Praca w elastycznym czasie, a nawet bez wychodzenia z domu jest w sferze marzeń każdego człowieka. A dlaczego tylko w sferze marzeń? Masz marzenia to je spełniaj! Chyba lepiej spełniać swoje marzenia niż pracować na spełnienie czyichś. Mój znajomy z Facebooka niedawno podjął decyzję o przeniesieniu pracy z biura do domu, bo chciał mieć więcej czasu dla siebie i dla swojego małego dziecka. Teraz motywuje innych do zmieniania swojego życia na lepsze. Do spełniania swoich marzeń. Do tego, by przestać marudzić i narzekać, a zacząć działać. Wiele osób pisze pod jego postami „Też bym tak chciał/a”, a on w odpowiedzi powtarza „wystarczy podjąć decyzję”. Ciekawe ile osób uda mu się przekonać i czy zdecydują się zmienić swoje życie. Mnie przekonał.

Skończyłam studia, lata lecą, a ja wciąż nie mogę znaleźć pracy. Pewnie, że mogłabym zacząć robić byle co, ale jestem ambitna. Ja chcę mieć dobrą pracę. Dobrą dla mnie, nie taką jaką inni uważają za dobrą. Następnym razem napiszę, co to znaczy dobra praca. Dla mnie liczy się to, by praca przynosiła satysfakcję. Nie tylko pieniądze. Nie jestem rannym ptaszkiem. Jak to śpiewa Michał Szczygieł? „O 7 wstać, nie, no nie ma opcji”? Jak już bym musiała to chciałabym, by moja praca była tego warta. By była warta zmian jakie musiałabym wprowadzić w moje życie. I by dawała możliwość rozwoju, uczyła czegoś. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy wysyłają tysiące CV na byle jakie oferty z podejściem „byle cokolwiek było”, a potem narzekają i marudzą. Satysfakcja i szczęście… Nie ma chyba większego szczęścia kiedy uda się połączyć przyjemne z pożytecznym, robiąc coś, co się zarówno potrafi jak i lubi. Tak jest właśnie u mnie.

Wszystko zaczęło się od przeniesienia tego bloga tu, na blogger.com. Zaczęłam dostrzegać możliwości najpierw na blogu, a potem ogólnie w internecie. Codziennie niemal każdy spędza w internecie bardzo dużo czasu. Ja też. Co wtedy robimy? „Siedzimy” na portalach społecznościowych, czytamy i komentujemy różne głupoty, oglądamy głupie filmiki. Co z tego mamy? Jedynie stratę czasu. Pomyślałam w końcu, że skoro spędzam tyle czasu przy komputerze i w internecie, to będę chociaż robiła coś pożytecznego. Zaczęłam więc szukać różnych sposobów zarabiania w internecie i jest ich całkiem sporo. Decyzję podjęłam ostatecznie dzięki wyżej wspomnianemu znajomemu, który przytoczył kolejny ciężki argument. Zrywam się rano, pędzę do biura i co tam robię? Oczywiście siadam do komputera! Sprawdzam maile itd. robię różne rzeczy w internecie i poza nim. Drukuję coś, kseruję. Odbieram telefony i sama też czasem dzwonię. Po 8 godzinach wracam do domu i co robię? Znowu siadam do komputera, bo w biurze nie mogę wejść na prywatne profile społecznościowe, sprawdzić prywatnego maila itd. Spędzam więc niemal cały dzień przed komputerem. Dramat! I po co mi to? W biurze pracuję na tych samych narzędziach, które mam w domu, bo mam w domu i laptop i telefon, internet czy nawet drukarkę. Mogę w domu robić to samo co w biurze! Chcecie poznać możliwości internetu i zobaczyć, z których korzystam? Proszę bardzo:

Zarabianie online – sposoby

Chcąc zarabiać online trzeba pamiętać, że tak jak wszędzie, potrzebne są umiejętności. Chcesz zarabiać na sprzedaży zdjęć, filmów? Musisz umieć je robić, znać się na programach do obróbki zdjęć, programach do tworzenia video. Chcesz pisać – musisz to umieć. Pamiętaj tylko, że nie trzeba mieć wykształcenia polonistycznego czy dziennikarskiego, by umieć pisać. Do tradycyjnej pracy redaktora jest to wymagane, ale do pisania w internecie już nie! A potrafiący pisać mają ogromne, chyba nawet największe pole do popisu!

