Zaginięcia nastolatek – dlaczego uciekają z domu?

Codziennie policja otrzymuje zgłoszenia o zaginięciach. Zdarzają się one w różnych grupach wiekowych, nawet wśród dorosłych. Jednak bardzo dużą liczbę zaginięć stanowią zaginięcia nastolatków. 99% to zaginięcia dziewczyn, z czego znów 99% to ucieczki z domu. Zwykle są to ucieczki spontaniczne, które kończą się albo powrotem do domu z podkulonym ogonem (bo zgłodnieją, zostają bez kasy i rozumieją, że bez „starych” nie mają szans przeżyć), albo szybkim znalezieniem przez policję. Nastolatki zwykle uciekają do chłopaków, znajomych nieznanych rodzicom. Najczęściej do poznanych w internecie. Ostatnie zdarzenia pokazały, że nawet do dorosłych. Po zaginięciu 11-latki Facebook zaczął mi pokazywać w Aktualnościach posty ze stron o zaginięciach. Codziennie ogłoszenie o zaginięciu 15, 16, 17-latki. Zaginięcia nastolatek (czyli ucieczki z domu) to już totalna plaga. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego uciekają do dorosłych mężczyzn?

Ucieczka sposobem na zwrócenie na siebie uwagi

Najczęściej małolaty próbują w ten sposób zwrócić na siebie uwagę rodziców. Rodzice wolą pracować, zajmować się młodszym rodzeństwem. Ludzie uznają za normalne puszczanie już 8-latków samopas z domu, bo przecież oni w tym wieku już sami chodzili do szkoły. Tylko zapominają, że wtedy były zupełnie inne czasy. Dzisiaj mało kto chodzi do szkoły pieszo, chyba że mieszka bardzo blisko. Dawniej zaś wszyscy chodzili grupami i w grupie było bezpieczniej. Dzisiaj dzieciaki coraz częściej doświadczają osamotnienia. Samotne chodzenie do szkoły, samotność w domu, bo rodzice mają w dupie. Przyjdą z tej pracy, to zbywają dzieciaka chcącego pogadać, bo zmęczeni albo coś w domu mają znowu do roboty. Starsze dzieciaki są zazdrosne o młodsze rodzeństwo, wokół którego rodzice skaczą, mając starszych gdzieś.

Obecna mentalność dorosłych jest skrajna – albo tumiwisizm, bo nie będą do 18 za rączkę prowadzić ani do kaloryfera nie przywiążą, albo z kolei nadopiekuńczość, co też jest wkurzające, bo małolaty nie lubią być wiecznie kontrolowane i traktowane jak małe dzieci. Najczęściej jednak to wygląda tak, że rodzice są pierwsi do nakazów, zakazów i szlabanów, a ostatni do rozmowy i wysłuchania, wsparcia i rozwiązania problemów. Bo przecież jakie problemy może mieć nastolatek, który nie zna życia? Ano właśnie, dlatego że nie zna życia, może mieć problemy, które dla dorosłych są błahe, a dla niego końcem świata. Tymczasem rodzice wolą od małego wyrzucać do przedszkola, potem dzieciak chodzi do szkoły i nie ma żadnej więzi z rodzicami, a więc i zaufania, żeby mówić im o problemach. Tym bardziej że słyszy „jak ja byłem w twoim wieku…”, „jaki ty możesz mieć problem”, „co ty jako dorosły zrobisz skoro teraz masz takie problemy”. I dlatego właśnie mamy zaginięcia nastolatek, które desperacko próbują zwrócić na siebie uwagę rodziców, którzy po zniknięciu małolata wpadają w rozpacz. O to dzieciakom chodzi. Praktycznie żaden nie zabiera całego dobytku z domu, bo mają zamiar wrócić, tylko chcą, żeby do „starych” coś dotarło.

Ucieczka od problemów w domu, a może sposób na zaimponowanie kolegom

W domu nie zawsze dzieje się dobrze. Wiele dzieciaków wychowuje się w patologiach, gdzie w domu rządzi alkohol i przemoc. Gdzie rodzice wiecznie się kłócą albo rozstali się i toczą ciągłą wojnę o majątek i dzieciaka. Ucieczka bywa sposobem na wyrwanie się z horroru. Sposobem na pokazanie, że dzieciak nie chce być tylko problemem. Takie zaginięcia nastolatek to jednak mniejszość. Większość to efekt głupoty i nieświadomości zagrożeń. Ucieczki tylko po to, by zaimponować kolegom. Pokażę im, że nie jestem taka słaba, głupia, że potrafię, może mnie w końcu polubią, przestaną mi dokuczać. Ucieczka z domu bywa też sposobem na ucieczkę od szkoły.

