Zaczął się czerwiec, a miesiąc ten zaczyna się wyjątkowym dniem – Dniem Dziecka. My, dorośli też świętujemy ten dzień. Świętujemy ze swoimi dziećmi, a zresztą sami jesteśmy przecież dziećmi naszych rodziców. Jest to dzień, kiedy chętnie wspominamy nasze dzieciństwo. Czasem też jesteśmy jak dzieci. W każdym dorosłym zostaje coś z dziecka. Manifestuje się to czasem w naszym zachowaniu, słownictwie, upodobaniach. Niektórzy dorośli lubią oglądać bajki, czytać dziecięce książki, grać w gry, układać puzzle, kolorować. Jedni to lubią robić, a inni się śmieją, że to dziecinne. Ja, jak byłam mała, uwielbiałam układać puzzle. Najlepiej sama. Jednak nie miałam zbyt wiele puzzli w dzieciństwie, a jak już to takie z niewielką ilością dużych elementów. Pamiętam jednak, że raz miałam jedną układankę chyba na 1000 elementów, bo pamiętam, że były malutkie i strasznie ich było dużo. Nie pamiętam co na niej było. Pamiętam tylko błękitne, czyste, bezchmurne niebo i chyba jakieś drzewa. Nic dziwnego, miałam, ja wiem, z 5 lat? Układałam ją razem z mamą. Skaleczyłam się wtedy w palec wskazujący lewej ręki, obok paznokcia, nieprzyjemnie. Krew nie chciała przestać lecieć, choć mama robiła cuda. Wreszcie pomógł miękisz chleba, jednak każde dotknięcie ranki groziło ponownym krwawieniem. Mama, żeby odwrócić mi od tego uwagę, bo korciło mnie niemiłosiernie, żeby dotknąć i zobaczyć, co się stanie, postanowiła przynieść te puzzle. Ułożyłyśmy je razem. Później, jak już byłam starsza, dostałam trójwymiarowe puzzle. To był Biały Dom. Elementy były gąbczaste, miękkie i miały dość nietypowe kształty. Z pomocą brata i mamy udało się to ułożyć i stało na szafie, bo szkoda było burzyć. Zatęskniłam za tym. Zwłaszcza jak zobaczyłam, że moja współlokatorka ma puzzle, to ścisnęło mnie w środku. Pozazdrościłam i postanowiłam też sobie kupić.
Zaczęłam od 1000 elementów. Od razu trafiłam na dość trudną układankę. Im bardziej jednolity obrazek, tym jest trudniej, bo jest dużo takich samych elementów i trzeba się nakombinować, by je do siebie dopasować. Później kupiłam też układankę na 2000. Tym razem z większą ilością obiektów i kolorów. Ta, choć dwa razy większa od pierwszej, była już łatwiejsza. Póki co, nie sięgam po większe układanki. Może taka na 3-5 tys. jeszcze by mogła być, bo jeszcze na tyle wystarczyłoby mi miejsca. Jednak kupno puzzli, jak każdej rzeczy, trzeba przemyśleć. Po pierwsze nie jest to taka tania rzecz. Puzzle 500 i 1000 elementów kosztują pomiędzy 20-30 zł. Im więcej elementów, tym droższe, a układanki na 5000 i więcej elementów kosztują 100, a nawet ponad 100 zł. Jednak warto być cierpliwym i poczekać na momenty kiedy rzeczy dla dzieci, w tym puzzle, są w sklepach na promocjach. Ja moją pierwszą układankę, lwa, kupiłam przed Bożym Narodzeniem, robiąc sobie prezent na Mikołaja. Drugą, krajobraz na 2000 elementów trochę później, a trzecią kupiłam teraz, przed 1 czerwca robiąc sobie… prezent na Dzień Dziecka. Nie planowałam w sumie zakupu, ale wybrałam się do Biedronki, po parę rzeczy, które tam są tańsze i jak zobaczyłam puzzle z serii krajobrazów Trefla za 7,99 zł. to o mało nie stanęłam jak wryta z otwartą buzią. Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Układanka na 1000 elementów okazała się jednak bardzo prosta i trochę miałam niedosyt po dość szybkim ułożeniu. Po drugie, zanim wybierze się wielkość układanki, wypada pomyśleć o swoim doświadczeniu. Jeśli masz za sobą już układanki na 500, 1000 elementów, to możesz iść szczebel wyżej. Nie polecam jednak skakać od razu na głęboką wodę, bo jeśli nigdy nie układałeś puzzli 1000, to na 5000 będziesz na pewno mieć kłopoty. Poza tym, przy puzzlach 1000, zdążysz opracować sobie taktykę i potem nawet większe układanki będzie się układało łatwiej. Po trzecie, przed kupnem puzzli należy wziąć pod uwagę ilość miejsca w domu. Jak nie masz dużo miejsca, to nie kupuj układanki na 5000. Ułóż 1000 i zobacz, jak to wygląda, a potem sobie wyobraź układankę 5 razy większą. A miejsca powinno być tyle, by zmieściła się nie tylko sama układanka, ale było też trochę miejsca na rozłożenie sobie przynajmniej części elementów. No i dobrze też przemyśleć sobie, co chcemy mieć na obrazkach – ja preferuję zwierzęta i krajobrazy.
