Czy ludzka znieczulica zawsze jest winna? Historia Lizy z Warszawy

25 lutego, niedziela nad ranem, Warszawa. Zostaje napadnięta i zgwałcona Białorusinka Liza, która umiera w szpitalu kilka dni później. W takich sytuacjach zawsze obrywa się przechodniom za brak reakcji. Czy tym razem należy kogokolwiek obwiniać? NIE! Jeśli mamy sytuację, gdzie ktoś leży, bo zasłabł i nikt nie zwraca uwagi, po czym ten ktoś umiera, wtedy można obwiniać przechodniów o znieczulicę. Można było obwiniać o znieczulicę sprzedawczynię i inne osoby, które widziały świra, który wyciągnął nóż i im groził, a nic nie zrobiły, przez co doszło do potwornej tragedii, w której życie stracił mały chłopiec. Ale nie można było obwiniać ludzi np. za sytuację Natalii z Andrychowa, bo nie leżała pod samym sklepem i nie było tak łatwo jej zauważyć. Pisałam o tym i zawiniły tu wszystkie służby, ale nie przechodnie. Tak samo ewentualni przechodnie, świadkowie, nie są winni śmierci Lizy.

Ludzka znieczulica? A czy ktoś w ogóle tam był?

Przede wszystkim nie zapominajmy, że to była niedziela nad ranem. Dokładnie to było coś około 5 nad ranem. Kto szlaja się po mieście, po parkach w noc z soboty na niedzielę? Chyba tylko jakieś nieliczne jednostki młodzieży, która imprezuje po nocach w weekendy. Nie wiadomo więc, czy w ogóle ktokolwiek tam był o tej porze. W dodatku taki napastnik zazwyczaj wie, co robi. Wie, gdzie i jak zaatakować, żeby nie mieć świadków i żeby nie było kamer. Zaciągnął dziewczynę na ubocze, w pobliże jakiejś bramy. Tam została potem znaleziona. Nawet, jeśli ktoś przechodził, miał prawo nie zauważyć w ogóle całej sytuacji. W dodatku nie zapominajmy o tym, że młodzież po imprezach jest zazwyczaj napruta, a procenty zaburzają świadomość i człowiek taki nie bardzo ogarnia rzeczywistość dookoła. Sama Liza też była po imprezie i na pewno nie była trzeźwa, co uniemożliwiało jej jakąkolwiek reakcję w momencie ataku.

Ludzka znieczulica czy strach o własne życie?

Ostatnio opublikowałam wpis dotyczący spektrum autyzmu, a w nim m.in. pisałam o krzywdzących słowach osób, które nie mają pojęcia o autyzmie bądź oceniają wszystkich autystów po jednym znanym im przypadku. Wspomniałam o osobie, która napisała, że autysta w sytuacji zagrożenia zabiłby dziecko, gdyby przez płacz dziecka zagrożone było jego życie. Pisałam tam, że nie można oceniać ludzi po tym, jak zareagowaliby w sytuacji zagrożenia życia, bo tak naprawdę nikt nie wie, jak zachowałby się w takiej sytuacji. Sami nie wiemy, jak zachowalibyśmy się, gdybyśmy byli świadkami brutalnego napadu na kogoś. Najpewniejsze jest to, że sami zastyglibyśmy ze strachu albo szybko byśmy się schowali, żeby sprawca nas nie zauważył i nie chciał nam zrobić krzywdy za to, że widzieliśmy napaść.

Własne życie jest najważniejsze. Nawet na kursach pierwszej pomocy uczą, że zanim się rzuci komuś na pomoc, należy sprawdzić, czy sytuacja jest bezpieczna i czy nic nam nie zagraża. Nie można się narażać. Od tego są służby, żeby narażać życie. Nie każdy może czuć się na siłach, aby zmierzyć się z napastnikiem. Ja np. mam zaledwie 153 cm wzrostu, ważę w okolicach 43 kilo i nigdy w życiu nie rzuciłabym się do takiego typa. Ponadto jak się widzi sytuację z pewnej odległości, to nie można ocenić tego, jak niebezpieczny jest sprawca, czy nie jest uzbrojony. Może mieć nóż, broń, cokolwiek. Rzucanie się na pomoc przy takim napadzie to nie jest żadne bohaterstwo, a samobójstwo. Więc należy się zastanowić, zanim się oceni sytuację jako ludzka znieczulica i zlinczuje przechodniów.

Ludzka znieczulica? A skąd wiadomo, że to w ogóle napad?

