Zakupy w czasie epidemii – koronawirus i święta

Zrobiliście już zakupy na Święta? Wiadomo, że będą inne niż zwykle. Dla wielu osób samotne przez te wszystkie głupie zakazy i strach przewoźników przed koronawirusem. Kto ma auto, jeszcze może pojechać do rodziny, a takie osoby jak ja, skazane są na samotność. Urządzono nam istną niewolę. Nikt nie powinien być sam w Święta, a najbardziej będą cierpieli ludzie starsi. Dla wielu z nich Święta są jedyną okazją w roku na spotkanie ze swoimi dziećmi czy wnukami. Ponadto tacy ludzie mają też świadomość, że każde kolejne Święta mogą być ostatnimi w ich życiu. Dlatego nie powinno się nigdy zabraniać w Święta rodzinnych spotkań. No, ale rząd wie lepiej niestety. Wracając do zakupów – jeśli ich jeszcze nie zrobiliście, to popełniliście błąd. Z każdym dniem będzie trudniej, bo będą coraz większe kolejki.
Zakupy a koronawirus
Jak wiadomo, w sklepach obowiązują teraz ścisłe procedury. Przede wszystkim w sklepie może być tylko po 3 osoby na jedną kasę. Jeśli więc mamy mały sklep z trzema kasami, to łącznie może być w sklepie 9 osób. W sklepach zaś takich jak Biedronka, gdzie tych kas jest 5-6 czy nawet więcej, może być kilkanaście lub dwadzieścia kilka osób. Powoduje to kolejki przed sklepem, w których trzeba spędzić nieraz naprawdę sporo czasu.
Oprócz tego jest jeszcze wymóg utrzymywania odległości 1,5 do 2 m od siebie. Jednak ludzie choć posłusznie stoją w kolejkach uwzględniając ten wymóg, zapominają o nim podczas chodzenia między półkami. Do tego pracownicy nie dbają o swobodę przemieszczania się po sklepie i zastawiają przejścia wózkami i paletami z towarami. Raz słychać, żeby nie przychodzić do sklepu po jedną rzecz, a innym razem, że lepiej kupować mniej, bo mniejsze zakupy są szybsze. W jaki sposób w końcu robić zakupy?
5 zasad robienia teraz zakupów
1. Zakupy najlepiej robić rzadziej i większe – np. raz na tydzień, w konkretny ustalony dzień.
2. Dzień, a nawet dwa dni przed zakupami usiądźmy, weźmy dwie kartki i długopis i na jednej kartce rozpiszmy sobie jadłospis. Tak, na cały tydzień. Na drugiej zróbmy listę zakupów. Dlaczego dzień, dwa wcześniej? Żeby dać sobie jeszcze czas na ewentualne przypomnienie sobie o czymś, zauważenie, że coś jeszcze się kończy itd. Robiąc to w ostatniej chwili przed zakupami łatwo o czymś zapomnieć albo zapisać na liście niepotrzebne rzeczy.
3. Do sklepu idziemy z listą i bierzemy do koszyka tylko to, co mamy na niej zapisane. Nie spacerujemy między półkami, nie czytamy godzinę etykiet, nie przebieramy godzinę w owocach i warzywach dotykając wszystkich po kolei. Zachowujemy odstępy 1,5 m od innych osób nie tylko w kolejkach, ale także między półkami.
4. Nie wybierajmy się na zakupy całymi rodzinami, a jak już musimy, to niech do sklepu wejdzie jedna osoba, a reszta czeka pod sklepem. Nie zajmujmy w kilka osób niepotrzebnie miejsca innym, którzy stoją w kolejce do wejścia.
