Spotkałam taki oto demotywatorek na Facebooku. Nie byłabym sobą, gdybym na niego nie zareagowała. W końcu sama piszę. Zanim jednak coś pod nim napisałam, zaczęłam czytać komentarze innych osób, które posypały się tam lawinowo. Zdania były podzielone. Część osób wyśmiewała wymienione zawody, twierdząc że teraz każdy pisze, bo nic innego nie umie, a część broniła tych zawodów przypominając, że każdy zawód wymaga określonych umiejętności. Te komentarze to garstka w porównaniu do liczby wszystkich Polaków, ale można stwierdzić, że cały naród dzieli się na takie dwie grupy, z tym że niestety ta pierwsza grupa jest zdecydowanie większa. Dlatego postanowiłam napisać o tym na blogu.

Siedzą za biurkiem, bo nic nie potrafią

Jeden z komentarzy pod powyższym demotywatorem szczególnie zwrócił moją uwagę. Jakiś facet napisał, że jest ślusarzem, stolarzem i kimś tam jeszcze i wyśmiewał, nie wahając się użyć ostrych słów, urzędników i wszystkie osoby pracujące za biurkami. Pisał, że gdyby taka osoba znalazła się w warsztacie stolarskim, nic by nie zrobiła, bo by nie potrafiła. Ciekawe co on by potrafił, gdyby jego posadzić za biurkiem. Pewnie też niewiele. Nie umiałby znaleźć w papierach tego co trzeba, nie wiedziałby gdzie schować inne dokumenty, nie umiałby sformułować pism urzędowych i dokumentów czy obsłużyć różnych programów komputerowych. Facet w swoim komentarzu dał też do zrozumienia, że nienawidzi ludzi pracujących za biurkami i że nie są potrzebni, na co otrzymał odpowiedzi od innych osób, że bez urzędników niczego by nie załatwił. Niestety wielu jest takich ludzi jak ten gość, którzy nie rozumieją, że nikt nie zna się na wszystkim i nie potrafi wszystkiego robić. Tak samo są ludzie, którzy potrafią robić różne rzeczy. To, że ktoś pracuje za biurkiem, nie znaczy, że nie umie robić nic innego. Można potrafić robić wiele rzeczy, ale tylko w jednej być ekspertem. Jedni mają zdolności manualne, więc wykonują prace fizyczne, a inni nie mają takich zdolności, tak jak ja i pracują głowami czyli umysłowo. Prace biurowe, informatyka czy pisanie, a więc wszelkie prace wykonywane na komputerze to właśnie prace umysłowe. Nie jest więc tak, że pracujący w biurach siedzą za biurkiem, bo nic nie potrafią…

Teraz wszyscy piszą, bo do tego nic nie trzeba umieć

Ta krytyka dotyczy nie tylko pisarzy i copywriterów, ale także bloggerów, youtuberów czy nawet fotografów. Jesli ktoś z was, kochani, ma podobne zdanie, to pamiętajcie o tym, że:
1) Żadna praca nie hańbi – Każdy istniejący zawód jest potrzebny. Gdyby nie był potrzebny to by nie istniał.
2) Jak to się mówi: „Każdy orze jak może”, czyli ludzie chwytają się wszystkiego, na czym można zarobić.
3) Dlaczego mam nie skorzystać z możliwości, skoro:
  • potrafię pisać;
  • jest to moja pasja;
  • można na tym nieźle zarobić;
  • internet daje wiele możliwości;
  • jestem wręcz skrajnym introwertykiem, co wyklucza pracę z ludźmi, w zespole, grupie oraz bezpośrednią obsługę klientów;
  • mogę pracować w domu, elastycznie czasowo;

Wiele osób podejmuje taką pracę też dlatego, że z jakichś powodów mają trudności ze znalezieniem pracy na etacie lub w ogóle nie mogą takiej pracy wykonywać. To idealne rozwiązanie dla młodych mam chcących mieć więcej czasu dla dzieci, osób niepełnosprawnych czy ich opiekunów, a także osób z zaburzeniami typu autyzm, ZA. Sama podejrzewam ZA u siebie, o czym już dawno tu pisałam. Dużo osób podejmuje również taką pracę jako dodatkową, żeby dorobić sobie do pensji na etacie. No i właśnie, niskie pensje na etacie i świadomość, że na pisaniu, fotografowaniu czy na blogu można zarobić zdecydowanie więcej sprawiają, że te zawody są tak popularne.

