Moda na brzydotę? Może jednak na prawdziwość?

Niedawno wybuchła ogromna afera po wpisie jednej z celebrytek na Instagramie. Na ten wpis zaczęło odpowiadać wielu innych celebrytów i artystów. Większość odpowiedzi była pełna krytyki, bo Agnieszka Kaczorowska, która mimo sukcesów tanecznych, na zawsze zostanie dla większości Polaków tylko Bożenką z Klanu, użyła w swoim wpisie sformułowania „moda na brzydotę”. Chodziło jej o to, że zarówno te znane, jak i mniej znane osoby coraz częściej publikują zdjęcia, na których są naturalne i ukazują swoje niedoskonałości. Kaczorowska uznała, że się tym chwalą – swoją brzydotą, a przecież nie mają się czym chwalić, bo jak można tak nie dbać o wygląd? Swoimi słowami uderzyła w kilka grup osób, a do jednej z nich zaliczam się również ja. Dlatego właśnie postanowiłam także się na ten temat wypowiedzieć. UWAGA – to jest pierwszy wpis na blogu, do którego dodaję własne zdjęcie, na którym jestem. Dodaję, bo nie wstydzę się, a wręcz kocham naturalność.

Nikt nie jest brzydki!

Od tego zacznijmy. Nikt nie jest brzydki, aczkolwiek też nikt nie jest idealny. Kaczorowska także do ideałów wyglądu nie należy. Piękno to pojęcie względne. Dla jednego pięknem będzie naturalność, a dla drugiego tona makijażu, sztuczne krechy zamiast brwi, napompowane usta czy silikon, kolczyki i tatuaże gdzie się da. Jak dla mnie to nikt naturalny nie jest brzydki. Żadne skazy w wyglądzie, na które nie mamy wpływu nie są brzydotą. Dla mnie brzydota to właśnie sztuczność – botoks, tapeta, silikon, nadmiar kolczyków, tatuaży. To jest wręcz okropne, ale jak kto woli. Dla mnie to brak szacunku dla natury i właśnie objaw zakompleksienia. Nałóg ukrywania niedoskonałości i oszukiwania innych. Dlatego ja bardzo doceniam osoby, które nie wstydzą się naturalności i tego, na co nie mają wpływu.

Pamiętajmy przede wszystkim o tym, o czym już nie raz pisałam – w 90% nie mamy wpływu na wygląd. 80% wyglądu to geny, które dostajemy od rodziców i które w czasie ciąży mogą płatać różne figle. Coraz częściej teraz rodzą się dzieci z różnymi wadami i deformacjami. Kolejne 10% to z kolei problemy zdrowotne wynikające zarówno z niektórych chorób, ale też z wypadków i urazów. To otyłość wynikająca z choroby, zmiany skórne, blizny czy deformacje. Tylko pozostałe 10% to nasz wpływ, czyli dbanie o zdrowie, higienę i nasze dodatki w postaci ubioru, fryzury czy makijażu, ale nie powinno się przesadzać. Jednak każdy ma prawo wyglądać jak chce i jak jemu się podoba, a inni powinni to szanować. Ja też szanuję wolę ludzi, którzy wolą sztuczność, choć mi się ona nie podoba. Wygląd nie jest najważniejszy. Nieważne jak wyglądamy, wszyscy jesteśmy ludźmi i ważne jest to, jacy jesteśmy dla siebie i dla innych. Kaczorowska, która najwyraźniej woli sztuczne piękno, pokazała swoim wpisem, że nie szanuje tych, którzy wyrażają sprzeciw dla mody na sztuczne piękno.

Moda, ale na prawdziwość

Nie nazwałabym pokazywania swojej naturalności i niedoskonałości, że to moda na brzydotę. Dla mnie to moda na prawdziwość. Artyści i celebrytki muszą nienagannie wyglądać w tv czy podczas sesji zdjęciowych. Widz i obserwator wyłapie każdy mankament. Jednak i takie osoby zaczynają mieć tego dość i buntują się. Buntują się widząc, że stają się wzorami idealnego wyglądu, do którego chcą dążyć inne kobiety. Widzą, że one załamują się, że nigdy nie będą tak wyglądały i że coraz więcej jest depresji, zakompleksienia, anoreksji itd. Dlatego właśnie decydują się na pokazanie się w naturalnej, prawdziwej odsłonie. Pokazanie, że pod pięknym makijażem i strojem kryją się niedoskonałości, bo ma je tak naprawdę każdy. Ideał nie istnieje. To jest jedna z grup osób, w które uderza Kaczorowska. Uderza w osoby, które chcą walczyć ze stereotypem ideału i zapobiec kolejnym anoreksjom i depresjom.

