30 kotów w mieszkaniu – zbieractwo, znęcanie się, czy nieprzemyślana pomoc?
Niby mam plan publikowania, ale zawsze coś bieżącego wpadnie. Na szczęście, mimo autyzmu, nie przeszkadza mi to. Przeciwnie, nawet cieszę się, jak trafi się nowy temat, ale takich jak ten wolałabym nie mieć. Tarnobrzeg, strony moich rodziców (mieszkają na wsi między tym miastem a Mielcem). Kobieta zostawiła ponad 30 kotów bez jedzenia, wody i z zaledwie dwiema kuwetami w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Okazało się, że wyjechała na kilka tygodni za granicę. Zostawiła też 14-letnią córkę pod opieką sąsiadki. Dlaczego nie poprosiła również o opiekę nad kotami? Nie chciała się przyznawać do ich liczby i warunków w mieszkaniu? Czy ta liczba kotów to efekt zbieractwa, czy nieprzemyślanej pomocy? Czy pozostawienie 30 kotów w mieszkaniu, bez jedzenia, to akt znęcania się, czy wynik braku środków na utrzymanie takiej gromady? Pytań jest bardzo dużo. Wiadomo jedynie, że dziecko okazało się mądrzejsze od matki.
30 kotów w mieszkaniu – jakim cudem nikt o tym nie wiedział?
Kilka kotów czy psów to jeszcze normalna sprawa. Jednak 30 (ponad) w malutkim mieszkaniu, to już stanowczo za dużo. I na tyle, żeby słyszalne w dzień i w nocy było miauczenie i wyczuwalny był smród odchodów. Dziwne jest więc to, że nikt z sąsiedztwa nie zauważył problemu. Jedna z sąsiadek zajmowała się 14-letnią córką właścicielki zwierząt i opiekowała się nią również po wyjeździe kobiety. Tym bardziej dziwne, że nie znała sytuacji. Tymczasem ktoś jednak poinformował o tych kotach stowarzyszenie „Chrońmy zwierzęta”. Dziwiło mnie, że dziecko w tym wieku nie rozumie sytuacji i nie reaguje. Pozwoliło na zostawienie kotów na śmierć? Jednak znalazłam nowszy artykuł na ten temat i okazało się, że dziecko jest mądrzejsze od matki. To dziewczynka powiedziała o sytuacji w szkole i najprawdopodobniej szkoła zawiadomiła organizację. Brawa dla młodej!
30 kotów w mieszkaniu – co na to właściciel?
W każdym artykule na ten temat pada informacja, że mieszkanie było wynajmowane. Organizacja zgłosiła sprawę na policję ze względu na brak kontaktu z lokatorką. A policja co? Też nie może się skontaktować i nic nie robi? W takiej sytuacji namierza się telefon (choć skoro kobieta jest za granicą, to nie dziwne, że mogła wyłączyć telefon i nie używa go ze względu na koszty), a przede wszystkim rozmawia z właścicielem mieszkania. Nasuwają się tu bowiem pytania, czy wiedział o tym, że kobieta trzyma ponad 30 kotów w mieszkaniu, o tym, że wyjechała, o tym w jakim stanie jest mieszkanie? Czy wyraził zgodę na to, by lokatorka miała zwierzęta? Zwykle wynajmujący nie wyrażają na to zgody i w umowach najmu są odpowiednie zapisy. Zwierzęta to dla nich ryzyko szkód w mieszkaniu w postaci pogryzienia lub odrapania mebli, bądź spowodowanych odchodami. No i oczywiście ryzyko takich sytuacji, jak powyższa. Wypadałoby się tego dowiedzieć, bo jeśli właściciel wiedział o sytuacji, również powinien być pociągnięty do odpowiedzialności.
Zbieractwo, znęcanie się, pseudohodowla, czy nieprzemyślana pomoc?
Dlaczego kobieta miała ponad 30 kotów w mieszkaniu i dlaczego zostawiła je wręcz na pewną śmierć z głodu i pragnienia? Pierwsze, co się nasuwa, to po prostu zbieractwo. To choroba, w przebiegu której chory czuje niepohamowaną potrzebę zbierania różnych rzeczy. Coś w rodzaju nałogu. Niestety w rzadkich przypadkach chory może odczuwać potrzebę przygarniania kolejnych zwierząt i nie jest świadomy, że dla nich to udręka i zagrożenie. Kolejna możliwość, jaka się nasuwa, to celowe znęcanie się, na co może wskazywać właśnie pozostawienie zwierząt bez jedzenia i wody oraz niezapewnienie im opieki na czas wyjazdu. Ponadto woda w mieszkaniu była wyłączona i nawet interweniujące osoby nie miały jak napoić kotów. Nie wiadomo (w żadnym artykule nie było takich szczegółów), czy zakręcony był zawór w mieszkaniu (niektórzy na czas wyjazdów wyłączają wodę, gaz czy prąd), czy woda była odcięta np. z powodu braku płatności. Następna, ale mało prawdopodobna wersja, to pseudohodowla. Hodowle zwykle mnożą i sprzedają koty rasowe (te pseudo również), a w żadnym artykule nie było mowy o tym, że koty są rasowe. Raczej to zwykłe dachowce, więc to raczej odpada.
