Internetowy hejt a prowadzenie działalności w internecie
Temat nienawiści i internetowego hejtu poruszałam już wprawdzie na blogu. Nawet nie raz, a dwa, bo najpierw był ten wpis -KLIK- o najczęstszych przyczynach tej nienawiści, a później ten -KLIK- o tym, czy można wyrazić bez obaw swoje zdanie w dzisiejszych czasach oraz negatywnych cechach naszego narodu, widocznych na każdym kroku w internecie. Dziś poruszam ten temat po raz kolejny, ale w kontekście prowadzenia działalności online. Każda niemal firma prowadzi działalność online. Również te, które sprzedają produkty lub świadczą usługi stacjonarnie i lokalnie. Dla tych firm to głównie marketing. Tymczasem wraz z rozwojem internetu powstało wiele zawodów, w których działalność jest prowadzona tylko online. Między innymi takim zawodem jest copywriter. Jak każdy taki zawód, my copywriterzy jesteśmy bardziej narażeni na hejt, a także łatwiej możemy stracić reputację. Dlaczego?
Różnica tkwi w klientach i czytelnikach
Firmy stacjonarne pozyskują klientów z dwóch źródeł. Działają zwykle lokalnie, więc oprócz klientów zwerbowanych przez internet, przychodzą do nich osoby mieszkające w pobliżu lub przechodzące przypadkiem obok. Nie każda z tych osób korzysta z internetu, więc jakaś zła opinia opublikowana w sieci nie sprawi, że taka firma straci wszystkich klientów, a klienci którzy osobiście przychodzą, rzadko kiedy bywają tak niemili i złośliwi jak internauci. W przypadku działalności prowadzonej tylko online, takiej jak moja, trzeba być przygotowanym na hejt. Jest to coś, co spotyka w sieci każdego i nie trzeba się tym przejmować, przynajmniej dopóki hejter nie przesadza ze swoimi działaniami. Hejt jest jedną z przyczyn stresu w mojej pracy, a o stresie z nią związanym będę jeszcze kiedyś pisała. Niestety hejterzy potrafią posunąć się do mocnych kroków, o czym ja się ostatnio przekonałam. O ile zwykły hejt w komentarzach czy prywatnych wiadomościach nie jest jeszcze jakiś groźny, o tyle gdy hejter posuwa się do zamieszczania złośliwych opinii i prób zniszczenia reputacji, sytuacja jest poważniejsza. Ja jeszcze nie zdążyłam założyć działalności, a już mi się trafiła taka „życzliwa” osóbka.
Z klientki w hejterkę
Zaczęło się rzecz jasna od bloga, na którego owa paniusia trafiła i postanowiła zaatakować mnie pod przykrywką w postaci zamówienia. Wypełniła formularz, a ja dostałam maila, że mam odpowiedź do jednego z formularzy. To był ten na pozostałe usługi, nie na samo pisanie. Zupełnie jakby nie doczytała mojej oferty, bo chciała wiersz na konkurs, nierymowany, a ja niegdyś pisałam tylko wiersze rymowane, a teraz oferuję okolicznościowe, na przykład na kartki z życzeniami. Formularz został wypełniony w bardzo nieuprzejmy sposób. Wpisywała odpowiedzi na pytania, na które nie musiała odpowiadać, wszędzie pisząc „nie chcę tego, chcę wiersz”, a na końcu dodała „ja pieprzę, jaki durny formularz”. Od razu powinno mnie tknąć, że to prowokacja, bo czy można być aż tak durnym, by nie rozumieć, że trzeba się przenieść do części formularza z pytaniami o swoje zlecenie, a nie odpowiadać na wszystko, ale jak przystało na prawdopodobną Aspie, niestety nie tknęło. Jej kultura i wychowanie, a raczej totalny brak świadczył dla mnie tylko o tym, że jest nastolatką. To było typowe zachowanie rozwydrzonej małolaty. Odpisałam więc grzecznie, że po pierwsze nie piszę wierszy na konkursy, bo jakbym chciała to bym sama wiersz na konkurs dała, a nie pozwalała, żeby ktoś za mój wiersz zgarnął nagrody, po drugie piszę głównie wiersze rymowane, a po trzecie nie realizuję zleceń dla niepełnoletnich, bo niby jak dziecko ma mi zapłacić za usługę. Obruszyła się wielce na nazwanie jej dzieckiem i się zaczęło. Co najlepsze przyznała się w końcu, że dzieckiem jest, bo napisała, że chodzi do 3 gimnazjum, a więc szkoły, której już nie ma. Wyrzuciła jad na mailu, a potem jeszcze w opinii na stronie na Fb, gdzie pisała m. in. że ją wyzywam od dzieci, którą natychmiast zgłosiłam do administracji i stało się to, czego oczekiwałam, czyli opinia została usunięta. Zanim jednak to się stało, opublikowałam wpis o całej sytuacji na