Blog

To już wiadomo, że od bloga wszystko się zaczęło. Jednak trzeba mieć naprawdę duży ruch na blogu, by na nim zarabiać, a ja na bloggerze jestem od niedawna, choć blog istnieje już nieco dłużej. Potrzebuję więc czasu na rozkręcenie. Czasu i wciąż nauki, bo nowych rzeczy każdy z nas uczy się nieustannie. Jak można zarobić na blogu? Pierwszy krok to AdSense, drugi afiliacja, programy partnerskie, a w końcu może artykuł sponsorowany? Blog to też opcja do sprzedaży własnych produktów. Ja piszę, więc kto wie, może kiedyś jak blog się rozkręci, pójdę w kierunku e-booków? Aha, żeby rozkręcić bloga potrzebna jest znajomość marketingu internetowego, który różni się bardzo od tradycyjnego. Podstawą jest regularne pisanie, a kolejne kroki to strona na Facebooku, profile na innych portalach społecznościowych i reklamy na Facebooku czy w Google AdWords. Jednak za reklamy już trzeba płacić. Zarobek na blogu wymaga więc poniesienia najpierw pewnych kosztów. 

E-booki

E-booki to kolejny sposób na zarobek online. Tylko, że e-book trzeba najpierw napisać, a jest to po prostu elektroniczna książka. Pisanie książki często długo trwa. Trzeba mieć pomysł, itd. Jednak jak już się napisze, to e-book jest zdecydowanie łatwiej wydać niż tradycyjną książkę. Tu nie musisz tułać się po wydawnictwach, błagać i żebrać, żeby ktoś chciał wydać twoje wypociny. E-book wydaje się szybko, ale żeby go sprzedać, również trzeba popracować nad promocją za pomocą narzędzi e-marketingowych.

Copywriting

To stosunkowo nowoczesna branża, jak i e-booki. Ktoś, kto nie ma pojęcia o tym, powie, że copywriter to redaktor, tylko że w internecie. Można tak powiedzieć, ale jest duża różnica. Redaktor w gazecie porusza się głównie w branży, której dotyczy gazeta. Pisze profesjonalne artykuły na tematy z zakresu danej branży. A nawet jeśli pracuje w gazecie typu „Poradnik Domowy”, gdzie tematyka artykułów jest wszechstronna, to pisze artykuły tylko z jednej dziedziny. Jest specjalistą w jednej dziedzinie. Tymczasem copywriter musi być wszechstronny. Musi umieć pisać na wszelkie możliwe tematy. Myślę, że mój blog pokazuje moją wszechstronność. Copywriter musi umieć pisać nie tylko na różne tematy, ale również różne rodzaje tekstów, począwszy od artykułów profesjonalnych, przez teksty zapleczowe, preclowe, na opisach produktów, recenzjach skończywszy. Zazwyczaj właściciele czy pracownicy firm, zajmujący się prowadzeniem stron, portali internetowych albo nie mają umiejętności, albo czasu na pisanie takich rzeczy, więc mnóstwo ludzi zleca pisanie takich tekstów copywriterom. Różnica między artykułem do gazety, a tekstem internetowym jest taka, że tekst internetowy musi zawierać odpowiednie słowa kluczowe pod wyszukiwarki, aby tekst wyświetlił się jak najwyżej w wyszukiwarce kiedy ktoś wpisze dane słowa kluczowe. Content, czyli treść, to bardzo ważny elemenent e-marketingu. Artykuły zapleczowe i precle mają właśnie za zadanie wpłynąć na pozycjonowanie strony w wyszukiwarkach. Pierwsze nad czym zastanawia się początkujący copywriter to gdzie sprzedawać teksty, gdzie szukać zleceń. Nie polecam od razu szukania na portalach typu oferia.pl, bo tam bardzo trudno dostać zlecenia. Musisz mieć już jakieś doświadczenie, inaczej będą cię odrzucać. Gorąco polecam zacząć działalność na portalach: gieldatekstow.pl, goodcontent.pl czy textbookers.com. 

