Felieton: Reakcja równa się akcja?

Przyszła pora na kolejny felieton, a ja przy tym, co się dzieje na Facebooku pod moim reklamowanym postem i nie tylko, postanowiłam jeszcze jeden poświęcić reklamom i treściom, które widzimy w internecie, czy tego chcemy, czy nie. Znana wszystkim podstawowa zasada fizyki mówi: akcja równa się reakcja. A czy może być odwrotnie? Wychodzi na to, że w przypadku internetowych treści, a zwłaszcza reklam – tak. Szukasz w wyszukiwarce nowego kibla? Od teraz wszędzie będziesz widzieć kible, nawet jeśli jakiś już kupisz. Tak działa Google. Na Facebooku jest bardzo podobnie. Ty reagujesz na reklamę czy inną treść, a boty Facebooka wyłapują Twoją reakcję i… zaczyna się akcja. Akcja polegająca na wyświetlaniu Ci podobnych treści, bo na to zareagowałeś. Nie ma znaczenia, czy Twoja reakcja była pozytywna czy negatywna. Zareagowałeś – wystarczy!

Zanim zareagujesz – pomyśl!

Nie podoba Ci się coś, co widzisz na Facebooku? Reklama, a może artykuł o jakimś muzyku, aktorze, sportowcu, którego z jakiegoś powodu nie lubisz? Ignoruj, nie reaguj! Zastanów się, zanim zostawisz śmiejącą się albo czerwoną ze złości buźkę, zanim skomentujesz, czy klikniesz. Jeśli masz wejść na konto kogoś, kogo nie lubisz, tylko po to, by mu dogryźć obraźliwym komentarzem, lepiej w porę ugryź się w paluchy! Pomyśl, że możesz kogoś obrazić, sprawić mu przykrość. Lepiej nie pisać nic, a nawet nie wchodzić na konta, które Cię nie interesują.

Denerwuje Cię reklama czegoś, co Cię nie interesuje? Masz na górze takie trzy kropeczki, a jeśli ich nie widzisz to znak, że pora odwiedzić okulistę. 😉 Po kliknięciu w nie pokaże Ci się kilka opcji, a na pierwszym miejscu będzie „ukryj reklamę”. Klikasz w to, wskazujesz powód, dlaczego nie jest odpowiednia dla Ciebie i tyle. To samo możesz zrobić z każdym postem. Moment i już go nie ma! To takie proste, ale nie! Lepiej zareagować, pokazać jaki to jesteś zły! Tymczasem taka reakcja zadziała w drugą stronę. Będziesz miał na ekranie jeszcze więcej podobnych, nieinteresujących Cię treści. Cóż, Twój wybór! 😉


Prawdziwa zmora copywriterów

My, copywriterzy, ciągle korzystamy z wyszukiwarki. Research to ogromnie ważna część naszej pracy. Odporność na reklamy nam się więc z czasem wyrabia. Dlaczego? Bo my nie szukamy czegoś z powodu zainteresowania tym, tylko dlatego, że musimy o tym napisać artykuł dla klienta. Tymczasem Google swoje robi i reklamuje nam późnej to, czego szukamy. Powód szukania jest dla nich nieważny. Pisałam kiedyś obszerne opisy karm dla psów i artykuły na blog dla sklepu, a później wszędzie miałam reklamy karm. Robiłam opisy perfum do innego sklepu – wszędzie widziałam perfumy. Pisałam opisy dla sklepu z artykułami do gabinetów kosmetycznych – wszędzie miałam reklamy pilniczków, pęset, cążków, sztucznych rzęs i innych rzeczy. No prawdziwa zmora! Co z tym robiłam? Nic! Przyzwyczaiłam się. Nie reaguję, tylko ignoruję. I po kilku dniach mam spokój. Polecam brać ze mnie przykład. Szkoda nerwów!

A jeśli moje treści Ci się nie podobają, po prostu stąd wyjdź, bez reakcji, zamiast obrażać mnie komentarzem, który i tak się tu nie pojawi, bo nie przepuszczam hejtu. Jeśli zaś jednak Ci się podobają, możesz się nawet zrewanżować. Na przykład stawiając mi kawę. Taka reakcja i wsparcie będzie dla mnie bardzo miłe. Pozdrawiam:)

Postaw mi kawę na buycoffee.to