Felieton: Wygodna śmierć, czyli elektryczne hulajnogi

Wydawałoby się, że to, co elektryczne, może zabić przez porażenie prądem. Nic bardziej mylnego. Już pisałam kiedyś felieton o technologiach, ale tym razem zamierzam skupić się na samych elektrycznych pojazdach. Bo one porażają mózg. Całkiem wyłączają myślenie. A hulajnogami jeżdżą nawet dzieci, bo rodzice kupują im elektryczne, kiedy dla dzieci są zwykłe. Wypadki dzieciaków na hulajnogach to już plaga. Cierpią nie tylko same te dzieciaki, ale też potrącane przez nie osoby. Tymczasem rząd postanowił chronić bezmyślnych sprawców. Kolejny problem to elektryczne rowery, którymi pomykają kurierzy rozwożący żarcie leniom, którym nie chce się ani gotować, ani ruszyć tyłka do restauracji, ale pierwsi są do narzekania, że kurier przywiózł zimne. Elektryczne hulajnogi i rowery wymagają pilnych przepisów prawnych. To nie pojazdy dla dzieci!
Elektryczne hulajnogi – to nie zabawki
Dzieci jeżdżą na tym, jak na zabawkach, a to nie są zabawki. Dzieciaki nie zdają sobie sprawy z tego, że tak naprawdę nie wiedzą, jak szybko można tym jechać. One, jadąc bez kontrolowania tej jazdy (bo elektryczne hulajnogi to wygodnictwo, nie trzeba odpychać się nogą, żeby jechać i przez to nie ma żadnej kontroli nad szybkością), nie czują tego, jak szybko zasuwają. I jeszcze mają gdzieś, że zasuwają po chodniku, parku, gdzie jest pełno ludzi. Ludzi z dziećmi, psami itd. W dodatku dzieciaki nie zdają sobie sprawy z tego, że hulajnogi elektrycznej nie słychać. Jeśli taki głupi dzieciak nagle skręca albo jedzie za pieszym, to nie ma szans go zauważyć. A rozpędzony dzieciak nie wyhamuje. I właśnie to jest przyczyna ostatniej plagi wypadków, na którą rząd zareagował po prostu śmiesznie. Postanowił chronić te głupie dzieciaki, zamiast tych, którzy mogą przez nie ucierpieć.
Kaski dla dzieciaków? Za mało!
Ciekawa jestem, ile dzieciaków dostosuje się do obowiązku kasku. Obawiam się, że tak samo, jak nie dbamy o kaski na rowery, tak samo będziemy mieć w dupie kaski na hulajnogi. W dodatku obowiązek kasków ma dotyczyć tylko dzieciaków. Czyli dorośli mogą pomykać bez. Jak więc mają dawać przykład dzieciom? Poza tym kaski to za mało! One chronią tylko tych zaiwaniających na hulajnogach bezmózgowców, a gdzie bezpieczeństwo innych, których tacy potrącają? Dlaczego rząd zapomina, że niesłyszenie takiej hulajnogi to nie głuchota, tylko to, że one nie wydają dźwięków? Oczywiście ja tu nie sugeruję kasków do chodzenia po parku, bo to byłoby totalne kuriozum, ale rozwiązania takie, jak zakaz jazdy dla dzieci, zakaz jazdy po chodnikach, parkach i w miejscach zatłoczonych, ograniczenia prędkości czy specjalne uprawnienia na elektryczne pojazdy. Bo to nie tylko hulajnogi, ale i rowery.
Śmiertelna wygoda – nie tylko elektryczne hulajnogi
Podobnie, jak z hulajnogami, ma się sprawa z elektrycznymi rowerami. To wygoda, bo można tym pomykać szybciej, niż zwykłym rowerkiem, bez napedałowania się jak wariat. Doceniają to firmy dowożące jedzonko leniom, którym nie chce się ani gotować, ani iść do restauracji czy baru. Elektryczne rowery dają szansę dowieźć więcej i ciepłe. Tylko że pomykający nimi kurierzy też myślą tylko o sobie i czekających klientach, mając w dupie tych, których mijają po drodze. Mają w dupie to, że śmigają obok kogoś, kto nie ma szans zauważyć roweru, gdyż go nie słychać, podobnie jak tradycyjnego (choć tradycyjne to mają przynajmniej dzwonki), że śmigają przed autem, które ledwo zdąża się zatrzymać, przed tramwajem, który ma sporą drogę hamowania. Niestety elektryczne pojazdy to duży problem w miastach, bo są oferowane jako rodzaj komunikacji miejskiej. A kolejna niebezpieczna kwestia do zostawianie hulajnóg byle jak, bo o ile rowerem się jedzie z bazy do bazy, o tyle hulajnogę to już można pieprznąć byle gdzie, mając w dupie, że ktoś niedowidzący, starszy może się na tym zabić.
Elektryczne to nie zwykłe
Elektryczne pojazdy powinny być traktowane tak samo, jak motocykle czy samochody. Nie są to zwykłe pojazdy, tylko takie, które nie są napędzane mechanicznie (za pomocą ludzkiej siły), a elektrycznie, tak, jak spalinowe za pomocą paliwa. Mogą więc rozwijać znacznie większe prędkości, niż pojazdy mechaniczne. Są więc trudniejsze do opanowania dla dzieci, niż zwykłe hulajnogi czy rowery. To naprawdę nie są pojazdy dla dzieci. To wygodna śmierć! Rodzice opamiętajcie się, nie bądźcie jak politycy!
_______________________________________________________________
Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.