Gieldatekstow.pl

Jak sama nazwa wskazuje, jest to giełda, czyli miejsce, gdzie zamieszczasz własne teksty na sprzedaż. Plusy giełdy:
  • łatwa rejestracja;
  • niski próg wypłaty;
  • możliwość pisania o czym tylko się chce i sprzedawania;
  • szybkie akceptowanie tekstów przez moderatorów;
  • samodzielne wycenianie tekstów – ogromny plus, ale ceny nie mogą być zbyt wysokie, bo potencjalni klienci nie widzą tekstu, który chcą kupić, tylko widzą tytuł i pierwsze zdanie, więc nie zaryzykują jeśli kwota będzie zbyt duża;
  • świetna wyszukiwarka i zgromadzone statystyki serwisu – wyszukiwarki można użyć, by rozeznać się jak ludzie wyceniają swoje teksty, a statystyki serwisu warto przeglądać, by widzieć, jaki rodzaj i tematyka tekstów najlepiej się w danym momencie sprzedaje;
  • serwis łatwy w obsłudze;
  • podatek jest potrącany od zarobków i rozliczany, praca jest więc legalna;
  • nie musisz mieć firmy;

Plusem mogłaby być także dostępność zleceń, ale akurat zlecenia na giełdzie to jeden, wielki minus. Słabo płatne, a mnóstwo do zrobienia w krótkim czasie. Np. zlecenie na 15 artykułów, a zapłata 15 punktów, przy czym 1 pkt=1zł czyli 15zł. za całe zlecenie, a czasu na wykonanie 2 dni. Do tego też nie jest łatwo dostać zlecenia. Są dwa typy zleceń – zlecenia kto pierwszy ten lepszy i zlecenia, do których można się zgłosić, ale zleceniodawca wybiera sam kogoś spośród zgłoszonych. No i trzeba cierpliwości, bo teksty nie sprzedadzą się z dnia na dzień. Warto jednak regularnie dodawać nowe i trzymać się sezonowości np. teraz jest lato, więc warto pisać teksty o wakacjach, wyjazdach itp. 

Polecam gorąco giełdę tekstów i zapraszam do zobaczenia i rejestracji – KLIKNIJ
Moje teksty możesz zobaczyć tutaj (tylko tytuł, pierwsze zdanie i długość tekstu) – KLIKNIJ

GoodContent.pl i textbookers.com

To są portale niemal bliźniacze. Wszystko wygląda na obu tak samo. Począwszy od rejestracji na pisaniu i zatwierdzaniu tekstów skończywszy. Plusy:
  • łatwa rejestracja – przebiega ona tak samo jak na każdym portalu. Wpisujesz e-mail, hasło, potwierdzasz rejestrację przez e-maila i możesz się zalogować. Potem musisz wypełnić zgłoszenie – podajesz swoje dane wraz z numerem konta do wypłat i musisz napisać krótki, próbny tekst. Słowo kluczowe jest podane. na textbookers dodatkowo musisz podać jakie masz doświadczenie. Ja podałam, że piszę na GoodContent i na Giełdzie. Potem czekasz na akceptację. Zarówno na jednym jak i drugim serwisie szybko otrzymujesz informację o akceptacji zgłoszenia/tekstu próbnego. Od tej pory możesz pisać;
  • wybór zleceń – Zlecenia nie są narzucane. Samemu wybierasz je z listy. Kieruj się nie tylko tematyką, ale i długością oraz ceną tekstu. Na textbookers nie masz od razu podanej ceny. Tam cena zależy od jakości twojego tekstu; 
  • kontakt z klientem – GoodContent daje możliwość kontaktu z klientem. Jeśli nie do końca rozumie się zlecenie, a ma się ochotę je podjąć, to można dopytać klienta. Niektórzy klienci mają bardzo dużo zleceń i na portalu szukają najlepszych, którym mogą zlecać teksty prywatnie;
  • podatek – nie pracujesz na czarno, podatek jest potrącany z twoich zarobków i rozliczany;
  • nie musisz mieć firmy;
  • uczysz się – Pisząc teksty o różnej tematyce, dowiadujesz się i uczysz wielu nowych rzeczy, bo musisz poszukiwać źródeł, na podstawie których napiszesz zlecony tekst;
  • próg wypłaty 100 zł na obu portalach;
Minusem może być oczekiwanie na akceptację tekstu, czasem nawet do kilku dni roboczych. Wypłacić można pieniądze już od 100 zł, za to tylko raz w miesiącu. 
Namówiłam cię na zostanie copywriterem? A może potrzebujesz tekstu? Możesz zarejestrować się na GoodContent – KLIKNIJ albo na textbookers – KLIKNIJ
To tyle odnośnie pisania, ale nie koniec sposobów zarobku online. Oprócz pisania jest jeszcze:

