Autoterapia autyzmu – jak autysta może pomóc sobie sam?

Zastanawiam się, jak to jest, że diagnozują nas i wymyślają nam terapie osoby neurotypowe. Osoby, dla których jesteśmy niepasującą mniejszością i chcą nas na siłę do siebie dopasować. Wszelkie terapie są trudne dla autystów, bo dąży się w nich do dopasowania nas na siłę do tego świata, robienia z nas na siłę osób neurotypowych, wyplenienia z nas autyzmu, którego nie da się wyplenić. To jest część nas, naszej tożsamości, nasz sposób rozwoju i bycia. Tego nie da się zmienić, bo to po prostu biologia. Kiedyś pisałam, jak nasz autystyczny świat jest podobny do świata czarodziejów z książek o Harrym Potterze. Choć to fikcja, to jednak byli mniejszością żyjącą wśród mugoli – zwyczajnych, niemagicznych ludzi. Jedni i drudzy mieli jednak własne światy i nie wchodzili sobie w drogę. Ale Harry miał pecha. Trafił do mugolskiej rodziny, a ciotka i wuj chcieli wyplenić z niego czarodziejskość. Myśleli, że tak się da i karali go za wszystkie dziwne rzeczy, które się działy wokół niego, a których nie umiał wytłumaczyć. Zrozumiał dopiero, gdy się dowiedział, kim jest. Czy nie wystarczy właśnie ta samoświadomość? To, że po prostu wiemy? Samoświadomość pozwala na zrozumienie siebie, swoich potrzeb, preferencji. Od tego zaczyna się autoterapia autyzmu. Jak jeszcze możemy sobie sami pomóc i jak robię to ja?
1. Słuchanie muzyki, oglądanie seriali, czytanie książek
Ostatnio pisałam o aleksytymii, która dotyczy większości autystów i jest błędnie utożsamiana z brakiem empatii. Jednak rozumienia uczuć, emocji oraz empatii da się nauczyć. Mnie bardzo pomogła muzyka – moja autoterapia autyzmu zaczęła się od Scorpionsów i nie wyobrażam sobie życia bez dobrej muzyki. Tak jak bez kryminałów – czy to seriali, czy książek. Seriale też uczą emocji, bo czuje się je podczas oglądania, widzi, jak aktorzy oddają emocje postaci i można je nazywać, interpretować. W książkach z kolei wszystko jest opisane tak, aby było całkowicie jasne dla czytelnika, by miał przed oczami pełen obraz opisywanych wydarzeń. Autorzy przekazują również w odpowiedni sposób emocje bohaterów. Seriale i książki uczą też empatii. Łapiemy się na tym, że współczujemy postaci, że kogoś nam szkoda, kogoś mocno lubimy itd. Jednak są też doskonałą nauką empatii poznawczej, bo mamy przedstawioną perspektywę każdej ze stron – ofiary, sprawcy, świadków, policjantów. Możemy starać się zrozumieć ich wszystkich. Co więcej, czytając książkę lub oglądając serial, nie wiemy od razu, jakie intencje ma dany bohater. Nie wiemy, kto jest zabójcą, kto jest tym złym i zanim się tego dowiemy, możemy próbować sami do tego dojść.
2. Kontakt z przyrodą i zwierzętami
Nasz autystyczny kontakt z naturą jest niezwykły. Uwielbiamy przebywać na łonie natury, z dala od ludzi i chłonąć kolory, dźwięki i zapachy natury. Tworzymy też niezwykłe więzi ze zwierzętami, zwłaszcza z psami, kotami. Kontakt z naturą, a zwłaszcza ze zwierzęciem to idealna autoterapia autyzmu. Zwierzęta poprzez swoją miłość uczą jej nas, a do tego sprawiają, że przełamujemy się sensorycznie. Są najmilsze na świecie w dotyku, do tego reagują na nasz dotyk w odpowiedni dla nas sposób, liżą, ocierają się o nas. Ponadto są dla nas najlepszym towarzystwem – im umiemy spojrzeć w oczy, nie musimy z nimi rozmawiać, wiemy, że nas nie wyśmieją, nie odtrącą, nie skrzywdzą. Dlatego czujemy się z nimi i z naturą tak dobrze.
