Felieton: Fan i fanatyk
Miał ten felieton być o czymś innym, bo choć obiecywałam sobie zero polityki na blogu, to po tym, co stało się 15 października miałam ochotę coś napisać. Napiszę jednak tylko – brawo ludzie! I za gigantyczną frekwencję i za głosy, bo wzięliśmy sprawy w swoje ręce i pokazaliśmy, że chcemy zmian. Choć to bardziej powrót do tego, co było kiedyś. Zapomnieliśmy już jak mieliśmy dość PO i przez to PiS zyskał absolutną władzę. Mam wrażenie, że większość osób idzie na wybory, aby odbębnić obowiązek, a nie z myślą o tym, na kogo zagłosują. Tym razem było podobnie jak kiedyś – byle nie na PiS, więc na KO, pod którym ukrywa się PO. Co z tego wyniknie? Okaże się. Na razie cieszymy się, że może coś się zmieni, ale czy się zmieni czas pokaże. I zobaczymy, co będziemy mówić za cztery lata. To tyle, a teraz do brzegu. Dziś wydarzyło się coś, co zmieniło temat tego felietonu. Pewna osoba na Fb najpierw dodała post o śmierci Matthew Perry’ego, odpowiedziała komuś na komentarz, że smutno, żeby później opublikować wstrętny wpis obrażający fanów aktora i ogólnie fanów kogokolwiek, bo to tylko aktor i nie ma co płakać nad jego śmiercią. Jak zwykle osoba, którą miałam za fajną okazała się… cóż. Fan i fanatyk – oto, jak nierozumienie znaczenia słów obraża.
Fan i fanatyk – do czego prowadzi nierozróżnianie pojęć
Wspomniana osoba nazwała fanów fanatykami i do tego jeszcze idiotami. Jedną z rzeczy, której u ludzi nienawidzę to mylenie pojęć i nierozróżnianie ich pod względem ich znaczenia, co zwłaszcza w przypadku, kiedy dwa pojęcia mają różne nacechowanie nie prowadzi do niczego dobrego. Dotyczy to także słów fan i fanatyk. Słowo fanatyk związane jest z fanatyzmem religijnym, zaś fan to osoba, która kogoś lubi, kocha, ceni. Można być fanem sportowca, muzyka, aktora, postaci z serialu, książki, samego serialu, książki czy filmu itd. Fanem, nie fanatykiem! Fanem można być do tego stopnia, że przechodzi to w obsesję, ale obsesja też nie musi być czymś złym, jeśli zna się granice. Granica jest cienka, owszem, ale… no właśnie. Posiadanie na tapecie na laptopie zdjęcia ulubionego aktora może podchodzić pod obsesję. Tak, jak pisanie za dużo, wieczne ochy i achy czy płacz po śmierci idola. Jednak póki nie nęka się idola i nie robi nic, co mogłoby negatywnie wpłynąć na jego wizerunek, jest ok. W innym przypadku człowiek staje się psychofanem (nie fanatykiem, litości!). I to już jest złe, a nie bycie wiernym, oddanym, kochającym fanem.
Prawdziwy fan rozumie i szanuje czyjeś odmienne zdanie. Szanuje to, że ktoś inny może nie lubić kogoś, kogo on jest fanem. Pod bycie psychofanem podchodzi obrażanie za to, że ktoś nie lubi danej osoby i atakowanie za jakieś negatywne zdanie o niej. Jednak bronienie w kulturalny sposób idola przed niesłuszną krytyką jest jak najbardziej w porządku. Gdyby znane osoby miały gdzieś fanów, to by nie prowadziły kont w social mediach, nie dążyłyby do kontaktu i bliskości z fanami. A jednak to robią, więc fani mają znaczenie. I nie jest niczym dziwnym to, że jest przykro, kiedy przychodzi informacja o śmierci idola czy osoby szanowanej, cenionej, znanej. Trzeba umieć zrozumieć, że dla prawdziwego fana taka osoba może być na tyle ważna, że przeżywa mocno jej śmierć. Jeśli zaś chodzi o Perry’ego – nie, nie oglądałam serialu Przyjaciele, ale sporo o nim słyszałam i doskonale znam piosenkę, jak każdy. Aktora nie znałam, więc jego fanką się nie nazwę, ale nawet dla mnie jego śmierć jest przykra, bo związana z jego depresją. Nie dziwię się więc fanom serialu i aktora, że rozpaczają. Też bym rozpaczała, gdyby coś stało się mojemu ulubionemu aktorowi, muzykowi itd. A jak ktoś fanem nie jest to nie powinien zwracać w ogóle uwagi na takie informacje ani czytać komentarzy pod nimi. Proste, jednak nie dla każdego niestety, a już na pewno nie dla osób, które nie rozumieją znaczenia słów fan i fanatyk oraz psychofan.
„To tylko aktor” – a zwierzę to też „tylko zwierzę”?