Zaginięcia nastolatek – a może winien internet

Dzieciaki od maleńkości mają dostęp do internetu. Już dzieci poniżej 10 lat mają własne smartfony, tablety czy komputery. Rodzice oddychają z ulgą jak dzieciak siądzie z telefonem, bo mają trochę spokoju. Tylko że nie wiedzą, co ten dzieciak tak naprawdę robi w internecie. Myślą, że ogląda bajki, uczy się, gra w jakieś gry lub słucha muzyki, a w rzeczywistości dzieciak surfuje po TikToku, gdzie ma za idoli innych małolatów, którzy opowiadają o swoich ucieczkach z domu i do tego namawiają. Mają za idoli patotwórców, którzy rzucają wyzwania typu: „ucieknij z domu i nie daj się znaleźć przez dwa miesiące”. Niestety internet, a zwłaszcza TikTok przewraca małolatom w głowach i z takich „twórców” robi się gwiazdy i zaprasza do telewizji, promując te patotreści.

W dodatku internet to źródło nowych znajomości. Takich, o których nawet rodzice nie muszą wiedzieć. I później mamy zaginięcia nastolatek, bo małolaty mają do kogo uciekać. Mają takiego znajomego z internetu, o którym nikt nie wie i zapominają, że same o nim tak naprawdę nic nie wiedzą, bo liczy się dla nich tylko to, że nie zostaną tak szybko znalezione. Niedawno jedna została znaleziona martwa w mieszkaniu dorosłego faceta. Dzieciaki korzystają z komunikatorów, do których trzeba się zalogować, a dodatkowo są to apki na telefon i dzieciaki wiedzą, że rodzic musiałby najpierw odblokować telefon, a dopiero potem dostać się do apki, żeby sprawdzić z kim piszą. Czują pełną swobodę pisania z kim chcą. Tylko, że brak mózgu nie pozwala im pomyśleć, że po drugiej stronie może być np. pedofil.

Zaginięcia nastolatek – dzieci u dorosłych facetów

Nastolatka i dorosły facet – to wydaje się totalnie nienormalne, a jednak się zdarza. Ostatnie dwa głośne zaginięcia nastolatek są na to dowodem. Najpierw zaginęła 11-latka, która została w końcu znaleziona w mieszkaniu 24-latka, a potem 14-latka została znaleziona martwa w mieszkaniu 21-latka. W tym drugim przypadku były nawet narkotyki. Młoda się zaćpała – nie wiadomo, czy ćpała razem z nim, czy ją zmuszał. Wcześniejsza 11-latka zaś udała się na dworzec po wyjściu od dziadków. Facet na nią tam czekał i pojechali do niego. Młoda nie wzięła telefonu, by nie zostać namierzona, zostawiła matce list „teraz już nie będziesz miała ze mną problemów”. Nie próbowała uciec, kiedy facet zostawił ją samą w domu i poszedł do pracy. Tymczasem został oskarżony o porwanie i wykorzystanie i aresztowany. Obyśmy nie mieli za jakiś czas kolejnego Tomka Komendy.

Jak to w ogóle możliwe, że tak młode dziewczynki umawiają się z dorosłymi facetami? Po pierwsze – oczywiście internet. Poznają facetów poprzez media społecznościowe, rozmawiają z nimi w Messengerze czy WhatsAppie. Pytanie, czy obie strony są świadome różnicy wieku, zanim się spotkają? W internecie nie da się tak łatwo zweryfikować wieku. Dorosły typ może podać się za nastolatka, a nastolatka może podać się z łatwością za dorosłą. Nie dość, że mają już wzrost jak dorosłe, to jeszcze potrafią strojem i makijażem wystylizować się na dorosłe. Trudno o cokolwiek winić faceta, jeśli małolata podaje się za dorosłą, pojawia się u niego, a on dowiaduje się, że to małolata, która w dodatku nawiała z domu, dopiero, gdy media zaczynają trąbić o zaginięciu.

Po drugie, treść listu 11-latki do matki wskazuje na to, o czym pisałam wcześniej. Dzieciak uciekł, bo nie chciał być wiecznym problemem. A ucieczkę ułatwił znajomy nieznany matce. Po trzecie – dzieciaki mogą szukać kontaktu z kimś starszym, nawet dorosłym, właśnie z powodu braku odpowiedniej relacji z rodzicami, którzy mają dzieciaka gdzieś. Młode dziewczyny mogą wchodzić w relacje z dorosłymi facetami, bo nie mają ojca albo rodzice się rozstali i taka małolata została z matką, tracąc kontakt z ojcem, bo np. matka zabrania albo zdecydował tak sąd. Brakuje im męskiej ręki i wchodzą w relacje z dorosłymi facetami, bo myślą, że choć trochę taki zastąpi im relację z ojcem. W dodatku tacy nierzadko okazują większe wsparcie, niż rodzice. 11-latka napisała list do matki, nie do rodziców. Nigdzie też nie było ani słowa o ojcu. Można więc przypuszczać, że ojca nie miała albo rodzice się rozstali. To mogło wpłynąć na wejście w relację z dorosłym facetem, który był dla niej lepszy, niż rodzice, był jak ojciec. Tylko że głupie małolaty nie zdają sobie sprawy z tego, że dorosłe chłopy mogą udawać miłych i wspierających, by je sobie okręcić wokół palca.