4) Zamiast mówić, że dzisiaj każdy pisze, powiedziałabym raczej, że każdy próbuje pisać. Prawda jest taka, że może 1 na 10 osób udaje się osiągnąć jakiś sukces. To skutek zarówno przecenienia swoich umiejętności, jak i ogromnej konkurencji, przez którą niełatwo się przebić, a do tego potrzeba jeszcze więcej umiejętności. Nie mówiąc już o tym, że zawody takie jak pisanie, copywriting czy blogging można „uprawiać” jako Freelancer do czasu. Z czasem każdy Freelancer, któremu udaje się coś osiągnąć, musi założyć własną działalność, a do tego trzeba kolejnych umiejętności. Nie mówiąc o samej pracy zdalnej, która też wymaga pewnych umiejętności i nie każdy się do niej nadaje.
Czego wymaga mój zawód? Dobry copywriter (jak i bloger) musi:
  • umieć pisać – przede wszystkim konieczna jest umiejętność pisania, której nie nauczy cię żadna szkoła, kurs ani studia. To jeden z rodzajów artyzmu. Tzw. „lekkie pióro” to konieczność. Jest wymagane również do pracy redaktora na etacie. Jak tego nie masz, to się nie bierz za pisanie, bo tego się nigdy nie nauczysz. To jest talent, który ujawnia się w pewnym momencie życia, jak każdy inny. Kiedy ktoś ma „lekkie pióro”? Wtedy, kiedy łatwo formułuje zdania, ma ciekawy styl, pisze wciągająco i szybko się to czyta, a nie brnie przez tekst jak przez zaspy śnieżne (nawiązując do tego co akurat za oknem ?) i zaczyna czuć zmęczenie, ziewać po przeczytaniu dwóch zdań. Dlatego również wielu pracodawców oprócz CV, prosi o przesłanie własnego tekstu, żeby ocenić właśnie tą umiejętność;
  • dobrze znać język polski – Z tego co widzę i czytam w internecie, również w artykułach (m.in. szukając źródeł do pisania własnych, bo nie znam się na wszystkim jak się wielu osobom wydaje) to nie jest z tym najlepiej. Kuleje ortografia, interpunkcja, a nawet gramatyka i odmiana przez przypadki. Dramat.;
  • mieć duży zasób słów – Dużo łatwiej się pisze i dużo lepiej im większy ma się zasób słów. Zasób słów można poprawić poprzez czytanie, dużo czytania. Znajomość synonimów jest kluczowa w pisaniu artykułów, które przede wszystkim muszą być unikalne, a nie być plagiatami z milionem powtórzeń.;
  • umieć czytać ze zrozumieniem – ta umiejętność jest potrzebna do poprawnego odczytywania poleceń w zleceniach oraz do tego, by potrafić wyłowić ze źródeł najistotniejsze szczegóły potrzebne do napisania swojego tekstu;
  • umieć szybko pisać na klawiaturze – Ja umiem pisać z prędkością 325 znaków na minutę. I cały czas nad tym pracuję. A ty? Oczywiście prędkość ta dotyczy przepisywania tekstu z góry na dół. Pisząc własny tekst przy korzystaniu ze źródeł nie da się osiągnąć takiej prędkości. Wtedy wynosi ona (przynajmniej u mnie) około 80-100 znaków na minutę, patrząc na to, że tekst na około 2000 znaków piszę w około 20 minut;
  • umieć wyszukiwać informacje – kolejna bardzo ważna rzecz, ponieważ należy nie tylko wyszukać źródło, ale także umieć stwierdzić czy jest ono na pewno wiarygodne i nie powieli się bzdur;
  • umieć priorytetyzować zlecenia – mając wiele zleceń jednocześnie, plus jeszcze pisząc na portalach typu GoodContent czy Textbookers, gdzie nawet jak sam nie wybierasz zleceń, to zadowoleni klienci sami ci je podsyłają, trzeba umieć wybrać które jest najważniejsze, najpilniejsze;
  • mieć wiedzę – znać rodzaje tekstów i ich charakterystykę, znać zasady pisania takich tekstów, wiedzieć dlaczego tak istotne są słowa kluczowe, itp;

To chyba na tyle jeśli chodzi o umiejętności stricte pisarskie, natomiast prowadząc działalność na własny rachunek, zwłaszcza zarejestrowaną działalność gospodarczą, trzeba mieć dodatkowe umiejętności, typu:

  • znajomość e-marketingu i umiejętność promowania się, zdobywania klientów;
  • ogromną samodyscyplinę i zaangażowanie;
  • umiejętność zorganizowania, co nie jest łatwe przy takiej elastyczności jaką daje praca zdalna;
  • umiejętność połączenia pracy z życiem prywatnym, zajmowaniem się domem, rodziną, swoimi sprawami;
  • umiejętność znalezienia czasu dla siebie, na odpoczynek, na ruch przy pracy siedzącej;
  • umiejętność obsługi programu do księgowości i wystawiania faktur, robienia rozliczeń, bilansów, sprawozdań finansowych jeśli nie chce się wydawać kasy na księgową;
To są mniej więcej umiejętności potrzebne do pracy pisarza, a w szczególności copywritera. Przejdźmy do zawodu bloggera. Ludziom wydaje się, że założą bloga i już, a to nie takie proste, o czym przekonują się po pewnym czasie i porzucają blogi lub je usuwają. Założenie bloga jest proste, ale jego prowadzenie już niekoniecznie. Trzeba przede wszystkim regularnie pisać i reklamować bloga na Facebooku czy w Google jeśli ma się pieniądze. Warto też wśród znajomych go udostępniać, bo oni też mogą podać go dalej swoim znajomym i robi się z tego tzw. marketing szeptany. Wiele osób wykorzystuje pewne triki pozwalające zdobyć maile czytelników, a potem rozsyłać newslettery. Trzeba przede wszystkim umieć pisać i znać się na marketingu. Wygląd bloga też ma znaczenie. No i oczywiście trzeba wybrać sposoby zarobku i wykonywać niemałą pracę z tym związaną. Wybierasz program partnerski – wybierz najlepiej niejeden, a potem udostępniaj w swoich wpisach linki do produktów. Jednak, żeby ktoś to kupił z twojego polecenia, musi ci zaufać. Zdobycie zaufania klientów to rzecz najważniejsza i najtrudniejsza. Chcesz zarabiać na artykułach sponsorowanych? To opcja tylko dla tych, którzy już mają spory ruch na blogu. Nie od razu więc się zarabia na blogu i nie od razu dużo. Nie można mówić o wszystkich prowadzących blogi, że są blogerami. Bloger to tylko i wyłącznie osoba, która na blogu zarabia. Do bycia blogerem potrzeba przede wszystkim ogromnej cierpliwości, zaangażowania, wiedzy o prowadzeniu bloga, marketingu. Do tego oczywiście wszystko to, co dochodzi przy prowadzeniu działalności gospodarczej. Przejdźmy do fotografa, który też dziś jest wyśmiewany. Przede wszystkim dlatego, że fotografami mianują się wszyscy, którzy dodają zdjęcia na instagramie i mają tysiące obserwatorów i wyświetleń. Tymczasem praca zawodowego fotografa wymaga nie tylko umiejętności robienia zdjęć, wiedzy na temat sprzętu, ale też umiejętności związanych z obsługą programów do obróbki zdjęć i ich wydruku. Ponadto inne umiejętności będzie potrzebował fotograf robiący ludziom zdjęcia do dokumentów, a inne taki, który robi zdjęcia na ślubach, weselach i innych imprezach. 

