Wygląd – czy naprawdę jest najważniejszy?
W dzisiejszych czasach wygląd odgrywa ogromną rolę. Nawet pracodawca podczas rozmowy kwalifikacyjnej patrzy również na to, jak kandydat wygląda. W wielu firmach, zwłaszcza biurach, nie mówiąc o pracy polegającej na kontaktach z klientami, wymagania co do wyglądu są bardzo duże. Nic w tym dziwnego. Wygląd jest ważny również dla nas osobiście. Kobiety zawsze dbają o swój wygląd. Niektóre aż do przesady. Mają masę kosmetyków i co chwilę kupują nowe ubrania. Przez to właśnie zamąciłyśmy w głowach facetom. Przyzwyczaiłyśmy ich do wielkich piersi, tony makijażu na twarzy czy kilometrowych szpilek i teraz oni szukając wybranki swojego życia kierują się głównie naszym wyglądem, zwłaszcza, że są wzrokowcami. Najważniejsze, by kobieta była wysoka, miała wielkie piersi, długie nogi, wielki tyłek i piękną, wytapetowaną twarz. I niech tylko nagle facet zobaczy swoją kobietę bez makijażu to zaraz ją rzuci, bo to już nie jego kobieta. Makijaż zmienia nas nie do poznania co wykorzystują te z nas, dla których los nie był zbyt hojny, jeśli chodzi o urodę.

Myślenie stereotypowe

Naszym, ludzkim mankamentem jest niestety myślenie stereotypowe. Dotyczy to również wyglądu i to w negatywnym aspekcie. Przede wszystkim ludzie uwielbiają oceniać po wyglądzie. Jak ktoś nie grzeszy urodą to jest głupi, bezwartościowy itd. Facet kobietę niską, drobną, z małym biustem, czyli ogólnie mniej atrakcyjną potraktuje jak powietrze. Nawet na nią nie spojrzy, nie mówiąc o odezwaniu się. Bardzo to jest przykre. W internecie pojawiło się też stwierdzenie, że nie ma ładnych i brzydkich, a są tylko bogaci i biedni. Powstało ono z uwagi na metamorfozy znanych ludzi. Oczywiście są różnice i to duże w wyglądzie danej osoby z czasów, kiedy zaczynała karierę i wyglądzie obecnym, kiedy już jest sławna i oczywiście dużo zarabia. Tak to jest, telewizja rządzi się swoimi prawami. Przed kamerami trzeba wyglądać, więc grube warstwy make-upu, wyszukane stroje i fryzury, a także buty to codzienność. Niektóre gwiazdy nieobdarzone zbytnio urodą podejmują nawet drastyczne kroki w postaci inwazyjnych zabiegów kosmetycznych i operacji plastycznych i to jest właśnie największy pieniężny wydatek. Stąd właśnie to powiedzenie, bo widać, że jak masz kasę to możesz wszystko zmienić. Nieprawda. Zmieniając wygląd nie zmienimy tego, kim i jacy jesteśmy. Jesteśmy jedyni w swoim rodzaju i tego nie zmienimy. Nie zmienimy naszych charakterów, poglądów, upodobań. Tylko, żeby każdy facet to rozumiał, kiedy jego kobieta zmieni nagle swoje długie blond włosy na krótkie i czarne. Nagła, gwałtowna zmiana wyglądu zaskakuje, a wręcz szokuje, to jest zrozumiałe. Ja sama przyzwyczajona do mężczyzny z długą brodą będę w szoku, kiedy nagle ją zgoli. Jednak trzeba zrozumieć, że dana osoba wciąż jest taka sama. To wciąż ta sama osoba mimo, że zmieniła np. fryzurę.

