Kiedyś już pisałam na temat pracy, ale wtedy bardziej jednak skupiłam się na analizie moich możliwości i kwalifikacji. Dziś padnie parę słów na temat sytuacji na rynku pracy. Niska stopa bezrobocia, oferty i podejście pracodawców do kandydatów, a także sytuacja osoby zarejestrowanej w Urzędzie to tematy, które zamierzam ująć w tym jednym wpisie.
Długo już szukam pracy i wciąż nie mogę znaleźć, a tymczasem stopa bezrobocia jest najniższa od lat. Jak to możliwe? Ano tak, że po pierwsze swoje robi emigracja. Brak porządnej pracy za porządne wynagrodzenie zmusza młodych ludzi do wyjazdów za granicę. Mnie się jakoś nie spieszy jednak do opuszczania kraju. Cały czas się łudzę, że może mi się jakoś uda bez tego. Po drugie stopa bezrobocia jest ustalana na podstawie liczby osób zarejestrowanych w Urzędach Pracy. Ktoś kto wymyślił stopę bezrobocia i sposób jej wyliczania zapomniał jednak o kilku szczegółach. Jakich? Na przykład o tym, że nie wszyscy bezrobotni rejestrują się w Urzędach, a i na pewno rejestrowałoby się więcej gdyby nie emigracja. To raz, a po drugie wyrejestrowywanie z Urzędu nie odbywa się tylko w momencie podjęcia przez bezrobotnego pracy. Bezrobotny sam może się wyrejestrować widząc, że raczej urząd mu nie pomoże albo może zostać wyrejestrowany z powodu niedopełnienia swoich obowiązków wobec urzędu. Tak więc mam wrażenie, że poziom stopy bezrobocia ostro mija się z prawdą…
Prawda jest zaś taka, że wiele osób nadal pozostaje bez pracy i ma trudności z jej znalezieniem. Problemem jest tu błędne koło wynikające z tego, że pracodawcy szukają osób z doświadczeniem, a młode osoby nie mają jak go zdobywać, bo nikt ich nie chce zatrudnić właśnie dlatego, że go nie mają. Absurd! Ale co ciekawe, jest jeszcze większy absurd na rynku pracy. Mimo że nadal jest dużo osób bez pracy, pracodawcy narzekają…, że ich nie ma. Nie wiem czy się śmiać, czy płakać, kiedy po usłyszeniu/przeczytaniu takich rewelacji widzę oferty pracy, gdzie pracodawcy wymagają 5 lat albo i więcej doświadczenia, znajomości 3 języków, w tym jakichś afrykańskich nawet, konkretnej wiedzy, umiejętności, obsługi programów/urządzeń, a płaca za to wszystko wynosi 2000 zł. brutto! Mnóstwo jest takich ofert! Nie dziwię się więc, że nie mają pracowników, bo nie dość, że mało kto spełnia takie wymagania, to jeśli już ktoś spełnia, na pewno na takie coś nie zaaplikuje, bo zna swoją wartość i ma swój honor. Przejdźmy jednak do ofert i ogólnego podejścia pracodawców do kandydatów na pracowników.

