Koronawirus a copywriting
Jak wiecie, kochani, sytuacja niestety jest jaka jest. Koronawirus torpeduje naszą gospodarkę, a rząd nie pomaga, a wręcz szkodzi jej jeszcze bardziej wprowadzając kolejne obostrzenia. Ale dlaczego posuwa się do tak drastycznych kroków? Wszystko przez tumanów, którzy obowiązujących dotąd przepisów nie traktowali poważnie i wydawało im się, że jeśli nie są na przymusowej kwarantannie, to ich nie musza przestrzegać. Rząd tylko wprowadza kolejne obostrzenia zamiast zrobić coś, by umożliwić tym najbardziej zagrożonym firmom przetrwanie. To wszystko ma wpływ na wiele branż. Ja postanowiłam napisać, co o tym wszystkim myślę i jak sytuacja wpływa na moją branżę, czyli copywriting.
Jak w niewoli…
Coraz większe obostrzenia wprowadzane przez rząd sprawiają, że zaczynam się czuć jak w niewoli. Z dnia na dzień Polska przestała być wolnym krajem. Rozboli mnie ząb i będę musiała cierpieć, bo dentyści nie przyjmują. Gdybym miała psa, który byłby chory albo nagle się rozchorował, to nie miałabym jak iść z nim do weterynarza. Na wizytę do domu też nikt nie przyjdzie. Dzisiaj w dodatku zakazali zabiegów rehabilitacyjnych. To już jest dla mnie szczyt wszystkiego. Chore i przerażające. Z dnia na dzień ludzie i dzieci, które walczą o pełną sprawność zostały zostawione same sobie. Odebrano im prawo do odzyskania sprawności. W domu niby można ćwiczyć, ale to rehabilitant przecież wie, jakie ćwiczenia są odpowiednie, a poza tym wiele osób potrzebuje sprzętu, który jest tylko w gabinetach, a nie w domu.
Odwołano też psychoterapie i za chwilę to więcej będzie samobójstw niż zgonów na tego zasranego wirusa. Małe firmy i wszystkie osoby, które są z powodu sytuacji na zwolnieniach i są skazane na zasiłek chorobowy wynoszący dużo mniej niż pensja także zostały na lodzie. Kasy nie ma, ale ZUS-u, właścicieli lokali, spółdzielni mieszkaniowych, banków, w których ludzie mają kredyty czy dostawców prądu, gazu, internetu, operatorów telefonów nie obchodzi koronawirus i to, że ludzie i firmy nie mają kasy i mimo że w tych firmach też wszystko jest inaczej i ludzie teraz nie pracują, to kasa musi się zgadzać, nieważne, że ludziom i firmom się nie zgadza…
To jest jakaś totalna paranoja. Może niech jeszcze sklepy zamkną całkiem i poumierajmy z głodu i jeszcze niech czekają z pałami na każdego, kto się w ogóle ośmieli wyjść z domu… Ja się czuję jak w niewoli. Nawet ja, dla której dom jest najlepszym miejscem i za wychodzeniem nie przepadam. Niby więc nie powinnam narzekać, ale jestem osobą z podejrzeniem spektrum autyzmu w łagodnej formie i każde wyjście to dla mnie zawsze jakiś stres. Teraz niestety każde wyjście, choć rzadziej niż zwykle, przeżywam jeszcze bardziej.
Jeszcze jak by tego było mało, telewizja dostała świra od tego wirusa i zabrali wszystkie najfajniejsze programy, nie ma sportu, który jest wręcz moją obsesją, a teraz jeszcze chcą przerwać mój ulubiony serial Sprawiedliwi. Ech… dziwne naprawdę to jest dla mnie, żeby zdejmować z anteny programy i seriale, które są już dawno ponagrywane. Nie dość, że trzeba siedzieć w domu, to nawet nie będzie na co już w ogóle popatrzeć i nawet telewizji już oglądalność nie obchodzi. Brak mi słów i chce mi się wyć… mam tego wszystkiego już dość.