3. Pasja, robienie tego, co kochamy
Ciężko by nam było przeżyć bez pasji. Trudno nawet neurotypowym, a co dopiero nam, autystom. Nasze pasje przybierają ogromną siłę. Potrafimy zafiksować się na jednej rzeczy do tego stopnia, że zapominamy o całym świecie. Pasja to odskocznia od szarej rzeczywistości, od tego, czego doświadczamy na co dzień, a do tego poczucie, że coś jednak potrafimy i nie jesteśmy tacy beznadziejni. Pasje potrafią też uczyć nas o wiele więcej. Jeśli pasją stają się puzzle, malowanie, kolorowanki, handmade – ćwiczymy zdolności manualne, które mamy zwykle słabe. Jeśli pasją staje się sport i treningi – to idealna autoterapia, pozwalająca zawalczyć z dyspraksją i problemami motorycznymi. Jeśli pasją staje się fotografia – wyostrzamy jeszcze bardziej zmysły, zwłaszcza wzrok i spostrzegawczość. A jeśli pasją staje się pisanie – znajdujemy dodatkowy, łatwiejszy sposób komunikacji, dzielenia się swoimi myślami, przelewania ich na papier lub ekran, a także otwieramy pole dla wyobraźni i piszemy niezwykłe historie. Dlatego tak ważne jest, aby nikt nie zabraniał nam naszych pasji, robienia tego, co lubimy. Są bardzo ważne dla naszego zdrowia psychicznego i funkcjonowania. Na nich przede wszystkim powinna opierać się autoterapia autyzmu.
4. Przełamywanie barier sensorycznych
Nadwrażliwości sensoryczne towarzyszą większości z nas. Mamy bardziej wyostrzone zmysły, dlatego nie przepadamy za tym, co bardzo głośne, rażące, nieodpowiednio/za mocno pachnące. Mamy opór przed tym, co nagłe, nieprzewidywalne, dlatego warto, aby nasza autoterapia autyzmu zawierała codzienne przełamywanie sensorycznych barier. Ja zauważyłam, że kiedy sąsiad zacznie nagle wiercić, jest to dla mnie trudne do zniesienia, ale wystarczy, że następnego dnia wiercenie zacznie się i skończy o podobnej porze i już jestem przygotowana na to kolejnego dnia. Od dzieciństwa mam opór przed dotykaniem pajęczyn, ale zauważyłam, że jeśli dotykam je pod kontrolą, jest ok – gorzej, gdy nagle włożę rękę w pajęczynę. Nie lubię też być mokra, nagły kontakt z wodą to nie dla mnie, ale znowu pod kontrolą już nie jest tak źle. Jeśli kontroluję sytuację i jestem przygotowana, nie ma problemu. Nie lubię głośnych syren, które pojawiają się nagle, ale 1 sierpnia o 17 wychodzę na pole posłuchać, bo wtedy jestem na to gotowa. Warto sobie tak właśnie ćwiczyć. Zapamiętywać dźwięki, to kiedy się pojawiają i dlaczego. Próbować dotykać delikatnie, pod kontrolą, to, co nie jest komfortowe w dotyku. Ogromną satysfakcję dają takie małe przełamania.
5. Kontrolowane wychodzenie ze strefy komfortu
Wyżej wspomniane przełamania sensoryczne, to jeden z przykładów kontrolowanego wychodzenia ze strefy komfortu. Warto jednak pójść dalej i próbować w kontrolowany sposób wychodzić ze strefy komfortu w innych aspektach, które są dla nas problematyczne. Załatwianie różnych spraw, wizyty u lekarzy, fryzjera, czy nawet zakupy – wszystko wiąże się dla nas ze stresem, ale to też można kontrolować i autoterapia autyzmu powinna polegać m.in. na uczeniu się tego. Zakupy? Zaplanujmy posiłki, zróbmy listę, ustalmy ulubione produkty, producentów i będzie o wiele łatwiej. Wizyta u lekarza? Przygotujmy się, zarówno do rejestracji, jak i samej wizyty. Spójrzmy w kalendarz, wypiszmy sobie dni, godziny, które preferujemy i ustalmy właśnie taki termin, aby nam odpowiadał. Na wizytę też można się przygotować, wypisać objawy, od kiedy się pojawiają, jakie badania byśmy chcieli zrobić, przygotujmy dokumentację. Pomyślmy zawsze, co zrobić, żeby było nam choć trochę łatwiej wyjść z naszej strefy komfortu.
