Felieton: Promocje w Biedronce i wojna marketowych „gangów”
Niektóre zakupy robimy prawie codziennie. Przez inflację nawet ceny podstawowych produktów poszybowały tak, że zwracamy uwagę na promocje dużo bardziej, niż kiedyś. Dawniej sklepy wrzucały na promocje głównie to, co długo zalegało na półkach i było blisko końca ważności. Teraz sklepy wręcz prześcigają się w promocjach, a prym wiedzie Biedronka oraz Lidl. Ich rywalizacja wygląda niczym wojna gangów. Biedronka wytoczyła nawet działo w postaci SMS-ów, które wysyła posiadaczom kart MB. Tymczasem na te promocje w Biedronce trzeba mocno uważać.
Biedronkowe SMS-y – czy to jeszcze uczciwa konkurencja?
Od pewnego czasu Biedronka rozsyła SMS-y do posiadaczy kart MB, wykorzystując to, że do zakładania karty jest potrzebny numer telefonu, który potem podaje się przy kasie, chyba że ma się apkę i skanuje kod. Nazbierali numerów i wymyślili sobie sposób na kampanię marketingową. Tylko że ta kampania wygląda bardziej na walkę z konkurencją, niż o klientów. Wypisują, że w Biedronce jest taniej niż w Lidlu, a szczytem wszystkiego był SMS, który dostałam – uwaga – w niedzielę. Tak! Nawet w niedzielę potrafią wysyłać! Zobaczcie sobie treść na moim fb, choć jeśli macie kartę MB to na pewno też to dostaliście. Najlepsze jest to „od dziś”, a była niedziela. Kuriozum. Ale choć nadal wysyłają SMS-y regularnie, to już nie wypisują jak to jest taniej niż w Lidlu. Za to w reklamach tv i gazetkach porównywanie cen bez przerwy.
Mam rozumieć, że tajemniczy klienci już nie tylko służą do kontroli własnych pracowników, ale też do monitorowania konkurencji? Bo wydaje mi się, że w odpowiednim momencie tacy dostają konkretną listę produktów i robią te same zakupy w Biedronce i Lidlu. Biedronka nawet Fakt do tego zatrudniła. Produkty dobrane na pewno specjalnie tak, żeby w Biedrze wyszło taniej. 😉 Z jednej strony jest to śmieszne, ale z drugiej, czy to jeszcze uczciwa konkurencja? Moim zdaniem nie jest uczciwe utrzymywanie, że jest się lepszym od konkurencji. Uczciwe konkurowanie to szukanie sposobów na wyróżnienie się, a ceny w sklepach to nie wszystko. Poza tym takie kampanie przeciwko konkurencji sklepom stacjonarnym nie są potrzebne, bo i tak każdy klient robi zakupy tam, gdzie ma blisko. Jak ktoś ma Lidla pod domem, to nie będzie jechał na drugi koniec miasta do Biedronki, bo masło po 2 złote przy zakupie 3 sztuk.
Promocje w Biedronce – super, ale z rozsądkiem
W dobie inflacji promocje przestały być już tylko sposobem na opchnięcie tego, czego nikt nie chce kupić i czemu kończy się ważność. Stały się narzędziem do rywalizacji o klientów. Promocje w Biedronce faktycznie pozwalają zaoszczędzić sporo kasy, jak trafi się na dobre, ale tylko wtedy, gdy podchodzi się do nich z rozsądkiem jako klient i fair jako pracownik sklepu. W styczniu nie naliczyło mi promocji za masło i nie chcieli nawet przyjąć reklamacji przez apkę. W końcu łaskawie przyjęli i odzyskałam kasę, bo nie była to moja wina.
Przy kasie nigdy nie ma czasu, żeby posprawdzać paragon, bo na łeb, na szyję trzeba pakować zakupy (nigdy nie chcą poczekać z kasowaniem kolejnego klienta), a wtedy jeszcze była za mną baba, która najchętniej swoje zakupy położyłaby na taśmie na moich, więc tym bardziej z pakowaniem nie chciałam zwlekać. Żałowałam wtedy, że nie zrobiłam zdjęć stoiska z masłami. Promocje były na oba rodzaje masła (Mleczna Dolina i Polskie), a przy każdym po kilka czerwonych i pomarańczowych karteczek. Na jednej karteczce, że promocja zwykła, na drugiej, że na kartę MB, na trzeciej, że w apce (trzeba w apce wyświetlić produkt, żeby naliczyło) i w końcu nie sposób się wyznać. Bałagan jest okropny. Pracownicy powinni sprawdzać wszystko i zdejmować karteluszki, które już nie są aktualne i nie powinni wieszać po kilka, bo to wprowadza klientów w błąd, a tajemniczy klienci powinni robić zdjęcia i zgłaszać ten bajzel kierownictwu.
Promocje w Biedronce – niezrozumiałe i niedostępne
Ostatnio po Fb „latało” zdjęcie kartki z promocji na ryż. Że niby niezrozumiała. Kiedy ja na nią zerknęłam, nie widziałam nic niezrozumiałego. Ale dla mniej ogarniętej osoby, dla seniora, który w dodatku ledwo widzi, to owszem, może być niezrozumiała. Była tam podana dużymi cyframi kwota z drobniejszą adnotacją, że cena przy zakupach za min. 99 zł. Pod spodem zaś podane jeszcze drobniejszym drukiem trzy ceny – każda niższa, ale przy zakupach za jeszcze większe kwoty. A na samym dole najdrobniejszym drukiem adnotacja, że do podanych kwot za zakupy nie wliczają się produkty będące w promocji, alkohol, papierosy itd. To bardzo wprowadza błąd, zwłaszcza osoby niedowidzące.
Osoby starsze, nieużywające smartfonów i niemające apek czy kart MB, są najbardziej poszkodowane, jeśli chodzi o promocje w Biedronce. Z bardzo wielu nie mogą skorzystać. Pamiętajmy, że jeśli nasi rodzice czy dziadkowie nie mają karty MB, możemy pozwolić im korzystać z naszej. Wystarczy, że podadzą przy kasie nasz numer telefonu. Ja tak rodzicom pozwalam. Gorzej z promocjami tylko w aplikacji, gdzie trzeba wyświetlić produkt, żeby zostały naliczone. Z tego już seniorzy nie skorzystają, a to im zależy najbardziej na jak najtańszych zakupach. Sklepy myślą niestety tylko o młodych.
Promocje w Biedronce są fajne, dopóki są zrozumiałe, czytelne i dotyczą wszystkich klientów. Coraz częściej jednak sklepy uprzywilejowują osoby nie tylko z kartą MB, ale i z aplikacjami. To sprawia, że jak się nie ma apki, to trzeba mieć się na baczności. Zanim wrzucimy promocyjne produkty do koszyka upewnijmy się, że dana promocja na pewno nas dotyczy i na pewno się opłaca.
_______________________________________________________
Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie, a jak mogę okazać Ci wdzięczność – zobacz tutaj! 🙂