Góry – niebezpieczne również latem
Wreszcie ogarnęłam się z robotą i mam chwilę przerwy, żeby nadrobić zaległości blogowe. Do napisania znów na temat gór, skłoniły mnie ostatnie wydarzenia. Dlaczego znów? Bo już kiedyś pisałam o górach i ludzkiej głupocie, ale w kontekście zimy. Wpis można przeczytać TUTAJ. Jak okazało się kilka dni temu, góry potrafią być równie, a nawet bardziej niebezpieczne latem.
Góry bardziej niebezpieczne latem? Jak to?
Zimowe niebezpieczeństwo to głównie lawiny. Latem lawin nie ma, ale są za to burze, które gór nie omijają. Ba, góry to raj dla piorunów! Lawina wydaje się być bardziej niebezpieczna, gdyż kończy się najczęściej śmiercią zasypanych. Jednak lawiny są znacznie rzadszym zjawiskiem niż letnie burze. Owszem, nieczęsto się zdarza, żeby ktoś zginął od pioruna, ale burz jest zdecydowanie więcej niż w zimie lawin, a burze w górach są dużo bardziej niebezpieczne niż w normalnych miejscach. Dlaczego? Już wspomniałam, że góry to raj dla piorunów, a to dlatego, że pioruny kochają jak najwyższe punkty. Szczyty górskie to idealne miejsce dla piorunów, które walą w nie ile wlezie. Dlatego w czasie burzy w górach, na szczytach ani w drodze na nie nie powinno być żadnego człowieka. Nie zapominajmy o tym, że są różne szczyty, ale każdy jest tak samo niebezpieczny. Jeśli jesteśmy na gołym szczycie, to znaczy takim, na którym nie ma ani jednego drzewa czy budynku, to sami jesteśmy najwyższym punktem, a jeśli jeszcze mamy na sobie coś metalowego, to już w ogóle biada! Wystarczy sprzączka od paska albo metalowy suwak w plecaku czy kurtce! Natomiast jeśli na szczycie są drzewa to przecież wiadomo, że nie wolno chować się w czasie burzy pod drzewami. W każdej sytuacji narażenie jest ogromne! Dodać jeszcze muszę, że na niektórych szlakach i szczytach są łańcuchy metalowe, które mają ułatwiać wejście i poruszanie, a także chronić przed upadkiem. Te łańcuchy działają na pioruny jak magnes! Tymczasem kilka dni temu duża grupa ludzi wybrała się na Giewont. Ja wiem, że media już to roztrąbiły tak, że otwieramy lodówkę, a tam Giewont, ale przypomnę, bo trzeba i to koniecznie. Zlekceważyli oni nadciągającą burzę – widoczną chmurę, słyszalne pierwsze grzmoty. Olali też mądrzejszych, którzy schodzili w dół z powodu burzy i upominali, ostrzegali, ale nie! Przecież te Janusze, Grażyny, Seby i Karyny nie przyjechały w góry po to, żeby na Giewont nie wejść! I jak już weszli tu, to teraz mają schodzić? Niedoczekanie! Brajanek i Dżesika się popłaczą, a kochana mamusia i tatuś na to nie pozwolą! No i się doigrali. Bo Giewont to nie tylko łańcuchy. To potężny magnes na pioruny w postaci tego wielkiego metalowego krzyża, dla którego tak wszyscy się na ten Giewont pchają. Ofiar nie byłoby aż tyle, gdyby nie było tych ludzi aż tylu. Pamiętać jeszcze należy, że burze w górach są niebezpieczne nie tylko na szczytach. Mowa oczywiście o równie popularnym jak Giewont Morskim Oku. Nad wodą w czasie burzy również przebywać nie wolno. Tak samo jak zabójcze jest połączenie wody z prądem, zabójcza jest para wody z piorunem, bo woda działa na pioruny jak metal – przyciąga je!
Rozsądek konieczny również latem!
W górach rozsądek i myślenie jest konieczne o każdej porze roku. Wnerwiają mnie tłumaczenia ludzi, że burza przyszła nie wiadomo skąd, nagle. Nie, burza nie przychodzi nie wiadomo skąd! Widać i słychać ją dużo wcześniej, a poza tym burze mają miejsce tylko wtedy, gdy są prognozowane. Da się więc zapobiec sytuacjom takim, jak ta na Giewoncie. A nawet jeśli burza zastanie na szlaku jakimś cudem, to też nie musi się to skończyć śmiercią od pioruna. Oto kilka zasad, które należy stosować:
- śledzimy prognozy, ostrzeżenia, mapy z wyładowaniami i nie wybieramy się w ogóle w góry, jeśli prognozowane są burze – jakakolwiek niesprzyjająca pogoda (wiatr, deszcz powodujący, że szlaki są błotniste i śliskie) powinna skłonić do pozostania w schroniskach czy hotelach;
- Jeśli jesteśmy na szlaku lub szczycie i widzimy, że nadchodzi burza, schodzimy natychmiast;
- trzymamy się z dala od metalowych łańcuchów, poręczy i zdejmujemy wszelkie metalowe elementy z siebie, a także nie używamy telefonów;
- będąc w grupie rozpraszamy się, nie idziemy ani nie stoimy wszyscy w kupie, bo w razie łupniecia pioruna, nie będzie aż tylu ofiar co na Giewoncie;
- nie chowamy się pod drzewami, ale też nie pozostajemy na pustej przestrzeni;
- jeśli na szczycie, na którym jesteśmy jest budynek (sklep, bar, restauracja), to wchodzimy do środka;
To a propos burz. Ogólnie jednak w górach trzeba być ostrożnym i przygotowanym na spacery po szlakach i wspinanie na szczyty. Chodzi mi głównie o ubiór. Świadkowie zdarzenia na Giewoncie mówili, że były tam panie w klapkach czy tam japonkach. Karyny bez mózgów, no! Bo to nie zima, jest ciepło, to można iść w klapeczkach, sandałkach czy szpileczkach! A potem ledwie się człapie i stopy wysiadają! Pamiętajmy, że nawet w lecie, w górach obowiązuje pewien dress code. Tak jak do kościoła nie pójdziemy w krótkich spodenkach czy miniówie, z gołym brzuchem czy cyckami, tak w góry nie pójdziemy w szpilkach czy klapkach, obcisłej sukience i nie wiadomo czym jeszcze. W górach zazwyczaj nie jest tak ciepło jak w reszcie kraju, zwłaszcza nocami, więc ciepłe ubranie trzeba mieć zawsze, niezależnie od pory roku. I niezależnie od pory roku i temperatury, w góry idziemy w adidasach albo półbutach z porządną podeszwą.
Lato i sezon burzowy ma się już ku końcowi wprawdzie, ale polecam zajrzeć do moich wpisów na temat burz:
- co zrobić, gdy burza zastanie poza domem – KLIK
- gdzie śledzić prognozy, ostrzeżenia i monitorować sytuację – KLIK
- jak rozpoznać, że to nie będzie zwykła burza, tylko coś poważniejszego – KLIK
Na koniec jeszcze zapraszam do poczytania wpisu o planowaniu wakacji i bezpieczeństwie na nich – KLIK, choć chodzi w nim głównie o pobyt nad wodą, bo, nie ukrywajmy, w górach ludzie jednak nie giną co chwilę, a nad wodą już niestety tak…