Wpływ sytuacji na copywriting
No, ale miało być o sytuacji w mojej branży. Cóż, cieszę się, że mam taką pracę, nie muszę codziennie wychodzić czy martwić się co dalej. Chociaż z tym ostatnim to nie tak do końca. Niestety. Wirus dosięgnął i copywriting. Wpływ sytuacji na moją branżę również zaczyna być coraz bardziej widoczny. Pozostaje mi tylko cieszyć się, że nie spieszyłam się z zakładaniem działalności, bo bym pewnie teraz też splajtowała. Mam na szczęście prywatnych klientów, ale tylko stałych. Nowych od pewnego czasu nie widać. Utrzymuję się dzięki tym stałym klientom oraz pisaniu na portalach, na które mam teraz znacznie mniej czasu przez pracę dla tych właśnie stałych klientów. Kryzys w mojej branży zauważam w trzech aspektach:
1. Ilość copywriterów
Niestety w obecnym czasie copywriting zrobił się bardzo popularny. Na co dzień wszyscy etatowcy psioczą na copywriterów, influencerów, że nieroby, że to, tamto, zarabiają nic nie robiąc itd. Teraz za to nagle kiedy swojej pracy nie ma i trzeba w domu siedzieć, dodatkowa kasa i zajęcie jak ulał! Wszystko przez to, że tak łatwo w tym zawodzie zacząć. Przez nadmiar copywriterów trudniej będzie teraz o zlecenia, bo konkurencja będzie jeszcze większa. Do tej pory była już bardzo duża. Dodatkowo za copywriting biorą się osoby, które nie mają żadnego pojęcia o tej pracy. Potem klienci dostają słabe teksty i tylko zwiększają wymagania do niebotycznych rozmiarów albo płacą marne grosze. Widzą, że za marne stawki i tak ktoś im pisze, to co będą więcej płacić.
Szczególnie widać to na portalu GoodContent, gdzie po naszym narzekaniu na najmniejszą w historii ilość zleceń, admini opublikowali nam statystykę. Pokazuje ona, że zleceń jest niemal tyle, co zawsze (100-200 dziennie), ale nagle wzrosła znacznie ilość copywriterów. Zaproponowaliśmy blokadę rejestracji nowych, bo zleceń nie widać, mimo że są. Jest tak dlatego, że zaraz znikają, jak tylko się pojawią. Trzeba by siedzieć na portalu od rana do nocy i odświeżać bez przerwy, żeby coś złapać. Nie ma szans na to przy prywatnych zleceniach i innych zajęciach w domu. Nie ma więc szans na zarobek. Marne pocieszenie jest takie, że może osoby, które teraz próbują swoich sił, przekonają się na własnej skórze, że co do łatwości naszej pracy się mylili i to bardzo.
2. Ilość zleceń
Dziś opublikowana na forum GoodContent przez adminów kolejna statystyka pokazała, że już wczoraj zleceń było mniej o 50. Niestety, tego też trzeba się spodziewać. Firmy, chcąc przetrwać szukają sposobów na zaoszczędzenie pieniędzy. Będą więc rezygnowały z usług, które nie są niezbędne, a do takich zalicza się i copywriting. Mają zresztą też teraz czas w domu na to, by coś napisać samemu i w ten sposób mogą zaoszczędzić. Należy więc spodziewać się spadku ilości zleceń, co przy wzmożonej chęci Polaków na bycie copywriterami może doprowadzić do katastrofy w branży.
3. Oczywiście kasa
No to już wiadomo, że jak kryzys, to i kasy wiele teraz nie będzie. Copywriting nie należy do branż, w których można zarobić krocie, ale teraz to już w ogóle jest masakra. Po pierwsze, ci klienci, którzy nie zrezygnują ze zlecania, nie będą chcieli dużo płacić. To widać choćby po stawkach na GoodContent. Mimo wprowadzenia kategoryzacji tekstów z minimalnymi stawkami, nie zwiększyły się, a wręcz przeciwnie – zaniżyły. Zobaczymy jak będzie dalej, ale ja myślę, że to wynika z chęci zaoszczędzenia w kryzysie.
Ja borykam się z jeszcze jednym problemem związanym z pieniędzmi. Jeden stały klient płaci mi zaraz, jak tylko dostaje teksty. Natomiast klientka płaci raz w miesiącu, po tym jak wysyłam jej rozliczenie. Niestety na przełomie lutego i marca miałam taki nawał zleceń, że wysłałam jej rozliczenie za luty dopiero w połowie marca. Dopiero wtedy miałam czas, żeby je przygotować. Kiedy nie dostawałam pieniędzy, zapytałam o nie i czego się dowiedziałam? Że szanowna klientka jest na kwarantannie, a w biurze też nikt nie pracuje, wszyscy zdalnie i mi nie zapłaci. Dopiero po Wielkanocy będą wypłacać (to jest agencja i pracuje dla nich wielu copywriterów). I oczywiście ich nie obchodzi, że przez nich zostanę bez pieniędzy. Co, gdybym miała tylko ją? Zostałabym bez kasy! To jest jakaś totalna paranoja!