Oferty pracy
Są wszędzie. Roi się od nich w internecie na wielu stronach internetowych, są też w niektórych gazetach, ale z tych gazetowych dziś, w dobie internetu mało kto korzysta. Jednak nie chodzi mi o to gdzie są, bo to wie każdy, ale o to jakie są. I bynajmniej nie chodzi mi o zawody czy wymagania. Chodzi mi o ich wygląd. Mam wrażenie, że wielu pracodawcom brakuje szacunku do potencjalnego kandydata. Oferta ma przyciągać ludzi, a jak ma to zrobić jedno zdanie typu: „Dam pracę, więcej info pod nr tel.” I to ma być oferta? Co ja z niej wiem? Nic! Ja chcę się skontaktować jak będę zainteresowana ofertą, a takie jedno zdanie mnie nie zainteresuje. A nawet jeśli oferta jest sformułowana w miarę rzetelnie to i tak często brakuje ważnych informacji. Nagminny jest brak informacji o pracodawcy – jaka firma, gdzie. Często nie ma danych o czasie pracy, o zarobkach o rodzaju zatrudnienia (jaka umowa). Drodzy pracodawcy oto wzór rzetelnej oferty pracy wg mnie, szarego człowieka poszukującego tejże:
„Firma XYZ z siedzibą tu i tam poszukuje pracownika na stanowisko ABC.” (tu następuje wyliczenie obowiązków na stanowisku, wymagań oraz oferowanych dodatków – karty, karnety, sprzęt służbowy itp.) Następnie są informacje o zarobkach, godzinach pracy, zmianowa czy nie, 5 dni w tygodniu czy weekendy też i rodzaju zatrudnienia (pełny etat/pół, umowa o pracę/zlecenie). Na końcu podajemy dane kontaktowe i co trzeba zrobić – wysłać tylko cv czy list motywacyjny też. Przydatna byłaby też informacja jak długo będzie trwało przyjmowanie aplikacji i kiedy można się spodziewać kontaktu, żeby człowiek nie musiał sprawdzać poczty codziennie co 5 minut i nie przeraził się, bo nie zabrał telefonu ze sobą do sklepu…
I co? Trudne? Nawet dla mnie nie byłoby to takie trudne. Do tego, drodzy pracodawcy, nie mogę nie wspomnieć o tym, że wymagacie od kandydatów, a należałoby zacząć od siebie. O co mi chodzi. Formułowanie ofert to jedno, a drugie to to, że nie potraficie ich nawet porządnie napisać. Włosy się jeżą na głowie jak się czyta te oferty z masą literówek, a nierzadko z błędami językowymi czy ortograficznymi, o przecinkach nie wspomnę.
Myślę, że o ofertach wystarczy. Wiele do życzenia pozostawia też zachowanie pracodawców wobec kandydatów w czasie rekrutacji. Wszystko, co teraz napiszę opiera się na moich doświadczeniach:
– Nie odzywają się – Można czekać w nieskończoność. Ja jak wyślę gdzieś cv, sprawdzam pocztę codziennie co trochę. Dla mnie to stres, bo mam już złe doświadczenia. Kiedyś dostałam z UP skierowanie na staż. Dostałam się na ten staż i go odbyłam, całkiem przyjemny był, ale co przeszłam w trakcie rekrutacji to moje. Zepsuł mi się laptop i musiałam korzystać z laptopa przyjaciółki, a zarazem współlokatorki, a mogłam korzystać tylko wtedy kiedy była w pracy. Wysłałam cv i sprawdzałam pocztę kilka razy dziennie, ostatni raz około 15, bo wtedy kończyły się godziny otwarcia firmy i byłam pewna, że później maila nie dostanę. Pewnego dnia sprawdzam tuż po 15 – nie ma nic. Następnego dnia przed 10 sprawdzam pierwszy raz – jest: „zapraszamy na rozmowę jutro o 11”. Patrzę z kiedy mail – z zeszłego dnia o 15:20. Wyłączyłam laptop, zerwałam się i na łeb na szyję musiałam się ubierać i gnać do tramwaju. Na szczęście się okazało, że wszystkim podano tą samą godzinę i niewielkie spóźnienie nie skutkowało żadnymi konsekwencjami. Jednak uraz mam do dziś i mam duży stres po każdym wysłaniu cv. Ostatnio miałam ofertę idealną dla mnie. Na redaktora w wydawnictwie o tematyce rolniczej, a po takich jestem studiach. Nie wymagano zbyt wiele. Jedyny mankament to mało informacji ogólnie, ani nazwy wydawnictwa, strony, adresu, nic. Byłam niemal idealną kandydatką, a i tak mieli mnie w nosie i nikt się nie odezwał ani słowem. To ogromnie podcina skrzydła. Skoro nawet na idealną ofertę nic no to czy jeszcze mam jakiekolwiek szanse?
