Spacer z psem w mieście – co zrobić, by był bezpieczny

Spacer z psem to obowiązkowy element każdego dnia właścicieli czworonogów. 2-3 razy dziennie trzeba wyprowadzić psa nie tylko po to, by załatwił te potrzeby, które my załatwiamy w toalecie, ale też po to, by zapewnić mu niezbędną dawkę ruchu. Wielu właścicieli nie dba jednak o bezpieczeństwo swoich czworonogów ani innych psów i ludzi. Przez to dochodzi do tragedii. Niedawno było głośno o zaatakowaniu małego psa przez dużego w Krakowie. Właściciel dużego psa nie poczuwał się do odpowiedzialności i jeszcze był agresywny w stosunku do osoby filmującej zdarzenie. Innym razem dwa amstaffy biegające sobie bez smyczy i kagańców zagryzły na Plantach jamnika. Dochodzi też do pogryzień ludzi, a zwłaszcza dzieci. Jednak ta historia jest dość kontrowersyjna, bo podobno na policję nie zgłosił się nie tylko żaden świadek, ale nawet właściciel zagryzionego psa. Nie zmienia to faktu, że takie zdarzenia mają miejsce, a winę ponoszą właściciele agresywnych pupili, którzy się do niej nie poczuwają. Ponadto nie brakuje ludzkich bestii, które rozrzucają nafaszerowane trucizną lub ostrymi przedmiotami kawałki mięsa lub kiełbasy. Oto co powinien zrobić właściciel, aby spacer z psem był bezpieczny i dla otoczenia, i dla psa.

Bezpieczny spacer z psem? Przede wszystkim na smyczy

W miastach trudno o miejsca naprawdę bezpieczne na spacer z psem. Niekiedy nie ma nawet parku do dyspozycji i można wyjść tylko pod blok, gdzie blisko jest do ulicy. Ponadto trzeba mieć na uwadze to, że na spacerze z naszym pupilem spotkamy innych ludzi z psami lub z dziećmi czy samych. Smycz to podstawa, bez niej żaden właściciel psa nie powinien wychodzić z nim na spacer! Dzięki smyczy mamy kontrolę nad psem. Nie pozwalamy mu się oddalić ani zbliżać do innych psów, których nie znamy i nie wiemy jak zareagują na naszego, czy na nas samych. Niestety małe psy są znacznie bardziej zaczepne, niż duże, więc łatwo mogą sprowokować innego psa do agresji. Wtedy może dojść do tragedii jak na krakowskich Plantach. Smycz pozwala temu zapobiec. Żaden pies nie powinien biegać luzem wśród ludzi, dzieci i innych psów! Ponadto na smyczy utrzymujemy psa w takiej odległości od nas, że możemy mieć go przez cały czas na oku i zauważyć, że zwęszył jakiś łakomy kąsek. Możemy nawet nie pozwolić wejść w trawę, gdzie najczęściej takie zatrute kąski są wyrzucane.

Kaganiec – wielu o nim zapomina

Kaganiec przez wiele osób jest uważany za zło. Ok, zgodzę się, że byłby złem, gdyby pies musiał z nim chodzić cały dzień, ale przecież chodzi tylko przez te 15 czy 20 minut spaceru! Nie zaszkodzi mu w żaden sposób, a jeszcze zapewni bezpieczeństwo i jemu i innym psom czy ludziom. Pies w kagańcu nie da rady ugryźć, więc szczególnie o kagańcach powinni pamiętać właściciele agresorów. Obrońcy zwierząt powiedzą zaraz, że pies w kagańcu też się nie obroni. Fakt, ale obowiązkiem właściciela jest dopilnowanie czworonoga, by się bronić nie musiał.