Zwykle dowodem na to, że ktoś został zaatakowany jest krzyk. Tak się każdemu wydaje. Tymczasem ofiara nie zawsze krzyczy. Powody, które sprawiają, że nie krzyczy, są dwa. Pierwszy to paraliżujący strach. Nie każdy ma siłę krzyczeć i się bronić. Ofiara często wręcz sztywnieje ze strachu i nie jest w stanie zrobić nic. Drugi to napastnik. Wyciąga nóż, przykłada do szyi, zatyka usta i każe milczeć. Zabrania krzyczeć, bo ktoś usłyszy i grozi, że jak ofiara choćby piśnie, to zabije. Ofiara jest posłuszna myśląc, że w ten sposób ma szansę ocalić swoje życie. Liza też nie krzyczała. Napastnik właśnie przyłożył jej nóż do gardła i zatkał usta ręką. Nie była w stanie krzyczeć. Do tego zaciągnął Lizę w jakąś bramę, na ubocze. Jeśli ktokolwiek gdzieś tam był i widział zajście z pewnej odległości, miał prawo nie potraktować tego jako napad i gwałt. To nie jest coś, co widzimy codziennie, więc od razu niczego tak nie ocenimy. Trzeba pomyśleć, zanim stwierdzi się, że winna jest ludzka znieczulica i to, że nikt nie zareagował.

Brak reakcji to nie zawsze ludzka znieczulica

O znieczulicy i obojętności ludzi pisałam już nie raz. To jest fakt, ona istnieje i jej skala jest porażająca. Jednak nie zawsze brak reakcji to od razu ludzka znieczulica. Jeśli nigdy nie doświadczyliśmy takiej sytuacji, nie byliśmy świadkami napaści, nie możemy oceniać nikogo, bo sami nie wiemy, jak byśmy się w takiej sytuacji zachowali. Można sobie wyobrażać, że o, na pewno bym się rzuciła na ratunek, ale gdy nagle znajdujemy się w takiej sytuacji górę bierze strach o własne życie, który potrafi sparaliżować, albo rozsądek. Nie można się narażać ani kazać nikomu, aby się narażał. To jest zadanie dla służb, doświadczonych i odpowiednio przygotowanych, a nie dla filigranowego, zwykłego człowieka, w przypadku którego pewniejsza jest jego śmierć lub uszczerbek na zdrowiu, niż uratowanie ofiary.

Co najlepiej zrobić będąc świadkiem napaści?

Przede wszystkim należy postarać się zachować spokój i rozsądek choć nie jest to łatwe. Nie można bawić się w superbohatera, bo to jest głupota. Nie krzyczmy, jeśli sami nie potrafimy pomóc, bo w ten sposób damy się zauważyć sprawcy. Niekiedy sprawca może się spłoszyć, ale równie prawdopodobne jest obranie sobie świadka za kolejny cel. Najlepiej więc ukryć się w miejscu, w którym nie będziemy widoczni dla sprawcy, ale sami będziemy dobrze widzieć zdarzenie. Warto wykorzystać telefon (mimo że często psioczymy na ludzi, że nagrywają czy robią zdjęcia, zamiast pomóc, jest to lepsze rozwiązanie niż narażanie swojego życia) i zrobić nagrania lub zdjęcia, które później mogą pomóc policji. Warto też starać się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Oczywiście zanim zacznie się nagrywać, należy zadzwonić po policję. Dopiero kiedy sprawca ucieknie można podejść do ofiary i udzielić jej pomocy.

Pamiętajmy, że choć ludzka znieczulica jest powszechna, to nie powinniśmy od razu oceniać danej sytuacji pochopnie. Najpierw przeanalizujmy ją – pora, dzień, co się stało, czy faktycznie mógł ktoś to widzieć. Później spróbujmy postawić siebie na miejscu ewentualnego świadka. Jak byśmy sami zareagowali w takiej sytuacji? Pomoglibyśmy, czy strach byłby silniejszy bądź wygrałby rozsądek? Ja wiem, że to nie jest łatwe, szczególnie dla mnie jako osoby w spektrum autyzmu, bo u nas kuleje tak zwana empatia poznawcza, ale trzeba spróbować. Polacy to naród uwielbiający oceniać, wydawać wyroki, osądzać. Od razu znajdujemy winnych, zamiast pomyśleć. Tak nie można. Nie było nas na miejscu, nie widzieliśmy sytuacji, a media nigdy nie piszą wszystkiego, nie opisują sytuacji ze szczegółami. Pamiętajmy o tym.

________________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj! 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to