Lekomania story – recepty dla każdego i brak leków w aptekach
Polacy są lekomanami. Nie wszyscy, ale bardzo wielu. Życie w biegu i potrzeba bycia ciągle na najwyższych obrotach sprawia, że ludzie szukają leków na najdrobniejsze dolegliwości. Nie ma czasu na bóle, katar, chorowanie. Trzeba też czymś się poratować, żeby jakoś doczekać wizyty u lekarza za 5 miesięcy. Swoje robią też te wszystkie koncerny farmaceutyczne, które, jeden przez drugi, oferują nowe leki, mamiąc ludzi ich niby skutecznym działaniem na wszystko, a w telewizji co druga reklama to reklama leku. Ale nie tylko to jest problemem. Okazuje się, że ludzi do leków przyciąga też łatwy dostęp i… skutki uboczne, które czasami potrafią być… pozytywne. Najlepszy przykład? Lek na cukrzycę. Nasuwa się tylko pytanie: jak to się dzieje, że każdy może mieć lek, który jest na receptę? Czy naprawdę lekarze wystawiają na wszystko recepty dla każdego, kto tylko chce?
Nie ma go w aptekach, bo…odchudza
Ostatnio głośno zrobiło się w mediach o jednym leku na cukrzycę. Okazuje się, że brakuje go w aptekach, bo ma ciekawy skutek uboczny – odchudza. Osób, które mają zbędne kilogramy i chcą się ich pozbyć w jak najprostszy sposób, nie brakuje, więc taki skutek uboczny jest dla nich jak zbawienie. Kupują więc ten lek na potęgę, a brakuje go tym osobom, które potrzebują go naprawdę. Najciekawsze jest jednak to, że to lek na receptę. Jaki normalny lekarz wystawia recepty dla każdego, nie weryfikując, czy dana osoba rzeczywiście danego leku potrzebuje?
Pandemia koronawirusa sprawiła, że dostęp do służby zdrowia stał się mocno ograniczony. Przychodnie i szpitale stwarzały bowiem największe zagrożenie zakażeniem, zarówno dla pacjentów, jak i personelu. Nastała więc era teleporad, które od razu zaczęły wywoływać skrajne emocje. Dla jednych były i są nie do pomyślenia, bo przecież przez telefon nie da się postawić diagnozy. Dla innych zaś to wybawienie, a zwłaszcza dla tych, którzy dotychczas musieli przychodzić do lekarza za każdym razem, gdy potrzebowali recept na zażywane regularnie leki. Z jednej strony teleporady są odciążeniem dla lekarzy i wygodą dla pacjentów, którzy rzeczywiście nie muszą zawsze się pojawiać w gabinecie i nie zajmują miejsca innym. Z drugiej jednak, czy nie dochodzi do nadużyć, jeśli chodzi o wystawianie recept?
Recepty dla każdego – może i tak nie jest
Teleporady właściwie też powinny być dostępne tylko dla tych pacjentów, którzy mają założone karty i faktycznie leczą się u danego lekarza. Nowi zaś zawsze powinni przyjść przynajmniej na pierwszą wizytę, by lekarz mógł ich zbadać i stwierdzić, czy faktycznie potrzebują leku, który ich interesuje. Może i tak jest, bo nie chce mi się wierzyć, żeby lekarze wystawiali recepty byle komu na byle lek, nie patrząc na to, że dana osoba go nie potrzebuje, a nawet lek może jej zaszkodzić. Moim zdaniem problemem jest co innego. Oczywiście internet. Nie od dziś można kupić w sieci rozmaite leki, nawet te na receptę. Okazuje się jednak, że przez internet można także uzyskać receptę i to błyskawicznie.
E-recepty dla każdego – nieważne, czy potrzebuje
Portale typu e-recepta, receptomat czy medicept, który ma również aplikację mobilną, umożliwiają błyskawiczne zamówienie recepty. Jak to wygląda? Wszędzie niby legalnie, niby profesjonalni lekarze. Wystarczy rozpocząć konsultację czy wypełnić ankietę z pytaniami o dane osobowe, leki, na które chce się receptę oraz swoje dolegliwości. Te ostatnie oczywiście można zmyślić. Kto niby i jak zweryfikuje, czy mamy je naprawdę? Konsultacja online nie zastąpi wizyty u lekarza i nie jest dobrym sposobem na weryfikację przez lekarza stanu zdrowia pacjenta. Tak więc można bez problemu uzyskać recepty, na co tylko się chce. Oczywiście nie jest to za darmo. Konsultacja i wystawienie recepty kosztuje kilkadziesiąt złotych. To jednak nie przeszkadza lekomanom. Co ciekawe, jeden z tych portali wystawia nawet e-skierowania na badania czy e-L4. 😉
Z jednej strony taki portal może uratować życie, np. kiedy wyjedziemy na wakacje i przy rozpakowywaniu walizki w hotelu zauważymy, że nie wzięliśmy ważnego leku albo się gdzieś zagubił, czy zorientujemy się nagle przy kolacji, że mamy za mało tabletek na cały pobyt. Jeśli jest to lek, bez którego nie można funkcjonować, taki portal może być ratunkiem. Jednak obecnie lekarze wystawiają elektroniczne recepty, a pacjent dostaje tylko kod, który podaje w aptece. Zadzwonić do swojego lekarza można z każdego miejsca. Ograniczeniem są jednak jego godziny pracy i częsta trudność z dodzwonieniem się do przychodni. Dlatego właśnie te portale cieszą się coraz większą popularnością. Zwłaszcza wśród lekomanów, którzy mają łatwiejszy dostęp do leków, których zażywać nie powinni. Efekt jest potem właśnie taki, że brakuje ich tym, którzy naprawdę muszą je brać.
Lekomania – to nałóg, jak każdy inny
Leki uzależniają i wiadomo to nie od dziś. Szczególnie niebezpieczne są leki przeciwbólowe i doraźne. Drodzy lekarze – i z przychodni i z portali – nie pomagajcie lekomanom! Oni powinni leczyć nałóg, a nie dostawać kolejne recepty! Leki nie są obojętne dla naszego organizmu, dlatego należy zażywać tylko te, które zaleca lekarz i tak, jak zaleca. Zażywanie nieodpowiednich leków może skończyć się tragedią, nie mówiąc o przedawkowaniu. A o to nietrudno, zwłaszcza, kiedy efekty brania są faktycznie widoczne. Dla lekomanów zażywanie wspomnianego wyżej leku na cukrzycę może skończyć się uzależnieniem i anoreksją, a dla cukrzyków nawet śmiercią z powodu braku leku, który powinni brać. Lekomani i lekarze – opamiętajcie się! Recepty dla każdego to więcej szkody niż pożytku!
Podoba Ci się, to co piszę? Wesprzyj moją działalność, stawiając mi symboliczną kawę i dodaj mi energii do dalszej pracy. Będę Ci bardzo wdzięczna! 🙂