Ostatnie i najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, to nieprzemyślana pomoc, azyl. Schronisko nie ma możliwości, aby zabrać od razu wszystkie koty. Obowiązują je przepisy nakazujące obowiązkową kwarantannę, jaką musi przejść każdy nowy kot, a schronisko ma miejsca kwarantannowe tylko dla 10 kotów. W artykułach są informacje, że najpierw zabrano najmłodsze kocięta, najbardziej potrzebujące pomocy, a w następnej kolejności ciężarne kotki. Obecność kociąt i ciężarnych kotek wskazuje na niekontrolowane rozmnażanie oraz możliwość chowu wsobnego. Możliwe, że kobieta chciała pomagać, ale przeliczyła się ze swoimi możliwościami lub przygarnęła kilka kotów, ale zapomniała o kastracji i z kilku szybko zrobiło się stado, a sytuacja wymknęła się spod kontroli. Być może wyjazd za granicę był podyktowany brakiem środków na utrzymanie? Wyjechała, bo chciała zarobić? Tylko ile zarobi w jakieś parę tygodni. I na koty nie miała, a stać ją było na wyjazd za granicę? Oczywiście nasuwają się też pytania, jak to dziecko tam żyło i gdzie ojciec, rodzina? Kobieta była samotną matką i mimo marnego budżetu, jakim takie matki dysponują, zdecydowała się na koty? To wszystko wymaga wyjaśnienia.
Potrzebna pomoc, a media milczą
Tarnobrzeska organizacja „Chrońmy zwierzęta” i schronisko prosi o pomoc. Taka gromadka kotów wymaga środków na utrzymanie, a przede wszystkim miejsca. Nie mają możliwości nawet zabrać wszystkich kotów ze względu na brak miejsca na kwarantannę. Poszukiwane są domy tymczasowe. Ponadto potrzebne są pieniądze na wyżywienie i profilaktykę, bo ta, pożal się Boże, właścicielka zapomniała o wszystkim – odrobaczaniu, szczepieniach, kastracji. Tymczasem media milczą. Co najbardziej dziwi, lokalne, bo ogólnopolskie mówiły i pisały o tej sytuacji, nawet RMF. Tylko Korso mieleckie coś napisało, nikt więcej. Nawet na stronach tarnobrzeskich, czy podkarpackich, cisza na ten temat. Ciekawy jest ten brak zainteresowania, bo nie wierzę, że nikt o tym nie słyszał, skoro informacje dotarły do mediów ogólnopolskich. A dla pomocy rozgłos w lokalnych mediach właśnie jest niezbędny.
Zanim zdecydujesz się pomagać zwierzętom
Kochasz zwierzęta, nie zgadzasz się na ich krzywdę – cudownie. Chcesz pomagać – cudownie, ale musi to być przemyślane. Musisz mieć świadomość, że potrzebne jest na to miejsce i pieniądze. Nie musisz zakładać azylu/schroniska, ale nie możesz też trzymać 30 kotów w mieszkaniu. Do tego trzeba uzyskać pozwolenie na taką działalność, a także udokumentować możliwość zapewnienia wszystkich potrzeb zwierząt, a więc dachu nad głową, jedzenia, wody, czystości oraz opieki weterynaryjnej. Można prowadzić małą pomoc bez rejestracji azylu, ale w takiej sytuacji stajesz się po prostu właścicielem przygarnianych zwierząt. Z własnej kieszeni musisz pokryć wszystkie koszty, a przygarnianie kolejnych zwierząt wiąże się z ryzykiem przeniesienia na już obecne w domu pcheł, kleszczy czy zakaźnych chorób, a także z ryzykiem niekontrolowanego rozmnażania i chowu wsobnego.
Chcąc przygarniać zwierzęta, należy mieć środki nie tylko na wyżywienie, ale także na kuwety i żwirek dla kotów, profilaktykę, kastrację oraz leczenie rannych i chorych. Jeśli nie masz na to środków, lub wiesz, że nie wystarczą Ci na długo, nie zajmuj się tym. Jak znajdziesz ranne lub chore zwierzę, nie musisz ani go przygarniać, ani zostawiać. Możesz powiadomić schronisko, fundację działającą w Twojej okolicy. Masz zwierzęta? Wyjeżdżasz? Zapewnij im opiekę na czas wyjazdu. Nikt nie musi ich zabierać do siebie – wystarczy, by ktoś przyszedł dwa razy dziennie, nakarmił i wyczyścił kuwety. To zaś kolejna sprawa. Jedna kuweta wystarczy najwyżej na 2-3 koty, przy codziennej wymianie żwirku. 30 kotów w mieszkaniu powinno mieć do dyspozycji co najmniej z 10 kuwet. Do tego codzienna, regularna wymiana żwirku oraz sprzątanie, bo maluchy czy nowo przygarnięte koty muszą się dopiero nauczyć korzystania z kuwety. Trzeba mieć świadomość tego wszystkiego, zanim przygarnie się jakiekolwiek koty, zwłaszcza większą liczbę. Kobieta z powyższej historii raczej tej świadomości nie miała. Mam nadzieję, że ustalą wszystkie informacje i poniesie konsekwencje razem z właścicielem mieszkania.
__________________________________________________________
Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.