Felieton: Zmiana kodu na 3 z przodu – Wyjątkowe urodziny

27 sierpnia 1990. To wtedy przyszłam na świat, w Krakowie, a dokładnie w Nowej Hucie. Od tego czasu minęło właśnie już 30 lat. 30 urodziny. Kiedy to zleciało? Mam wrażenie, że dopiero chodziłam do szkoły, studiowałam itd. a już za niedługo będę panią w średnim wieku. Jak się z tym czuję?

30 urodziny – jakie to uczucie?

Z jednej strony trochę dziwne, bo trudno uwierzyć, jak to szybko zleciało. Z drugiej, czuję się całkiem normalnie. Nie czuję się na 30. Nie czuję się inaczej niż czułam 10 lat wcześniej czy wtedy, kiedy miałam 18 urodziny, zwłaszcza że cały czas wyglądam tak samo. Każdy daje mi z połowę mniej lat niż mam, bo utknęłam w ciele nastolatki z powodu niedoboru hormonu wzrostu w dzieciństwie. Czasami mam nawet wrażenie, że nie dociera to do mnie, ile mam już lat. Ile mam lat i jak moje życie różni się od życia moich rówieśników. Bo większość moich koleżanek ze szkoły, studiów, nawet młodszych ode mnie powychodziła za mąż i ma dzieci. Mnie zaś do tego wciąż daleko. Jestem zupełnie inna niż wszyscy i dobrze mi z tym, że jestem singielką, aczkolwiek czasami chciałoby się mieć kogoś, komu można się wygadać, wyżalić i w kim można mieć wsparcie. Kogoś, kto by mnie rozumiał i akceptował taką jaką jestem. Nie wiem, czy jeszcze jest nadzieja, czy już mam godzić się z tym, że tak zostanie?



Do pewnych rzeczy dojrzałam

Od początku widziałam, że dużo wolniej dojrzewam do czegokolwiek. Ludziom się dzisiaj spieszy z zakładaniem rodziny, pracą (zaczynają pracować nawet jak jeszcze do szkoły chodzą). Ja natomiast się nigdy nie spieszyłam. Wolałam do tego dojrzeć. I myślę, że dojrzałam. Dojrzałam do tego, by założyć rodzinę, ale nie mogę tego zrobić, bo nie mam z kim. Dojrzałam też psychicznie do pewnych rzeczy. Teraz rozumiem moją odmienność i wiele rzeczy, których nie rozumiałam wcześniej. Dojrzałam do tego, by głośno mówić swoje zdanie, nie przejmować się tym, co myślą inni i nie przejmować się aż tak swoim wyglądem. Czy dojrzałam do zmian? Zawsze ich akceptacja przychodziła mi z oporem i to się chyba nie zmieni, choć chciałabym zmienić niektóre moje niedobre przyzwyczajenia. Chciałabym, aby ta 30 była jakimś punktem zwrotnym w moim życiu. Aby coś się w nim zaczęło więcej dziać.

Czuję się dziwnie w dzisiejszym świecie

Wychowałam się w czasach, kiedy nie miało się wiele. Wiem, że przed latami 90 ludzie mieli jeszcze mniej, ale mimo wszystko daleko było i wtedy od tego, co jest dzisiaj. I to było moim zdaniem dobre. Nauczyliśmy się doceniać to, co mamy, cieszyć z małych rzeczy, oszczędzać. Dzisiaj zaś ludziom się przewraca w głowach od dobrobytu. Wszystkiego jest za dużo. Dzieciaki mają mnóstwo zabawek, a i tak się nudzą. Wolą smartfony, komputery. A ja dziękuję Bogu za to, że dane mi było wychować się w czasach bez tego. Bawiliśmy się na zewnątrz, a do zabawy wystarczyła piłka czy skakanka. Ba, nawet bez tego się nie nudziliśmy, bo nic nie trzeba było mieć do zabawy w chowanego, berka itp. Potrafiliśmy bawić się „na niby” czyli udawać, że mamy to, czy tamto. Dziś dzieciaki nie potrafią nic. Nie mają dzieciństwa, bo są wypychane przez zapracowanych rodziców na różne zajęcia i nie mają nawet dla siebie czasu. Dawniej też jakoś ludzie byli dla siebie nawzajem inni – milsi, bardziej pomocni, a dziś znieczulica, każdy każdemu chce tylko dowalić. Każdy chce być lepszy od innych, pierwszy niż inni. Zastanawiam się dokąd ten świat zmierza i mam coraz większe wrażenie, że przestaję do tego świata pasować…

Kochani, na koniec chcę wam tylko powiedzieć, że lata mamy tylko w papierach. Ważne jest to, na ile się czujemy. Nie wiek świadczy o naszej dojrzałości, a to jacy jesteśmy, jak traktujemy innych, jak się zachowujemy. Cieszmy się życiem, każdym kolejnym dniem, miesiącem, rokiem. Bądźmy młodzi jak najdłużej i czujmy się wyjątkowo w każde urodziny.