 
 

Młody wygląd to atut

Wspominałam już we wcześniejszych wpisach, że mój wygląd jest dość nietypowy. Jestem bardzo niską i bardzo szczupłą zarazem osobą. W sumie proporcjonalnie, ale daje to efekt taki, że wyglądam bardzo młodo i ludziom, którzy mnie nie znają ciężko stwierdzić, że ja jestem dorosła. Wielu bierze mnie wręcz za nastolatkę, choć nie zdarzyło mi się jeszcze zostać poproszoną o dowód przy kupowaniu alkoholu, co zresztą rzadko robię. Jedna z moich znajomych na Facebooku napisała dzisiaj taki oto post: „To uczucie, kiedy dobijasz do 30-stki, a obcy ludzie mówią do ciebie na ty”. To prawda, uczucie wspaniałe. Dopóki nie przesadzają i nie zaczynają mnie traktować jak gimbusiarę. Potem jeszcze dodała w komentarzu do tego wpisu „I jeszcze to uczucie, kiedy widzisz swoich rówieśników wyglądających na 40-stki.” Jeszcze lepsze, ale ja dodałam w kolejnym komentarzu, że najlepsze jeszcze jest wtedy, kiedy widzisz młodszych od siebie, a wyglądających na sporo od ciebie starszych. No, bo aż strach pomyśleć jak tacy będą wyglądać mając lat 50-60. Jakby mieli 80? Podam nawet przykład. Jako, że wyglądam jak wyglądam to moi kuzyni nawet młodsi ode mnie wyglądają jakby byli starsi. Mam kuzynkę młodszą ode mnie o 5 lat, a wygląda jakby była starsza o co najmniej tyle albo i jeszcze więcej. Nigdy nie zapomnę sytuacji z wesela mojego kuzyna, na którym była też i owa kuzynka.
 
Była wtedy jeszcze niepełnoletnia. Lider orkiestry, a zarazem wodzirej, zarządził zabawę, do której para młoda miała wybrać ileś tam par damsko-męskich złożonych z osób, które nie były ze sobą spokrewnione. Pan młody szukał dziewczyn, a panna facetów. Oczywiście kuzyn dopadł mnie i wyciągnął niemal na siłę, bo ja nie chciałam. Nie najlepiej się tego dnia czułam i bawiłam. Do zabawy też została wyciągnięta owa kuzynka. Zdziwiło mnie to aż, bo wodzirej wyraził się jasno, że wszyscy muszą być pełnoletni, ponieważ nagrodą za zwycięstwo była butla wina. Oczywiście, kiedy już wyszliśmy na parkiet, nie uniknęłam pytania, czy na pewno jestem pełnoletnia. Mogłam wtedy wskazać palcem, że osoba niepełnoletnia jest wśród nas, ale nie ja, tylko chyba za bardzo byłam wściekła na cały świat… Pamiętam też sytuację z wesela innej kuzynki, kiedy razem z tą, o której piszę brałam udział w oczepinach. Nie lubię tego zwyczaju, bo nie mam ochoty złapać welonu. Tego dnia żadna z nas, a parę nas było nie miała na to ochoty, a „karą” za upuszczenie welonu na parkiet był kieliszek wódki. Oczywiście upuściłyśmy welon i musiałyśmy wypić. Ja nie uniknęłam pytania, czy jestem pełnoletnia i komentarza od wodzireja, że piję jak szesnastka, bo nie umiem chlupnąć od razu całego kielicha. Zresztą nie przepadam za czystą, a na tym weselu wódka w ogóle niezbyt mi smakowała. Kuzynka przeszczęśliwa obwieściła, że nie będzie pić, bo jest niepełnoletnia. Mina wodzireja i jego słowa, że nie widać, nieco poprawiły mi nastrój.

Kompleksy – ja z nimi zawalczyłam

Może los mnie nie obdarzył urodą modelki, ale ja nie czuję się brzydka. Kiedyś miałam kompleksy, ale już nie mam. Udało mi się je zwalczyć, a dziś to nawet lubię pogapić się na siebie w lustrze i twierdzę, że figurę mam całkiem ładną i wcale nie wyglądam na takiego strasznego chudzielca. Żebra mi jakoś nie wystają… Nauczyłam się szukać we wszystkim, co wydaje się negatywne plusów, również w wyglądzie. Młody wygląd = wolniejsze starzenie, małe piersi = luz dla kręgosłupa i wygoda, niski wzrost/drobna figura – wszędzie się zmieszczę, jestem lekka i bez problemu mnie można przenieść, gdyby mi się coś stało, itd. Przede wszystkim jednak zwalczyłam kompleksy uświadamiając sobie, że i tak mam wielkie szczęście, jeśli chodzi o wygląd. Mogłam na zawsze zostać w ciele 6 latki, a zostałam w ciele nastolatki, bo choć późno, to jednak udało się zdiagnozować coś praktycznie niemożliwego do wykrycia.
 