Sprzedaż zdjęć

Jeśli potrafisz robić zdjęcia i ogarniasz przynajmniej podstawową obróbkę, możesz próbować sprzedawać swoje zdjęcia w bankach zdjęć. Do najlepszych banków typu depositphotos czy shutterstock nie jest łatwo się dostać. Początkującym polecam 123rf.com. Nie ma aż takich wymagań. Są jeszcze w miarę dobre dla początkujących banki Fotolia – Adobe Stock oraz Dreamstime, jednak należą one do USA i tam idą potrącane z zarobków podatki. Potem trzeba się rozliczać w USA, wysyłac jakiś formularz, a żeby ten formularz wypełnić to trzeba sobie załatwić amerykański numer podatkowy, co jest trochę skomplikowane. Ja póki co swoje zdjęcia wstawiam na 123rf. Oczywiście trzeba liczyć się z tym, że kokosów się na tym nie zarobi, bo konkurencja jest ogromna i wciąż rośnie. Najważniejsze to opisać zdjęcie odpowiednimi słowami kluczowymi, im więcej tym lepiej. Na stockach można sprzedawać też ilustracje, wektory, a nawet video.

Video

Filmy, teledyski, itp. Można na tym zarobić i na stockach i na YouTube. Na YouTube zarabia się za wyświetlenia reklam założonych do filmów. Są Youtuberzy, którzy zgarniają na tym fortunę. 

Ankiety za pieniądze

Wszyscy wiedzą jak ludzie są chętni do wypełniania ankiet. Już studenci, którzy muszą przeprowadzać badania do prac dyplomowych przekonują się o tym kiedy wypełnione ankiety napływają jak po grudzie. Jednak skądś firmy muszą brać opinie od konsumentów i gromadzić dane statystyczne. Po to zostały stworzone płatne ankiety. Perspektywa zarobku za wypełnienie ankiet sprawia, że ludzie robią to chętniej. Paneli badawczych jest sporo. Sama jestem zarejestrowana na kilku i polecam. Chociaż… ankiety bywają irytująco długie, musisz czasem oglądać głupie reklamy itd. Często jesteś odrzucany, bo nie znajdujesz się w grupie, do jakiej jest skierowana ankieta (grupa wiekowa, płeć itp.). Albo otworzysz ankietę nie w porę. Informacje o nowych ankietach przychodzą na twojego maila, ale żeby odbierać wszystkie na czas, musiałbyś zaglądać na pocztę bez przerwy, a tak się nie da. Cała sprawa polega na zbieraniu punktów za wypełnione ankiety. Punkty można potem wymienić na pieniądze lub bony do sklepów. Które panele polecam? Globaltestmarket.com, ThePanelStation.com, panel.norstat.pl, Ipsos I-say (i-say.com), opinie.pl czy oczywiście greenpanthera.com. Greenpanthera przysyła mnóstwo ankiet codziennie, z czego niewiele działa, ale i tak można tam ładnie uzbierać kasy. NIE POLECAM imasonline.pl, bo przysłali mi jedną jedyną ankietę i po wypełnieniu nie zaliczyli za nią punktów. Nie polecam też Toluna.com, bo tam trzeba uzbierać ogromne ilości punktów (55000 do wypłaty) i trwa to w nieskończoność, a wypłata za to to zaledwie 50 zł. Mimo że często przysyłają ankiety i to wysoko punktowane (1300, 1600, 2000 pkt.) to jednak trwa to za długo, a kasy jest mało. Uzbierałam ponad 20 tys. punktów, zamierzam wziąć za to bon do Empiku i wyrejestrować się stamtąd. W innych serwisach za 1000 pkt. masz stówkę z tym, że stawki za ankiety to zazwyczaj do 100 pkt. Na GlobalTestMarket system punktowy zmienił się w maju i teraz trzeba uzbierać 10000pkt. do wypłaty. Za to ankiety mają wartości nawet kilkusetpunktowe. Im wyżej punktowane ankiety tym dłuższe i bardziej skomplikowane. Czasami wypełnianie ankiety trwa 10 minut, a czasem nawet pół godziny. 

Zarobki – czy da się z tego utrzymać?