Z kolorowankami zaczęło się u mnie po tym, jak zobaczyłam zdjęcia takich kolorowanek u znajomej na Facebooku. Kolorowanki dla dorosłych są większe, zwykle na stronach A4 i bardziej skomplikowane niż dziecięce. Składają się z dużej ilości małych elementów i każdy trzeba kolorować oddzielnie, a że małe, to trzeba uważać, żeby nie wyjechać za kontury itd. Nie jest to takie proste. Kolorowanki są znacznie tańszą zabawą niż puzzle. Wystarczy kupić sobie porządny zestaw kredek, najlepiej duży, z różnymi odcieniami kolorów, dobrą strugaczkę i książkę z kolorowankami. Koszt książki zależy od ilości kartek. Im grubsza, tym droższa. Jak się ma w domu drukarkę to się nawet nie musi kupować. W internecie można znaleźć mnóstwo różnych kolorowanek i wydrukować zupełnie za darmo. Można nawet wydrukować kilka egzemplarzy jednej i zrobić sobie kilka różnych wersji. Ja kupiłam sobie niedrogo książeczkę, na stosiku „Tania książka” w markecie. Oto moja pierwsza kolorowanka:
Oprócz puzzli i kolorowanek jest też mnóstwo gier, nie tylko komputerowych, ale i planszowych dla dorosłych. Na przykład gry-quizy, typu np. „I know”, która jest quizem z naprawdę trudnymi pytaniami i wiele się z niej można nauczyć. Od siebie polecam też taką grę jak Scrabble, polegającą na układaniu słów, gry karciane (przede wszystkim kierki) czy Caracasonne albo stary, dobry Eurobiznes czy gry z rodzaju memory (rozkłada się karty i dobiera w pary jak najszybciej, zapamiętując podczas odkrywania kolejnych gdzie co jest). Z komputerowych polecam logiczne i zręcznościowe, a najlepsze jest znajdowanie różnic między obrazkami (np. Mirror Magic) i wyszukiwanie przedmiotów (najlepsza Big City Adventure). Dlaczego takie? Ponieważ ja wybieram gry, które wymagają wytężenia umysłu, wzroku, jak również szybkości i zręczności czyli takie, moim zdaniem, wartościowe, które czegoś uczą i nie są zbyt łatwe dla osoby dorosłej. Big City Adventure łączy wszystko naraz. Można się z niej dowiedzieć o wielu ciekawych miejscach na świecie. Gra polega na wyszukiwaniu przedmiotów na czas, które są wymienione w języku angielskim. Ćwiczy się wręcz zręczność, szybkość i spostrzegawczość, a także szlifuje przy okazji angielski. Jak byłam dzieckiem, był szał na punkcie gry The Sims. Fajna była ta gra. Tworzyło się postać, budowało dom i kierowało tą postacią, która chodziła do pracy, gotowała sobie, załatwiała potrzeby fizjologiczne, sprzątała, spała… W późniejszych wersjach można było znaleźć swojej postaci drugą połówkę, mieć dziecko, pojechać na wakacje, mieć psa. Był to wciągający zżeracz czasu, ale moim zdaniem jedna z bardziej wartościowych gier. Z dzieciństwa uwielbiam do dziś jeszcze Tetris i Arkanoidy, a u siebie na laptopie często gram w Mahjonga.
