Ocenianie po wyglądzie – czy naprawdę wygląd aż tak się liczy?

Ocenianie po wyglądzie to chleb powszedni, nie tylko w showbiznesie. Tam to już w ogóle kpina, bo paparazzi i portale plotkarskie tylko czyhają na wpadki gwiazd, żeby zrobić zdjęcia, wstawić do internetu i napisać, że tej cycek wylazł spod sukienki, tamtej widać waginę, a jeszcze inna pokazała rozstępy, czy cellulit. Dziś, jak kobieta nie ma minimum 165 cm wzrostu, cyców jak balony (nieważne czy naturalnych, czy silikonowych), wielkiego tyłka i idealnej sylwetki, twarzy i fryzury, od razu jest wyśmiewana, hejtowania i te mankamenty się jej wytyka. Ostatnio zauważyłam nawet, że – o dziwo – grubsze kobiety są uznawane za kobiece, a szczupłe to od razu anorektyczki, szkielety, kościotrupy, powinny jeść więcej. A facet jak nie jest napakowany niczym Hulk i nie ma więcej, niż 175 cm wzrostu, no i dużego między nogami, to też nie jest atrakcyjny. Tymczasem kanony piękna określane są przez ideały z Instagrama, tylko że wszyscy zapominają o tym, że na ideał składa się poza, światło, ustawienia aparatu, a przede wszystkim filtry i przeróbka w photoshopie. No i jeszcze generująca ideały AI. I tak powstają kompleksy, depresje z powodu wyglądu, obsesyjne dążenie do ideału, które kończy się anoreksją, bezmyślne odchudzanie, które kończy się efektem jojo. Najgorsze jest jednak ocenianie po wyglądzie. Jak piękna kobieta, to jest super. Jak brzydka, to głupia, wstrętna, do niczego. Czy naprawdę wygląd jest najważniejszy?
Wygląd – na co mamy wpływ, a na co nie mamy
Wygląd nie powinien być najważniejszy. Nie świadczy o tym, jaki jest człowiek. Może być piękna dama, ale głupia, bezmyślna, wredna, bez wiedzy i inteligencji, a może być brzydka kobieta, która jest uprzejma, sympatyczna, mądra czy utalentowana. Mimo to ocenianie po wyglądzie innych przychodzi nam z łatwością. Zapominamy, że na wygląd praktycznie nie mamy wpływu. Nie wybieramy go sobie sami, ani nie wybierają nam go rodzice. 90% wyglądu to sprawka genów, dlatego często jesteśmy podobni do rodziców. Kolejne 5% to kwestia naszego stanu zdrowia. Różne choroby, blizny po zabiegach i wypadkach, niski wzrost z niedoboru hormonu, bardzo szczupła sylwetka, zmiany skórne – to efekty problemów zdrowotnych, mniej lub bardziej poważnych. Tylko ostatnie 5% to to, na co mamy wpływ i jest to:
- ubiór i fryzura;
- dieta i aktywność fizyczna lub jej brak;
- higiena;
- kosmetyki i zabiegi kosmetyczne;
- leczenie tego, co da się leczyć (problemy skórne, zęby itd.);
- makijaż.
Nie mamy wpływu na nasz wzrost, wielkość biustu, długość nóg, kształt twarzy, nosa, znamiona na skórze. Mamy za to wpływ na to, czy jesteśmy czyści, schludnie i właściwie do okazji oraz pory roku ubrani, uczesani, czy jesteśmy szczupli, czy grubi (bo to zależy od diety i aktywności – jeśli obżeramy się i nie ruszamy, to skazujemy się na otyłość, ale możemy też schudnąć), czy stosujemy odpowiednie kosmetyki, leczymy trądziki, azs, zęby itd. I to, na co mamy wpływ, można oceniać, a nie to, na co wpływu nikt nie ma.
Ocenianie po wyglądzie a body positive
Swego czasu głośno było o ruchu body positive. Ten ruch nie jest dobrym pomysłem. Promuje bowiem głównie otyłość, czyli to, na co mamy wpływ, bo możemy jej zapobiec odpowiednim stylem życia i możemy schudnąć, jak już utyjemy. W dodatku otyłość sprzyja ciężkim chorobom układu krążenia, układu pokarmowego, cukrzycy oraz problemom z kręgosłupem czy stawami. Tego absolutnie nie powinno się promować. I na szczęście ludzie się temu promowaniu nie dają, chociaż nie brakuje takich, którzy przekonują, że otyłość to sprawka genów czy problemów zdrowotnych. No cóż, jeśli rodzice są grubi to zwykle dziecko też, ale to nie tylko sprawa genów, ale też takiego samego karmienia dziecka. Taka prawda.