Kolejną grupą osób, w które uderza Kaczorowska, są ludzie, których niedoskonałości są skutkiem choroby lub wypadku. Dlaczego te osoby mają wstydzić się swoich blizn, deformacji czy braku włosów po chemii? Te osoby trzeba docenić za odwagę, bo one też pomagają innym ludziom zaakceptować siebie i swoje niedoskonałości, na które nie mają wpływu. To nie moda na brzydotę, a odwaga. Ja należę do tej grupy i poczułam się dotknięta tym wpisem Kaczorowskiej. To, że mam niewiele ponad 150 cm wzrostu, twarz nastolatki mimo 30 lat i 40 kilo wagi, bo koszmarnie trudno mi przybrać na wadze, to wynik problemów zdrowotnych z dzieciństwa. To nie moja wina, że tak wyglądam. Ile razy czytam w komentarzach na Fb, że jestem brzydka. Albo, że nie dziwne, że jestem sama z takim wyglądem, że nikt mnie nie chce. Tylko ja jednak wiem, jakie mam szczęście, bo mogłam skończyć nawet w ciele 6-letniego dziecka. Nie mam wpływu na mój wygląd i nic nie mogę zmienić, więc akceptuję i lubię siebie, taką jaką jestem i nie wstydzę się wstawić zdjęcia bez makijażu.

Nie każdego stać

Celebryci, artyści i inni ludzie pracujący w telewizji nie ubierają się, nie malują się ani nie czeszą sami. Są przygotowywani do występu przez szereg stylistów zatrudnianych przez telewizję czy produkcję konkretnego programu. To jedno, a druga rzecz to to, że zarabiają mnóstwo kasy. Stać ich na prywatnych, własnych speców od wizerunku, stylistów i fotografów. Zdjęcia, które widzimy u celebrytów na instagramach to nie tylko selfie. Większości zdjęć nie robią sobie sami. Mają fotografów, którzy podpowiadają im, jak się ustawić, jaką minę zrobić. Taką Kaczorowską stać na takich ludzi i stać też na najdroższe, markowe ciuchy, kosmetyki, na zabiegi kosmetyczne w najlepszych gabinetach czy nawet na operacje plastyczne. Swoim wpisem uderzyła ona także w ludzi, których po prostu nie stać, bo nie zarabiają i nigdy nie będą zarabiać tyle, co ona. Do tej grupy również ja się zaliczam. Nie jestem bez kasy, ale po prostu szkoda mi jej na takie rzeczy. Wolę ją wydać na coś innego, co jest mi bardziej potrzebne.

Kochajmy naturę

Kaczorowska uderzyła swoim wpisem we wszystkie osoby, które nie wstydzą się swojej naturalności, prawdziwości i wolą naturę od sztucznego piękna. Najwyraźniej nie rozumie, że naturalny wygląd i niedoskonałości też można lubić. To nie moda na brzydotę, tylko akceptacja i miłość do własnego ciała. Wiele razy już pisałam o wyglądzie, o kompleksach, które sama miałam i je zwalczyłam, a także o dbaniu o siebie. Zapraszam do poczytania tych wpisów, np. TUTAJ albo TUTAJ. Zresztą warto przeczytać wszystkie wpisy z kategorii „Uroda, zdrowie, piękno”. Kochajmy swoje ciała takimi, jakie są. Pamiętajmy, że makijażem i silikonem nie zmienimy nic. Poza tym zmieniając wygląd nie zmienimy swojego charakteru – tego jacy i kim jesteśmy. Nie wygląd świadczy o człowieku. Powinna to przede wszystkim zapamiętać sama Kaczorowska, bo zdaje się tego nie rozumieć skoro popełniła taki wpis.