Felieton: Taniec z TikTokiem – sztuka vs „nic”

Niedawno skończyła się kolejna edycja Tańca z Gwiazdami, ale tę edycję należałoby raczej określić jako „Taniec z TikTokiem. Obok prawdziwych artystów z talentami i osiągnięciami postawiono TikTokerkę, w przypadku której jedyne, czym mogła się pochwalić, to ponad milion obserwatorów. Niestety ten milion dawał jej potężną przewagę. W finale niesamowity aktor, który przeszedł do historii jako najlepszy uczestnik ze wszystkich edycji, przenosząc wraz z partnerką w totalnie inny wymiar, mając na koncie wiele świetnych ról oraz telekamerę i wiele talentów, przegrał tylko dlatego, że nie ma nawet 100 tys. obserwujących (teraz już prawie ma, ale wtedy miał poniżej 80 tys.). Sama TikTokerka po pewnym czasie wreszcie przyznała, że wygrał TikTok. Nie taniec, nie talent, nie sztuka. Nigdy nie było bardziej niesprawiedliwego wyniku. Co za czasy nastały, że głupie filmiki liczą się bardziej, niż sztuka?

„Gwiazdy” z TikToka – serio?

Nigdy nie rozumiem, jak można uważać TikTokerów, Youtuberów, influencerów za gwiazdy. Jak ktoś ma milion obserwatorów, jest zwykłym celebrytą, a to nie to samo, co gwiazda. Dlaczego osoby, które nie osiągnęły nic więcej, poza milionem obserwatorów zebranych na głupotach, zaprasza się do telewizji i stawia do rywalizacji na głosy widzów obok prawdziwych artystów, wśród których tylko jedna osoba miała powyżej 100 tys. fanów? Przecież to jest skandaliczna nierówność szans! W dodatku jeszcze okazało się, że TikTokerka z TzG miała już do czynienia z tańcem. Wygrała z niezwykłym artystą, który zaczynał od zera naukę tańca, tylko dlatego, że miał kto na nią głosować. Wyniki finału wywołały ogromną frustrację wśród fanów Filipa Gurłacza. Ja również byłam rozczarowana, choć niestety obawiałam się, że tak będzie.

Zastanawia mnie, dlaczego takie osoby są tak promowane i uważane za gwiazdy tylko dlatego, że codziennie zamieszczają jakiś filmik na TikToku. Ok, są osoby, które mają jakiś pomysł na kanał, zamieszczają filmiki z poradami, jak coś robić, jak z czymś sobie radzić. To jest ok, ale niestety większość TikTokerów to ludzie, którzy zamieszczają jedno wielkie „gówno”. I właśnie to „gówno” jest promowane, kiedy zaprasza się takich TikTokerów do telewizji. Nie należy tego robić, bo na TikToku tak naprawdę więcej jest „gówna”, niż wartościowych treści. To istnieje głównie dla rozrywki i większość filmików jest tam publikowanych dla beki. W dodatku wiele treści jest szkodliwych, a nawet niebezpiecznych.

Wyzwania, wyśmiewanie i żerowanie na innych

Z TikToka korzysta głównie młodzież. Wręcz dzieci z podstawówki. A większość treści jest dla nich totalnie nieodpowiednia. Jedni „twórcy” żerują na naiwności dzieciaków i wciskają im niebezpieczne wyzwania, które przyciągają dzieciaki z niską samooceną, nielubiane, bo wreszcie widzą coś, czym mogą zaszpanować przed innymi, pokazać, że nie są tacy słabi, jak wszyscy myślą. Ile już było przypadków uszczerbku na zdrowiu, a nawet śmierci przez głupie wyzwania, bo dzieciaki nie zdawały sobie sprawy z niebezpieczeństwa lub postanawiały przełamać strach? Na szczęście nie w Polsce, ale w Anglii czy USA było sporo. Wiele filmików wyśmiewa innych ludzi. Wiele ukazuje przemoc wobec starszych, chorych, niepełnosprawnych, zwierząt.

A już najgorsze jest żerowanie na kimś, kto nietypowo wygląda, jest chory lub upośledzony. Była (nie wiem, czy jeszcze jest, bo nie mogę znaleźć jej konta, gdyż nie pamiętam już nazwy ani jej nazwiska) taka dziewczyna, określana mianem „królowej instagrama” czy coś takiego. Była to dziewczyna ewidentnie upośledzona, w dodatku otyła. Pewne jest, że dawała się wykorzystywać komuś, kto na niej zarabiał. Znalazłam kiedyś w internecie wywiad z nią, w którym została zapytana o to, czy jej płacą i powiedziała, że tak i że jej wystarcza. Pytanie tylko, czy była świadoma, że zarabiają na niej o wiele więcej. To jest największe świństwo Instagrama, TikToka i YouTube. I coś takiego jest promowane poprzez zapraszanie TikTokerów do telewizji. To jest tragedia. Ci ludzie nie reprezentują sobą niczego, tylko często krzywdzą innych.

