Lekcje WF – szkolny dramat wielu dzieci i dramat polskiego sportu

Ostatnio wraz z rozpoczęciem roku szkolnego wróciłam trochę do szkolnych tematów. Kiedyś już pisałam o tym, jak wygląda nauka języków, ale jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia – lekcje WF. O nim też pisałam już bardzo dawno, ale postanowiłam tamten wpis odświeżyć. Lekcje WF pełnią ogromną rolę w rozwoju dzieci. A przynajmniej powinny pełnić, bo powinny zachęcać do ruchu, sportu, pokazywać, jak ważny jest ruch dla naszego zdrowia oraz wyławiać talenty, które w przyszłości mogłyby zdobywać dla siebie i dla Polski medale na światowych zawodach. Jednak tej roli nie pełnią. Ba, dla wielu dzieci są szkolnym dramatem, który pozostawia traumę i niechęć do aktywności. To z kolei prowadzi do otyłości, problemów fizycznych oraz niechęci do sportu, co przekłada się na brak dobrych sportowców. Trwają MŚ w lekkoatletyce. Wygląda na to, że raczej żaden z Polaków nie zdobędzie tam medalu. Skończyła się era naszej dominacji w rzucie młotem czy skoku o tyczce. Następców mistrzów brak. Podobnie jak w skokach narciarskich. Łatwo zwalić winę na system, brak pieniędzy. Tylko że najpierw muszą być wyniki dające na coś nadzieję, żeby była kasa. Proste. A jak mają być wyniki, jak coraz mniej osób ma predyspozycje do sportu, a choćby miały, to coraz mniej jest do tego chętnych? To właśnie WF jest początkiem drogi sportowca, a tymczasem lekcje tylko bardziej zniechęcają. Coraz więcej dzieci ma zwolnienia. Dlaczego tak jest?

Lekcje WF – skąd ta plaga zwolnień

Kiedy chodziłam do podstawówki czy gimnazjum, nie pamiętam, jak słowo daję, żeby ktoś miał zwolnienie, no chyba, że czasowe, bo się nabawił jakiegoś urazu w domu czy gdzieś poza szkołą. W liceum natomiast parę osób miało zwolnienie, ale tylko parę. Dziś jest to plaga. Coraz więcej dzieciaków nie chce ćwiczyć na WF i nie jest to tylko kwestia lenistwa. Do tego dochodzi łatwość w uzyskaniu papierka od lekarza i przyzwolenie na to szkół oraz rodziców, bo wiele osób też pamięta lekcje WF jako gehennę i traumę. Wygląda na to, że dziś niewiele się pod tym względem zmieniło. Lekcje WF nie wyglądają, tak jak powinny. Są źle prowadzone. Z czego to wynika? Z jednej strony z narzuconego programu nauczania i tego, co ma podlegać ocenie, bo z WF ocena też musi być na świadectwie i wlicza się do średniej. Z drugiej zaś z niekompetencji nauczycieli, którzy albo są z przypadku, albo są jakimiś niedoszłymi, niespełnionymi sportowcami i się wyżywają na uczniach za to, że zamiast zdobywać medale, muszą uczyć w szkole za grosze. Co więc sprawia, że jest tyle zwolnień? Otóż:

1. Zły sposób prowadzenia zajęć

Wiadomo – ilu wuefistów, tyle sposobów prowadzenia lekcji. Większość jednak robi to źle. Jedni zapominają, że dzieci to nie sportowcy i od razu fundują wycisk na rozgrzewce, która owszem jest potrzebna, żeby potem nie było zakwasów, ale nie musi być taka jak przed dwugodzinnym meczem. Do tego dochodzi wieczne marudzenie, że nie tak ktoś coś robi, że źle technicznie, zmuszanie do rozciągania się aż do bólu, np. do dotknięcia czołem kolana w siadzie płotkarskim. Nauczyciele zapominają, że każde dziecko jest inne i ma inne możliwości, zwłaszcza że dla wielu dzieciaków lekcje WF to pierwsza w życiu taka dawka ruchu, bo na co dzień siedzą tylko z telefonami. W zeszłym roku wprowadzone do szkół testy sprawnościowe (będące tylko źródłem stresu) pokazały dramat, jeśli chodzi o sprawność dzieci. Nie znaczy to jednak, że gnębienie i zmuszanie do prawidłowych ćwiczeń magicznie zmieni sytuację.

