Na wstępie informuję, by nie było zdziwienia czekających na kolejny wpis z cyklu kulinarnego, że nagle jest coś innego, że tak właśnie będzie. Nie będę pisała całego cyklu za jednym zamachem. Od tego są z boku kategorie, można kliknąć i czytać tylko wpisy z danej kategorii. Ja będę pisała co mi akurat przyjdzie do głowy w momencie kiedy akurat powinnam dodać wpis. Miałam pisać jeszcze wczoraj (raczej już dzisiaj) na gorąco po wszystkim, ale uznałam, że w środku nocy to mało kto przeczyta, a zresztą najwyższa pora była kłaść się do łóżka, choć zasnąć nie było łatwo. Wczoraj odbył się kolejny już konkurs Eurowizji i właśnie to, a dokładniej samo głosowanie obrałam za temat na dzisiejszy wpis.
Po pierwsze wczoraj pojawiła się nowa formuła podawania głosów. Najpierw łączono się z poszczególnymi krajami, by zebrać głosy jury, a potem prowadzący sami podali łączne głosy od widzów od kraju, który dostał najmniej do kraju, który dostał najwięcej. Ok, może i tak być, ale czy podczas łączenia nie można podać od razu jednego i drugiego? Z jednej strony jak Mans i Petra podawali potem te wyniki od widzów emocje były nieziemskie – dużo większe niż kiedy podają swoje punkty poszczególne kraje, ale jednak chciało się od razu wiedzieć od których krajów i ile mamy punktów. Na szczęście szybko pojawiły się na stronie głównej zestawienia. Sposób podawania głosów jest więc ok, jednak samo głosowanie już niekoniecznie. Cieszę się, że wreszcie postanowiono pokazać całej Europie jak głosuje jury. Wreszcie cała Europa zobaczyła wszem i wobec jak różnią się głosy jury od głosów widzów. Szczególnie widać to w przypadku… Polski. Dlaczego tak jest?
Na początek przypomnę, że Polska otrzymała od jury punkty zaledwie od czterech krajów i to tylko 7. Natomiast od widzów nasz reprezentant dostał 222 punkty, w tym 12 pkt z Belgii i Austrii, a także po 10 pkt. z 9 innych krajów. Oczywiście to nie pierwszy raz. Odkąd nasz kraj powrócił na Eurowizję po małej przerwie dzieje się tak co roku. Nasuwa się tylko pytanie: dlaczego? Przecież gdyby Michał dostał trochę więcej punktów od jury to może i nawet by wygrał. Nasuwa się więc stwierdzenie, że jury nie chce, by Polska wygrała Eurowizję? Dlaczego? Bo mamy najwięcej emigrantów w Europie? Hmm, to akurat prawda, dlatego rozumiem jury z krajów takich jak Holandia, Niemcy czy Wlk. Brytania gdzie jest nas najwięcej, że na nas nie głosują, bo chcą zniwelować głosy licznych polonii. Zrozumiałe jest, że nie chcą, by wyszło, że ich kraj daje Polsce 10 czy 12 punktów tylko dlatego, że tabuny głosów wysyła polonia. Jednak nawet w tych krajach polscy emigranci to garstka w porównaniu z całkowitą liczbą mieszkańców tych krajów. Sami emigranci, choćby głosowały całe powiedzmy 4-5 osobowe rodziny, każda z osobnego telefonu wysyłając po te 20 smsów, nie dałyby rady wyrobić tych 12 punktów dla Polski. Poza tym spójrzmy na to ile krajów dało nam 10 pkt. oprócz tych gdzie są Polacy, a także na oba kraje, które nam dały po 12 pkt. Przecież w Belgii czy Austrii prawie nie ma Polaków. 10 pkt. dostaliśmy poza krajami z największą polonią od Włoch czy Skandynawów gdzie też Polaków praktycznie nie ma. Tak więc głosy emigrantów mają wpływ, ale jednak nie aż tak wielki, na końcowy wynik. Uważam więc, że jury krzywdzi naszych reprezentantów. Co by było w tym złego gdyby Polska choć raz wygrała tą Eurowizję?
Owszem, od czasów Edyty Górniak jakoś nie mamy reprezentantów na jej poziomie. Poza tym dziś jest całkiem inaczej. Całkiem inna muzyka niż wtedy. My jednak zawsze byliśmy o ten krok do tyłu. Nasi reprezentanci tworzyli piosenki podobne do tych, które wygrały wcześniej, a dwa razy to samo nigdy nie przejdzie. Ostatnio też nie mieliśmy możliwości, my zwykli ludzie, słuchacze, widzowie, wybrać swojego reprezentanta. Artysta, który miał  jechać na konkurs został wybrany odgórnie przez jury. Tak było właśnie z Moniką Kuszyńską. To była raczej klapa, chociaż od widzów trochę tych głosów było. Na szczęście w tym roku znów były polskie preselekcje i sami wybraliśmy Michała. Od dawna myślałam o tym, że on powinien wystąpić, bo przyciągnąłby na pewno uwagę swoim pięknym głosem, a także wyglądem. Michał jest ciekawą osobą. On pokazuje, że należy być zawsze sobą, niezależnie od tego jak wyglądasz, jaki i kim jesteś – jesteś sobą i to jest najważniejsze. Chłopak ma swój oryginalny styl, jest sobą i chwała mu za to! Po tym konkursie wiem, że miałam rację. Teraz czeka nas poważne wyzwanie – znaleźć kogoś kto utrzyma poziom za rok, co łatwe nie będzie, bo u nas w naszym sporym kraju roi się od gwiazdeczek, które by chciały wystąpić, ale żadna nie pokazuje nic ciekawego. Młodziaki z tych wszystkich Voice of Poland’ów, X Factorów, Must be the music’ów, do roboty! Przecież niektórzy macie takie głosy, że szczęka opada! Swoją drogą szkoda, że Australia nie wygrała. Byłoby ciekawie, bo wszyscy czekaliby z niecierpliwością na jakieś info gdzie zorganizują konkurs. A jakby tak zechcieli w Polsce? Już widzę te komentarze w stylu: „my podatnicy nie zamierzamy za to płacić!” Ot polska życzliwość. 😉