Apeluję więc do wszystkich, którzy nagle zaczynają doceniać copywriting o łaskawe powstrzymanie się od pchania łap do tej branży. Nic teraz nie zarobicie, bo będzie tylko gorzej i jeszcze spieprzycie sytuację tym, którzy sobie dobrze radzą. Ostrzegam tylko…
Szukam plusów
Jak widać, w mojej branży też nie jest teraz lekko. Mimo to, cieszę się, że nie mam innej pracy, w której byłoby jeszcze gorzej i że nie spieszyłam się z zakładaniem firmy. Trudno teraz o optymizm. To wszystko przyprawia prawie o depresję, ale ja staram się trzymać głowę do góry i jak zawsze szukam pozytywów. I znalazłam całe mnóstwo. Otóż, cieszę się, że nie jestem w skórze:
- młodych par, które miały brać ślub po Wielkanocy i teraz nawet gdyby nie chciały odwoływać, nie mają nic do powiedzenia. Niestety lokale nie pracują i nie wiadomo czy ci ludzie w ogóle odzyskają pieniądze za usługi już poopłacane;
- par, które miały zaplanowane chrzciny dziecka;
- kobiet, które teraz muszą rodzić dzieci, bo nawet porodówki szpitale potrafią zamknąć. Nie rozumieją, że dziecko w brzuchu nie poczeka z przyjściem na świat do odwołania;
- ludzi mających psy i inne zwierzaki, którym nie wytłumaczy się, że nie można wyjść na spacer czy iść do weta, mimo że lek jest niezbędny albo zwierzak właśnie się rozchorował;
- osób, które mogą stracić pracę lub są właścicielami małych firm;
- osób niepełnosprawnych, którym odebrano rehabilitację;
- ludzi chorych psychicznie, którym zabrano możliwość psychoterapii;
- osób cierpiących z powodu bólu zębów, które nie mogą iść do dentysty;
- rodziców dzieci w wieku szkolnym, którzy muszą pogodzić pracę zdalną ze zdalnym nauczaniem dzieci, zwłaszcza w rodzinach wielodzietnych z jednym komputerem na cały dom;
- 8 klasistów i maturzystów, którzy tak jak rok temu przez prostesty głupich nauczycieli i podwójny rocznik, teraz przez wirusa nie wiedzą, co z egzaminami, rekrutacjami do liceów i na studia;
- rodziców dzieci przebywających w szpitalach, którym zabrania się bycia z dziećmi, co jest dla mnie największą paranoją wszechczasów już, a także wszelkich osób przebywających w szpitalach, których nikt nie może odwiedzić;
Cała ta paranoiczna sytuacja, którą mamy dzięki naszemu rządowi i zakazom powoduje masę ludzkich dramatów, które nie powinny się wydarzać! U mnie do dramatu daleko, ale i tak mocno to wszystko przeżywam i mam dość tych zakazów. Ja na nie nie zasługuję, bo od początku stosuję się do wszystkiego i nie łamię żadnych zasad. Niech dają obostrzenia tym debilom, którzy łamią zasady, a nie wszystkim… Za jakiś tydzień poznacie sytuację ze strony singla, bo ciągle tylko mówi się o rodzinach, dzieciach, nauce, a o singlach i samotnych nie myśli nikt. Zapraszam.
Comments
Nikola
Niech żyje koronawirus! Zanim się rozprzestrzenił zaczęłam się interesować copywritingiem, ale teraz widząc to twoimi oczami, chyba odpuszczę, przynajmniej na jakiś czas – póki mi głód w oczy nie zajrzy. Jako studentka pracująca na zlecenie prędzej czy później niestety będę się z tym problemem borykać.
Ale inni mają gorzej – uważam to za najgorsze pocieszenie, bo jakoś nie jestem osobą cieszącą się z czyjegoś nieszczęścia.
Byleby przeżyć, to jest najważniejsze!
Ściskam, Nikola.
[wyrywniki.blogspot.com]