Inni wuefiści z kolei totalnie olewają dzieciaki. Rzucą piłkę – macie i grajcie sobie. Nie kontrolują, czy dzieciaki robią to dobrze i fair wobec innych. Dzieci muszą same podzielić się na drużyny, a to skutkuje wykluczaniem słabszych, mniej lubianych, tworzeniem drużyn mocniejszych i słabszych z nierównymi szansami. Potem nauczyciel lepszym bije brawo, a słabszych gani i poucza. Do tego dochodzi wieczne narzucanie uczniom, co mają robić, bez zapytania, co chcieliby robić, w co grać. No i słabe urozmaicenie zajęć. Na WF dzieciaki powinny poznawać zasady różnych dyscyplin, uczyć się tego, jak ważny jest ruch i jakie aktywności mogą uprawiać na co dzień (rower, rolki, taniec, aerobik, zumba), uczyć się podstaw samoobrony i sportów walki, uczyć się o mięśniach, ścięgnach, więzadłach, co od nich zależy i jak nie zrobić sobie krzywdy. Powinny mieć wycieczki na różne obiekty sportowe (basen, stadion piłkarski, lekkoatletyczny, kort tenisowy, lodowisko itd.). Jaka byłaby to atrakcja, gdyby mogły popróbować biegania na prawdziwej bieżni, przeskoczenia przez prawdziwy płotek, skoczenia na prawdziwej skoczni w dal, oddania rzutu na prawdziwej rzutni prawdziwym oszczepem, dyskiem, kulą. Tak powinien wyglądać WF, a nie tylko odbijanie piłki, siatkówka rzucana, kopanie w piłkę itd. Jak WF ma nie nudzić, jak ciągle wygląda tak samo?

2. Zły system oceniania

WF to zupełnie inne lekcje. Nie ma sprawdzianów czy ustnych odpowiedzi. W programie są określone ćwiczenia, które trzeba przeprowadzić z uczniami i wystawić oceny za ich wykonanie. Tylko, że znów zapomina się o tym, że uczniowie to nie sportowcy mający zawsze równe szanse. Jedni są lepsi, a inni mniej sprawni fizycznie. Jeden zrobi 40 albo i więcej brzuszków w te 30 s., a inny ledwie 20. Czy to musi oznaczać, że ten, co zrobił 40 dostanie 5, a ten, co 20 dostanie 2 lub 3? Moim zdaniem każdy powinien być oceniony indywidualnie. To, że ktoś wysoko postawił poprzeczkę nie znaczy, że wyniki wszystkich należy przyrównywać do tego najlepszego.

Poza tym uważam, że dobrze byłoby dać możliwość tym słabszym zrekompensowania gorszych ocen np. oceną z aktywności. Ja niemal na każdych lekcjach miałam tak, że jak ktoś uzbierał 5 plusów za aktywność, dostawał 5 do dziennika. Na każdej lekcji, tylko nie na WF. Niby dlaczego? Przecież taka ocena, na którą złożyłyby się plusy za aktywność, starania, postępy i frekwencję (mam tu na myśli samo ćwiczenie na lekcji, a nie nieobecność), naprawdę mogłaby podwyższyć ocenę końcową. Bo czy dla was to jest dziwne, że uczeń, który ma same piątki, a z WF jest słaby, nie ma ochoty, by zła ocena z takiego przedmiotu popsuła mu średnią? Dla mnie nie. I to jest też istotny powód zwolnień. Moim zdaniem WF powinien być do zaliczenia frekwencyjnie. Nie powinno być ocen. Albo nauczyciel wskazuje ćwiczenia i dzieci mają ćwiczyć też w domu i przygotować się na zaliczenie danego ćwiczenia na ocenę, a nie dzieci przychodzą na lekcję i dopiero dowiadują się, że dziś jest coś na oceny. Żaden sportowiec bez treningów nie startuje w zawodach ani nic nie osiąga.