6. Stimy i czynności ułatwiające funkcjonowanie
Spróbujmy wypracować bardziej dyskretne stimy. Jeśli ktoś tak, jak ja, gryzie wargi, czy obrywa skórki wokół paznokci, warto spróbować poszukać innych stimów, mniej rzucających się w oczy i mniej szkodliwych, tak, żeby nie musieć ich unikać wśród ludzi i żeby sobie nie szkodzić. Nauczmy się odcięcia, a więc takiego skupienia na tu i teraz, aby otoczenie stawało się nieistotne, ale tak, aby kontrolować mimo wszystko, to, co się wokół nas dzieje. Wtedy nie będziemy czuć potrzeby noszenia słuchawek lub zatyczek do uszu, przez co tracimy wręcz kontrolę nad wszystkim i możemy nawet wejść pod auto na ulicy. Autoterapia autyzmu jest potrzebna, aby zmniejszyć potrzeby stimowania, maskowania, tego, co jest uciążliwe i pomaga tylko na chwilę.
7. Życie w zgodzie z własnymi potrzebami
Autoterapia autyzmu może też polegać na odpowiednim zorganizowaniu sobie przestrzeni w domu, do pracy, do odpoczynku. Odpowiednia regulacja światła, ubiór, cisza albo na odwrót – ulubiona muzyka. Autoterapia jest po to, aby odciążyć się psychicznie, przestać się maskować i zrozumieć, że nasze samopoczucie jest najważniejsze, bez znaczenia, co myślą inni. Kontakt z ludźmi, jakaś impreza tylko wtedy, gdy mamy ochotę i w preferowany sposób, np. bez alkoholu, z konkretną muzyką, czy osobą. Autoterapia autyzmu powinna polegać na uczeniu się rozumienia swoich potrzeb i życia z nimi w zgodzie, by non stop nie zmuszać się do życia osoby neurotypowej.
8. Higiena i wygląd
Z tym też u nas jest często na bakier. Powodów tego jest kilka:
- hiperfokus, który sprawia, że zajmując się ulubionymi rzeczami, zapominamy o innych, bardziej przyziemnych;
- zmęczenie i stres – brakuje nam sił, by myśleć jeszcze o wyglądzie;
- nie widzimy własnej twarzy i myślimy, że inni mają tak samo, zapominamy, że inni nas jednak widzą;
- sensoryka – nie każdy ubiór i buty tolerujemy w kontakcie z naszą skórą, w dotyku, do tego drapiące szwy, metki, spodnie wrzynające się w krocze itd. Jeśli zaś chodzi o higienę, to z kolei możemy nie tolerować niektórych kosmetyków ze względu na fakturę (konsystencję) i zapach;
- woda – to też kwestia sensoryczna, bo często nie lubimy być mokrzy. Ja nie cierpię mieć mokrej twarzy i dłoni. Nawet jak ktoś mnie pocałuje albo coś piję i mam mokre usta, to się wycieram zawsze. Dodatkowo woda potęguje uczucie zimna. To dlatego większość ludzi lubi latem się kąpać, bo daje to ochłodę. Jednak my autyści często nie przepadamy za wodą, uczuciem zimna i spływającymi po skórze kroplami.
- nie odczuwamy tego jako podstawowej potrzeby.
