felieton: Piłka moja miłość – Euro 2020

„Po zielonej trawie piłka goni. Albo my wygramy, albo oni, albo będzie dobrze, albo będzie źle. Piłka jest okrągła, a bramki są dwie!” Tę piosenkę zna każdy kibic piłki nożnej. Niewątpliwie jest to najpopularniejszy sport na świecie, kochany przez miliony ludzi, w tym mnie. Tak, choć wydaje się to sport męski, to jednak ja go kocham. Teraz trwa Euro 2020 przeniesione przez pandemię na ten rok. Oglądam niemal każdy mecz. Tak jak i siatkówkę. Stęskniłam się po tych lockdownach za tym wszystkim. Dlatego teraz świętuję. A później jeszcze igrzyska – raj dla kibica! Na razie jednak Euro i kilka słów o tym, co dzieje się na stadionach.

Początek Euro 2020 w cieniu tragedii

No, do tragedii omal nie doszło, ale dla Danii i całego piłkarskiego świata było to przeżycie koszmarne. Gwiazda reprezentacji Danii w pierwszym meczu na Euro 2020, z Finlandią, Christian Eriksen upada na murawę. Okazuje się, że zasłabł. Kibice na trybunach musieli oglądać reanimację. My przed telewizorem również, bo szanowne TVP nie pomyślało, że nie wypada tego pokazywać i lepiej przenieść się do studia. W końcu jednak to nastąpiło, ale tam… totalna żenada. Wszyscy przerażeni sytuacją, a pani Dekiert zastanawia się nad tym, co by było, gdyby Eriksen umarł. Dyskusja zupełnie nie na miejscu. Na szczęście szybko pojawiły się informacje, że reanimacja się powiodła, a piłkarz jest przytomny. Teraz Dania gra dla niego i gra świetnie. Niestety z Finami rozbici sytuacją Duńczycy przegrali, ale w ostatnim meczu wygrali wysoko i awansowali. Tak się walczy!

Nareszcie normalność

Euro 2020 to pierwsza po lockdownach impreza, na której wreszcie mogli pojawić się kibice. Oczywiście stadiony pełne nie są, choć wszystko zależy od tego, gdzie odbywa się mecz. Jednak nawet połowa stadionu wypełniona wystarczy, aby był niezły hałas i motywował piłkarzy do walki. I to jest piękne. Na to wszyscy czekaliśmy. Wracamy do normalności! Tylko jak tak patrzę na te trybuny, to zaczynam się bać, że na jesień lockdown wróci od nowa. Ludzie siedzą w kupie, bez dystansu, bez maseczek. Zero odpowiedzialności…


A nasi jak zwykle…

Że nasza grupa łatwa dla nas nie będzie, było wiadomo już od losowania, kiedy dowiedzieliśmy się, z kim przyjdzie nam grać. Na początku nie znaliśmy tylko czwartego rywala, którego wyłonił dopiero baraż. Okazała się nim Słowacja i jasne było, że wygrać z nimi to obowiązek, jeśli chcemy przejść dalej. Niestety nasi pokpili sprawę, zagrali kiepsko, do tego doszło też trochę pecha i nieodpowiedzialne zachowanie Krychowiaka. Mało kto wierzył, że z Hiszpanią mamy jakieś szanse. Również ja nastawiałam się na pogrom. Tymczasem panowie zaskoczyli i pokazali, że da się powalczyć. Remis 1:1 dawał jeszcze cień nadziei, ale zwycięstwo ze Szwecją było konieczne.

Wczorajszy mecz jednak zaczął się najgorzej jak mógł – od szybkiej bramki dla Szwecji. Chłopaki się jednak nie poddali, aczkolwiek na boisku rządził tylko Lewy, który niestety sam meczu nie wygra. Dał nam remis 2:2 i jeszcze nadzieje w końcówce, ale reszcie się już nie chciało biegać. Stanęli jak kołki, pozwolili Szwecji na akcję, która zakończyła się zwycięską bramką. Cóż, szukając pozytywów wypada się cieszyć, że nie był to blamaż 5:0 z dwoma samobójami, jak Słowacja z Hiszpanią. Nawet sam Słowacki bramkarz sobie piłkę wrzucił do bramki… Tym bardziej żal i wstyd, że ze Słowacją przegraliśmy…

Grupa śmierci – oj się działo

Mistrz Świata, Mistrz Europy oraz również utytułowani Niemcy to prawdziwa grupa śmierci. Do tej ekipy dołączyły Węgry i wydawało się, że będą tylko chłopcami do bicia. Nic bardziej mylnego. Skazani na odpadnięcie po fazie grupowej walczyli jednak do końca. Potrafili się postawić największym potęgom piłkarskim Europy. Najwięcej emocji wzbudzał wczorajszy ich mecz Niemcami. Węgrzy omal nie doprowadzili do odpadnięcia Niemców z grupy. To byłby dopiero dla nich blamaż, bo przecież odpadli też z grupy na ostatnim Mundialu. Jednak nie dali się. Węgrów szkoda, ale gratulacje za walkę Bratankowie!

Faza grupowa i co dalej?

Znamy już pary 1/8 finału. Na pewno będą ciekawe mecze, które warto będzie oglądać. Nasi odpadli, trzeba teraz kibicować innym. Holandia i Niemcy to drużyny, którym zawsze kibicuję. Teraz dochodzi jeszcze Dania. A co tam, niech sprawią niespodziankę i dojdą dla Christiana jak najdalej!

Ach ta miłość! Choć w moim przypadku to istny fioł. Ten typ tak już ma. Jak coś kocha to na zabój, obsesyjnie. Tak mam ze sportem, muzyką, serialem SWK, o którym niedawno pisałam, czy właśnie z pisaniem. Szkoda tylko, że żaden mężczyzna nie chce mnie w sobie rozkochać. Miałby kobietę kochającą mocno, na całego. Cóż, pozostaje wzdychać do sportowców i aktorów 😉