Felieton: Drogo, drogo, coraz drożej…
My, Polacy lubimy narzekać. A już najbardziej na drożyznę. Nie bez powodu jednak narzekamy na wysokie ceny. Zarobki są niskie, a ciąge rosną i rosną ceny. Do tego doszedł jeszcze ten wirus. Rosną ceny wszystkiego – zarówno produktów i usług, a władze i samorządy prześcigują się w coraz to nowych pomysłach na podwyżki cen. Nasuwa się tylko pytanie – dokąd to wszystko zmierza?
Rosną płace – rosną ceny
PiS obiecał wyższe płace. Ok, zwiększyły się, ale niestety, w naszym kochanym kraju nie może być tak różowo. U nas wraz ze wzrostem płac rosną ceny wszystkiego. Firmy inaczej nie potrafią pozyskać środków na wyższe wypłaty dla pracowników. Ponoszą gigantyczne koszty zatrudnienia, które można by znacznie obniżyć, gdyby kochany rząd wziął się za to, co trzeba, a nie niszczył to, co jest dobre.
Drożyzna koronawirusowa
Nie dość, że rosną ceny wszystkiego z powodu rosnących płac, to jeszcze pojawił się ten koronawirus i zmusił do pozamykania wszystkiego na pewien czas. To spowodowało straty wielu firm. Niektóre upadły, niektóre cudem nie. Za wynajem trzeba płacić, za utrzymanie firmy trzeba płacić, kredyty trzeba spłacać, pracownikom też trzeba płacić, a z czego płacić, jak się nie może zarabiać? Na pieniądze nikt nie poczeka – ani właściciel lokalu, ani dystrybutor prądu, ani bank nie poczeka (ba, za niewielką zwłokę już poganiają, naliczają odsetki i straszą gorszymi konsekwencjami) ani pracownicy nie poczekają, bo sami mają opłaty, kredyty i za coś muszą żyć.
Było wiadomo, że po otwarciu z powrotem fryzjerów, dentystów i innych, klienci ruszą lawinowo. Nie ma to jak więc wykorzystać to do odrobienia strat i zrobić co? Podnieść ceny! Nie ma to jak żerować oczywiście na klientach, bo innego sposobu nie ma. Najlepiej drzeć z klientów i mieć gdzieś, że każdy ma teraz problemy finansowe i nie da rady płacić za dużo. Miałam wizytę u dentysty umówioną najpierw na 2 kwietnia i oczywiście przez wirusisko poszła się, ekhem! Po otwarciu gabinetu udało mi się uzyskać termin 5 czerwca. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przed wizytą weszłam w cennik i zobaczyłam, że większość usług, mimo że do tej pory nie były tanie, podrożało o nawet 100 złotych każda. Dramat!!!
Kosztowne wakacje
W tym roku niewielu Polaków raczej wyjeżdża na wakacje za granicę. Raczej jadą nad morze albo w góry. Nad morzem zawsze było drogo, ale w tym roku to już przegięcie. Pootwierały się wszystkie hotele i knajpy i żerują na turystach, którzy sami wybrali wakacje w Polsce, żeby coś zaoszczędzić! Niestety, na tanie wakacje w tym roku opcji nie ma, więc ja siedzę w domu. Nie będę zdziercom karmiła portfeli!
Sprytne sposoby na „obdzieranie” klientów
Oj potrafią sklepy i firmy różne wymyślać sposoby na to, jak by tu jeszcze więcej wyssać od klientów. Najlepszy przykład? Mój kochany Kraków. Miasto straciło przez wirusa niemało, więc najlepiej podnieść ceny parkingów, biletów itd. MPK też straciło i co zaczęli wymyślać? Nie tylko podwyżkę cen, ale też zmiany rodzajów biletów. Teraz są 20 minutowe, 50 minutowe i jakieś tam jeszcze na dłuższy czas, a oni chcą zrobić 15 minutowe, a potem dopiero godzinne. Super, chcąc przejechać tramwajem 20 minut, mam płacić za godzinę jazdy?! Po moim trupie, mam nadzieję, że do tego nie dojdzie! I jeszcze jeden przykład – moi rodzice musieli kupić pralkę, bo się stara zepsuła. Pomogłam im zamówić przez internet. Praleczka 1500 złotych, dostawa darmowa, wszystko cacy. Cacy, dopóki nie zaczęliśmy składać zamówienia. Dostawa wybrana, płatność wybrana, już myślałam, że przejdziemy do podsumowania, a tu się wyświetla wybór terminu dostawy i co? Jak chcesz na jutro – 25 złotych, a jakże! Jak na pojutrze to 5! Dopiero na kolejne dni za darmo! Cóż, poczekaliśmy na tę pralkę te dwa dni, bo nie zamierzamy im kiesy napychać.
Tak to wygląda, a tymczasem zagraniczni turyści twierdzą, że u nas jest tanio. Taaa, jak przyjeżdżają z Euro albo dolarami, gdzie 1 to kilka złotych i z 1000 robi im się 4, to nie dziwota, że im tanio. Niech by jednak sporóbowali przeżyć w Polsce miesiąc z Polskim zarobkiem 1500 zł. Ciekawe, co wtedy by mówili..