– Nie podają wszystkich wymagań – Za przykład tutaj może posłużyć również oferta wspomniana przeze mnie już wyżej. Nie ma podane w ofercie, że chcą doświadczenia, więc dla mnie jest to równoznaczne z tym, że nie wymagają go. A potem i tak wychodzi na to, że wybierają osobę z doświadczeniem. To bardzo podcina skrzydła i odbiera nadzieję. Znajdujesz ofertę bez doświadczenia, a oni i tak wolą kogoś z. Jak już oferta bez doświadczenia to niech powiedzą delikwentowi z, że ma za wysokie kwalifikacje, że to jest oferta dla osób chcących zdobyć doświadczenie, a nie dla takich co już mają. Drodzy pracodawcy, nie zapominajcie o tym, że też kiedyś startowaliście od 0 i ktoś wam ten start umożliwił przyjmując was do pracy – zielonych, bez doświadczenia. Aha, miałam pod tym względem jeszcze lepszy przypadek – dostałam z UP ofertę na asystentkę prezesa bez doświadczenia, co mnie zdziwiło, ale ok. Oferta dla osób do 30 roku życia. Okazało się, że jednak szukają osób z doświadczeniem. No śmiech na sali! Zastanówcie się. Albo szukacie osoby do 30 roku życia, albo z doświadczeniem, bo nie uświadczycie raczej tak młodej osoby z nie wiem jakim doświadczeniem. Takie osoby doświadczenia szukają, więc oferty dla osób do 30 r.ż. powinny być bez doświadczenia…
– nie odbierają telefonów – dodzwonienie się często graniczy z cudem, a potem jak człowiek w końcu osobiście się wybierze poirytowany brakiem kontaktu i odzewu to jeszcze oberwie za to, że się nie umawia…
– robią wszystko byle jak – To już dotyczy mojej sytuacji jako kandydatki z UP. Skierowanie muszę mieć podpisane i zanieść je z powrotem do urzędu, a na skierowaniu trzeba napisać dlaczego się nie przyjmuje kandydata lub dlaczego kandydat odmawia. Wymyślają byle jakie powody, nie popatrzą dobrze gdzie co mają wpisać, a potem wynikają kłopoty, bo się źle wpiszą. A wydawałoby się, że to powinny być kompetentne osoby, zwłaszcza, że wymagają tego od innych – kandydatów do pracy…
Kandydat z Urzędu
Muszę zacząć od tego, że okropnie mnie wkurza to, co osoby pracujące myślą o bezrobotnych zarejestrowanych w UP. Dla pracujących te osoby to lenie, którym się nie chce pracować i siedzą sobie na zasiłkach. Jest to absolutna bzdura. Gdyby mi się nie chciało pracować to bym się nie rejestrowała w UP i myślę, że większość bezrobotnych myśli tak samo. Jeśli chodzi o zasiłek dla bezrobotnych to można go dostać po przepracowaniu co najmniej roku i tylko na 6 miesięcy. Nie można więc mówić, że osoba zarejestrowana w UP siedzi na zasiłkach! Osoby, które decydują się na rejestrację robią z kilku powodów, a mianowicie:

  • jest to dodatkowa możliwość do szukania pracy – Urzędy Pracy mają dużo ofert, ale w przypadku większości z nich aplikacja jest możliwa tylko za pośrednictwem Urzędu, a więc są to oferty tylko dla osób zarejestrowanych;
  • jest to możliwość zdobycia doświadczenia – Osoby zarejestrowane w Urzędzie mają możliwość podjęcia płatnego stażu. Wynagrodzenie jest wprawdzie niewielkie (850 zł), ale można dzięki temu zdobyć doświadczenie. W czasie stażu nadal jest się bezrobotnym, a pieniądze wypłaca Urząd. Pracodawcy korzystają więc z tego chętnie, bo to dodatkowe, darmowe ręce do pracy, a bezrobotny może zdobyć trochę doświadczenia. Na staż można iść więc tylko za pośrednictwem Urzędu. Można też porozumieć się z pracodawcą i umówić się samemu na staż, ale trzeba iść później do Urzędu, który musi wyrazić zgodę, która zależy od tego czy Urząd ma na tyle pieniędzy, podpisać umowę stażową itd;
  • jest to możliwość podwyższenia kwalifikacji – Urzędy oferują różne szkolenia, których koszty pokrywają. Nie pokrywają tylko kosztów szkoleń językowych i na prawo jazdy;
  • ubezpieczenie zdrowotne – Jest to bardzo ważny powód. Nie znamy dnia ani godziny kiedy możemy potrzebować pomocy lekarskiej lub nawet trafić do szpitala. Dzięki rejestracji w Urzędzie osoba bezrobotna ma ubezpieczenie zdrowotne i nie musi się bać o koszty wizyt u lekarza;
  • zniżki dla bezrobotnych – Udowadniając poprzez odpowiednie zaświadczenie, że jest się osobą bezrobotną zarejestrowaną w Urzędzie można mieć zniżki, np. ulgowy bilet miesięczny na MPK, kosztujący jedyne 50 zł.