Ogólnie bardzo cenię sobie naturalny wygląd. Najchętniej paradowałabym w rozpuszczonych włosach, spodniach, bluzie z kapturem i płaskich butach, ewentualnie na koturnie. Wszystko zależy od okazji, bo elegancki wygląd też lubię. Kocham sukienki, spódnice i lato, kiedy do woli można je nosić. Prawie się nie maluję. Czasem tylko delikatnie oczy i usta. Wszelkiej maści pudrów, podkładów nienawidzę. Używam tylko kremu BB. Tak samo nie lubię moich wiecznie różowych policzków, ale przyzwyczaiłam się i nie zakryłabym tego niczym. Kiedyś bratowa zrobiła mi pełny makijaż i jak stanęłam przed lustrem tak się cofnęłam o krok do tyłu. Moje rumieńce zniknęły, a cała twarz była w jednym kolorze. Nie był to biały jak kreda, ale mimo wszystko z przerażeniem stwierdziłam, że wyglądam jak śmierć i chcę to jak najszybciej z siebie zmyć! Nie rozumiem kobiet, które nakładają tony tych pudrów na twarz zmieniając całkowicie swój wygląd. Rano nie mam nawet na to czasu, a nie będę wstawać godzinę wcześniej tylko po to, żeby się wymalować. I co, rano się będę przez godzinę tapetować, wieczorem to przez godzinę zmywać zużywając pół paczki wacików na raz, prześpię się i rano od nowa będę nakładać tę tapetę? Chyba bym zwariowała…
 
Nie popieram również sztucznego podwyższania się. Wśród niskich osób panuje przekonanie, że mogą chodzić w szpilkach nawet niebotycznie wysokich. Ja natomiast jestem zdania, że w zbyt wysokich niska osoba wygląda jak na szczudłach. No i jeszcze trzeba mieć zgrabne nogi i umieć chodzić w takich butach. Ja natomiast krzywię nogi jak chodzę. Wszystkie buty mam przekrzywione, a fleki zawsze zdarte tylko na jednym, tylnym rogu. Kolejne przekonanie jakie panuje wśród ludzi to to, że niskie osoby mogą upinać włosy do góry, bo to je podwyższa. No coś w tym jest, ale jeśli chcesz mieć na głowie coś lepszego niż kokon włosów zawiązanych gumką i podskakujący, kiedy idziesz to też musisz mieć na to czas. Mnie trochę szkoda moich pięknych, gęstych włosów, by ukrywać je w kokonie na czubku głowy. Kolejną ważną rzeczą w naszym wyglądzie jest ubiór i ozdoby. Jak już wspomniałam na początku, większość kobiet to zakupoholiczki, czasem nawet przesadne, bo potrafią kupić coś, czego potem nawet nie ubiorą, albo ubiorą raz i idzie w odstawkę. Ja do takich nie należę. Jako drobna osoba, drobniejsza od innych w rodzinie, dostaję nawet przechadzane ciuchy. Uwielbiam te momenty, kiedy dostanę siatę ciuchów i wybieram, przebieram, przymierzam. Warto też zamiast drogich, firmowych, a często niegrzeszących jakością ubrań, postawić na tanią odzież z targowiska czy second-handu. Wierzcie mi, że w takim sklepiku kupicie 10 bluzek za stówę i będziecie zadowolone nosiły je długo, bo nie wyblakną wam i nie rozciągną się po pierwszym praniu.