3. Obawy uczniów o bycie gorszym

Sama coś o tym wiem. Dokładnie to przerabiałam na własnej skórze… Zawsze najmniejsza, najdrobniejsza w klasie… nie miałam szans. Obawa przed potępieniem ze strony nauczyciela, ale i ze strony kolegów, a koledzy potrafią dać mocno w kość… Wyśmiewają się, wytykają palcami… Wybieranie do drużyn – zawsze najsłabszy zostaje na koniec, bo nikt go nie chce… ale w końcu gdzieś dołącza i zaczyna się granie i może sobie biegać, latać, czekać, wyciągać ręce, a piłka i tak nigdy do niego nie trafi, no chyba, że przypadkowo, tylko dlatego, że ktoś inny upuści, bo wszystkim się wydaje, że taki może tylko wszystko zepsuć, bo mu i tak zaraz odbiorą piłkę, bo nie dorzuci do kosza, bo nie przebije piłki nad siatką. To właśnie było dla mnie najgorsze. Były trudne momenty, chwile zwątpienia, ale w sumie nawet motywowało mnie to, żeby próbować, próbować być lepszą, wzbudzało we mnie chęć pokazania im, że nie mają racji uważając mnie za słabeusza, choć próbowali zawsze mi pokazać, że jestem do niczego… niewiele to dawało, ale przynajmniej nie miałam ochoty załatwiać zwolnienia z ćwiczeń, ba, mama by w życiu na to nie pozwoliła. Ostatecznie mimo moich 150 cm wzrostu brylowałam w koszykówkę. I miałam z tego dziką satysfakcję. Ale ćwiczenia na oceny były dla mnie trudne. Bo obawa o bycie słabszym to też obawa o gorszą ocenę, a gorzej niż 4 z WF to przecież wstyd, bo na WF nic nie trzeba się uczyć.

4. Brak motywacji i programów dla różnych osób

To jest tak naprawdę kolejny błąd nauczycieli. To oni powinni zadbać, by uczniowie mieli motywację, a zwłaszcza ci słabsi, którzy ciągle mają chwile zwątpienia w swoje możliwości, co jest potęgowane przez zachowanie kolegów wobec nich. Nauczyciel powinien umieć porozmawiać, pocieszyć, a nie tylko cisnąć i gnębić. Poza tym motywacja do aktywności to też częściowo sprawa rodziców. Pozwalają na siedzenie w domu z telefonem, przy komputerze, nie tłumaczą, dlaczego ruch jest ważny dla zdrowia i dzieciaki nie mają motywacji. Problemem jest też brak programów dla różnych osób. Nawet osoby z niepełnosprawnościami pewne rzeczy mogą robić. Osoba na wózku może rzucać piłkę do kosza albo z kimś poodbijać, osoby mające problemy z kręgosłupem mogą wykonywać ćwiczenia zalecone przez lekarza itd.

5. Pot i komfort kolejnych lekcji

Przynajmniej raz w tygodniu WF jest pierwszą lekcją. To sprawia, że po WF dzieciaki są nie tylko zmęczone, ale i porządnie spocone nie tylko z wysiłku, ale i stresu. Chłopaków to mało obchodzi, ale dziewczyny, zwłaszcza nastoletnie, które zachowują się jak księżniczki, stwierdzają, że nie będą ćwiczyć, bo nie mają zamiaru śmierdzieć potem przez cały dzień. Wydaje się to nienormalne. Za moich czasów nie zwracało się uwagi na to, że się śmierdzi, ba, nie brakowało osób, które koszulkę miały na sobie i tylko zdejmowały bluzę w szatni, a po lekcji z powrotem zakładały bluzę na tą koszulkę. Ale dla wielu osób jest to dyskomfort. Z drugiej strony mamy zwykle lekcje WF jako dwie ostatnie. Bardzo łatwo zwolnić się z tak usytuowanych w planie zajęć, zwłaszcza że z kolei dzieciaki odczuwają zmęczenie po wszystkich wcześniejszych lekcjach.

To kilka podstawowych powodów plagi zwolnień. Pewnie jeszcze coś by się znalazło, ale te są moim zdaniem najważniejsze. Ja też nie lubiłam za bardzo WF-u, a teraz? Jeżdżę na rowerze, rolkach, ćwiczę… i jestem pewna, widząc dziś moje niektóre koleżanki, ba – większość – to wydaje mi się, że na rolkach nie przejechałyby nawet kilometra albo ledwo zrobiłyby te 10 przysiadów. Nie ma co się zniechęcać do ćwiczeń, nawet jeśli nie jest się do końca sprawnym. Wystarczy robić to, co się może. Bo gdyby się nie mogło nic, to bardzo by się chciało móc. No i jeszcze dziewczyny – okres to nie powód do niećwiczenia, wierzcie mi! Dla mnie WF pierwszego dnia był wybawieniem! Musicie wiedzieć, że ruch jest najlepszy na ten ból! Ale nie zmienia to faktu, że lekcje WF powinny się zmienić. Nauczyciele powinni zmienić podejście. Szkoły też. Lekcje WF trzeba uczynić atrakcyjnymi, a nie nudnymi albo powodem do poniżania słabszych.

_______________________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.