Błędy i psucie polszczyzny – przemyślenia w Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego

21 lutego, jak co roku, mieliśmy dzień języka ojczystego. To międzynarodowy dzień, ale w naszym kraju taki dzień jest dziś wyjątkowo potrzebny. Powinniśmy być dumni z naszego języka. Dumni z tego, że posługujemy się jednym z najtrudniejszych języków świata i jedynym w swoim rodzaju, bo tylko nasz język ma odmianę przez przypadki. Dumni, że posługujemy się nim tylko my, żaden inny kraj. Tymczasem prawdziwa polszczyzna jest niszczona i zapominana. Zwłaszcza przez młodzież. Jak słyszy się wypowiedzi młodych ludzi, zwłaszcza nastolatków to uszy bolą i włosy się jeżą na głowie. Nie tylko zresztą młodych, bo chłopy w średnim wieku rozmawiając ze sobą też nie popisują się słownictwem. Nie wspomnę już o tym, co czyta się w internecie. Oczy bolą nawet od czytania artykułów na niektórych stronach, a od komentarzy to już w ogóle. I nie chodzi tu bynajmniej o falę „hejtu”, a o koszmarne błędy. Co powoduje, że nasz język jest tak psuty przez młodzież, ale i nie tylko?
Nowości w języku
- nowe twory słowne, które pojawiają się w naszym języku, najczęściej określające nowe zjawiska pojawiające się na świecie z każdym rokiem. Co roku wybierane jest tzw. słowo roku, które okazuje się być dziwnym słowem, którego dawniej wcale w polszczyźnie nie było.;
- zapożyczenia z innych języków, a zwłaszcza z angielskiego – o ile nie dziwią nas w naszym języku słowa pochodzenia niemieckiego czy rosyjskiego, bo zostało ich sporo po czasach okupacji, to zapożyczenia z języka angielskiego są nowością i nie pasują do polszczyzny. Już od dawna młodzi między sobą rzucają „sorry” kiedy ktoś komuś coś zrobi. Jednak ilość słów anglojęzycznych cały czas rośnie. Chodzi tu o nazwy różnych zjawisk typu „hejt” od angielskiego 'hate” czyli nienawidzić, ale też o nazwy zjawisk, konkurencji sportowych, wyczynowych z końcówką „ing”, która pochodzi od angielskich nazw dyscyplin sportu lub od form czasowników w czasie present continuous czyli teraźniejszym. Bum na te nazwy zaczął się u nas od reklamy piwa „Łomża” gdzie pojawiło się słowo „Łomżing” czy określenie „leżing na trawingu”. Ludzie to kupili i np. latem zamiast „opalam się” podpisują zdjęcia w bikini „plażing i smażing”;
- dziwne skróty – to już domena młodzieży. Są skróty, które są obecne w naszym języku od zawsze i ujęte w słownikach, takie jak skróty tytułów naukowych (inż., mgr, dr) czy też inne skróty typu: „np.”, „itp.”, „itd.”. Pojawia się też z łaciny skrót „etc.” Jednak dziś, w dobie internetu pojawia się coraz więcej nowych skrótów. Rozumiem, że nasz język jest dość długi i napisanie smsa, czy krótkiej wypowiedzi jest wyzwaniem, ale skracania słów, które wcale długie nie są, nie jestem w stanie pojąć. Oczywiście chodzi mi o takie skróty jak: cb. – ciebie, tb. – tobie, tobą, sb. – siebie, sobie, sobą, nwm – nie wiem, db. – dobrze. To nie pasuje do naszej polszczyzny;
- wulgaryzmy – Też częściej używane przez młodzież oraz mężczyzn. Kiedyś to było kilka słów, a dziś jest ich coraz więcej. Do tego dochodzą zapożyczone choćby z języka angielskiego „f*ck” czy „shit”, choć „shit” to jest bardziej określenie czegoś beznadziejnego, okropnego niż przekleństwo. Niestety wulgaryzmy są dziś nadużywane. Przeklinają nawet dzieci, bo taki mają przykład z rodziców. Nastolatki to już klną nagminnie. Często pojawiają się też wulgarne przezwiska i określenia na inne osoby, używane najczęściej w ramach „hejtu” w internecie. Wiele osób używa też przekleństw jako wtrącenia czy przerywniki wypowiedzi. To bywa naprawdę frustrujące, kiedy rozmawia się z kimś, kto co drugie słowo mówi „k***a”.
- wtrącenia, dodatki na końcach zdań/wypowiedzi, nadużywanie słów – Bywają wkurzające, bo jak się w końcu nie zdenerwować, kiedy ktoś ciągle powtarza te same słowa, nawet jeśli nie są to przekleństwa. Często spotykamy osoby, które co chwilę mówią „O Boże”, „O Matko” albo „dokładnie”, albo każde zdanie zakańczają pytająco „Tak?”, „Prawda”? Myślę, że akurat to można zrozumieć jako domaganie się reakcji rozmówcy, próba upewnienia się, że rozmówca na pewno słucha, czy też próba uzyskania potwierdzenia swoich przekonań przez rozmówcę.