Czasem otyłość może być skutkiem choroby tarczycy czy brania sterydów, jednak 95% otyłych ma to na własne życzenie i tyle. Dlaczego otyłość to coraz większy problem tylko krajów rozwiniętych? Jakoś nie ma tego problemu w Afryce czy Azji, a to dlatego, że tam, gdzie biedniej, tam mniej jedzenia, a w dodatku tam jadają mniej przetworzonego. My mamy za dużo, wszystko przetworzone, a do przetwarzania trzeba tłuszczu, cukru, łączenia składników, więc zwiększa się kaloryczność jedzenia. Dlaczego większość kucharzy ma nadwagę lub otyłość? Bo próbują tego, co gotują, bo próbują mnóstwa rzeczy jako jurorzy w kulinarnych programach, zawodach, bo prowadzą blogi, vlogi, programy i to, co w nich ugotują, muszą zjeść. Taka prawda!
Dodatkowo body positive promuje wszystko, niezależnie od tego, na co mamy wpływ, a na co nie. Nie powinno się promować ani otyłości, ani zaniedbania, braku higieny, schludności czy tony makijażu, zamiast leczenia trądziku czy innych problemów skórnych, tatuaży i kolczyków na całym ciele, ust jak u ryby. Body positive powinien promować wyłącznie to, na co nie mamy wpływu i co jest w pełni normalne fizjologicznie lub spowodowane chorobą – wzrost, małe piersi, cellulit, blizny, zmiany skórne niemożliwe do leczenia. Body positive powinien uczyć patrzenia na wygląd inaczej, rozumienia, że nie powinien być najważniejszy i nie wszystko jest efektem zaniedbania czy lenistwa. Powinien uczyć, że osoby, które schudły trzeba podziwiać niezależnie od tego, czy schudły same, czy robiły operację. Każda pokazuje, że jak się chce, to się da, a zamiast podziwu często słyszy, że teraz jest znowu za chuda, że i tak wygląda okropnie, bo jej skóra wisi. I powinien uczyć, że ocenianie po wyglądzie jest złe, bo wygląd nie świadczy o tym, jaki jest człowiek.
Najczęstsze kompleksy kobiet, które ja w sobie cenię
Ocenianie po wyglądzie prowadzi do kompleksów. Panów to też dotyczy, ale w mniejszym stopniu, niż kobiet. Kobiety potrafią mieć kompleksy przez takie głupoty jak pieprzyk na twarzy czy rozstęp po ciąży. Najczęściej jednak te kompleksy dotyczą kilku aspektów wyglądu, które były również kompleksami dla mnie. Jednak nauczyłam się je doceniać, zauważyłam ich zalety, bo ja we wszystkim staram się szukać plusów. Jakie to aspekty? Otóż:
- Niski wzrost – Często kobiety mające poniżej 170 cm wzrostu zaczynają mieć z tego powodu kompleksy. Głównie z obawy, że są za niskie dla mężczyzn, bo, nie oszukujmy się, niewielu jest mężczyzn mających poniżej 170 cm wzrostu. Można znaleźć kilka minusów bycia niskim, ale ja się na tym nie zamierzam skupiać. Ja mam 153 cm wzrostu i jakoś nie mam z tego powodu kompleksów. Przeciwnie! Lubię mój wzrost! Dla mnie całkiem zabawne jest to skakanie po krzesłach i stołach, żeby coś dosięgnąć. No i mam satysfakcję, że sobie potrafię poradzić, bo nie jestem typem żebrzącym o pomoc. A jaką uciechę mam w busie, kiedy ktoś „pół metra” ode mnie wyższy stoi zgarbiony z głową opartą o sufit, a ja stoję normalnie, prościutko i wygodnie. 😉
- Bardzo szczupła sylwetka – anorektyczka, szkielet, kościotrup, facet nie pies i na kości nie leci, skóra i kości – ile ja się takich tekstów nasłuchałam. Dodając niski wzrost, od dzieciństwa byłam karłem, krasnalem, skrzatem, zgredkiem, pchłą, mrówką. Dziś większość tych określeń odebrałabym jako komplementy. Niskie osoby mają często problemy z wagą, bo każdy nadprogramowy kilogram od razu widać. Ja tego problemu nie mam, mogę jeść i nie tyję. Długo mieszczę się w te same ciuchy, co też mi się podoba, bo ze względów sensorycznych (autyzm) nie lubię zmieniać garderoby. Wszędzie się zmieszczę i łatwo mnie przenieść, gdyby coś mi się stało. Ile plusów?!
- Małe piersi – To chyba najgorszy kompleks kobiet. Dlaczego? Bo faceci oglądają się tylko za wielkimi balonami i na nich kończy się ich ocenianie po wyglądzie. Ja mam małe piersi i jestem z tego zadowolona. Dlaczego? Po pierwsze, przynajmniej są proporcjonalne do mojego ogólnego, drobnego wyglądu. Po drugie, mogę skakać, tańczyć ulubioną zumbę, ćwiczyć i nic mi nie podskakuje i niepotrzebnie nie obciąża. Do tego małe piersi nie obciążają kręgosłupa i na starość nie obwisną, nie będą mnie ściągać do dołu swoim ciężarem i powodować mojego garbienia się. I tak można by wymieniać. Tak więc wielkopiersiaste zastanówcie się, czy lepiej na starość chodzić wyprostowaną, nawet jeśli małe piersi będą troszkę wisieć, czy jeździć cycami po ziemi i marzyć chociażby o taczkach, żeby kręgosłup mniej bolał.