Zarobki w pracy zdalnej zależą od tego jaka to praca. Możesz być bowiem zatrudnionym pracownikiem zdalnym i zarabiać tak jak każdy w pracy albo pracować na własną rękę. Jeśli pracujesz na własną rękę, to twoje zarobki będą zależały od twojego zaangażowania, poświęconego czasu itd. Jako copywriter możesz zarobić nawet takie same pieniądze jak za pracę poza domem! Na samych dwóch portalach ze zleceniami ja mogę zarobić tyle ile dostałabym w swojej pierwszej pracy od pracodawcy! Pamiętaj o tym, że Giełda Tekstów może być głównie dodatkiem do zarobków na tych dwóch portalach. Tak samo bank zdjęć czy ankiety to też tylko dodatkowy dochód. Tym warto się zająć pracując mimo wszystko na etacie. No i trzeba być cierpliwym, bo zarobki nie przychodzą z dnia na dzień. Jako copywriter nie musisz mieć już pracy etatowej, bo spokojnie możesz zarobić tyle, że wystarczy ci na utrzymanie. 

Praca zdalna – czy warto?

Praca zdalna, online. Coraz więcej osób się na nią decyduje. Najczęściej są to osoby niepełnosprawne, ich opiekunowie (tu słówko do tych, co swego czasu szturmowali sejm – nie jest tak, że nie możecie nic robić ?) czy młode mamy, które chcą mieć więcej czasu dla swoich dzieci. Jednak taka praca jest dla każdego. Powtarzam: KAŻDEGO!!! Mam znajomych pracujących w domu i jedna z tych osób (pisarka) napisała na swojej stronie na Facebooku, że często słyszy „Ale ci dobrze, nie musisz wychodzić z domu, nie musisz tak wcześnie wstawać”. Nie brakuje też negatywnych opinii o pracy w domu. Niektórzy mają pracujących w domu za nierobów, bo dla nich pracuje się tylko wtedy kiedy wychodzi się na 8 lub więcej godzin z domu. Takie opinie mają chyba tylko ci, którym nie wyszło w życiu i muszą harować po 12 godzin dziennie. Praca w domu wbrew pozorom nie jest taka prosta. Trzeba być świetnie zorganizowanym i umieć pogodzić taką pracę z domowymi obowiązkami. Kto z pracujących zdalnie nie zna tego schematu: „Zjem śniadanie i siadam do pracy. No tak, jeszcze muszę iść na zakupy, bo później chleba nie będzie. Przyjdę, wstawię pranie i siadam do pracy. Najpierw sprawdzę maila. Odpiszę za chwilę, bo mi telefon dzwoni. A niech to, już ta godzina, muszę iść gotować obiad, ale po obiedzie na pewno siądę do pracy! Tylko jeszcze muszę powiesić pranie. Zaraz zacznę pisać, tylko jeszcze rachunki zapłacę…” I kończy się na tym, że niewiele się zrobiło. Najlepiej mieć kalendarz, który samemu można nawet w zwykłym, grubym zeszycie zrobić i zapisywać tam plan całego dnia, no i oczywiście się go trzymać! To jest wada, ale jedna jedyna pracy zdalnej. No, może jeszcze złośliwość rzeczy martwych może napsuć nerwów, ale czy w biurze awaria serwera nie działa na nerwy? Za to zalet co niemiara:
  • nie musisz wychodzić z domu;
  • nie musisz wstawać o 5-6 rano;
  • elastyczny czas pracy – pracujesz kiedy chcesz. Wolisz pracować wieczorem, więc tak robisz, bo możesz;
  • rozwijasz się w dziedzinie, w której czujesz się jak ryba w wodzie i którą lubisz;
  • masz więcej czasu dla siebie i bliskich;
  • cenne doświadczenie – taką pracę też możesz wpisać w cv jak będziesz jednak szukać kiedyś pracy;
  • zdobywanie wiedzy – cokolwiek robisz, uczysz się nowych rzeczy. Będąc copywriterem piszesz na różne tematy, co powoduje, że dowiadujesz się wielu nowych rzeczy;
  • możesz pracować nie tylko w domu, ale wszędzie, gdzie masz dostęp do internetu, a dziś przy wszechobecnym Wi-Fi, dostęp jest niemal wszędzie;

Czym więc są te drobne wady w porównaniu do tylu zalet? Polecam wszystkim i ja! To, można powiedzieć, praca marzeń! Każdemu, kto się zdecyduje życzę powodzenia!

Nie masz narzędzi do pracy w domu lub chcesz je wymienić? Z łatwością zrobisz to tutaj:

Tyle wystarczy, by w domu pracować jak w biurze!

,