Internet i telefony przyczyną nowości w języku
Najczęstsze błędy w naszym języku
- ortograficzne – to są najpoważniejsze błędy. Zapominamy o zasadach pisowni, których uczyliśmy się w szkole. Owszem, są słowa, które są bardzo trudne i można być niepewnym, jak się je pisze, ale błędy popełniamy nawet w bardzo prostych słowach, co jest karygodne;
- interpunkcyjne – to u nas kuleje potwornie. Nagminnie źle stawiamy przecinki bądź nie stawiamy ich wcale, a w naszym języku są one bardzo ważne. Brak przecinka bądź postawiony w nieodpowiednim miejscu często wypacza znaczenie całego zdania. Tak samo w wypowiedzi, jeśli nie stosujemy przerw tam, gdzie napisalibyśmy przecinek, to rozmówca może nas na opak zrozumieć;
- stylistyczne – wieloznaczność słów lub zwrotów, wielosłowność, powtórzenia itp.;
- literówki – brak jakiejś litery, przestawienie liter w wyrazie, nieodpowiednia litera;
- mylenie słów – często mylimy słowa podobnie brzmiące, a mające całkiem różne znaczenia. Przykłady: adaptować/adoptować, przewidujący/przewidywalny, efektowny/efektywny, przynajmniej/bynajmniej;
- „z dużej/wielkiej litery” – nagminnie tak piszemy, a powinniśmy pisać po prostu dużą/wielką literą, bo akurat te formy obie są poprawne. Będąc już przy tym, warto wspomnieć też o tym, że nagminnie zdarza się pisanie słów, które powinny być pisane dużą literą, małą i odwrotnie. Imiona zawsze pisze się dużą literą, bez względu na to czy ludzkie, czy zwierzęce. Nazwy krajów też, ale już przymiotnik od nazwy kraju np. kiedy mówimy o języku danego kraju, piszemy małą;
- daty – tu wciąż popełniamy błędy przy odmianie roku czy miesięcy. Mamy rok 2017 czyli dwa tysiące siedemnasty, a nie jak wiele osób pisze „dwutysięczny siedemnasty”. W ten sposób odmienimy tylko rok okrągły – powiemy „rok dwutysięczny” lub też, że „ktoś dotarł na miejscu dwutysięcznym na metę maratonu”. Błędy popełniamy też w miesiącach. Dziś jest 12 marca, a nie 12 marzec. Ktoś, kto kończy akurat 12 lat może powiedzieć, że jest to 12 marzec jego życia;
- pisownia łączna i rozłączna – Mało kto nie popełnia tych błędów. Nagminnie w komentarzach możemy przeczytać: „napewno”, „wogóle”, „nietylko”, co powinno być pisane oddzielnie, ale też np. „na prawdę”, co z kolei powinno być napisane łącznie;
- pisownia partykuły „nie” – w szkole uczono nas, że „nie” z czasownikami piszemy oddzielnie. Jednak z przymiotnikami i przysłówkami piszemy już razem. Czyli prawidłowo powinno być „Tu jest nie posprzątane” lub „Tu jest nieczysto”;
- „pisze” – Prawie nikt nie pisze tego tak jak powinno być. Każdy zapyta „Co tu pisze?” albo „Gdzie to pisze?”, na co z kolei ktoś inny odpowie „Tu pisze.” To błąd. Powinno być „Tu jest napisane”;
- pisanie tak jak się słyszy – w wymowie niektóre spółgłoski się zmiękczają. Na przykład w niektórych słowach zamiast „rz” czy „ż” słyszymy „sz” zamiast „b” słyszymy „p”, zamiast „g” słyszymy „k”, zamiast „d”, „t”, a zamiast „z”, „s”. Przykład? Jabłko. W wymowie słyszymy „japko”, więc często zdarza się, że i tak napiszemy. Książka. W wymowie słyszymy „sz”, więc niektórzy i tak napiszą;
- półtora/półtorej – Owszem, obie formy są poprawne, ale wiele osób nie wie kiedy. „Półtora” używamy do rzeczowników rodzaju męskiego, a półtorej do żeńskiego. Powiemy więc półtora kilo, litra, ale już półtorej godziny, minuty, sekundy czy szklanki;
- wziąść – to jest nagminny błąd, a wydawałoby się, że „wziąć” to takie proste słowo;
- w cudzysłowiu – a powinno być „w cudzysłowie”
- mylenie polskich znaków „ę”, „ą” z „em”, „on” – najprostszy przykład: czasowniki w 1 os. l. poj. czyli „umiem”, „rozumiem”, które często pisane są z „ę” na końcu. Do tego wiele słów pisane jest błędnie, kiedy zamiast „ę” ludzie piszą „em” czy zamiast „ą” piszą „om”, ale też odwrotnie. Na przykład ktoś napisze „gombka” zamiast „gąbka” albo „bąbka” zamiast „bombka”. No i nagminne „włanczać” zamiast „włączać”;
- Z przed, Spowrotem – to też bardzo częste błędy. Prawidłowe formy to „sprzed” i „z powrotem”.
- liczba/ilość – te pojęcia też są mylone. Często można przeczytać w wypowiedziach czy też usłyszeć „ilość gatunków”, a powinna to być „liczba”. „Ilość” to np. mąki i cukru, którą musimy dodać do ciasta.