Możecie się śmiać, że jestem dziecinna. Jednak każda gra i zabawa dla dzieci jest wymyślana z takim założeniem, by dziecko przez zabawę się czegoś uczyło. Zarówno puzzle i kolorowanki mają swoje korzyści nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Zresztą już pisałam, że są pewne różnice między typowo dziecięcymi puzzlami i kolorowankami, a tymi dla dorosłych. Jakie korzyści mają dla dorosłych?
Puzzle
Już wspomniałam, zresztą widzicie to też na zamieszczonych zdjęciach, że puzzle dla dorosłych są dość specyficzne. Elementów jest dużo i są bardzo drobne. Dziecko samo nie może układać takich puzzli nie tylko dlatego, że są za trudne, ale też dlatego, że dziecko może takie małe elementy połknąć. Takie puzzle można układać razem z dzieckiem, ale nigdy nie pozwalać dziecku na układanie ich samemu. Co dają puzzle dorosłej osobie?
- Odskocznię od rzeczywistości – Są dobrą metodą na walkę ze stresem, uspokojenie, oderwanie się od problemów. Potrafią wciągnąć jak dobra książka. Jak się zacznie, to trudno się oderwać, zresztą bez dużego skupienia i koncentracji nie ma szans ułożyć;
- zajęcie dla samotnika – są wprost idealne dla samotników i dla osób z problemami społecznymi. Dla takiej Aspie, jak ja, coś wspaniałego;
- Ćwiczenie planowania, taktyki, szukania ułatwień – Na widok ogromnej ilości małych elementów, każdy zaczyna kombinować, jak zrobić, żeby było łatwiej. Ja na przykład mam taką taktykę: Najpierw wybieram z całości wszystkie elementy brzegu i łączę je, tworząc jakby ramę układanki. Potem segreguję resztę elementów pod względem albo kolorów albo obiektów na obrazku np. oddzielnie niebo, drzewa, wodę, góry, budynki, czy co tam jest i biorę sobie np. elementy nieba i dopasowuję do ramy. I tak z wszystkimi. Jest dużo łatwiej niż porozkładać wszystkie elementy od razu i taki kocioł się robi. Poza tym jak się wszystko naraz porozkłada, to łatwo coś zgubić, a ja zmuszona jestem układać na podłodze (panele) i z łatwością mogę coś kopnąć pod łóżko czy szafę;
- Ćwiczenie cierpliwości – Puzzle, tak jak życie, potrafią nas wystawić na próbę. Ile razy zdarza się, że nic nie możemy do siebie dopasować albo zostaje gdzieś w układance dziura, do której nic nam nie pasuje, choć próbujemy wszystko, co możemy. Puzzle uczą nas wtedy – próbuj i próbuj, a w końcu ci się uda. Cierpliwość popłaca!;
- ćwiczenie spostrzegawczości – Przy sporej ilości jednolitych elementów trzeba się skupić i wytężyć wzrok. Ja często dostrzegam szczegóły, które pomagają mi dopasować do siebie kolejne elementy. Widzę na przykład, że ten element jest szerszy albo trochę skrzywiony, więc szukam drugiego takiego, albo widzę, że ten element ma haczyk bardziej z lewej strony, więc szukam innego, który ma wcięcie bardziej z lewej strony. Albo widzę, że potrzebny mi element np. nieba, który ma na haczyku element dachu budynku, więc szukam właśnie takiego. Tak jest łatwiej;
- ćwiczenie pamięci – Popatrzysz na obrazek i go zapamiętujesz, a potem starasz się odtworzyć go z elementów, które masz;
- ćwiczenie zdolności manualnych – Puzzle wymagają utrzymania małych elementów w palcach i dokładnego dopasowania. Starasz się, by po wzięciu w palce, element ci nie wypadł, bo znów mógłby zagubić się wśród innych. No i uważasz też na swoje ruchy, nie tylko rękami, by nie zburzyć sobie tego, co już masz ułożone;
- ćwiczenie pracy w zespole – Jeśli już układamy puzzle z kimś, to uczy nas to pracy w zespole;
Tak więc puzzle są idealnym zajęciem dla Aspergerusów. Kto jak kto, ale ja je kocham i polecam wszystkim! 😀 Fajną rzeczą są też fotopuzzle. Wysyłasz zrobione przez siebie zdjęcie mailem i dostajesz pocztą w formie puzzli. Jednak to już droższa zachcianka nawet od zwykłych puzzli ze sklepu. Ułożony obrazek można nakleić na karton, włożyć w antyramę i powiesić sobie na ścianie. Korzyść jeszcze większa – zabawa, edukacja i ozdoba!