Niepokojące szczegóły w ogłoszeniach o zaginięciach

Zaginięcia nastolatek pozwalają na zwrócenie uwagi na pewne szczegóły w ogłoszeniach. Chodzi o ich rysopisy i zdjęcia. Większość tych nastolatek to dziewuchy w pełnym makijażu, w odważnych strojach (a nawet prawie nago) i pozach, ze zrobionymi brwiami, paznokciami, ustami, farbowanymi włosami, a nawet z kolczykami w nosie i innych miejscach, czy tatuażami. W sobotę zaginęła 15-latka z Mazowsza, której znakiem szczególnym są liczne tatuaże. Nasuwa się pytanie, jacy rodzice pozwalają w tym wieku na takie rzeczy i dają na to pieniądze. Ba, żaden salon piercingu, tatuażu, nie powinien przyjmować nieletnich klientek, przynajmniej bez zgody i obecności rodzica. Ale już wspomniałam, że małolaty potrafią wyglądać jak dorosłe, więc i w salonach mogą nie poznać, że to małolaty.

Pod ogłoszeniami o zaginięciach nastolatek zawsze pojawiają się komentarze dotyczące ich wyglądu. Pod komentarzami odpowiedzi typu „jakie to ma znaczenie dla poszukiwania”. Ano ma, bo już po wyglądzie widać, że uciekające z domu małolaty to nie są zwykłe grzeczne dziewczyny, tylko trudne, zbuntowane, pyskate gówniary, do których rodzice być może nie mają już siły, bo „przecież na wszystko pozwalają, nawet na tatuaże, a ta dalej się rzuca i pyskuje”. Pozwalanie na wszystko to też nie jest dobre rozwiązanie, bo taka małolata tylko chce więcej i słowo „nie” kończy się właśnie takim buntem.

Dodatkowo chcę zwrócić uwagę na zdjęcia w ogłoszeniach. Negliż, kaptur na głowie, pełny makijaż, filtry ze snapchata – ręce opadają na to, jakie zdjęcia przekazują rodzice policji i na to, że policja je przyjmuje. Po kilku dniach po makijażu nie będzie śladu, a kaptury czy nakładki ze snapchata zasłaniają twarz. Policja powinna wymagać porządnych zdjęć, na których wyraźnie widać całą twarz, naturalną. Chyba że wiadomo, że młoda zaginęła w pełnym make-upie. Wtedy należy dać zdjęcie w i bez.

Zaginięcia nastolatek – ucieczki z ośrodków

Sporo jest także zaginięć małolatów (i tutaj nie tylko dziewczyn), którzy uciekają z ośrodków opiekuńczych, wychowawczych. Jest to zastanawiające, bo przecież takie ośrodki powinny mieć jakieś zasady. Personel powinien zdawać sobie sprawę z tego, że to nie są normalne dzieciaki, tylko trudne, z patologii, z traumami itd. i powinny być pilnowane, a nie móc łazić samopas gdzie chcą. Rodzice oddają te dzieciaki do ośrodków w akcie desperacji, bo już nie mają do nich siły albo dzieciaki tam lądują po jakichś wybrykach i rodziny mają zaufanie, że te dzieciaki otrzymają jakąś pomoc, a nie będą zostawione same sobie z możliwością łażenia, gdzie im się żywnie podoba. W tego typu ośrodkach powinien być większy rygor. Może to jeszcze nie poprawczaki, ale niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Zaginięcia nastolatek to już plaga i to nie od dziś. Nie każde jest nagłaśniane, ba, wręcz nieliczne, bo właśnie większość to ucieczki z domu, które szybko się kończą. Dlaczego zaginięcie 11-latki zostało nagłośnione choć było pewne, że to ucieczka z domu i dlaczego włączono nawet child alert, który powinien być włączany tylko w wyjątkowych sytuacjach? Dlaczego tego child alertu nie włączono, kiedy zaginął Krzysiek Dymiński, który był widziany po raz ostatni na Moście Gdańskim w Warszawie, co rodziło obawy o możliwość skoczenia do wody, a więc realne zagrożenie życia? O tej małolacie były rozsyłane nawet alerty RCB, a o Krzyśku była cisza. Albo róbmy to zawsze, albo wcale, bo to nie jest fajne, że tylko wybrańcy losu są nagłaśniani w mediach. Ucieczki z domu są nagłaśniane, kiedy inne dziecko wiesza się w lesie niedaleko domu. Dramat, ręce opadają. Ale najlepiej, aby zaginięć było jak najmniej, a to już rola rodziców. Pora być uważniejszym na dzieci, bo małe dzieci to mały kłopot, a duże dzieci – duży, o czym mówi znane powiedzenie. Nastolatek to jeszcze dziecko, a nie młody dorosły, więc ma siano w głowie i nie jest świadomy zagrożeń, a decyzje podejmuje impulsywnie, bezmyślnie. Dlatego trzeba go mieć na oku, interesować się i przede wszystkim rozmawiać.

_________________________________________________________

Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂 A jeśli chcesz wiedzieć więcej o BuyCoffee, zajrzyj TUTAJ.