Moda to nie wszystko

 
Wiele kobiet stawia na modę, a o modne rzeczy w second-handach raczej trudno. I właśnie stawianie na modę kończy się tym, że szafa pęka w szwach, a nie ma się w co ubrać. Odwieczny problem kobiet, którego by nie było, gdyby nie moda. Ta zmienia się co kwartał. Na każdą porę roku modny jest inny kolor, fason, deseń. Kiedy moda się zmienia, to co było modne do momentu zmiany idzie w odstawkę, a przy naszym mniemaniu „a kiedyś jeszcze się przyda” szafa się w końcu nie domyka. Kolejna rzecz to to, że każdy niewielki mankament powoduje odrzucenie danego ubrania. Bo guzik odpadł, bo suwak się zepsuł, bo spodnie za długie. Warto, zamiast od razu wyrzucać i kupować nowe, nauczyć się drobnych przeróbek. Przyszycie guzika, łaty, czy skrócenie spodni to pestka! Dziecko upadło i rozdarło spodnie na kolanie? Przyszyj mu łatkę z ulubionym bohaterem z bajki, a będzie mieć ukochane spodnie dopóki z nich nie wyrośnie! Zaczepiłaś o coś bluzką, pociągnęłaś i masz dziurę? Rozetnij z boku, znajdź lub kup rzemyk w kolorze owej bluzki i zrób sobie ozdobnik! W taki sposób można zrestaurować używane ciuchy i mieć prawie jak nowe! Warto też wyrobić sobie swoje własne przekonania na temat ubierania się. Ja na przykład kieruję się 10-cioma zasadami, których część gdzieś przeczytałam, część sama wymyśliłam. Teraz postanowiłam się nimi z wami podzielić.

Moje zasady co do wyglądu

1) Najważniejsze by wyglądać czysto i schludnie. – To moja własna zasada i najważniejsza!!! Nie rozumiem dlaczego zawsze się to pomija, a powinno się powtarzać jak mantrę! Jak często zatykacie nosy jadąc tramwajem w upale bądź staracie się nie oddychać nosem, kiedy ktoś do was coś mówi? Ludzie nie myją zębów, nie obchodzi ich, że na kilometr cuchną potem. Do tego dochodzi brak schludności. Ja jak widzę u kogoś coś podwinięte, krzywo założone to mam nieodpartą pokusę zwrócić mu uwagę albo sama dyskretnie poprawić. No i ile ludzi nie zważa na to, że bluzka czy koszula jest kompletnie pomięta.
 
2) Należy ubierać się odpowiednio do okazji. – Inaczej ubieramy się do pracy, inaczej do kościoła, inaczej na imprezę, a inaczej na co dzień. Tyle na ten temat.
 
3) Odpowiednio dobierajmy kolory. – Dobierajmy kolory, które najlepiej się ze sobą komponują. Pomalujmy oczy czy paznokcie pod kolor bluzeczki. Są dwa kolory, do których pasuje wszystko i one do wszystkiego: czerń i jeans. Ja uwielbiam czarne ciuchy, ale latem jest w nich za gorąco. Wtedy ubieram się jasno. Jednak tu dochodzi problem związany z 1 zasadą. Na czerni od razu widać wszelkie paprochy, a na bieli każdą najmniejszą plamkę…
 
4) Ubierajmy się tak, by było nam wygodnie i w to, w czym się dobrze czujemy. – Wygoda jest najważniejsza, więc na przykład, jeśli mamy dużo chodzić, nie zakładajmy szpilek ani tym bardziej butów ciasnawych, bo tylko dorobimy się pęcherzy. Jeśli jest zimno, ubierzmy się tak, by było nam ciepło, a jak jest gorąco to ubierzmy się lekko, tak by czuć się komfortowo. Teraz jednak mamy czas najgorszej pogody. Rano jest zimno, a w dzień ciepło. Warto więc z rana założyć coś rozpinanego, żeby później zdjąć jak zrobi się ciepło. Jak nie lubimy nosić bluz, swetrów w rękach to wybierzmy coś, co można złożyć w małą kostkę, która zmieści się nam do torebki.
 