  • pomoc społeczna – Osoba zarejestrowana w Urzędzie może starać się o świadczenia z OPS. Wystarczy, że okaże ważne zaświadczenie z UP;
  • możliwości dla niepełnosprawnych – Łatwiej poprzez UP jest znaleźć pracę osobom niepełnosprawnym, ponieważ Urząd gromadzi takie oferty oddzielnie, a na stronie internetowej czy na ekranach w poczekalni referatu pośrednictwa pracy, oferty dla niepełnosprawnych są specjalnie oznaczone.
Żeby nie było tak wesoło, są oczywiście i minusy. Po pierwsze Urząd jest dodatkową pomocą, sposobem szukania pracy. Nigdy nie należy zdawać się całkowicie na Urząd. Nikłe są szanse na znalezienie pracy przez Urząd. Jednak obowiązki każda osoba zarejestrowana wobec Urzędu ma. Trzeba się stawiać co dwa miesiące w ustalonym terminie, przyjmować wydawane skierowania i w terminie je odnieść podpisane do rozliczenia. Niedotrzymanie terminów grozi wykreśleniem z listy bezrobotnych na 3 miesiące, a później od nowa trzeba się rejestrować, od nowa papierzyska, profilowanie itd. I jeśli znowu nie dotrzyma się terminu – wykreślenie na dłuższy czas. Szkoda tylko, że pracodawcy zwykle mają to „w nosie”. Uważam, że pracodawcy, którzy decydują się na pozyskiwanie kandydatów za pośrednictwem Urzędu i zgłaszają swoją ofertę do Urzędu, powinni zdawać sobie sprawę z tego jak wygląda sytuacja takiego kandydata. Powinni wiedzieć, że nie jest to taki sam kandydat jak osoba, która aplikuje samodzielnie. Kandydat z Urzędu nie może czekać w nieskończoność tak jak osoba aplikująca sama. Tymczasem jak ja dostanę skierowanie i aplikuję, to mimo że zawsze przypominam, że mam dwa tygodnie czasu i podaję dokładnie termin, im to wisi zupełnie… Zazwyczaj nie mogę doczekać się w ogóle na jakikolwiek odzew, co kończy się moją interwencją, bo mnie czas zaczyna gonić i podbiciem skierowania z łaską. Nie moja wina, że nie mogę czekać. Nie będę też ukrywała, że większość ofert z Urzędu mi zwyczajnie nie pasuje, bo urzędnicy wpychają cokolwiek byle było widać, że coś robią, ale biorę udział w rekrutacji, bo nie chcę, by wyszło na to, że ja odmawiam przyjęcia do pracy. Odmawiam przyjęcia… jak to brzmi w sytuacji kiedy zwykle brakuje czasu, by doczekać się rozmowy kwalifikacyjnej… Przez to mam ochotę wyrejestrować się sama, ale trzyma mnie przy Urzędzie ubezpieczenie zdrowotne ze względu na wizytę u lekarza specjalisty, którą mam niedługo, a czekam za to na nią długo. A może staż się jakiś ciekawy pojawi? Kasa niewielka, ale zawsze jakieś doświadczenie… Przyjaciółka mówi – weź ty się wyrejestruj, bo masz same problemy. No racja, same problemy, ale co zrobić?
Może się trochę znowu nabiadoliłam, ale gdzie jak nie tu? Po ostatnich przejściach, o których tu wspomniałam zaczyna brakować mi siły…