5. Płaćmy najlepiej kartą zbliżeniowo bez podawania PIN-u. Nie zapominajmy też o zasadach higieny – obowiązkowo trzeba mieć rękawiczki, które powinien zapewnić sklep, ale jeśli ich braknie i nie będzie, to warto założyć na dłonie nawet zwykłe foliowe woreczki. Panie nie powinny zapuszczać długich paznokci, gdyż uszkadzają one szybko rękawiczki czy woreczki założone na dłonie i na tym ochrona się kończy. Kaszląc czy kichając pamiętajmy o zasłonięciu twarzy ręką, a po zakupach wyrzućmy rękawiczki do śmietnika, a nie byle gdzie. Wszelkie rękawiczki i maseczki to produkty higieniczne i powinny być wyrzucane do pojemników na odpady zmieszane, tak jak wszystkie chusteczki, waciki itp.
Koronawirusowe zakupy na Wielkanoc
Przed nami Święta Wielkanocne. Mimo że nie będziemy ich spędzać w dużym, rodzinnym gronie, trzeba coś przygotować. Warto chociaż zachować kulinarne zwyczaje, skoro nic innego nie da się zrobić, bo nie tylko nigdzie nie wyjedziemy ani nikt nie przyjedzie do nas, ale też nie pójdziemy na nabożeństwa. Pamiętajmy jednak, że nie potrzebujemy dla samych siebie aż tak dużo wszystkiego. Nie przesadzajmy, żeby później znowu nie lądowało wszystko w śmietnikach. Pamiętajmy, że wiele rzeczy można zamrozić – nawet rosół, zupę, barszcz, kiełbasę, wędlinę, chleb i wiele innych produktów, a także gotowych potraw. Poza tym np. chleb można na wiele sposobów odświeżyć – w piekarniku (zapiekanki), na patelni (grzanki), w tosterze, opiekaczu, a nawet przerobić na bajaderki. Jest masa sposobów na to, by nie wyrzucać jedzenia.
Przede wszystkim jednak należy robić zakupy z głową. Zróbmy je teraz, a nie czekajmy na ostatnią chwilę, kiedy będą coraz większe kolejki w sklepach. Ponadto wybierzmy się do sklepu o odpowiedniej porze, najlepiej wczesnym popołudniem. Pójście o 18 do sklepu czynnego do 20 może skończyć się fiaskiem, jeśli pod sklepem będzie duża kolejka. Niestety jedna osoba spędza w sklepie 10-15 minut, co daje 4-5 osób na godzinę, a niektórzy i to niemało ludzi spędza w sklepie znacznie więcej czasu, nawet pół godziny czy godzinę.
Świąteczne i nie tylko zakupy singla
Zakupy, zarówno świąteczne, jak i codzienne są wyzwaniem nie tylko dla dużych rodzin, ale też i dla singli. Zwłaszcza teraz, w czasie koronawirusa. W dużych rodzinach często trzeba gotować coś codziennie, bo nie da się ugotować takiej ilości, żeby wystarczyło na dwa dni. Jednak jak kupi się trochę więcej, to w dużej rodzinie się raczej niewiele zmarnuje. Gorzej u singli. Jeśli singiel kupi za dużo, to zmuszony jest prędzej czy później wyrzucać do kosza. Problemem jest zwłaszcza to, że niektóre produkty są pakowane w zbyt duże porcje dla singli, a po otwarciu trzeba je szybko zużyć. Należy do nich mleko i jego przetwory, takie jak śmietany, kefiry czy jogurty. Dlatego singiel musi przykładać znacznie większą uwagę do planowania jadłospisu, szczególnie teraz. Ma jednak na tyle dobrze, że może sobie ugotować obiad na 2, a nawet 3 dni. Ja zawsze tak robię.