5) Ubierajmy się w to, co na nas dobrze leży. – Każdy z nas nosi konkretny rozmiar ubrań. Jednak warto zawsze przymierzyć ubranie zanim się kupi i zobaczyć jak na nas leży. Mnie bardzo trudno coś na siebie znaleźć. Noszę rozmiar S, XS. Jednak i w tych rozmiarach pojawiają się takie rzeczy, które wiszą na mnie jak na strachu na wróble. Z kolei potrafię znaleźć coś na siebie nawet w rozmiarze M. Pamiętam jak na koncercie moich ukochanych Scorpionsów, niepocieszona, że wyrwano mi pałkę, rzuconą przez Klausa, z ręki, poszłam kupić koszulkę. Eski były na mnie stanowczo za duże. Byłam w szoku! Grzebałam jednak uparcie za jakąś mniejszą. Emek już nie było, ale nagle wykopałam mniejszą. Zupełnie na mnie dobrą. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam na metce literę… L.

 
6) Dobierajmy odpowiednio dodatki. – Załóżmy pasek do spodni w kolorze komponującym się z całym ubiorem. Załóżmy kolczyki, bransoletkę czy naszyjnik pod kolor bluzeczki. Jeśli musimy nosić okulary, kupmy najlepiej czarne, bo pasują kolorystycznie do wszystkiego. Weźmy najlepiej czarną torebkę, chyba, że mamy inną, która kolorystycznie nam pasuje.
 
7) Dopasujmy buty do ubioru i okazji. – Już wspomniałam o tym, że jeśli mamy dużo chodzić, zwłaszcza po schodach, wybierzmy wygodne buty, płaskie lub na koturnie. Szpilki ubierzmy do kościoła czy na imprezę. No i włóżmy buty czarne lub dopasujmy kolorystycznie do ubrania, jeśli mamy taki wybór butów w różnych kolorach w domu. No i odpowiedni rodzaj. Przecież nie ubierzemy trampek do sukienki, a szpilek do stroju rockowego na koncert.
 
8) Odpowiednie noszenie bielizny. – W lecie, kiedy nosimy koszulki czy sukienki na ramiączkach, zrezygnujmy z biustonosza lub załóżmy taki bez szelek, bo 10 ramiączek, jeszcze w różnych kolorach to nie najlepszy pomysł.
 
9) Odsłanianie z umiarem. – Jeśli zakładamy bluzkę z dużym dekoltem to zrezygnujmy z mini, a jeśli zakładamy mini, to zrezygnujmy z dużego dekoltu i nagich ramion. Nie dotyczy sukienek.
 
10) Nie podążajmy za modą. – To zgubne. Moda szybko się zmienia. Jeśli już chcemy być na topie to przepatrzmy najpierw swoją garderobę. Weszła moda na dany kolor to popatrzmy, bo na pewno mamy w naszej garderobie coś w tym kolorze. Przyszła moda na paski czy groszki? Na pewno mamy w naszej garderobie coś w ten deseń. Nie jest najważniejsze, by modnie wyglądać. Najważniejsze, by wyglądać czysto, schludnie i dobrze się w swoim ubraniu czuć!
 
To by było na tyle rozważań dotyczących wyglądu. Na koniec jeszcze powtórzę i będę powtarzać jak mantrę – pamiętajcie, że wygląd NIE jest najważniejszy!!! Najważniejsze jest to jacy jesteśmy, bo żadna zmiana w wyglądzie tego nie zmieni. Nie warto popadać w kompleksy. Każdy jest piękny na swój sposób. Niezależnie jak wyglądamy, wszyscy jesteśmy ludźmi! Każdy jest piękny na swój sposób, bo piękno tkwi w środku! Nie oceniajmy innych po wyglądzie, bo naprawdę wygląd nie świadczy o tym jacy jesteśmy. Na koniec porównanie oceniania ludzi do rozpakowywania prezentu urodzinowego. Nieważne jak duży i w co jest zapakowany prezent, ważne jest to co jest w środku, prawda?