Nazywanie kogoś fanatykiem i idiotą i twierdzenie, że to „tylko aktor” to tak samo, jakby wyśmiać i zwyzywać osoby kochające zwierzęta, które rozpaczają po odejściu pupila za tęczowy most czy przejmują się krzywdą innych zwierząt, bo to „tylko zwierzę”. Coś takiego jest chore do potęgi i człowiek, który tak twierdzi powinien się leczyć. Uwagę w przypadku komentarzy pod postami o czyjejś śmierci należy zwracać na debili, którzy reagują śmiejącymi się ikonkami, jakby w czyjejś śmierci i to tragicznej było cokolwiek śmiesznego, i wypisują, że to od szczepień. Tfu, to jest właśnie najgorsze, a nie pisanie, że przykro, smutno i będzie tego kogoś brakować. A już totalnie bardzo słabe i dziecinne do potęgi jest usuwanie komentarzy i blokowanie tylko dlatego, że ktoś śmie mieć inne zdanie. No choroba totalna. Do leczenia. A jeszcze bardziej dziecinna jest hipokryzja, kiedy ktoś wyzywa fanów od idiotów i fanatyków, a sam taki jest, bo zesrywa się w gacie byle ulubiona aktorka się na niego nie obraziła, jak coś napisze, a pomyśli dopiero potem. Ręce opadają. Teraz mnie blokuje i usuwa moje komentarze, bo śmiem mieć inne zdanie niż on, a niespełna rok temu pisaliśmy dużo na czacie i zapraszał mnie na kawę, bo przyjechał do Krakowa, żeby właśnie poznać ulubioną aktorkę. Śmiech na sali.
Każdy ma prawo być fanem!
Postanowiłam napisać ten felieton, bo każdy może być fanem. Dopóki nie staje się psychofanem (nie fanatykiem!), który nęka idola, wypisuje za dużo i nie ma innych pasji czy tematów do rozmów, nie ma w tym nic złego! Tymczasem wspomniana przeze mnie osoba, która również jest fanem serialu, tego samego, co ja i jednej z postaci oraz grającej jej aktorki, postanowiła obrazić fanów Perry’ego i wszystkich fanów innych artystów, bo tak to można odebrać. Najgorsze jest jednak to, że obraża osoby autystyczne, których mózg po prostu tak pracuje, że niewiele rzeczy wywołuje ich większe zainteresowanie, ale za to właśnie bardzo silne. Do tego stopnia, że ktoś lub coś staje się częścią życia, staje się ważniejszy niż wiele innych rzeczy. Potrafimy być wyjątkowymi fanami, którzy kochają, cenią, mogą gadać o idolu czy ulubionym dziele godzinami i przeżywają odejście, bo to dla nas ogromna strata, porównywalna nawet do straty kogoś bliskiego. I nie jest to nic złego, bo naszą „obsesją” zajmujemy się sami i nikomu tym nie wadzimy, również idolowi.
Pamiętajmy, że każdy z nas może lubić, kochać, cenić kogo chce. Mamy prawo wziąć sobie zdjęcie idola na tapetę na ekran i tak samo mamy prawo do opłakiwania jego śmierci. Dla prawdziwego fana idol to nie jest „tylko aktor”, „tylko muzyk”. Taka osoba może istotnie wpłynąć na nasze życie i dlatego staje się ważna, po prostu. Aktor odgrywa postać, w której możemy zobaczyć samych siebie, odgrywa sztukę, która niesie ważne przesłanie. Muzyk pisze piosenki, których teksty także niosą ważne przesłania i potrafią skłonić np. do zmian w życiu. Np. piosenki moich ukochanych Scorpionsów miały ogromny wpływ na moje życie. Nauczyłam się dzięki nim rozumieć uczucia i zorientowałam się, że nie jestem taka nijaka, tylko nie umiałam ich okazywać, bo ich nie rozumiałam. Ich muzyka stała się moją terapią. Sportowiec z kolei może być ważny dla kogoś, bo potrafi coś, czego nie potrafi większość ludzi. Takie osoby potrafią inspirować, uczyć. I są też ludźmi kochanymi za to, jacy są, bo w swojej działalności wyrażają siebie, bo pomagają innym angażując się charytatywnie, czy za to, co przekazują w social mediach, relacjach na IG. Ja kocham i cenię tylko naprawdę wartościowych ludzi. I będę ich opłakiwać jak umrą bez względu na to, że ktoś mnie za to wyśmieje czy obrazi, bo nie rozumie znaczenia słów fan i fanatyk.
___________________________________________________
Utrzymanie bloga też kosztuje. Jeśli więc podoba Ci się to, co piszę, postaw mi symboliczną kawę, która doda mi energii i bardzo pomoże w rozwoju bloga, który jest moją pracą i pasją. Będę Ci bardzo wdzięczna za docenienie i wsparcie. 🙂