Mój sposób na zakupy i gotowanie
Powiem wam, że dotąd zazwyczaj obiady planowałam z dnia na dzień. To znaczy – jem przez jeden, drugi dzień obiad, a na trzeci już muszę gotować. Dotąd więc jeszcze drugiego dnia sobie planowałam, co będę gotowała następnego. W następny dzień szłam na zakupy, a potem gotowałam. Teraz zaczęłam robić inaczej. Chodzę do sklepu raz na tydzień i na dwa dni przed zakupami planuję na cały tydzień jadłospis i robię listę zakupów, do której jeszcze mogę coś ewentualnie dopisać jak sobie przypomnę, bo mam na to czas. Na zakupy idę raczej na początku tygodnia, najczęściej we wtorek. Zwykle co dwa – trzy dni kupowałam sobie 10 dkg wędliny, a teraz kupuję 20-30, zwłaszcza jak zobaczę moje ulubione. Potem dzielę je na porcje takie dwu-trzydniowe, bo dłużej się nie da trzymać w lodówce, przynajmniej mojej i zamrażam. Tak samo kupione mięso we wtorek z przeznaczeniem na weekend również mrożę.
Dotąd latałam co dwa-trzy dni do piekarni po połówkę chleba. Teraz kupuję cały, dzielę na pół w domu i jedną wrzucam do zamrażarki. Mam też toster i sobie podpiekam czerstwe kromki. Jak się chce, to wszystko się da. Co jak co, ale chyba nawet jak już skończy się ta epidemia, to zostanę przy tym rozwiązaniu. Już teraz pukam się w czoło na myśl, że latałam co drugi dzień albo i czasem codziennie po coś do sklepu czy piekarni. Wiecie co, mam wrażenie, że ta sytuacja to dla nas porządna nauczka i powinniśmy powyciągać z tego wnioski. Nie mówię tylko o zakupach, ale też np. o tym, że oddaliliśmy się od siebie, od bezpośredniego kontaktu przez telefony, Facebook, internet, a teraz nam brakuje spotkań z rodziną czy znajomymi. No ja to za wielu znajomych nie mam i jakoś nigdy nie tęskniłam za imprezami i teraz też nie. Najbardziej tęsknię za sportem…
Samotność daje się we znaki…
Niestety single mają więcej problemów nawet niż rodziny. Co z tego, że nie mamy dzieci? My także mamy problemy finansowe, a sytuacja rujnuje wszystko, co udało nam się osiągnąć. Przykre, że wszędzie mówi się tylko o problemach rodzin. Tymczasem to single są w najtrudniejszej sytuacji, zwłaszcza w kontekście nadchodzących Świąt. Rodziny mają chociaż siebie, a my, single skazani jesteśmy na spędzanie Świąt samotnie. Pocieszam się tylko myślą, że dobrze, że padło na Wielkanoc, a nie Boże Narodzenie. Byłoby znacznie wtedy gorzej. Poza tym single nie zawsze mogą liczyć na pomoc innych osób. Np. ja – rodzice daleko, mieszkam sama, brata nie będę narażała, bo ma 3 dzieci w domu… Gdybym nie daj Boże została zmuszona do ścisłej kwarantanny, to umarłabym z głodu i smrodu śmieci, których nie mogłabym wyrzucić. Pół biedy jeszcze, że nie mam psa.
Właściciele psów to mają przerąbane… zwłaszcza będąc na kwarantannie. Wg kochanego rządu i kontrolujących służb pies ma zasrać właścicielowi mieszkanie, bo nie da się mu wytłumaczyć, że nie można wyjść na spacer z powodu kwarantanny. Niby można kogoś poprosić o wyprowadzanie, ale trudno znaleźć kogoś dyspozycyjnego 3x na dzień i chcącego się narażać. Zabranie psa na spacer i oddanie potem właścicielowi wiąże się bowiem z bezpośrednim kontaktem z właścicielem. Absurd goni absurd, jeśli chodzi o tę całą kwarantannę i te wszystkie zakazy łamiące prawa człowieka, dziecka, a nawet i zwierząt. Dobra, ale o absurdach następnym razem. Trzymajcie się i życzę Wam wszystkim mimo sytuacji wesołych i przede wszystkim zdrowych Świąt!