- Krótkie i krzywe nogi – Każdy facet lubi długie nogi, więc niskie kobiety, które automatycznie mają krótsze nogi mają z tego powodu kompleksy. Ja w dzieciństwie musiałam brać analog hormonu wzrostu, bo inaczej nie urosłabym nawet tyle ile mam. Analog powoduje jednak głównie wzrost kości długich czyli rąk i nóg. A że powinnam była wtedy ćwiczyć, a nie ćwiczyłam to ręce i nogi mam dość długie i chude, a nogi trochę krzywe. Jednak ja sama na to uwagi nie zwracam, bo bym mogła się załamać, a po co mi wpadać w doły.
- Twarz – Twarz jest głównym elementem wyglądu. Ocenianie po wyglądzie drugiego człowieka opiera się właśnie na twarzy. Nawet faceci zwracają na nią uwagę, mimo że wolą pogapić się na wielkie piersi. Kobiety często wstydzą się tego, że muszą nosić okulary, że mają niedoskonałości na twarzy, że nos krzywy czy za duży, oczy nie takie, worki pod oczami itp. Przykrywają twarze toną tapety zmieniając wygląd nie do poznania. I po co? Natury nijak nie oszukasz. Ja bardzo cenię sobie naturalność. Na szczęście mam dość ładną cerę, mam ładny uśmiech mimo trochę krzywych zębów (nie stać mnie na aparat) i to mi wystarczy. Uśmiech to najlepszy make-up kobiety! Okulary są moim nieodłącznym towarzystwem od 6 roku życia. Przywykłam do nich. Był czas, że chciałam je zmienić na soczewki, ale zmieniłam zdanie widząc jak naokoło osoby w rodzinie i znajomych zaczęły mieć kłopoty z oczami przez soczewki. Poza tym moje oczy łzawią od byle czego, a krojenie cebuli mimo mojej pasji do gotowania to najgorszy koszmar. Osobiście uważam, że odpowiednio dobrane okulary potrafią dodać urody, a przede wszystkim wrażenia, że osoba, która je nosi jest mądra i ma więcej w głowie niż te otapetowane, obotoxowane i których ulubionym miejscem jest solarium.
Odnoszę wrażenie, że ocenianie po wyglądzie jest głównie domeną zakompleksionych na punkcie swojego wyglądu i niemających swojego życia. Tacy szukają dowartościowania w dokopaniu innym, tylko nie myślą, jaką krzywdę mogą wyrządzić. Jeszcze większą wyrządza instagram, tiktok i rolki typu „rób to codziennie, a będziesz mieć płaski brzuch w 7 dni albo kaloryfer w miesiąc”. Ludzie naiwnie w to wierzą, robią ćwiczenia i kiedy nie ma obiecywanych efektów myślą, że coś z nimi jest nie tak skoro u nich ćwiczenia nic nie dały. Tak kompleksy tylko rosną. Problem oceniania po wyglądzie zaczyna się jednak już w szkole, bo dzieci są brutalnie szczere i wytkną innym wszystko, a rodzice nie uczą, że tak nie wolno i sami dają przykład, oceniając innych. Pamiętajmy – wygląd nie jest najważniejszy, nie świadczy o człowieku i nie można ot tak po nim nikogo oceniać.
_______________________________________________________________
Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.

Comments
~dziewczyna
Ja mam 172 cm i jestem też bardzo chuda. Jem za dwóch, ale nie mogę przytyć, mam straszne kompleksy z tego powodu, nie mogę normalnie przejść po ulicy żeby nie myśleć, że ktoś patrzy sie na moje nogi (bo one głównie chodzi) i myśli, że są za chude, a ja jestem chodzacym szkieletem. Wiem, że niektorzy są o wiele chudsi, ale yrudno mi siebie zaakceptować. Wiele osób mowi mi, że mam ładną figurę i pewnie wiele myśli, że okropną, a juz kiedy udaje mi się pogodzić ze swoją naturą, ktoś wjeżdża z jakimś głupim tekstem i. Wszystko sie sypie. W każdym razie cieszę się, że istenieja osoby, ktore to rozumieją i akceptują 😉 pozdrawiam
PS: trochę się rozpisałam i nadużyłam "że" xp
~kathma
Ogólnie mam inne zdanie na temat kompleksów kobiet, nie uważam że mężczyźni gapią się na biust i długie nogi. Ale z jednym absolutnie się nie zgadzam: mężczyzn POWYŻEJ 170 cm wzrostu jest jak na lekarstwo. Sama mam 167 cm wzrostu i przeważnie wśród moich znajomych byli mężczyźni wzrostu 170 cm i niżej, nie raz "podrywali" mnie faceci niżsi ode mnie. Więc dla mnie osobiście znaleźć mężczyznę powyżej 170 cm było ciężko