Felieton: Na kwarantannie
Od razu, żeby nikogo nie wystraszyć – ja nie jestem na żadnej kwarantannie. Na szczęście. Chyba że na facebookowej, jeśli można tak nazwać bana, o którym też chcę tu wspomnieć. Facebookowa kwarantanna, niezłe to porównanie. Otóż wczoraj otrzymałam informację o usunięciu komentarza i banie. Oczywiście się nie zgodziłam i poprosiłam o ponowną weryfikację. Po chwili się kajali, przepraszali i poinformowali, że komentarz został przywrócony, a ograniczenia zdjęte. Komentarz rzeczywiście jest, tak jak i ban. Przepraszali, kajali się, ale bana zdjąć już nie łaska, chamy jedne. A teraz do rzeczy. Mamy drugą falę pandemii, tego nie da się ukryć. I znów wraca jak bumerang temat kwarantanny. Natknęłam się na artykuł o kobiecie, która z powodu kwarantanny miała kłopoty i zero pomocy. Niestety tak ma wiele osób.
Jedna osoba w grupie ryzyka – na kwarantannie wszyscy
Bohaterką wspomnianego artykułu była pani nauczycielka, która z całą rodziną wylądowała na kwarantannie. Wszystko przez dzieciaka, który gdzieś miał styk z osobą zakażoną. Samo to już jest chore. Najpierw powinno się zrobić testy dzieciakowi i jak negatywny wynik, to nikogo na żadnej kwarantannie nie trzymać. Co, mam się bać kwarantanny, bo na przykład mam sąsiadkę pracującą w przedszkolu i jak się okaże, że tam jest koronawirus, to wsadzą na kwarantannę nie tylko ją z rodziną, ale i cały blok? To jest jakiś absurd! Tak jak i to, że osoby na kwarantannie są zostawione samym sobie i nikogo nawet nie obchodzi, że są samotne. A znajomi czy inne osoby z rodziny zakupy mogą zrobić, ale wielu spraw nie da się załatwić za kogoś.
Kwarantanna a pies
Co jak co, ale wyjścia pod blok z psem na spacer kwarantanna zabraniać nie powinna. No sorry, ale niech ci mądrzy inaczej z sanepidu spróbują wytłumaczyć psu, że nie można przez dwa tygodnie wyjść z domu i nikogo nie obchodzi, że mu kichy rozsadzi… Nie da się! On musi mieć spacer te trzy razy dziennie i tyle! Inaczej obszarpie nogawki albo podrapie drzwi pazurami do cna. „Zawsze można kogoś poprosić”. Jak ja kocham takie „porady”. Po pierwsze, wiele osób, zwłaszcza starszych nie ma kogo poprosić. Po drugie, dla takiej osoby, która musi przyjść po psa i potem go oddać to też ryzyko związane ze stykiem z właścicielem. Ponadto niech podniesie rękę ten, kto ma czas, aby trzy razy dziennie wyprowadzać czyjegoś psa. Już widzę ten „las rąk”… Właśnie ten problem miała nauczycielka z artykułu i żaliła się, że gdzie nie zadzwoniła, to była zbywana.
Nie tylko z psem kłopot
Kwarantanna może też być kłopotliwa dla rodziców niemowląt czy małych dzieci. Niemowlakowi, ba nawet dwu – trzylatkowi nie wytłumaczysz, że nie wolno wyjść z domu. Niemowlak potrzebuje spacerków w wózeczku, a starsze dzieci wyjścia chociażby na plac zabaw. I takie dzieci będą marudziły, płakały i nudziły się w domu jak mopsy mimo powtarzania w nieskończoność, że nie można wyjść. A co jeśli dziecko jest chore na coś innego niż ten covid i konieczna jest wizyta u lekarza, bo kończą się leki, bez których dziecko nie może funkcjonować? To samo w przypadku innych chorych osób. Przez telefon może i receptę „zamówisz”, ale leki nie przylecą z apteki. Drodzy statystycy, pora zacząć zliczać nie tylko zgony bezpośrednio na covid, ale też te, których jest pośrednią przyczyną. Zacznijcie podawać ile osób umiera, bo nie otrzymały pomocy, nie zostały przyjęte do szpitala, straciły termin wizyty, badań czy zabiegów przez kwarantannę swoją lub zamknięcie przychodni…
Nie znasz dnia ani godziny
Nauczycielka z artykułu skarżyła się, że zamiast pomocy otrzymywała przez telefon od sanepidu czy policji porady typu: „trzeba było się wcześniej przygotować”. W komentarzu pod artykułem na Facebooku ktoś napisał, że jak jedzie się na wakacje, to się da jakoś przygotować i psu opiekę znaleźć. Tylko że tak naprawdę nie znasz dnia ani godziny, kiedy zadzwoni telefon z informacją, że od tej chwili nie wolno ci wyjść z domu. Termin wakacji znasz dużo wcześniej, a kwarantanna przychodzi nagle. Akurat masz iść na zakupy, bo nie masz chleba, wędliny, a tu telefon dzwoni i już zostajesz bez jedzenia. Czegoś takiego być nie powinno. Powinno być tak, że jeśli jest podejrzenie, że mogłam mieć styk z kimś chorym, to dostaję telefon, że mam czekać na test, a kwarantanna dopiero przy pozytywnym wyniku. Wtedy jest szansa na przygotowanie się na ewentualne zamknięcie w czterech ścianach. A tak, to ile osób jest więzionych bezpodstawnie?
Aplikacja na ratunek
W końcówce artykułu przytoczone są słowa kierownika działu obrony cywilnej i logistyki lubelskiego urzędu wojewódzkiego, który odpowiada za kwarantanny w tym regionie, z którego pochodzi bohaterka artykułu. Twierdzi, że najważniejsze to ściągnąć sobie obowiązkową apkę do kwarantanny domowej. Taa, tylko na co mają sobie niby ściągnąć ją osoby starsze, które nie korzystają ze smartfonów, bo te cuda techniki wcale nie są dla nich udogodnieniem. Mają sobie wyczarować telefon czy skąd wziąć tą aplikację? Na miejscu redaktorów, którzy z nim rozmawiali zadałabym mu prosto w twarz takie pytanie…
Na koniec zamieszczam LINK do wspomnianego artykułu. Dziękuję za uwagę i do następnego felietonu!