadziei na zmiany. I mając te powody do narzekania zostawiają to dla siebie, a nie wypisują publicznie. Takie osoby, które coś osiagnęły, narzekaniem sieją zamęt wśród obserwatorów, którzy widzą zupełnie co innego. I jest to naprawdę irytujące dla osób, które mają gorzej i właśnie to, moim zdaniem, jest jedną z przyczyn hejtu.

Co robić zamiast narzekania? Kilka moich zasad

Wspomniałam już wcześniej co nieco na ten temat. Narzekamy na pracę? Zmieńmy ją. Narzekamy na zdrowie – idźmy do lekarza. Narzekamy na brak efektów naszej pracy? Pomyślmy, czy na pewno możemy mówić o braku efektów, czy na pewno mierzymy efekty w odpowiedni sposób, czy nie oczekujemy za dużo. Wspomniana osoba wcale nie musi mieć braku efektów swojej pracy, tylko tak to odbiera, bo np. wyhamowały statystyki obserwatorów czy subskrypcji kanału na YT. Jednak to, że wyhamowały jeszcze nie znaczy, że praca nie daje efektów. Pamiętajmy o tym, że efekty nie przychodzą od razu – to po pierwsze. Po drugie zaś, tak jak w sporcie sukcesem nie jest dojście do wielkiej formy, a jej utrzymanie, tak w biznesie online sukcesem jest utrzymanie poziomu, do którego się doszło, a do tego potrzebna jest dalsza praca, nawet jeśli zasięgi i liczby już bardzo nie rosną. A może właśnie dotarliśmy do szczytu możliwości? Może zanim będziemy ciągle chcieć więcej, warto zauważyć, że to, co już się udało to jest bardzo dużo? Jeśli mam fajną społeczność i mam za co żyć i to na tyle, że mogę sobie pozwolić na pakiet VIP na koncert ulubionego artysty, to naprawdę nie ma powodu do narzekania. A i zamiast narzekać, warto pomyśleć, co jeszcze mogę zrobić i co mogę zrobić lepiej.

Wiadomo jednak, że nie zawsze mamy wpływ na to, na co narzekamy. Nie mamy wpływu na pogodę, na innych ludzi, ich pracę, na działanie maszyn, sprzętów itd. Dlatego, zamiast narzekać na wszystko, warto trzymać się tych kilku zasad, których ja się trzymam:

  1. Praktykowanie wdzięczności – kiedy mamy ochotę narzekać, skupmy uwagę na czymś, za co możemy być wdzięczni. Np. mam ochotę narzekać, że nie stać mnie na wakacje i zamiast tego przypominam sobie, że mam dach nad głową, mam co jeść, mam w co się ubrać, mam czym płacić rachunki itd.
  2. Szukanie pozytywów w tym, co wydaje się tylko negatywne – np. leje, szaruga i mam ochotę narzekać na to, ale przypominam sobie, że mi rośliny odżyją w ogrodzie, bo potrzebują wody.
  3. Cieszenie się z małych rzeczy i sukcesów – lepiej dążyć do czegoś krok po kroczku i cieszyć się każdym małym sukcesem, niż szybko i łatwo coś osiągnąć, a potem narzekać na brak efektów, bo ego by chciało tylko więcej.
  4. Pomyślmy o sobie i swoim zachowaniu – jeśli mamy ochotę narzekać na kogoś, pomyślmy sobie, czy sami jesteśmy tacy święci i nie dajemy innym powodów do narzekania na nas.
  5. Pomyślmy, co możemy zrobić, zmienić – jeśli możemy na coś mieć wpływ, to pomyślmy, jaki. Co możemy zrobić, żeby poprawić efekty naszej pracy? Zamiast narzekać, pomyślmy, co robimy źle, co możemy zmienić. Co możemy zmienić, żeby mieć jak najmniej powodów do narzekania?

Jeśli lubicie narzekać, zostawiam Was z tymi zasadami, zadanymi pytaniami. Zastanówcie się i zawalczcie z tym wstrętnym nawykiem narzekania. 🙂

________________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj! 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to