UWAGA! Duży wybór puzzli niedrogich najlepszych jak dla mnie marek tutaj
Kolorowanki
Te dla dorosłych są większe i bardziej skomplikowane. Składają się z małych elementów i każdy trzeba kolorować oddzielnie. Moda na nie przywędrowała do nas z zachodu. Co one nam dają, poza dobrą zabawą i humorem?
- Sposób na walkę ze stresem – Nie bez powodu nazywa się je antystresowymi. Pozwalają się uspokoić, oderwać od źródła stresu, problemów, rozerwać;
- ćwiczenie koncentracji – Wymagają ogromnego skupienia i koncentracji, zwłaszcza od osób, które mają problemy manualne;
- ćwiczenie cierpliwości – I to bardzo dobre. Kolorowanie małego skrawka za skrawkiem wielu by znudziło i zniechęciło. Zwłaszcza jeśli nie wychodzi tak jak powinno;
- ćwiczenie zdolności manualnych – Utrzymanie kredki w palcach, odpowiedni docisk, by uzyskać odpowiednią moc koloru, delikatne, pełne zabarwienie, a nie grube krechy, by nie wyjechać za kontury, wymaga zdolności manualnych, więc jest to dobre ćwiczenie dla osób mających z tym problemy
- ćwiczenie kreatywności i wyobraźni – Mamy pełną dowolność jeśli chodzi o dobór kolorów do kolorowanki. Jeśli mamy duży zestaw kredek, z różnymi odcieniami kolorów, to tym bardziej mamy ogromne pole do popisu. Mi przyjaciółka współlokatorka zostawiła kiedyś duże pudełko kredek w pokoju i jakby o nich zapomniała. Postanowiłam skorzystać, niech nie leżą i się nie marnują, a co. 😉 Ponadto, jeśli drukujemy sobie kolorowanki z internetu, to możemy wydrukować jedną w kilku egzemplarzach i zrobić sobie kilka różnych wersji. ;
Podobnie jak puzzle, taką kolorowankę, zwłaszcza jeśli mamy w formacie większym niż A4, też można oprawić i powiesić sobie na ścianie, bo często powstają nam naprawdę ciekawe dzieła. Kolorowanki również wszystkim polecam, a najbardziej zestresowanym i plastycznym beztalenciom, takim jak ja. Uważam też, że to kolejne dobre zajęcie dla Aspiego, choć jak byłam mała, to kolorowanie nie było moim ulubionym zajęciem i jak patrzę na mojego bratanka, to też jakoś rysowanie i kolorowanie nie jest jego ulubionym zajęciem.
Polecam kolorowanki do kupienia:
- Zwierzęta – kolorowanie wg wzoru (preferuję kolorowanki ze zwierzętami i polecam szczególnie, bo zwierzaki mają wiele szczegółów np. kropki, ciapki, plamki, niełatwe do kolorowania) – KLIKNIJ
- krajobrazy – KLIKNIJ
- kwiaty – KLIKNIJ
- duży wybór różnych kolorowanek – KLIKNIJ
Jak widać, dorośli też mogą się zabawić, wsiąść jakby w wehikuł czasu i wrócić się na chwilę do czasów dzieciństwa, nawet jeśli nie mają jeszcze swoich dzieci. Dobrze jest znaleźć trochę czasu i na takie rzeczy. Ja nie uważam tego czasu, który już na to poświęciłam za zmarnowany. Jeszcze raz wszystkim polecam i życzę miłej zabawy!