Zarabianie na nicnierobieniu

To też dość częsta opinia o pisarzach, copywriterach czy blogerach. Natknęłam się też na Facebooku, na stronie jednego z portali, na artykuł, który tak naprawdę był listem czytelniczki do portalu. Pisała ona, że nie rozumie ludzi, którzy narzekają, że tyrają za 1500 zł miesięcznie. Twierdziła, zresztą słusznie, że większość takich osób, zamiast zauważyć własne błędy, woli nazywać osoby, które dobrze zarabiają złodziejami, twierdząc, że takie osoby na pewno zarabiają nieuczciwie, mają pracę po znajomości albo nic nie robią. Droga każdego z nas, kochani, jest taka sama. Startujemy wszyscy z tego samego miejsca, a dokąd zajdziemy, zależy już tylko i wyłącznie od nas, naszych chęci, decyzji i możliwości. Każdy sam wybiera sobie pracę taką jaką chce wykonywać. Każdy sam wybiera oferty, na które aplikuje. Nie brakuje ludzi, którzy wysyłają tysiące CV z myślą „co będzie to będzie”, a później kończy się to narzekaniem. Najpierw jest myślenie „byle tylko kasa była”, a potem narzekanie, że nie tak to powinno wyglądać. Tyrasz za 1500 zł? To dlaczego wciąż tyrasz? Dlaczego nie robisz nic, by to zmienić, tylko wolisz siedzieć i zwalać winę oraz oczerniać osoby, które uczciwie zarabiają? 
Zmierzam oczywiście również do tego, że pod udostępnionym materiałem na Fb, zaroiło się jak zwykle od komentarzy, w których nie mogło zabraknąć słów: „Ja haruję, a taki bloger, pisarz, zarabia na op….u się”. Serio? Moim zdaniem i nie tylko moim, takie słowa to tylko oznaka zazdrości, bo ten haruje jak wół i dostaje 1500 zł, a copywriter czy bloger pracuje wygodnie, komfortowo w domu i zarabia zdecydowanie więcej wcale się nie przepracowując. To jest oczywiście myślenie takich zazdrosnych ludzi. Pora przestać zazdrościć i coś zmienić w swoim życiu, taka jest prawda. A pracy w np. moim zawodzie jest bardzo dużo – począwszy od samego pisania i wykonywania zleceń na wszelkie oferowane usługi, których mam sporo (sporo usług, ale zleceń też można mieć bardzo dużo jak się ma szczęście), przez pracę związaną z marketingiem, po całą pracę związaną z prowadzeniem bloga, programami partnerskimi (mam 4), itp. Mam też pomysły na e-booki, ale to już dalsza przyszłość. Pracy nie jest mało, wierzcie mi. 

Najważniejsze to mieć cel

Tyranie byle tylko była kasa, bez celu nie ma żadnego sensu. To tak jakby nic innego poza kasą się nie liczyło. Jakby nie liczyło się życie. Czy kasa jest jedynym szczęściem? Trzeba mieć jakiś cel, rozwijać się w jakimś kierunku, dążyć do czegoś, a wtedy można osiągnąć sukces. Nikt nie chce tkwić całe życie w jednym miejscu. Każdy, choć drobny cel, jest motywacją do działania. Ustalając swoje cele należy jednak pamiętać o tym, by były realne do osiągnięcia i było to możliwe w średniodługim czasie, bo osiągając coś zbyt szybko lub stawiając sobie cel, którego osiągnięcie będzie trwało bardzo długo, można stracić motywację. Ja np. nie stawiam sobie za cel zarobienia miliona, bo to raczej jest niemożliwe. Ja nie patrzę na pieniądze, bo nie są dla mnie najważniejsze. Owszem, chciałabym zarabiać więcej i to jest jeden z moich celów, zwłaszcza że za chwilę zostaję sama w mieszkaniu i kasa mi jest potrzebna. Stawiam jednak sobie pomniejsze cele, które są kolejnymi krokami do tego, by zarabiać. Zaczął się Nowy Rok, więc jest to też właśnie dobry moment na ustalanie sobie celów. Moje cele na ten rok? Jest ich kilka, które chciałabym osiągnąć:
  • rozkręcić blog (zwiększać stale ruch, by móc publikować artykuły sponsorowane i zdobywać poprzez blog klientów);
  • zdobyć stałych klientów (przynajmniej kilku gwarantujących zlecenia w każdym miesiącu);
  • poprawiać kondycję i sylwetkę (praca nad masą mięśniową – nie stawiam sobie celu iluś tam kilo przybrać mięśni, bo tak to się nie da, ale żeby zobaczyć jakieś efekty);
  • poprawiać szybkość pisania i stać się prawdziwym mistrzem klawiatury; 
  • napisać przynajmniej jeden e-book, a jak się uda to wydać;
  • osiągnąć zarobek pozwalający na pokrycie wszystkich kosztów, co umożliwi mi założenie działalności;

Ile się uda osiągnąć to zobaczymy. Chciałabym kończyć ten rok spełniona, czując że odniosłam w życiu jakiś choć mały sukces. Jak uda się osiągnąć mały, przyjdzie pora i na większe. Wam też życzę powodzenia w realizacji waszych celów na ten rok i celów w życiu! ?

Aha i pamiętajcie – żadna praca nie hańbi. Nieważne co się robi, ważne że się to lubi i że pracuje się i zarabia uczciwie, a nie siedzi i pierdzi w stołek żyjąc z 500+ i zasiłków na kolejne dzieci, bo niestety w wielu przypadkach płodzenie dzieci stało się dzisiaj biznesem…