stronie, pod którym nie omieszkała się wypisać, zapominając o tym, że komentarze są moderowane i się zwyczajnie nie pojawią. Przynajmniej tutaj nie próbowała pisać, bo tutaj też jej komentarze światła dziennego by nie ujrzały. Zresztą nie trzeba było tego, żeby się coraz bardziej tylko pogrążała zamiast pogrążać mnie, do czego usilnie dążyła. Na Fb w komentarzach, do publikacji których nie dopiściłam, napisała z kolei, że jest dorosłą kobietą i matką nastoletnich dzieci. No gruchnęłam śmiechem. Jeśli to w końcu była prawda to pewnie przez nie cofnęła się w rozwoju do ich wieku. Pisząc, że ja jestem chamska, nie nadaję się do pisania, mam słabe portfolio, a ona pisze lepiej ode mnie, pogrążyła się praktycznie do końca, bo skoro lepiej pisze, to po co chciała zamówić? To wyjaśniło mi wszystko. Zamówienie było przykrywką, marną prowokacją, która niestety zadziałała, ale jednak nie do końca. Zastanawia mnie tylko czemu się za nastolatkę podawała. To też była zamierzona część prowokacji? Chodziło jej o to, żeby mnie wkurzyć i zmusić do gwałtownych i pogrążających mnie reakcji na to, że małolata próbuje mnie zniszczyć? No raczej nie widzę innego wytłumaczenia. Tymczasem to ona się pogrążyła całkowicie. Wydawałoby się, że bardziej już się nie da po tych pisaninach na Fb, a jednak. Zagroziła mi w mailu, że opublikuje moje wpisy z Fb i maila publicznie na Fb i na forum GoodContent, portalu, na którym piszę. Mijały dni i myślałam sobie, że chciała tylko mnie tak nastraszyć. Tymczasem po kilku dniach wpis na forum się pojawił. Natychmiast zareagowałam wyjaśniając o co chodzi. Odpowiedział też na jej wypociny jeden z moich kolegów po fachu, twierdząc, że posunęła się zdecydowanie za daleko. Bo tak było. To już podchodziło pod oczernianie, nie mówiąc już o tym, że podała moje imię i nazwisko, a więc dane osobowe. Natychmiast zgłosiłam wpis do moderacji, a kolega jeszcze zwrócił uwagę na udostępnione przez nią linki, którymi pogrążała tylko i wyłącznie siebie, bo jawnie wskazywały na to, że dostała odpowiedź na swoje nieodpowiednie zachowanie. Na razie nigdzie jej nie widzę, ale proszę was o czujność na Fb. Jeśli zobaczycie jakieś teksty na mój temat, oczerniające mnie i posiadające moje nazwisko, zgłaszajcie do administracji. Na forum momentalnie został wpis usunięty wraz z naszymi odpowiedziami do niego, w których został zacytowany.
Kochani, chciałabym was na koniec prosić też o to, żebyście nie wierzyli w takie negatywne opinie o mnie i moich usługach, bo oceniać mnie można dopiero po skorzystaniu z usługi. Nie korzystałeś/aś – nie oceniaj. Ona posunęła się stanowczo za daleko. Nie miała żadnych podstaw do takiego oczerniania mojej osoby, bo nawet nie skorzystała z mojej usługi. Nie dostała wiersza, bo nawet sama nie chciała. Zamówienie było zwykłą, podłą prowokacją. Twierdziła, że widziała moje portfolio i że są w nim tylko słabe zaplecza. To nieprawda. Polecam zajrzeć -KLIK- i zobaczyć jak wygląda moje portfolio. Są tam owszem teksty zapleczowe, ale także dwa rodzaje tematycznych, specjalistyczne, felietony oraz linki do stron z moimi treściami. Poza tym nie ma czegoś takiego jak dobre zaplecza. Teksty zapleczowe ogólnie są słabymi tekstami bez większej wartości merytorycznej, pisanymi nie dla ludzi do czytania, a dla botów wyszukiwarek pod SEO. Ich jakość nie ma żadnego znaczenia, ważna jest tylko zawartość słów kluczowych i brak rażących błędów. Powiem Wam, że mam okropną alergię na wymagania do tekstów SEO i zleceniodawców wymagających jakości, a płacących 1zł/1000 zzs. Na koniec chciałabym Wam jeszcze powiedzieć, że jestem osobą, która z hejtem walczy i nie dopuści nigdy do jego pojawienia się na moich stronach. Owszem, są rzeczy, które mnie wnerwiają ostro, na które mam tzw. alergię i potrafię ostro zareagować, ale największą alergię mam właśnie na hejt. Zachęcam Was do aktywności i na blogu i na stronie, obiecując jednocześnie, że nie pozwolę, aby Was ktoś obrażał – moich czytelników i klientów. Osoby, które chcą skorzystać z moich tekstów, porad i usług. Nie bójcie się, u mnie możecie spokojnie dyskutować, a hejtu nie doświadczycie.