TikTok jest także pełen mamusiek, które nie wahają się pokazywać dzieci nago, na wizytach u lekarzy, dentystów, na szczepieniach, zastrzykach, przekłuwaniu uszu. Ok, rozumiem dzielenie się historią chorego dziecka, kiedy potrzebuje się kasy na leczenie, bo rodzice wtedy chwytają się wszystkiego, ale trzeba znać granice, a nie pokazywać jak dziecko drze się podczas pobierania krwi. Potem rówieśnicy parę lat później to znajdą i będą wyśmiewać dzieciaka. TikTok jest pełen kobiet, które nie pokazują niczego poza wielkimi cycami, tyłkami i ustami jak wieloryby. I tacy ludzie mają miliony obserwatorów i trzepią grubą kasę za publikowanie głupot.

TikTok ważniejszy od sztuki?

Program TzG, a raczej Taniec z TikTokiem pokazał, że dzieje się z ludźmi coś niedobrego. Sztuka schodzi na bok. Nie liczy się talent, tworzenie czegoś wartościowego, osobowość. Nie liczy się wartościowa rozrywka, która czegoś uczy i powstaje poprzez czyjąś ciężką pracę. Liczą się bzdury z TikToka. Wartościowym osobom trudno się przebić, a jakaś laska zaświeci silikonowym tyłkiem czy biustem i zaraz ma zlot „fanów”. Pisałam już kiedyś felieton „Artysta vs celebryta” i tam wspominałam o wiralowej grafice, na której jest właśnie taka laska z cycami i dupą oraz gównem na sztaludze i ma 1500 lajków oraz skromna dziewczyna z pięknym obrazem, mająca 15 lajków. Nie mówią o tym, ile osób idzie na łatwiznę i nie tworzy filmów samodzielnie, tylko z AI i żeruje na tym, że trudno odróżnić filmiki AI od prawdziwych. Ile treści jest fejkowych, nieprawdziwych, manipulujących ludźmi? Tak to niestety wygląda i jest coraz gorzej.

Dzieciaki mają TikTokerów, YouTuberów za idoli, a tacy naprawdę nie są materiałami na idoli. Potem dzieciaki robią głupie rzeczy, bo ulubiony TikToker tak robił i zachęcał, żeby też robiły albo chcą mu zaimponować, że też tak potrafią. W przedszkolach już nawet dzieci pytane, kim chcą być jak dorosną, odpowiadają, że TikTokerem albo YouTuberem, bo widzą, ilu tacy mają obserwatorów i ile zarabiają. A zapraszanie TikTokerów do telewizji jeszcze bardziej te dzieciaki motywuje. Jak tak dalej będzie, to niebawem nie będzie w ogóle rąk do normalnej pracy, nie będzie prawdziwych artystów, tylko samo TikTokowe gówno. Czy naprawdę tego chcemy?

Nie wszystko złoto, co się świeci

To znane przysłowie jest bardzo prawdziwe. Wiele jest świecących rzeczy prawda? A jeśli nawet to coś złotego, to jest to papier, w który może być owinięte jakieś byle co. I tak samo jest z ludźmi i tym, co robią. TikToker z milionem obserwatorów jest jak byle co w złotym papierku. Złotym papierkiem jest to, co ten milion przyciąga. Oni nie są fanami samej osoby. Oni czyhają na kolejne filmiki czy zdjęcia z cycami i tyłkiem laski, czekają na kolejne filmiki pokazujące jakieś bzdury. Nie obchodzi ich sam autor. Obchodzą tylko filmiki. Prawdziwi artyści zaś mają prawdziwych fanów. Może i dużo mniej niż TikTokerzy, ale za to prawdziwych, doceniających talent, sztukę, osobowość i osiągnięcia. Fanów, którzy zawsze staną murem za gwiazdą, nawet jeśli napotkają mur miliona obserwatorów z TikToka. Filip Gurłacz się o tym przekonał. Mimo że nie wygrał, zostanie zapamiętany na zawsze, a o TikTokereczce za chwilę nie będzie nikt pamiętał. On jeszcze wiele osiągnie, a ona do usranej śmierci będzie tylko publikować głupie filmiki, a do grobu ze sobą tych milionów obserwatorów i złotych nie zabierze.