Warto jednak dbać o siebie, o schludność. Można połączyć elegancki ubiór z wygodą. Ja np. mam lekką dyspraksję, nietypowy piętowy chód i nie umiem chodzić w szpilkach. Im wyższe, tym bardziej niewygodne, do tego ich noszenie często kończy się pęcherzami na palcach. Dlatego stawiam na wysoki słupek, grubsze paski u sandałów i ewentualną platformę. Takie buty są stabilniejsze, czuję się pewniej, nie krzywię stóp, bo nie muszę łapać balansu. I szczerze? Takie buty są wg mnie o wiele bardziej eleganckie, niż szczudłowate szpilki. Sukienki też są bardzo wygodne, lekkie, łatwe w zakładaniu, zdejmowaniu. Wystarczy dobrać miły w dotyku materiał i trafić na przyjazną metkę lub ją wypruć, bo ucięcie zwykle nic nie daje. Włosy najbardziej lubię rozpuścić i nosić opadające na piersi. Mam mega wrażliwą skórę głowy, czesanie jest mega bolesne, a po związaniu czuję, jak włosy ciągną skórę głowy, brr. Biżuteria też może nie być dla nas łatwa, ale można nawet samemu robić sobie biżutki komfortowe, których noszenie będzie przyjemnością.
9. Jedzenie
Jedzenie to sensorycznie bardzo złożona sprawa. Zwracamy uwagę na wygląd, układ jedzenia na talerzu, fakturę (konsystencję) oraz oczywiście zapach i smak. Niektórzy mają przez to naprawdę ogromną wybiórczość lub lubią specyficzne połączenia, czy sposoby podania. Nie przepadamy za jedzeniem w restauracjach, bo nigdy nie wiemy, czego się tam spodziewać. Ja zdecydowanie wolę sama sobie przygotowywać jedzenie, odpowiednio doprawić, robić ulubione dania, kupować ulubione produkty. Dodatkowo wielu autystów zmaga się z problemami typu ibs, refluks, itp., więc tym bardziej jedzenie to niełatwa kwestia. Autoterapia autyzmu powinna też zawierać elementy związane z odżywianiem. Ja mam od zawsze opór przed jedzeniem owoców, zwłaszcza tych kwaśnych i cierpkich lub z drobniejszymi pestkami, które zostają w zębach, czy z twardszymi skórkami i włóknami, które zostają w ustach. W ogóle owoce są nieprzewidywalne. Truskawki kojarzą się ze słodkością, ale nagle można trafić na takiego kwasiura, że wykręci buzię. Nie mam jednak problemu z jedzeniem przetworów, czy ciast, deserów z owocami. I to jest właśnie sposób na próbowanie nowych rzeczy, przełamywanie barier smakowych i naukę jedzenia tego, co powinniśmy jeść, a mamy opory – łączenie z tym, co nam smakuje. Zupy kremy, kotleciki, zapiekanki, słodkości – możliwości jest mnóstwo, tak jak i przepisów w internecie, a gotowanie może stać się kolejną pasją. Idealna autoterapia autyzmu, przynajmniej dla mnie.
10. Rytuały
Lubimy to, co stałe i wiele czynności wykonujemy wręcz rytualnie. I to jest jak najbardziej ok. Skoro mamy skłonność do rytuałów, wykorzystajmy to. Warto wplatać w nasze rytuały dobre nawyki, które też mogą stać się czymś, bez czego nie będziemy potrafili wyobrazić sobie żadnego dnia.
Pamiętajmy, że autoterapia autyzmu, to nie tylko nauka własnych potrzeb i ich spełniania, ale także nauka odpowiedniej komunikacji z ludźmi, asertywności (warto umieć odmówić tego, co dla nas nie jest dobre, bo tylko my wiemy, co jest, a co nie jest dobre) oraz edukowanie i przypominanie, że nie mogą nas zmuszać do niczego, nie mogą nas zmuszać do tego, żebyśmy się zmienili, dostosowali do nich. Muszą zrozumieć, że to niemożliwe. Nauczmy się przede wszystkim w końcu żyć własnym życiem i nie wchodzić sobie wzajemnie w drogę. Dodatkowo autoterapia autyzmu powinna też polegać na uczeniu się dostrzegania plusów autyzmu, swoich mocnych stron i przełamywaniu obaw przed przyznawaniem się do autyzmu. Polecam do tego celu moje grafiki, które możesz kupić w sklepiku KamiXArt i wykorzystać na różne sposoby, m.in. te pokazane na zdjęciu na górze. Czas rozpocząć swoją autoterapię!
________________________________________________________
Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 W dodatku wspierasz Zwierzogranie! 10% od każdej kawy wpłacę na zbiórkę! A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.