Spacer z psem może skończyć się tragicznie nie tylko z powodu pogryzienia przez innego, ale też z powodu łakomstwa naszego pupila. W miastach, zwłaszcza koło śmietników, nie brakuje rozrzuconego jedzenia, często już zepsutego. Ponadto nie brakuje też debili, którzy rozrzucają kiełbaski z truciznami czy pinezkami. Później właściciel narzeka, że musi płacić za leczenie, a nie musiałby, gdyby założył mu kaganiec. Pies w kagańcu nie jest w stanie niczego zjeść, więc możemy być spokojni, że nie chapnie nic w ułamku sekundy na spacerze. Wiele osób tłumaczy, że nie zakłada smyczy i kagańca, bo pies zdejmuje obrożę albo nie ma wydłużonego pyska. To tylko głupie wymówki. Dla psów, którym nie da się założyć obroży są specjalne szelki, a kaganiec można dobrać odpowiedni dla każdego pyszczka.

Masz agresora? Myśl o innych!

Każdy właściciel powinien dobrze znać swojego psa i jego nastawienie do obcych ludzi i psów. Jednak często tak nie jest. „Mój pies jest słodki i łagodny, nikomu w domu krzywdy nie zrobił, więc nie zakładam mu kagańca i nie zamierzam!” pisała pewna kobieta w komentarzu pod artykułem o zdarzeniu z jamnikiem na Plantach. Pamiętajmy, że to, że nasz pies jest łagodny dla nas, naszej rodziny czy sąsiadów, których zna, nie znaczy, że będzie łagodny dla zupełnie obcych zwierząt i ludzi. Każdego psa może sprowokować jakiś bodziec. Pisałam już TUTAJ o agresji zwierząt i zachęcam do poczytania.

Ponadto zadbajmy o odpowiednie wychowanie i przemyślmy swoje zachowania, nie tylko wobec psa. Mawia się „jaki właściciel, taki pies” i to jest cała prawda. Najlepszym przykładem są właściciele agresorów z przytoczonych przeze mnie zdarzeń. Zaś biorąc dorosłego psa ze schroniska musimy pamiętać o tym, że takie psy mają zwykle trudną przeszłość. Przez to mogą być nieufne i agresywne. Jeśli wiemy, że nasz pies nie przepada za innymi psami i że ma skłonności do agresji, nie wychodźmy z nim bez smyczy i kagańca. Starajmy się też unikać na spacerach kontaktu z innymi ludźmi i psami, choć to może być wyzwanie. Ja mam sąsiadów, którzy mają wielkiego, agresywnego psa i mnie szlag trafia jak z nim wychodzą, bo nigdy nie zakładają mu kagańca. To jest masakra. Gdyby to było surowo karalne, to by nie było tragedii w postaci zagryzień…

Bądźmy odpowiedzialni za naszego psa

Właściciel psa jest tak samo odpowiedzialny za niego i jego wybryki, jak rodzice i opiekunowie za dziecko. Kiedy dziecko coś komuś zniszczy, to rodzic za to płaci. To rodzic jest wzywany do szkoły, kiedy dziecko jest bardzo niegrzeczne. Tak samo właściciel psa odpowiada za to, że pies ugryzł kogoś lub czyjegoś pupila. Najlepiej zabierać ze sobą na spacer z psem zawsze dowód zaszczepienia czworonoga, aby w razie czego nie mieć poważnych kłopotów. Ponadto słowo „przepraszam” chyba nie jest aż tak trudne do wymówienia, jak i okazanie skruchy. Tymczasem właściciele agresorów wolą uciec albo obwinić pogryzionego o to, że sprowokował i jeszcze się awanturują. Ręce opadają…



Idziemy na spacer z psem – podsumowanie

Pora sobie podsumować to wszystko, co dotąd napisałam. Oto kilka podpunktów, o których warto pamiętać wychodząc z psem na spacer:

  1. Albo spacer z psem, albo zakupy – szlag mnie trafia jak widzę ludzi przywiązujących psy pod sklepem na upale czy deszczu i wchodzących na godzinę na zakupy. To jest pozostawianie psów bez opieki i powinno być karane mandatem, bo naprawdę może się źle skończyć…;
  2. Zawsze zakładajmy smycz i kaganiec – nie będę już powtarzać, wszystko napisałam wcześniej. Dodam, że smycz powinna być mocna i najlepiej przyczepiana do dobrych szelek, aby pies nie mógł nam uciec;
  3. Umieśćmy w obroży (na szelkach) psa zawieszkę lub karteczkę z imieniem psa oraz swoimi danymi w razie, gdyby zdarzyło się, że pies się zgubi. Zachipujmy psa – wtedy zgubiony pupil wróci do nas szybciutko.
  4. Zabierzmy ze sobą dowód ostatniego szczepienia psa;
  5. Jeśli mamy agresora, wybierzmy porę, kiedy mniej ludzi wychodzi ze swoimi psami i mniej uczęszczane miejsce;
  6. Pamiętajmy o sprzątaniu po psie (często właśnie to jest powodem nienawiści ze strony tych, co rozrzucają zatrute jedzenie);
  7. Nakarmmy psa przed spacerem (pies nie może być głodny, by nie kusiły go „smakołyki” w trawie);
  8. Unikajmy chodzenia z psem w okolicach śmietników czy miejsc, w których rozkładana jest trutka na gryzonie (pies może zatruć się nie tylko celowo rozrzuconym jedzeniem, ale również zepsutym, czy trutką na szczury);
  9. Jeśli zauważymy, że pies coś znalazł, reagujmy natychmiast, by nie dopuścić do połknięcia.
  10. Jeśli pies coś znajdzie w trawie albo my sami zauważymy podejrzany kawałek mięsa, kiełbasy, nie zostawiajmy go, tylko sprawdźmy i albo wyrzućmy do śmieci, albo zabierzmy na policję, jeśli znajdziemy w nim coś podejrzanego (ciemny, mocno różowy kolor, proszek, granulki, ostre przedmioty typu szpilki, pinezki, zszywki, a nawet haczyki do wędek lub kolczyków);
  11. Jeśli obawiamy się, że pies zdążył coś połknąć, spróbujmy wywołać wymioty. Jeśli pies nie wykazuje objawów zachowajmy spokój i zabierzmy do weterynarza, który zbada, czy pies ma we krwi truciznę albo obce ciało w układzie pokarmowym i sam wywoła błyskawicznie wymioty.
  12. W razie wystąpienia objawów, jakichkolwiek, pędźmy do weta. Nie zwlekajmy, bo „pewnie coś zjadł, przejdzie mu”;
  13. Czujmy się odpowiedzialni za swojego psa, jeśli go naprawdę kochamy!

Czy można złapać truciciela psów?

Niestety nie jest to łatwe. Tacy zwykle wybierają się na rozrzut „smakołyków” nocami lub nad ranem przed porannymi spacerami. Dlatego najbardziej na baczności muszą się mieć osoby, które wychodzą na bardzo wczesne spacery z pupilami, bo idą do pracy np. na 7 rano. Zwykle z psami chodzi się w parkach, więc i truciciele właśnie tam rozrzucają „smakołyki”. Doskonale wiedzą, że w parku nie ma kamer. Warto więc, aby nawet sami mieszkańcy, właściciele zwierząt, porozumieli się i z własnej inicjatywy zainstalowali w parku choć kilka kamer pułapek. W parkach jest oświetlenie, więc nocne ciemności nie będą przeszkodą w tym, aby coś się nagrało. Fotopułapki też często montowane są w parkach przez obserwatorów zwierząt, np. ptaków. Policja natomiast może zlecić przebadanie zatrutego jedzenia, by dowiedzieć się, czym jest naszpikowane. W ten sposób też można dotrzeć do sprawcy. Ktoś wsadził w kiełbasę haczyki od wędek? Wiadomo, że sprawcą jest wędkarz. A może haczyki od kolczyków? Wtedy sprawczynią jest kobieta robiąca własnoręcznie biżuterię. Wszystko się da, tylko trzeba chcieć.



_____________________________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.